to Testament mówi. Rzeczesz, że inaczej I Socyn, i Smalcyjus, i Szlichtyng tłumaczy. A kiedy na każdego sto prawdziwszych stanie, Pytam, któryż rozumny człowiek przyjmie zdanie? Rzeczesz, że każdy swego powinien się trzymać. Dlaboga, nie chciejcie się tak barzo odymać, Jako kapernaici: gdy się im widziało Okropno żywy chleb jeść, żywe Pańskie ciało, Poszli precz: nie chcemy być na takim obiedzie; Czyśmy wilcy drapieżni, czy dzicy niedźwiedzie? Jaż dla cudzych opinij dwu albo trzech, ile Nie będąc teologiem i dyskursów tyle Nie umiejąc, doczesnej i wiecznej ojczyzny Stradać mam? Bogu chwała, że na mnie siwizny
to Testament mówi. Rzeczesz, że inaczej I Socyn, i Smalcyjus, i Szlichtyng tłumaczy. A kiedy na każdego sto prawdziwszych stanie, Pytam, któryż rozumny człowiek przyjmie zdanie? Rzeczesz, że każdy swego powinien się trzymać. Dlaboga, nie chciejcie się tak barzo odymać, Jako kapernaici: gdy się im widziało Okropno żywy chleb jeść, żywe Pańskie ciało, Poszli precz: nie chcemy być na takim obiedzie; Czyśmy wilcy drapieżni, czy dzicy niedźwiedzie? Jaż dla cudzych opinij dwu albo trzech, ile Nie będąc teologiem i dyskursów tyle Nie umiejąc, doczesnej i wiecznej ojczyzny Stradać mam? Bogu chwała, że na mnie siwizny
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 215
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, że już kroku cofnąć nie można od zguby. Nie usłyszysz nikogo, kto by o polepszeniu ojczystego stanu coś lepiej rokował. Coś na kształt czasów Cycerona w Rzymie, jakie w listach wielkiego tego człeka opisane widziemy. Niesnasek i rozdwojenia umysłów wszędzie tak pełno, że już patrzeć na nie, słyszeć o nich nudno i okropno się zdaje. Ale skądże, proszę, te niegodziwej desperacji o Rzplitej sentymenta pochodzą? Któż tego nie widzi, kto, że tak rzekę, rękami nie dotyka, że te wszystkie
niewcześne, ale zawsze fatalne o Ojczyźnie rozpacze nie wypływają znikąd, tylko z jednego sejmów tylu po sejmach niedochodzenia i rwania? Po każdym
, że już kroku cofnąć nie można od zguby. Nie usłyszysz nikogo, kto by o polepszeniu ojczystego stanu coś lepiej rokował. Coś na kształt czasów Cycerona w Rzymie, jakie w listach wielkiego tego człeka opisane widziemy. Niesnasek i rozdwojenia umysłów wszędzie tak pełno, że już patrzeć na nie, słyszeć o nich nudno i okropno się zdaje. Ale skądże, proszę, te niegodziwej desperacyi o Rzplitej sentymenta pochodzą? Któż tego nie widzi, kto, że tak rzekę, rękami nie dotyka, że te wszystkie
niewcześne, ale zawsze fatalne o Ojczyźnie rozpacze nie wypływają znikąd, tylko z jednego sejmów tylu po sejmach niedochodzenia i rwania? Po każdym
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 178
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
sejmach (w ludziach zacnych z województw wybranych) jest więcej, bo ich poczciwe sentymenta górę zawsze brać mogą; nie tracą (daj, Boże, aby żadnego nie było) i te liche, i podłe subiekta, bo więcej ich niż jeden przedawać się, komu zechcą, potrafią. Aleć wstyd mnie już i okropno w takie z musu wchodzić podłości i hańby. Rozsądny żaden niech mi nie ma tego za złe, bo tylko chcę pokazać, że nie tylko dobrzy nie mają racji oponować się pluralitati dla jakiegoś imaginowanego niebezpieczeństwa wolnego głosu, ale że i najgorsze przedajne genijusze temu sprzeciwiać się przyczyny nie mają.
Co zaś idzie w wolnym głosie
sejmach (w ludziach zacnych z województw wybranych) jest więcej, bo ich poczciwe sentymenta górę zawsze brać mogą; nie tracą (daj, Boże, aby żadnego nie było) i te liche, i podłe subiekta, bo więcej ich niż jeden przedawać się, komu zechcą, potrafią. Aleć wstyd mnie już i okropno w takie z musu wchodzić podłości i hańby. Rozsądny żaden niech mi nie ma tego za złe, bo tylko chcę pokazać, że nie tylko dobrzy nie mają racyi opponować się pluralitati dla jakiegoś imaginowanego niebezpieczeństwa wolnego głosu, ale że i najgorsze przedajne genijusze temu sprzeciwiać się przyczyny nie mają.
Co zaś idzie w wolnym głosie
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 236
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
zniszczonych sejmach, jest każdemu wiadomo. Za czasem niewątpliwie fient ista palam, cupient et in acta referrii. Dziecku więc, cokolwiek otwierającemu rozum, nie wyperswadujesz tego, żeby dla dobra Ojczyzny, a nie z jednej strasznego między familiami walczenia przyczyny był sejm z tych który aby jeden zerwany.
Wstyd, hańba, sromota i okropno myśleć, jako od początku rwania sejmów i zawsze tych Kmitów, Gamratów, Zborowskich, Zebrzydowskich, Prażmowskich etc. etc. i inszych prywatnych między sobą oczywiste i każdemu wiadome utarczki o potencyj a, honory i starostwa wojny, ambicji i zazdrości, zawziętości i zemsty pasyje tak nieukojone i zapamiętałe były, że chociaż widzieli,
zniszczonych sejmach, jest każdemu wiadomo. Za czasem niewątpliwie fient ista palam, cupient et in acta referrii. Dziecku więc, cokolwiek otwierającemu rozum, nie wyperswadujesz tego, żeby dla dobra Ojczyzny, a nie z jednej strasznego między familijami walczenia przyczyny był sejm z tych który aby jeden zerwany.
Wstyd, hańba, sromota i okropno myśleć, jako od początku rwania sejmów i zawsze tych Kmitów, Gamratów, Zborowskich, Zebrzydowskich, Prażmowskich etc. etc. i inszych prywatnych między sobą oczywiste i każdemu wiadome utarczki o potencyj ą, honory i starostwa wojny, ambicyi i zazdrości, zawziętości i zemsty passyje tak nieukojone i zapamiętałe były, że chociaż widzieli,
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 255
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
i duchownego. Jeśli bowiem jeden Judasz tak zastrasował i utrapił serce nasłodsze CHrystusa JEzusa jako świadczy Jana. Co rozumiemy jako barziej męczyło toż serce przenasłodsze CHRyst. I. tak wielu/ słowem mówiąc bez liczby potępienie/ którzy miasto tego coby mieli na wieki wychwalać i błogosławić tak wielkiego dobrodzieja swego/ na wieki ach ach okropno i wspomnieć/ przeklinać i bluźnić będą. Niestetyż ach niestetyż/ ale i mówić już więcej nie mogę/ bo się nie tylko wymówićnie może/ ale i rozum ludzki pojąć/ a bez boleści niewymownej serca swego ani pomyślić o tym/ obierając wprzód tysiąc tysięcy pierwej umrzeć dusza miłująca CHRystusa[...] JEzusa/ byleby jako
y duchownego. Jesli bowiem ieden Iudasz tak zastrásował y vtrápił serce nasłodsze CHrystusá IEzusá iáko świadczy Iáná. Co rozumiemy iáko bárźiey męczyło toż serce przenasłodsze CHRyst. I. ták wielu/ słowem mowiąc bez liczby potępienie/ ktorzy miasto tego coby mieli ná wieki wychwáláć y błogosłáwić ták wielkiego dobrodźieiá swego/ ná wieki ách ách okropno y wspomnieć/ przeklináć y bluźnić będą. Niestetyż ách niestetysz/ ále y mowić iuż więcey nie mogę/ bo się nie tylko wymowićnie może/ ale y rozum ludzki poiąć/ á bez boleśći niewymowney sercá swego áni pomyślić o tym/ obieráiąc wprzod tyśiąc tyśięcy pierwey vmrzeć duszá miłuiącá CHRystusá[...] IEzusá/ byleby iáko
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 162
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
mil od kopenhagen morzem co jest tak snadny przejazd Nieprzyjacielowi jak milę iść lądem. Wysyłają tam tedy mnie na Deputacyją a najbardziej respektem Języka łacińskiego bo tam lada chłop połacinie mówi a po Niemiecku rzadko kto po Polsku nikt i taka właśnie dyferencja mowy Judlantczyków od Niemieckiej jako łatwa albo żmudz od Polaków. Luboc mi było trochę okropno jechać tam między samę wielkie morza bo to już w samym Czuplu spojrzawszy i natę stronę i natę ad meridiem Bałtyckie tuzas ad septem trionem właśnie jako by na obłoki spojrzał alubo to woda jakoj to woda przecię znać że insza tego a insza tamtego Morza Natura jest Bo uwazałem bez to, że czasem jedno się wydaje błękitno drugie
mil od koppenhagen morzęm co iest tak snadny przeiazd Nieprzyiacielowi iak milę iść lądęm. Wysyłaią tam tedy mnie na Deputacyią a naybardziey respektęm Ięzyka łacinskiego bo tam lada chłop połacinie mowi a po Niemiecku rzadko kto po Polsku nikt y taka własnie dyfferencyia mowy Iudlantczykow od Niemieckiey iako łatwa albo zmudz od Polakow. Luboc mi było trochę okropno iechac tam między samę wielkie morza bo to iuż w samym Czuplu spoyrzawszy y natę stronę y natę ad meridiem Baltyckie tuzas ad septem trionem własnie iako by na obłoki spoyrzał alubo to woda iakoy to woda przecię znac że insza tego a insza tamtego Morza Natura iest Bo uwazałęm bez to, że czasęm iedno się wydaie błekitno drugie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 63
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
drabskie Regimenty, Zabijają Kapłany, biorą drogie sprzenty. Ośmiudziesiąt i pięciu położyli trupem, Oprócz żon, dzieci, sami uciekają z łupem. Bezbożną zdobycz wiozą prowadzą szarpacze, Wszystek Ród Izraela na to patrząc płacze, Alboż i u nas takie niebyły przykłady, Gdy Biskup grzechy ganił, aż zabójstwo, zwady! Okropno czytać, że zła u Chrześcijan sprawa, Bolesław u Ołtarża, zabił Stanisława. BÓG też tej krwie rozlanej, do tych czas dochodzi Sukcesorom zabójców, marnie się powodzi. Już podobno dziesiąte Pokolenie mija Jak im w niwczym fortuna niesłuży, nie sprzyja. Strachem DAWID przejęty, nad taką ruiną Miast, ludzi
drabskie Regimenty, Zábijaią Kápłany, biorą drogie sprzenty. Ośmiudziesiąt y pięciu położyli trupem, Oprocz żon, dzieci, sami uciekaią z łupem. Bezbożną zdobycz wiozą prowadzą szárpacze, Wszystek Rod Jzráéla ná to pátrząc płacze, Alboż y u nas tákie niebyły przykłady, Gdy Biskup grzechy gánił, aż záboystwo, zwády! Okropno czytać, że zła u Chrześcian spráwa, Bolesław u Ołtárża, zábił Stanisława. BOG też tey krwie rozlaney, do tych czas dochodzi Sukcessorom záboycow, marnie się powodzi. Już podobno dziesiąte Pokolęnie mija Ják im w niwczym fortuna niesłuży, nie sprzyia. Stráchem DAWID przeięty, nád táką ruiną Miast, ludzi
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 29
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
dzielny na świqt się Herkules gotował/ Gdy k temu znak dziesiąty Słońce podejmował/ Żywot mi brzemię parło/ i com w nim nosiła/ Tak było wiekie/ żebyś rzekąc nie zgrzeszyła/ Iż takiego z Jowisza płodu szła przyczyna: I dalej bólów znosić nie mogłam chudzinq: Lub i do tąd jak mówię okropno mi prawie: Sztuka spora boleści pomnieć o tej sprawie. Siedm nocy/ dni całych siedm/ byłqm w srogiej męce/ Zbolała k niebu zatym mdłe ściągnąwszy ręce Lucyny silnym głosem k rodzajum wołałq. Przybyłać/ leć mi się wznak przerobiona dała: Mą zgładą zalecić sięJunonie pragnęła. Zawietrzywszy stękania/ przed drzwiami kucznęła
dźielny ná świqt się Herkules gotował/ Gdy k temu znák dźieśiąty Słońce podeymował/ Zywot mi brzemię párło/ y com w nim nosiłá/ Ták było wiekie/ żebyś rzekąc nie zgrzeszyłá/ Iż tákiego z Iowiszá płodu szłá przyczyná: Y daley bolow znośić nie mogłam chudźinq: Lub y do tąd iák mowię okropno mi práwie: Sztuka spora boleśći pomnieć o tey spráwie. Siedm nocy/ dni cáłych śiedm/ byłqm w srogiey męce/ Zboláła k niebu zátym mdłe ściągnąwszy ręce Lucyny śilnym głosem k rodzáium wołáłq. Przybyłáć/ leć mi się wznák przerobiona dáłá: Mą zgłádą zálećić sięIunonie prágnęła. Záwietrzywszy stękánia/ przed drzwiámi kucznęłá
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 226
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636