świeżo z ciebie miał ozdoby, Gdy w cieniu przeszłym koronnej żałoby, O pana i o koronę Widzieć było żarliwość twą onę. Przy twej powadze i poczcie ozdobnym, Wymowie słodkiej, baczeniu osobnem, I prawa, które się chwiały, I ołtarze w szrankach swoich stały. Jakie pociechy! Gdyś królewskie truny, I opłakiwał razem ich fortuny, Że stan ich, i dzień wesoły, Zmierzch w momencie, i płonne popioły. Na dźwięk Nestorów i twoję powagę, Wzbudzoną Kocyt pohamował flagę: I by co ludzkości miały, Same potem Parki żałowały. Po tem zaćmieniu, jako się po ranu Wybiło słońce, a nowemu panu, W płaszczu
świeżo z ciebie miał ozdoby, Gdy w cieniu przeszłym koronnej żałoby, O pana i o koronę Widzieć było żarliwość twą onę. Przy twej powadze i poczcie ozdobnym, Wymowie słodkiej, baczeniu osobnem, I prawa, które się chwiały, I ołtarze w szrankach swoich stały. Jakie pociechy! Gdyś królewskie truny, I opłakiwał razem ich fortuny, Że stan ich, i dzień wesoły, Zmierzch w momencie, i płonne popioły. Na dźwięk Nestorów i twoję powagę, Wzbudzoną Kocyt pohamował flagę: I by co ludzkości miały, Same potem Parki żałowały. Po tem zaćmieniu, jako się po ranu Wybiło słońce, a nowemu panu, W płaszczu
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 84
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
I dostojeństw koronnych, albo je młodymi, Albo pozarzucawszy Węgry łakomymi. Skąd zdzierstwa i bezludzkie uboższych drapieży, I wszystko to cóżkolwiek komu nie należy, Biedną Polskę strapiło. W której twarzy onej Ażeś i ty nakoniec z wielkiej tej ruszony Polskiej generalicji i władzy wysokiej, W cieniu gdzieś i prywacie zapadłszy głębokiej, Opłakiwał fortunę z upadkiem jej bliskim, Jednak na województwie dożywszy kaliskiem. Z niego, jako dojrzałej pestowej jabłoni, Trzej opadli synowie, męże wielcy oni, Z których starszy Fryderyk na kujawskiej złotejSiadł katedrze; z obojga: i domu i cnoty Wielki kapłan; ten kiedyż doczekał się owych Szczęśliwszych wżdy nad ojca czasów Jagiełłowych
I dostojeństw koronnych, albo je młodymi, Albo pozarzucawszy Węgry łakomymi. Zkąd zdzierstwa i bezludzkie uboższych drapieży, I wszystko to cóżkolwiek komu nie należy, Biedną Polskę strapiło. W której twarzy onej Ażeś i ty nakoniec z wielkiej tej ruszony Polskiej generalicyi i władzy wysokiej, W cieniu gdzieś i prywacie zapadłszy głębokiej, Opłakiwał fortunę z upadkiem jej bliskim, Jednak na województwie dożywszy kaliskiem. Z niego, jako dojrzałej pestowej jabłoni, Trzej opadli synowie, męże wielcy oni, Z których starszy Fryderyk na kujawskiej złotejSiadł katedrze; z obojga: i domu i cnoty Wielki kapłan; ten kiedyż doczekał się owych Szczęśliwszych wżdy nad ojca czasów Jagiełłowych
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 107
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
fortun, i Urzędów moich, bezbożni Triumfatorowie moi, niecontentując się Dekretem tak bezbożnym, którego za Dekret niemam, i nieprzyznawam. Uniwersałami wszytkich którzykolwiek cnoty i niewinności mojej wiadomi, onę secuti są, odstrychnąć odemnie chcieli, i żeby mię żaden ex Ciuibus nieżałował, a raczej wemnie fata Ojczyzny nieopłakiwał, i nieuznawał, żeby się zemną nikt nie znosił surowo, ale illegitimè zakazali. Punkt Manifestu
ŚWiata tedy wszystkiego o kompasią, ale i niesprawiedliwości uznanie tak wielkiej proszę: Proszę i własnych Braciej, osobliwie Stanu Szlacheckiego. Ponieważ IchMość Panowie Senatorowie snadź źle informowani, abo bojaźnią przyciśnieni, czego w wolnym niebywało Narodzie
fortun, y Vrzędow moich, bezbożni Tryumphatorowie moi, niecontentuiąc się Decretem ták bezbożnym, którego zá Decret niemam, y nieprzyznawam. Vniwersałámi wszytkich ktorzykolwiek cnoty y niewinnośći moiey wiádomi, onę secuti są, odstrychnąć odemnie chćieli, y żeby mię żaden ex Ciuibus nieżáłował, á ráczey wemnie fatá Oyczyzny nieopłákiwał, y nieuznawał, żeby się zemną nikt nie znośił surowo, ále illegitimè zákazáli. Punct Mánifestu
SWiátá tedy wszystkiego o compássią, ále y niespráwiedliwośći vznánie ták wielkiey proszę: Proszę y włásnych Bráćiey, osobliwie Stanu Szlácheckiego. Ponieważ IchMość Pánowie Senatorowie snadź źle informowáni, ábo boiáźnią przyćiśnieni, czego w wolnym niebywáło Narodźie
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 154
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
kanonika warszawskiego, jako fundator do klasztoru, po długich dyskursach o rezygnacji we wszelkich aflikcjach na wolę boską, gdy o wielkiej słabości syna swego miał przytoczony dyskurs, domyślił się, że już nie żyje, i zaraz poszedłszy do kościoła, padł krzyżem przed Najświętszym Sakramentem i tak blisko godziną śmierć tak godnego i jedynego syna swego opłakiwał. Potem dowiedziawszy się o przypadku tejże fatalnej śmierci, bez żadnej alteracji w zdarzonych okazjach wspominał syna swego.
Był to pan hojny, wielkiego serca, w wielu bataliach przy królu szwedzkim Karolu Dwunastym w chwalebnych dziełach doświadczonego. Pan trochę popędliwy, ale zaraz umiarkowany, wzrostu niewielkiego, ale wspaniały i miły; w kontestacjach
kanonika warszawskiego, jako fundator do klasztoru, po długich dyskursach o rezygnacji we wszelkich aflikcjach na wolę boską, gdy o wielkiej słabości syna swego miał przytoczony dyskurs, domyślił się, że już nie żyje, i zaraz poszedłszy do kościoła, padł krzyżem przed Najświętszym Sakramentem i tak blisko godziną śmierć tak godnego i jedynego syna swego opłakiwał. Potem dowiedziawszy się o przypadku tejże fatalnej śmierci, bez żadnej alteracji w zdarzonych okazjach wspominał syna swego.
Był to pan hojny, wielkiego serca, w wielu bataliach przy królu szwedzkim Karolu Dwunastym w chwalebnych dziełach doświadczonego. Pan trochę popędliwy, ale zaraz umiarkowany, wzrostu niewielkiego, ale wspaniały i miły; w kontestacjach
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 42
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
zdrowia skazie. Szczerze w terminach wszech się nadstawował, Na sejmikach kiedy więc wotował, Prawdę mówiący brnął tak środkiem drogi, Przeciwnym ludziom bywał zawsze srogi. W konwersacyji wchodził z każdym szczerze, Zgodę z miłością zachowując w mierze. Makowieckiego dusza z nim spojona Ani mogła być w żalu utulona. Co sobie wspomniał, często opłakiwał, Na onę miłość, którą z onym miewał. Chorąży wtenczas kraju podolskiego Gdy się dowiedział już o śmierci jego. Będąc z postrzału kulą wpół zraniony, Żal go ciężki zdjął, tu zaś z drugiej strony Ból — i w tym żalu postradał żywota. Teraz nie widzi smętku ni kłopota, A wierna miłość wszystko to
zdrowia skazie. Szczerze w terminach wszech się nadstawował, Na sejmikach kiedy więc wotował, Prawdę mówiący brnął tak środkiem drogi, Przeciwnym ludziom bywał zawsze srogi. W konwersacyji wchodził z każdym szczerze, Zgodę z miłością zachowując w mierze. Makowieckiego dusza z nim spojona Ani mogła być w żalu utulona. Co sobie wspomniał, często opłakiwał, Na onę miłość, którą z onym miewał. Chorąży wtenczas kraju podolskiego Gdy się dowiedział już o śmierci jego. Będąc z postrzału kulą wpół zraniony, Żal go ciężki zdjął, tu zaś z drugiej strony Ból — i w tym żalu postradał żywota. Teraz nie widzi smętku ni kłopota, A wierna miłość wszystko to
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 191
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
alteracja nie na ciele/ lecz na duszy/ i sercu trapić; tak iż mu się hojne łzy lać poczęły; i rad był Adam dżdżu/ jako niezwyczajnemu; którego zahamować dzień/ drugi i trzeci nie mógł; Zaczym ledwo siódmego koniec uczynił/ przez któreco dyjen lamentowa z narzekał siebie samego/ i głupstwo swoje opłakiwał takowemi TRENY Mar. 13. Luc. 23. 2. Th 5 Luc: 12 Mat: 7. Prou. PŁACZ ABO Siedm boleści Adama pokutującego, który naprzód dnia Pierwszego czas marnie strawiony opłakiwał, i poprawę obiecuje.
KTo wytłoczi z oczu mych/ frasobliwe wody? Kto w bolesnych zatopi brodach me jagody?
alteracyá nie ná ćiele/ lecz ná duszy/ y sercu trápić; ták iż mu się hoyne łzy láć poczęły; y rad był Adam dzdżu/ iáko niezwyczaynemu; ktorego zahamowáć dzień/ drugi y trzeći nie mogł; Záczym ledwo śiodmego koniec vczynił/ przez ktoreco dyien lamentowa z nárzekáł śiebie sámego/ y głupstwo swoie opłákiwáł takowemi THRENY Mar. 13. Luc. 23. 2. Th 5 Luc: 12 Mat: 7. Prou. PŁACZ ABO Siedm boleśći Adámá pokutuiącego, ktory naprzod dniá Pierwszego czás márnie stráwiony opłakiwał, y popráwę obiecuie.
KTo wytłocźy z oczu mych/ frásobliwe wody? Kto w bolesnych zátopi brodách me iágody?
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 196
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
nie mógł; Zaczym ledwo siódmego koniec uczynił/ przez któreco dyjen lamentowa z narzekał siebie samego/ i głupstwo swoje opłakiwał takowemi TRENY Mar. 13. Luc. 23. 2. Th 5 Luc: 12 Mat: 7. Prou. PŁACZ ABO Siedm boleści Adama pokutującego, który naprzód dnia Pierwszego czas marnie strawiony opłakiwał, i poprawę obiecuje.
KTo wytłoczi z oczu mych/ frasobliwe wody? Kto w bolesnych zatopi brodach me jagody? Abych czas mógł opłakać/ tak marnie strawiony/I skarb lat mych tak drogich z szkodą opuszczony. A nie dosyć ja nędzny na tym sobie miałem/Zem czas droższy nad wszytko tanie
nie mogł; Záczym ledwo śiodmego koniec vczynił/ przez ktoreco dyien lamentowa z nárzekáł śiebie sámego/ y głupstwo swoie opłákiwáł takowemi THRENY Mar. 13. Luc. 23. 2. Th 5 Luc: 12 Mat: 7. Prou. PŁACZ ABO Siedm boleśći Adámá pokutuiącego, ktory naprzod dniá Pierwszego czás márnie stráwiony opłakiwał, y popráwę obiecuie.
KTo wytłocźy z oczu mych/ frásobliwe wody? Kto w bolesnych zátopi brodách me iágody? Abych czás mogł opłakáć/ ták márnie stráwiony/Y skarb lat mych ták drogich z szkodą opuszczony. A nie dosyć ia nędzny ná tym sobie miáłem/Zem czás droższy nád wszytko tánie
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 197
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Boże mój/ wspomóż synów moich/Tyś ich stworzył odkupił/ zaczym naprzód twoichRacz nam posłać człowieka/ któryby mógł podaćSrzodek na złości wszytkie/ a ty byś chciał dodać. Łaski swej Boskiej wszytkim/ pożądniej z nieba/W któremi już pozierać od tąd pilniej trzeba. GDy tak Adam przez siedm dni mądrze opłakiwał/ niemądre bankiety i uciechy swoje/ uważając przedrzeczone materie lamentu/ i płaczu swojego. Przybieży w tym sługa nawierniejszy Adamów/ na imię Teodorus abo dar Bo,ży/ oznajmując mu/ i powiadając/ iż Jan chce go nawiedzić/ i pokłon swój oddać. Co usłyszawszy Adam po tak długich lamentach/ jakby odżył z
Boże moy/ wspomoż synow moich/Tyś ich stworzył odkupił/ záczym naprzod twoichRácz nam posłáć człowieká/ ktoryby mogł podáćSrzodek ná złośći wszytkie/ á ty byś chćiał dodáć. Łáski swey Boskiey wszytkim/ pożądniey z niebá/W ktoremi iuż poźieráć od tąd pilniey trzebá. GDy ták Adam przez śiedm dni mądrze opłákiwał/ niemądre bánkiety y vćiechy swoie/ vważáiąc przedrzeczone máterye lámentu/ y płáczu swoiego. Przybieży w tym sługá nawiernieyszy Adámow/ ná imię Theodorus ábo dar Bo,ży/ oznaymuiąc mu/ y powiádáiąc/ iż Ian chce go náwiedźić/ y pokłon swoy oddáć. Co vsłyszawszy Adam po ták długich lámentách/ iákby odżył z
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 209
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tak zaprawdę. a nie inaczej iż ta/ a nie inna przyczyna wszytkich grzechów naszych która daje Psalm: z. iże nie mamy w pamięci tego/ w którym żyjemy/ i ruchamy się. Na co ja żem głupi nie oamiętał/ wielem się złego dopuszczał/ które lubom już przed 7. dni opłakiwał/ będę jednak/ i przydziemi się zgoła/ az póki ducha w ciele opłakiwać tak w gorzkości wszytkie dni/ i lata moje wzdychając/ i powtarzając z tymże Z: Prorokiemnieprawość moją znam/ i grzech mój przedemną jest zawsze. W czym[...] mię i Synowie moi głupi nie mądrego ojca naśladowali/ oto wnet
Ták záprawdę. á nie inaczey iż tá/ á nie inná przyczyná wszytkich grzechow nászych ktora daie Psalm: s. iże nie mámy w pámięći tego/ w ktorym zyiemy/ y ruchámy się. Ná co ia żem głupi nie oámiętał/ wielem się złego dopuszczał/ ktore lubom iuż przed 7. dni opłákiwáł/ będę iednak/ y przydźiemi się zgołá/ az poki duchá w ćiele opłákiwáć tak w gorzkośći wszytkie dni/ y latá moie wzdycháiąc/ y powtarzáiąc z tymże S: Prorokiemniepráwość moią znám/ y grzech moy przedemną iest záwsze. W czym[...] mię y Synowie moi głupi nie mądrego oycá naśladowáli/ oto wnet
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 232
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
, co i z służącymi. Któremukolwiek pieniędzy na wyżywienie był pożyczył, temu je darował, i wszystkim pozwolił, aby sobie co od niego wyprosili. Liczba ubogich mała była, ponieważ się z Dobrodziejstwy i swoją o poddanych zaradnością aż na swego życia koniec nie był opóźnił. Łatwo każdy żal tych ludzi pomiarkować może. Każdy opłakiwał w nim utratę Ojca. To wykonawszy, pytał się umierający Hrabia, jeźliby się jeszcze kto z domowych nie znalazł, któryby się z nim nie był pożegnał. Odpowiedziałam mu, nie wiem o żadnym oprócz żołnierzy, których mój Mąż sobie chowa. J tych także, powiedział, kocham. Im najwięcej,
, co i z służącymi. Ktoremukolwiek pieniędzy na wyżywienie był pozyczył, temu je darował, i wszystkim pozwolił, aby sobie co od niego wyprośili. Liczba ubogich mała była, ponieważ śię z Dobrodzieystwy i swoią o poddanych zaradnością aż na swego żyćia koniec nie był opoźnił. Łatwo każdy żal tych ludzi pomiarkować może. Każdy opłakiwał w nim utratę Oyca. To wykonawszy, pytał śię umierający Hrabia, jeźliby śię jeszcze kto z domowych nie znalazł, ktoryby śię z nim nie był pożegnał. Odpowiedziałam mu, nie wiem o żadnym oprocz żołnierzy, ktorych moy Mąż sobie chowa. J tych także, powiedział, kocham. Im naywięcey,
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 20
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755