nie opowiadali Wesela, lecz w kłopocie by zawsze mieszkali. Bo póki oni Lutra nie przyjęli wiary
Póty byli szczęśliwi i możni bez miary. A skoro jedno cnotą papieską wzgardzili, Zarazem na się Turka wojną obalili. Tak i Czechowic: dotąd na wolności trwali, Póki Husowej wiary nie naśladowali. A jako znieśli Boskie obrzędy okwite, Tak im też cesarz zgwałcił prawa pospolite. Więc teraz w wieńcu chodzą czworogranowitym, W jakim woły gdy orzą pługiem roli okrytym. Z jelit kiełbas nadziali Pikartowie sobie, Żółć gorzką wziął Smalchalden, co jest przy wątrobie. Był to Belga, ale był nieprzyjaciel Boży, Który dotąd po sobie fałsz bluźnierski mnoży. Serce
nie opowiadali Wesela, lecz w kłopocie by zawsze mieszkali. Bo póki oni Lutra nie przyjęli wiary
Póty byli szczęśliwi i możni bez miary. A skoro jedno cnotą papieską wzgardzili, Zarazem na się Turka wojną obalili. Tak i Czechowic: dotąd na wolności trwali, Póki Husowej wiary nie naśladowali. A jako znieśli Boskie obrzędy okwite, Tak im też cesarz zgwałcił prawa pospolite. Więc teraz w wieńcu chodzą czworogranowitym, W jakim woły gdy orzą pługiem roli okrytym. Z jelit kiełbas nadziali Pikartowie sobie, Żółć gorzką wziął Smalchalden, co jest przy wątrobie. Był to Belga, ale był nieprzyjaciel Boży, Który dotąd po sobie fałsz bluźnierski mnoży. Serce
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 365
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
A około miasta Aricas gdzie ani rossy/ ani rzek dostatku nie masz/ Pan Bóg opatrzył tym dziwnym sposobem: Gdy sieją/ do brzegu morskiego moc wielka płynie rybek Sardel rzeczonych/ któremi łodki napełnają/ i główkę im urwawszy/ w każdą kładą ziarnko Mais, i tak się główką oną zachowuje wilgotność/ iż przynosi owoc okwity który się równa temu co na ziemi/ rossą i innemi wodami bywa pokrapiano. Ostatek Sardel rzucają na gnój/ któremi i mnóstwem wielkiego ptastwa nad morzem zdechłego ziemia się niepospolicie naprawuje.
Rosną w tej tam przerzeczonej stronie osobliwe oliwy i wino/ a w ziemi Ika jagody są tak wielkie/ że tam więcej wina z grona
A około miástá Aricas gdźie áni rossy/ áni rzék dostátku nie mász/ Pan Bog opátrzył tym dźiwnym sposobem: Gdy śieią/ do brzegu morskiego moc wielka płynie rybek Sárdel rzeczonych/ ktoremi łodki nápełnáią/ y głowkę im urwawszy/ w káżdą kłádą źiárnko Mais, y ták się głowką oną záchowuie wilgotność/ iż przynośi owoc okwity ktory się rowna temu co ná źiemi/ rossą y innemi wodámi bywa pokrapiano. Ostátek Sárdel rzucáią ná gnoy/ ktoremi y mnostwem wielkiego ptástwá nád morzem zdechłego źiemiá się niepospolićie nápráwuie.
Rostą w tey tám przerzeczoney stronie osobliwe oliwy y wino/ á w źiemi Iká iágody są ták wielkie/ że tám więcey winá z groná
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 1.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
imieniem w leciech stateczna/ wszytko swe ubogim rozdawszy/ chodziła jałmużny prosząc/ którą dzieliła na więźnie/ ubogie/ i inne potrzebne. Ta dobra niewiasta zawżdy płakała za drugich grzechy/ zwłaszcza jawne i obraźliwe. Tym podobnych rzeczy/ mógłbym wiele przypomnieć.
Krótko mówiąc/ pożytek który się dzieje miedzy Indiany jest tak okwity/ skuteczny/ że wiele ojców zacnych w nauce/ i darach Boskich/ żyją radzi w swojej zabawie/ która się im dostała/ z tymi sam ludźmi nakładając/ jako poczęści może się z tego listu co idzie zrozumieć. List Księdza Jakuba Wazqueza z Rezydenciej Julij do Księdza Prowincjała.
ŻEbym nie zabawiał W.
imieniem w lećiech státeczna/ wszytko swe ubogim rozdawszy/ chodźiłá iáłmużny prosząc/ ktorą dźieliłá ná więźnie/ ubogie/ y inne potrzebne. Tá dobra niewiástá záwżdy płákáłá zá drugich grzechy/ zwłaszczá iáwne y obráźliwe. Tym podobnych rzeczy/ mogłbym wiele przypomnieć.
Krotko mowiąc/ pożytek ktory się dźieie miedzy Indyany iest ták okwity/ skuteczny/ że wiele oycow zacnych w náuce/ y dárách Boskich/ żyią rádźi w swoiey zabáwie/ ktora się im dostáłá/ z tymi sám ludźmi nákłádáiąc/ iáko poczęśći może się z tego listu co idźie zrozumieć. List Kśiędzá Iákubá Wázquezá z Residenciey Iulij do Kśiędzá Prowinciałá.
ZEbym nie zábawiał W.
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 26.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
które osobliwie pokazują ojcowską miłość Pana naszego przeciw onemu narodowi/ tak/ że tym sposobem zachowywa ich w pokorze/ dopuszczając żeby od wszystkich/ a czasem i od swych Plebanów cierpieli wiele: jako też i Chrześcijany w pierwszym kościele trapiono i prześladowano. Z tego wszystkiego co się rzekło zebrać możemy kilka rzeczy. Naprzód/ jako okwite i dojrzałe jest żniwo u Peruanów. Powtóre/ jako wielką i gwałtowną potrzebę w rzeczach duchownych cierpią te tam dusze osierociałe. Potrzecie/ osobliwy pożytek/ a zgoła bezpieczny/ i nie podległy niebezpieczeństwu próżnej chwały/ bo się w nim nic nie zawija pokazałego i udatnego. Poczwarte/ jako daleko okwitszy byłby ten
ktore osobliwie pokázuią oycowską miłość Páná nászego przećiw onemu narodowi/ ták/ że tym sposobem záchowywa ich w pokorze/ dopuszczáiąc żeby od wszystkich/ á czásem y od swych Plebanow ćierpieli wiele: iáko też y Chrześćiány w pierwszym kośćiele trapiono y prześládowano. Z tego wszystkiego co się rzekło zebráć możemy kilká rzeczy. Naprzod/ iáko okwite y doyrzáłe iest żniwo u Peruanow. Powtore/ iáko wielką y gwałtowną potrzebę w rzeczách duchownych ćierpią te tám dusze ośieroćiáłe. Potrzećie/ osobliwy pożytek/ á zgołá beśpieczny/ y nie podległy niebeśpieczeństwu prożney chwały/ bo się w nim nic nie záwija pokazáłego y udátnego. Poczwarte/ iáko dáleko okwitszy byłby ten
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 40.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
litowali/ naśladuje/ ochotniejszemi do niebezpieczeństw kwoli ojczyźnie podejmowania sprawuje/ i złych bojaznią hańby także zelżywości/ od popełnienia nieprzystojnych uczynków odstrasza/ gdy clara et illustria exempla fortitudinis, magnanimitatis, iustitiae, ac reliquarum virtutum, quae iuuenes imittentur, suosque mores ad illa fingant, et accomodent, rządnie podaje.
Ze tedy nie bez okwitego pożytku jest przykładów inszych ludzi do moderowania stanu swego używać/ i starożytny Rzymski Senator wielki Moralista. Cato lib: 3 osobliwie radzi.
Jakoż łacwiej takowi wszelkich niebezpieczeństw u- Przedmowa
chodzą/ którzy się z cudzych przygód karząc/ i wizerunku godnych pochwały powodów naśladując/ skutku pożądnego w stanie upodobanym dostępują.
Czego też pewien będąc on
litowali/ náśladuie/ ochotnieyszemi do niebespieczeństw kwoli oyczyznie podeymowánia spráwuie/ y złych boiáznią háńby tákże zelżywośći/ od popełnienia nieprzystoynych vczynkow odstrasza/ gdy clara et illustria exempla fortitudinis, magnanimitatis, iustitiae, ac reliquarum virtutum, quae iuuenes imittentur, suosque mores ad illa fingant, et accomodent, rządnie podáie.
Ze tedy nie bez okwitego pożytku iest przykłádow inszych ludźi do moderowánia stanu swego vżywáć/ y starożytny Rzymski Senator wielki Morálistá. Cato lib: 3 osobliwie rádźi.
Iákoż łácwiey tákowi wszelkich niebespieczeństw v- Przedmowá
chodzą/ ktorzy się z cudzych przygod karząc/ y wizerunku godnych pochwały powodow náśladuiąc/ skutku pożądnego w stanie vpodobánym dostępuią.
Czego też pewien będąć on
Skrót tekstu: PaxUlis
Strona: B2
Tytuł:
Tragedia o Ulissesie
Autor:
Adam Paxillus
Drukarnia:
Wojciech Kobyliński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
PENELOPE.
DOpieroż moje serce cisnie udręczenie Niezwykłe/ jakom żywa tak ciężkie bolenie: Prze które bliski jest kres mojego skonania/ Gdyż niechcesz mieć nademną nic ulitowania. Boję się o swe zdrowie/ wątpliwe i twoje/ Owa tym odjechaniem zginiemy oboje. Mogąc jeszcze na świecie wiele czasów trawić/ Państwa dość okwitego/ z ucieszeniem zażyć. A przez to przedsięwzięcie ostradamy wszego: Gdyż ja tu zostawiona/ czasu wesołego Nie będę mieć/ niszczejąc z żalu haniebnego. I takci ożelawszy żywota swojego.
Co to za gospodarstwo? Co wżdy za rząd będzie? Zaż się to będzie chciało człeku zwiedzić wszędzie Postanowionych sprawców w naszej majętności
PENELOPE.
DOpieroż moie serce ćisnie vdręczenie Niezwykłe/ iákom żywá ták ćiężkie bolenie: Prze ktore bliski iest kres moiego skonánia/ Gdyż niechcesz mieć nádemną nic vlitowánia. Boię się o swe zdrowie/ wątpliwe i twoie/ Owa tym odiechániem zginiemy oboie. Mogąc ieszcze ná świećie wiele czásow tráwić/ Páństwa dość okwitego/ z vćieszeniem záżyć. A przez to przedśięwźięćie ostradamy wszego: Gdyż ia tu zostáwioná/ czásu wesołego Nie będę mieć/ niszczeiąc z żalu hániebnego. I tákći ożelawszy żywotá swoiego.
Co to zá gospodárstwo? Co wżdy zá rząd będźie? Zaż się to będźie chćiało człeku zwiedźić wszędźie Postánowionych sprawcow w nászey máiętnośći
Skrót tekstu: PaxUlis
Strona: E
Tytuł:
Tragedia o Ulissesie
Autor:
Adam Paxillus
Drukarnia:
Wojciech Kobyliński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
m był do Trojej zajachał. Pacacencykowie mnie w okręcie odwieźli/ I na brzeg wyszadziwszy dziedziczny/ odbiegli. Iżem tak podlichociał nie masz się dziwować: Gdyż tego pewien kto chce przystojnie bojować.
TELEMACHUS.
Płaczna radość ustnie cię witać nie dopuszcza Namilszy Panie Ojce serce lecz przypuszcza Wszakże co wyrzec mogę/ żyj w zdrowiu okwitym A nie daj tyrać dłużej Państwa Prokom zbytnim. Gdyż cię słyszę rycerza potężnie mężnego/ W siłach/ także mądrości/ dość bystrodzielnego.
ULiSSES.
WIele być może liczbie wszystkich zalotników? Mej własnej majętności rozpustnych szkodników.
TELEMACHUS.
Z Czterech wysp naprzedniejszy mężowie się bawią. Zalotami próżnemi/ a´wiele dóbr trawią. Więc naprzód
m był do Troiey záiáchał. Pacácencykowie mnie w okręćie odwieźli/ I ná brzeg wyszádźiwszy dźiedźiczny/ odbiegli. Iżem ták podlichoćiał nie masz sie dźiwowáć: Gdyż tego pewien kto chce przystoynie boiowáć.
TELEMACHVS.
Płáczna rádość vstnie ćię witáć nie dopuscza Namilszy Panie Oyce serce lecz przypuscza Wszákże co wyrzec mogę/ żiy w zdrowiu okwitym A nie day tyráć dłużey Páństwá Prokom zbytnim. Gdyż ćię słyszę rycerzá potężnie mężnego/ W śiłách/ także mądrośći/ dość bystrodźielnego.
VLYSSES.
WIele bydź może liczbie wszystkych zalotnikow? Mey własney máiętnośći rospustnych szkodnikow.
TELEMACHVS.
Z Czterech wysp naprzednieyszy mężowie sie báwią. Zalotámi prożnemi/ á´wiele dobr trawią. Więc naprzod
Skrót tekstu: PaxUlis
Strona: H3v
Tytuł:
Tragedia o Ulissesie
Autor:
Adam Paxillus
Drukarnia:
Wojciech Kobyliński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
raczej Sędziego Królestwa Czeskiego/ i onego gwałtem zelży wie z okna którego było na 40. łokci od ziemie/ na dwór wyrzucili. Tejże wychełznanych z Cnoty śmiałości/ Pan Smycański Marszałek
ӯ Wielmożny Nawyzszy Sekretarz Czeski doświadczyili. Panu Burgrabiemu/ toż by się było podobno przydało/ jedno go starość z zpłaczem proszenia się okwitym wybawiła. Atoli Tyraństwa tych dobrych ludzi umysłów wyboczonych/ jeszcze nie zmiękczyły jako tych/ których po wyciskali: obaczywszy żywych/ z krótkich Ruśnic do nich strzelali/ ale kule wiatry i powietrze daremnie wypuszczone odrażały: A w tym się ich czeladź zbiezawszy/ z ziemie na poły żywych pozbierawszy/ do pewnego miejsca poznosili: o
ráczey Sędźiego Krolestwá Czeskiego/ y onego gwałtem zelży wie z okná ktorego było ná 40. łokći od źięmie/ na dwor wyrzućili. Teyże wychełznanych z Cnoty śmiáłośći/ Pan Smycański Márszałek
ӯ Wielmożny Náwyzszy Sekretarz Czeski doświádczyili. Pánu Burgrábiemu/ toż by się było podobno przydáło/ iedno go starość z spłáczem proszenia się okwitym wybáwiłá. Atoli Tyranstwá tych dobrych ludźi vmysłow wyboczonych/ iescze nie zmiękczyły iáko tych/ ktorych po wyćiskáli: obaczywszy żywych/ z krotkich Ruśnic do nich strzelali/ ále kule wiátry y powietrze dáremnie wypusczone odrażáły: A w tym się ich czeladź zbiezawszy/ z źiemie ná poły żywych pozbierawszy/ do pewnego mieyscá poznośili: o
Skrót tekstu: ZrzenNowiny
Strona: Bv
Tytuł:
Nowe nowiny z Czech, Tatar i Węgier
Autor:
Jan Zrzenczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
którego nam nietylko przysięgą na posłach naszych wymożona od Szujskiego/ nietylko litość płynocej krwie chrześcijańskiej ale samo przyszłe a ciężkie granic państw tych naszych zatrudnienie/ drogę pokazowało/ za przewagą wojska ich/ za zamieszaniem ziemie Moskiewskiej: bo lubo pretekst był na tego nieprzyjaciela narodu naszego/ który wywabiwszy lud na wesele pana swego/ okwitą krwią spławił: ostatek więzieniem długim ścisnął/ wszytkie odebrawszy[...] dostatki wiec i nad prawo wszech narodów/ posły nasze zwięził/ że przez pozwolenia zwierzchności te rzeczy szły. Obawiać się było potrzeba aby i od P. Boga nie były zniżone/ i same przez się niewsparte żadną podporą społeczności nieupadły: a zatym moles niepokoju i
ktore^o^ nam nietylko przyśięgą ná posłách nászych wymożona od Szuyskiego/ nietylko litość płynocey krwie chrześćiánskiey ále sámo przyszłe á ćieżkie gránic panstw tych nászych zátrudnienie/ drogę pokázowáło/ zá przewagą woyska ich/ zá zámieszániem źiemie Moskiewskiey: bo lubo pretext był na tego nieprzyiaćielá narodu násze^o^/ ktory wywabiwszy lud ná wesele páná swego/ okwitą krwią spłáwił: ostátek więźieniem długim śćisnął/ wszytkie odebrawszy[...] dostátki wiec y nád práwo wszech narodow/ posły násze zwięźił/ że przez pozwolenia zwierzchnośći te rzeczy szły. Obawiáć sie było potrzeba aby y od P. Bogá nie były zniżone/ y sáme przez się niewspárte żadną podporą społecznośći nieupádły: á zátym moles niepokoiu y
Skrót tekstu: BielDiar
Strona: C3v
Tytuł:
Diariusz wiadomości od wyjazdu króla z Wilna do Smoleńska
Autor:
Samuel Bielski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
to, znać, dzień nastaje, Gdy wszędzie zielone gaje Osiedli ptacy krzykliwi, Którym się Echo przeciwi. A pielgrzym ranego wstania Dla tak wdzięcznego śpiewania Nie żałuje, gdy w pustyni Spoczynek z trudu uczyni. Już leśny zwierz, gdy dzień czuje, Z pól do pustyń ustępuje. Już i pszczółki pracowite Lecą na sady okwite, Skąd swoje woskowe grody Napełnią wdzięcznymi miody. Już z ziółek krople perłowe Zbiorą promienie Febowe; Już na królewskie pałace Gromada dworzan kołace, Już i muzyki krzykliwe Grają im na dni szczęśliwe. Już się w dziedziniec bogaty Świtne sypią kawalkaty, Pięknych strojów pełno wszędy, Świecą się bogate rzędy, Pryskają konie chodziwe, Głosy
to, znać, dzień nastaje, Gdy wszędzie zielone gaje Osiedli ptacy krzykliwi, Którym się Echo przeciwi. A pielgrzym ranego wstania Dla tak wdzięcznego śpiewania Nie żałuje, gdy w pustyni Spoczynek z trudu uczyni. Już leśny źwierz, gdy dzień czuje, Z pól do pustyń ustępuje. Już i pszczółki pracowite Lecą na sady okwite, Skąd swoje woskowe grody Napełnią wdzięcznymi miody. Już z ziółek krople perłowe Zbiorą promienie Febowe; Już na królewskie pałace Gromada dworzan kołace, Już i muzyki krzykliwe Grają im na dni szczęśliwe. Już się w dziedziniec bogaty Świtne sypią kawalkaty, Pięknych strojów pełno wszędy, Świecą się bogate rzędy, Pryskają konie chodziwe, Głosy
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 135
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975