że i Hektor mężny był dlatego, Wiedząc, iż z murów zamku trojańskiego Pięknej Andromachy oko sędzim było, Gdy jego męstwo w polu dowodziło. Szczęsny Priamicze, mówię, z każdej strony, Żeś mężnie poległ w oczach własnej żony, Która płacząc ciebie włos złoty stargała, Rożane lice paznokty zdrapała I rany twe łzami omyła własnymi, Coraz całując usty rożanymi,
I żałosny popiół spalonego ciała Należnym grobem smutna darowała. I ja chociaż siły nie mam Hektorowej, Takim sposobem umrzeciem gotowy W twoich oczach, Anno, a tybyś z litości Zimnym marmurem przykryła me kości, Na którym ten napis byłby wydrożony: Tu ślicznej Anny rycerz położony. 753
że i Hektor mężny był dlatego, Wiedząc, iż z murow zamku trojańskiego Pięknej Andromachy oko sędzim było, Gdy jego męstwo w polu dowodziło. Szczęsny Priamicze, mowię, z każdej strony, Żeś mężnie poległ w oczach własnej żony, Ktora płacząc ciebie włos złoty stargała, Rożane lice paznokty zdrapała I rany twe łzami omyła własnymi, Coraz całując usty rożanymi,
I żałosny popioł spalonego ciała Należnym grobem smutna darowała. I ja chociaż siły nie mam Hektorowej, Takim sposobem umrzeciem gotowy W twoich oczach, Anno, a tybyś z litości Zimnym marmurem przykryła me kości, Na ktorym ten napis byłby wydrożony: Tu ślicznej Anny rycerz położony. 753
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 225
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
.
Skoro sobie potrzeby wszytkie sposobili, Na Kaligoranta je olbrzyma włożyli, Który tej beł wielkości i tej siły, żeby I wieżęby beł uniósł, nie rzkąc ich potrzeby. Kiedy już bliski koniec przykrej drogi mieli, Z góry jednej wysokiej z daleka ujźrzeli Świętą ziemię, gdzie Miłość najwyższa zstąpiła I nasze nieprawości krwią swoją omyła.
XCV.
Tam Sansoneta z Meki swojego poznali Znajomego właśnie, gdy do miasta wjeżdżali, Sansoneta, który krom że pierwszej młodości W pierwszem kwiecie wieku był, sławny z swej mądrości, Z rycerskich dzieł, z dobroci wielkiej zawołany, Od wszystkich poważany i beł miłowany, Od Orlanda na naszę wiarę nawrócony I jego własną
.
Skoro sobie potrzeby wszytkie sposobili, Na Kaligoranta je olbrzyma włożyli, Który tej beł wielkości i tej siły, żeby I wieżęby beł uniósł, nie rzkąc ich potrzeby. Kiedy już blizki koniec przykrej drogi mieli, Z góry jednej wysokiej z daleka ujźrzeli Świętą ziemię, gdzie Miłość najwyszsza zstąpiła I nasze nieprawości krwią swoją omyła.
XCV.
Tam Sansoneta z Meki swojego poznali Znajomego właśnie, gdy do miasta wjeżdżali, Sansoneta, który krom że pierwszej młodości W pierwszem kwiecie wieku był, sławny z swej mądrości, Z rycerskich dzieł, z dobroci wielkiej zawołany, Od wszystkich poważany i beł miłowany, Od Orlanda na naszę wiarę nawrócony I jego własną
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 254
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
reasumowana była kombinacja pod prezydencją księdza Dembowskiego, biskupa kujawskiego, który nie tak był przywiązany do książąt Czartoryskich.
Książę Radziwiłł, hetman wielki lit., prawdziwym nam pokrzywdzonym był protektorem i nieraz nam te słowa mówił, że: „Co czynię takim staraniem i kosztem, to czynię nie dla ludzkiej wdzięczności, bo ta często omyła, ale czynię dla miłości boskiej, która nikogo nigdy nie omyła.” Ciż sami co i pierwej, oprócz księcia prymasa, byli kombinatorowie a Majęstate delegowani, i zjeżdżali się na sesje do Poniatowskiego, kasztelana krakowskiego. Dla mnie zaś te umartwienie było, że Mniszech, marszałek nadworny koronny, bez żadnej ode mnie
reasumowana była kombinacja pod prezydencją księdza Dembowskiego, biskupa kujawskiego, który nie tak był przywiązany do książąt Czartoryskich.
Książę Radziwiłł, hetman wielki lit., prawdziwym nam pokrzywdzonym był protektorem i nieraz nam te słowa mówił, że: „Co czynię takim staraniem i kosztem, to czynię nie dla ludzkiej wdzięczności, bo ta często omyła, ale czynię dla miłości boskiej, która nikogo nigdy nie omyła.” Ciż sami co i pierwej, oprócz księcia prymasa, byli kombinatorowie a Maiestate delegowani, i zjeżdżali się na sesje do Poniatowskiego, kasztelana krakowskiego. Dla mnie zaś te umartwienie było, że Mniszech, marszałek nadworny koronny, bez żadnej ode mnie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 732
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nie tak był przywiązany do książąt Czartoryskich.
Książę Radziwiłł, hetman wielki lit., prawdziwym nam pokrzywdzonym był protektorem i nieraz nam te słowa mówił, że: „Co czynię takim staraniem i kosztem, to czynię nie dla ludzkiej wdzięczności, bo ta często omyła, ale czynię dla miłości boskiej, która nikogo nigdy nie omyła.” Ciż sami co i pierwej, oprócz księcia prymasa, byli kombinatorowie a Majęstate delegowani, i zjeżdżali się na sesje do Poniatowskiego, kasztelana krakowskiego. Dla mnie zaś te umartwienie było, że Mniszech, marszałek nadworny koronny, bez żadnej ode mnie dania racji nie tylko oziębłość, ale nawet awersją jakąś począł do
nie tak był przywiązany do książąt Czartoryskich.
Książę Radziwiłł, hetman wielki lit., prawdziwym nam pokrzywdzonym był protektorem i nieraz nam te słowa mówił, że: „Co czynię takim staraniem i kosztem, to czynię nie dla ludzkiej wdzięczności, bo ta często omyła, ale czynię dla miłości boskiej, która nikogo nigdy nie omyła.” Ciż sami co i pierwej, oprócz księcia prymasa, byli kombinatorowie a Maiestate delegowani, i zjeżdżali się na sesje do Poniatowskiego, kasztelana krakowskiego. Dla mnie zaś te umartwienie było, że Mniszech, marszałek nadworny koronny, bez żadnej ode mnie dania racji nie tylko oziębłość, ale nawet awersją jakąś począł do
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 732
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
różną śmiercią/ tak żelazem.
z Wilczyńskiego w przód pasów narzezano/ I żywe serce z wnetrzności Wyrwano: Po tym do Woli go pokatowawszy: Wrzucili w wodę/ srodze skrepowawszy.
Z innymi inne acz męki zmyślali/ O woli wszystkim wodę za grób dali. By krew którą ich moc sroga stropiła: Woda strumieńmi swoimi omyła.
Pełno na polu krwie z tułuwy było/ Wszystko po ziemi krwią się szczerwieniło. Koni strzelanych/ i pobitych wiele/ Strzygło żębami już martwymi ziele.
To się tak działo/ a owo z chrościny/ Sam K. J. M. dziesiątej godziny/ Wstępuje na plac: gdzie już góra była Pokrowska/ którą
rozną smierćią/ ták zelázem.
z Wilcżynskiego w przod pásow nárzezáno/ Y zywe serce z wnetrznośći Wyrwáno: Po tym do Woli go pokatowawszy: Wrzućili w wodę/ srodze skrepowáwszy.
Z innymi inne ácż męki zmysláli/ O woli wszystkim wodę zá grob dáli. By krew ktorą ich moc sroga stropiła: Woda strumieńmi swoimi omyła.
Pełno ná polu krwie z tułuwy było/ Wszystko po źiemi krwią się sczerwieniło. Koni strzelanych/ y pobitych wiele/ Strzygło żębámi iuż martwymi ziele.
To się ták dźiáło/ á owo z chrosćiny/ Sam K. J. M. dżiesiątey godźiny/ Wstępuie ná plac: gdźie iuż gora była Pokrowska/ ktorą
Skrót tekstu: ChełHWieść
Strona: B4
Tytuł:
Wieść z Moskwy
Autor:
Henryk Chełchowski
Drukarnia:
Franciszek Schnellboltz
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
poematy epickie, relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
. Tak się człowieka dziwnie rozmiłował/ Ze Syna swego zań dać nielitował. Wszystko to jego sprawiła gorąca Miłość/ i wieczna mądrość wszechmogąca.
XVIII. Miłość z Miłości więtsza się zajmuje/ Ciało swe święte za pokarm daruje. Krew przenadrozszą z boku naświętszego Wylał obficie/ aby ludu złego/ Serca zmazane z występków omyła/ Iżeby się w nich miłość rozkrzewiła. O niepojęte rozumowi rzeczy/ W jakiej jest człowiek miłości i pieczy.
XIX. Sromotną śmiercią dla niego zabity/ Wstał trzeciego dnia z grobu/ tam obfity Miłości swojej wizerunk zostawił/ Ojców zawziętych z otchłanie wybawił. Miłości końca niemasz/ ani miary/ Z nieba ogniste
. Ták się człowieká dziwnie rozmiłował/ Ze Syná swego záń dáć nielitował. Wszystko to iego spráwiłá gorąca Miłosć/ y wieczna mądrość wszechmogąca.
XVIII. Miłość z Miłośći więtsza się záymuie/ Ciało swe święte zá pokarm dáruie. Krew przenadrozszą z boku naświętszego Wylał obfićie/ áby ludu złego/ Sercá zmázáne z występkow omyłá/ Iżeby się w nich miłość roskrzewiłá. O niepoięte rozumowi rzeczy/ W iakiey iest człowiek miłośći y pieczy.
XIX. Sromotną śmierćią dla niego zabity/ Wstał trzećiego dnia z grobu/ tám obfity Miłośći swoiey wizerunk zostawił/ Oycow zawziętych z otchłánie wybáwił. Miłośći końca niemasz/ ani miáry/ Z niebá ogniste
Skrót tekstu: TwarKPoch
Strona: A3v
Tytuł:
Pochodnia miłości bożej
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
tobie do tego/ że się tak trapisz: A ona: Kościół jest matką każdego Chrześcijanina/ teraz ten Kościół ś. szarpają/ trapią/ znoszą/ a wy mówicie/ co tobie do tego: Czym ja też nie jest Córka tegoż Kościoła; czy nie każ mię matka z tejże chrztu ś. wody omyła/ czemuż nie mam płakać i żałować/ widząc jego utrapienia. Nakoniec cilicium na kształt pasa i dysciplinę surowszą uczyniła z jeżowych ości/ którą pokazywał Ociec Generał Vercellensis na Kapitule Betskiej/ Roku 1273. i nie daremna jej była modlitwa/ uspokoił Bóg turbacją zaczętą. Żywot B. Małgorzaty Królewny. Żywot B.
tobie do tego/ że się ták trapisz: A oná: Kośćioł iest mátką káżdego Chrześćiániná/ teraz ten Kośćioł ś. szárpáią/ trápią/ znoszą/ á wy mowićie/ co tobie do tego: Czym ia też nie iest Corká tegoż Kośćiołá; czy nie káż mię mátká z teyże chrztu ś. wody omyłá/ czemuż nie mam płákáć y żałowáć/ widząc iego vtrapienia. Nákoniec cilicium ná kształt pásá y dysciplinę surowszą vczyniłá z ieżowych ośći/ ktorą pokazywał Oćiec Generał Vercellensis ná Kápitule Betskiey/ Roku 1273. y nie dáremna iey byłá modlitwá/ vspokoił Bog turbácyą záczętą. Zywot B. Máłgorzáty Krolewny. Zywot B.
Skrót tekstu: OkolNiebo
Strona: 29
Tytuł:
Niebo ziemskie aniołów w ciele
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Okolski
Drukarnia:
Drukarnia Jezuitów
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644