Tak Egeria po swym lamentując Numie W zrzodło, co ledwie w ludzkim zmieści się rozumie, Z obfitości gorzkich łez nagle roztopniała I tak się oraz z światem i z żalem rozstała. Sławna fortuny srogość i z Hekubą starą, Gdy jej mąż przy ołtarzu i krwawą ofiarą Padła przy nieprzyjaznym grobie nieszczęśliwa Poliksena; okrutne której gdy omywa
Rany w morzu, aż ujrzy, że wał idzie z trupem, Pozna, że to syna jej: naprzod stanie słupem A potym (o jaka moc żalu!) odmieniła Ludzką podstać i więcej nie plącząc zawyła. Na mnie kto wejrzy, jako mię żałość zejmuje, Uzna, że swe nieszczęście nie mniej opłakuję,
Tak Egeria po swym lamentując Numie W zrzodło, co ledwie w ludzkim zmieści się rozumie, Z obfitości gorzkich łez nagle roztopniała I tak się oraz z światem i z żalem rozstała. Sławna fortuny srogość i z Hekubą starą, Gdy jej mąż przy ołtarzu i krwawą ofiarą Padła przy nieprzyjaznym grobie nieszczęśliwa Poliksena; okrutne ktorej gdy omywa
Rany w morzu, aż ujrzy, że wał idzie z trupem, Pozna, że to syna jej: naprzod stanie słupem A potym (o jaka moc żalu!) odmieniła Ludzką podstać i więcej nie plącząc zawyła. Na mnie kto wejrzy, jako mię żałość zejmuje, Uzna, że swe nieszczęście nie mniej opłakuję,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 505
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
chcąc, aby były na trwożliwym ciele skrytych łowców skutecznie wyryte fortele, z pilnym wzrokiem umyka w knieje krzemieniste, tocząc pary z swej gęby ledwie nie ogniste. Gardziel mu uschły pała z suchości języka i szuka, udyszany, dla chłodu, strumyka. Wtym, znalazszy na piaskach żywych stoków zdroje, gasi wnętrzne pragnienie i omywa znoje. Tam tedy zbytnim haustem przeczyściwszy ciało, pierwszych sił w sobie pomoc uznawa niemałą. Tak i mnie, gdy piekielne strzały otaczają, wyschłe usta pragnieniem ognistym pałają. Stąd mię chciwie Kupido, stąd Bachus nagania, bym co prędzej w sieć wpadła z częstego poszczwania. Tu marnej chwały sidła są na mię rozpięte
chcąc, aby były na trwożliwym ciele skrytych łowców skutecznie wyryte fortele, z pilnym wzrokiem umyka w knieje krzemieniste, tocząc pary z swej gęby ledwie nie ogniste. Gardziel mu uschły pała z suchości języka i szuka, udyszany, dla chłodu, strumyka. Wtym, znalazszy na piaskach żywych stoków zdroje, gasi wnętrzne pragnienie i omywa znoje. Tam tedy zbytnim haustem przeczyściwszy ciało, pierszych sił w sobie pomoc uznawa niemałą. Tak i mnie, gdy piekielne strzały otaczają, wyschłe usta pragnieniem ognistym pałają. Stąd mię chciwie Kupido, stąd Bachus nagania, bym co prędzej w sieć wpadła z częstego poszczwania. Tu marnej chwały sidła są na mię rozpięte
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 163
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Onym się lasy wkoło odzywają, Nimfy z faunami po kniejach igrają.
W tym bycie bieżą lata wszytkokrotne, A on, pod nogi Fortuny obrotne Koła podbiwszy, fraszką dobre mienie, Fraszką poczyta i drogie kamienie, Szarłaty fraszka, fraszka złotogłowy I pełen troski pałac marmurowy.
Niech, kto chce, w boju sławę krwią omywa, Niechaj u dworu pogody zażywa, Niechaj przez morze dla zysku żegluje I pełne wory w swym pokładzie czuje. Z wami na polu, Muzy, bez kłopota, Nieznaczny starzec, dokonam żywota.
I wy, o łąki! o krzewiny moje! I wy, potoki, i wy, żywe zdroje! I wy
Onym się lasy wkoło odzywają, Nimfy z faunami po kniejach igrają.
W tym bycie bieżą lata wszytkokrotne, A on, pod nogi Fortuny obrotne Koła podbiwszy, fraszką dobre mienie, Fraszką poczyta i drogie kamienie, Szarłaty fraszka, fraszka złotogłowy I pełen troski pałac marmurowy.
Niech, kto chce, w boju sławę krwią omywa, Niechaj u dworu pogody zażywa, Niechaj przez morze dla zysku żegluje I pełne wory w swym pokładzie czuje. Z wami na polu, Muzy, bez kłopota, Nieznaczny starzec, dokonam żywota.
I wy, o łąki! o krzewiny moje! I wy, potoki, i wy, żywe zdroje! I wy
Skrót tekstu: HorNaborBar_I
Strona: 204
Tytuł:
Pieśń ad imitiatonem horacjuszowej ody
Autor:
Horatius Flaccus
Tłumacz:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
ody
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
z krynice. Zdrój jest każdemu wolny i gmin gęsty miwa, Krynica się od gminu inszego ukrywa, Samym tylko panieńskim ustom się podaje, Próżno tam sięga, kto ma insze obyczaje. W niej wody płyną żadnym piaskiem nie zmieszane, W niej są smaki rozkoszne, wonie nie słychane, W niej Pallas swoje członki panieńskie omywa, W niej stateczności panien swoich doświadczywa. Bo (cud dziwny) gdy się kto dotknie pokalany, Zaraz woda ucieka i pierzcha na ściany. Tam tedy i na ten czas z dworem swym jechała, I wam, o smętne siostry, przy sobie kazała. Niedługa próba była: naprzód sama wody Wzięła w dłoni i
z krynice. Zdrój jest każdemu wolny i gmin gęsty miwa, Krynica się od gminu inszego ukrywa, Samym tylko panieńskim ustom się podaje, Próżno tam sięga, kto ma insze obyczaje. W niej wody płyną żadnym piaskiem nie zmieszane, W niej są smaki rozkoszne, wonie nie słychane, W niej Pallas swoje członki panieńskie omywa, W niej stateczności panien swoich doświadczywa. Bo (cud dziwny) gdy się kto dotknie pokalany, Zaraz woda ucieka i pierzcha na ściany. Tam tedy i na ten czas z dworem swym jechała, I wam, o smętne siostry, przy sobie kazała. Niedługa próba była: naprzód sama wody Wzięła w dłoni i
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 83
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
68 Wieleż świętości w nowej umowie postanowił Pan Krystus?
Dwie: Krzest i wieczerczą Pańską. O Krzcie.
69 Jakowymże się sposobem przy Krzcie upominasz/ i utwierdzasz/ u ucześnictwie jedynej onej ofiary Pana Krystusowej?
Iż Krystus rozkazał pozwirzchne omycie w wodzie/ przydawszy obietnicę/ którą mię upewnia/ iż jako woda zwierzchnie plugawości omywa/ tak krew i Duch Z. jego mnie od wszelkich grzechów/ i zmazy dusznej oczyszcza.
70 Co to jest omytym być Krwią i Duchem Krystusowym?
To jest/ iżeśmy pewni darownego grzechów odpuszczenia/ dla przelania Krwie Pana Krystusowej/ którą onza nas wonej na Krzyżu ofierze swej wylał: ktemu iż bywamy Duchem Z
68 Wieleż świątośći w nowey vmowie postánowił Pan Krystus?
Dwie: Krzest y wieczerczą Panską. O Krzcie.
69 Iákowymże się sposobem przy Krzćie vpominasz/ y vtwierdzasz/ u vcześnictwie iedyney oney ofiáry Páná Krystusowey?
Iż Krystus roskazał pozwirzchne omycie w wodźie/ przydawszy obietnicę/ ktorą mię vpewnia/ iż iáko wodá zwierzchnie plugáwośći omywa/ ták krew y Duch S. iego mnie od wszelkich grzechow/ y zmázy duszney oczyśćia.
70 Co to iest omytym bydź Krwią y Duchem Krystusowym?
To iest/ iżesmy pewni dárownego grzechow odpuszczenia/ dla przelania Krwie Páná Krystusowey/ ktorą onzá nas woney ná Krzyżu ofierze swey wylał: ktemu iż bywamy Duchem S
Skrót tekstu: RybMKat
Strona: 30
Tytuł:
Katechizmy
Autor:
Maciej Rybiński
Drukarnia:
Andrzej Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Dziecię niewinne, a k temu Syn Boży, jak się mu serce z tej miary nie trwoży! II. TENŻE
Gratias Tibi maximas habemus
Dziecię wiecznego Króla, Królewicze, Dziecię, kochanie Matki swej, Dziewice, dziękujem naprzód za gorzkie łzy Tobie, a potym na Cię patrzać myślim sobie. Jeśli Ten cudzy grzech omywa łzami, jako za własny mamy płakać sami? Więc, ledwie kilka trzydzieści lat minie, nie łzami, ale krwią zabity spłynie. III. POETA
O rem prodigiosam
O, niepodobne nad dziwami dziwy, których nie słyszał przedtym człowiek żywy! Wysoko zacne rzeczy z naniższemi dziś powiązane widziemy na ziemi. Matkę począł mieć ten
Dziecię niewinne, a k temu Syn Boży, jak się mu serce z tej miary nie trwoży! II. TENŻE
Gratias Tibi maximas habemus
Dziecię wiecznego Króla, Królewice, Dziecię, kochanie Matki swej, Dziewice, dziękujem naprzód za gorzkie łzy Tobie, a potym na Cię patrzać myślim sobie. Jeśli Ten cudzy grzech omywa łzami, jako za własny mamy płakać sami? Więc, ledwie kilka trzydzieści lat minie, nie łzami, ale krwią zabity spłynie. III. POETA
O rem prodigiosam
O, niepodobne nad dziwami dziwy, których nie słyszał przedtym człowiek żywy! Wysoko zacne rzeczy z naniższemi dziś powiązane widziemy na ziemi. Matkę począł mieć ten
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 40
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
/ iż żyją po 150 lat: jest to zwierzę łaskawe/ i które ufając swej sile nie szkodzi nikomu/ kto mu też da pokoj: tylko podnosi trochę tych/ jakoby sobie igrając/ których potyka/ swoim nosem/ abo propościde. Kocha się w wodach/ i narza się w nich do połowice/ a omywa sobie grzbiet/ i insze ciało swoją trąbą. Skorę ma miąższą na 4 palce: i słyszałem/ iż jeden słoń postrzelony z działa kamienną kulą/ nie był obrażony/ ani miał rany/ ale jednak trzeciego dnia zdechł. Są też tam węże abo smoki/ długie na 15 piędzi/ miąższe na 5. które
/ iż żyią po 150 lat: iest to źwierzę łáskáwe/ y ktore vfáiąc swey śile nie szkodźi nikomu/ kto mu też da pokoy: tylko podnośi trochę tych/ iákoby sobie igráiąc/ ktorych potyka/ swoim nosem/ ábo proposcide. Kocha się w wodách/ y narza się w nich do połowice/ á omywa sobie grzbiet/ y insze ćiáło swoią trąbą. Skorę ma miąższą ná 4 pálce: y słyszałem/ iż ieden słoń postrzelony z dźiáłá kámienną kulą/ nie był obráżony/ áni miał rány/ ále iednák trzećiego dniá zdechł. Są też tám węże ábo smoki/ długie ná 15 piędźi/ miąższe ná 5. ktore
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 242
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
przybranego M.STANISŁAW Józef BieżANOWSKI, w Przesławnej Akademii Krakowskiej Filozofii Doktor, i Ordynaryjny Poeta. życzliwym aplauzem wita.
ZRzenica Niebos z kąd na świat szeroki Najpierwszy promień, i wzrok swój stooki Złotego niesie Faeba roziaśnieniem; Gdzie rumieniec swój, nocnym tając cieniem, W ranym szarłacie Jutrzenka odkrywa, Gdzie słoneczna się śliczna twarz omywa W Kryształach morskich; aż nią z Piróentem Wóz, co tysiącnym ciska diamentem, Orientalnym kraju Indyjskiego Błyśnie Narodom Królestwa możnego: Z tąd nam zawitasz jutrzenko rożana, I perło idziesz nieoszacowana, Droższa nad wszytkie nurty Gangesowe, I Erytrejskie nad brzegi perłowe, Cny Królewiczu Święty JOZAFACIE; Już nie w Królewskich Tronów Majestacie, Sutym
przybránego M.STANISŁAW IOZEF BIEZANOWSKI, w Przesławney Akádemiey Krákowskiey Filozofiey Doktor, y Ordináriyny Póétá. życzliwym applauzem wita.
ZRzenicá Niebos z kąd ná świát szeroki Naypierwszy promień, y wzrok swoy stooki Złotego nieśie Phaebá roziáśnieniem; Gdźie rumieniec swoy, nocnym táiąc ćieniem, W ránym szárłaćie Iutrzenká odkrywa, Gdźie słoneczna się śliczna twarz omywa W Krzyształách morskich; áż nią z Piróèntem Woz, co tyśiącnym ćiska dyámentem, Orientálnym kráiu Indiyskiego Błyśnie Národom Krolestwá możnego: Z tąd nąm záwitasz iutrzenko rożána, Y perło idźiesz nieoszácowána, Droższa nád wszytkie nurty Gángesowe, Y Erythreyskie nád brzegi perłowe, Cny Krolewicu Swięty JOZAFACIE; Juz nie w Krolewskich Tronow Máiestaćie, Sutym
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: v6
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
ducha świętego samego siebie ofiarował/ niepokalanym Bogu/ oczyści sumnienie nasze od martwych uczynków. Trzecia różnica jest/ że kapłani Lewitscy niemogli ofiarami starozakonnemi krwią bydlęcą omyć grzechów ludzkich/ według Apostoła Pawła mówiącego: bo to jest rzecz niepodobna/ aby krwią wołów i kozłów mieli być zgładzone grzechy/ Chrystus zaś krwią swoją grzechy ludzkie omywa/ i ludziej poświęca/ i dla tego starozakonne ofiary odrzucił/ że niemogli ludziej od grzechów omyć i poświęcić/ i wziąwszy na siebie ciało ludzkie/ ofiarował one na Krzyżu za grzechy wszystkiego świata/ według Apostoła Pawła mówiącego: Odejmuje pierwsze/ aby wtóre postawił/ przez którą wolą jesteśmy poświęceni/ przez ofiare ciała Jezusa
ducha świętego samego śiebie ofiarowáł/ niepokalánym Bogu/ oczyśći sumnienie násze od mártwych vczynkow. Trzecia roznica iest/ że kapłáni Lewitscy niemogli ofiarámi starozakonnemi krwią bydlęcą omyć grzechow ludzkich/ według Apostoła Páwła mowiącego: bo to iest rzecz niepodobna/ áby krwią wołow y kozłow mieli bydź zgładzone grzechi/ Chrystus záś krwią swoią grzechi ludzkie omywa/ y ludźiey poświęcá/ y dlá tego starozákonne ofiáry odrzućił/ że niemogli ludziey od grzechow omyć y poświęćić/ y wźiąwszy ná śiebie ćiáło ludzkie/ ofiarował one na Krzyżu za grzechy wszystkiego świáta/ według Apostoła Pawła mowiącego: Odeymuie pierwsze/ áby wtore postáwił/ przez ktorą wolą iesteśmy poświęceni/ przez ofiáre ćiáła Iezusa
Skrót tekstu: GalAlk
Strona: 51
Tytuł:
Alkoran Machometów
Autor:
Joannicjusz Galatowski
Drukarnia:
Łazarz Baranowicz
Miejsce wydania:
Czernihów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683