: I on nad zakaz macierzyński srogi Na górze Idzie, gdzieś między pastuchy Miał wychowanie i swoje pieluchy); Kto by też był rzekł, że ta godność potka Nieszczęśliwego matki swej wyrodka,
Żeby szedziwe opuściwszy głowy, Na młodego dać afektu narowy Sprawę tak trudną boginie owe trzy Miały. A wiedząc, że kto tu opieprzy, Kto nasmaruje, ten pojedzie sporzej, Każda swych skarbów szkatułę otworzy. Najpierwej Juno złotym berłem błyśnie, Które mu ślubi dochować umyślnie; Królewskie przy tym obieca korony, Jeśli ten owoc przysądzi Pomony. Pallas mądrości klejnoty mu drogiej, Którą nie ludzi, ale zrówna bogi, Jeśli uprzejmie, czego sobie życzy,
: I on nad zakaz macierzyński srogi Na górze Idzie, gdzieś między pastuchy Miał wychowanie i swoje pieluchy); Kto by też był rzekł, że ta godność potka Nieszczęśliwego matki swej wyrodka,
Żeby szedziwe opuściwszy głowy, Na młodego dać afektu narowy Sprawę tak trudną boginie owe trzy Miały. A wiedząc, że kto tu opieprzy, Kto nasmaruje, ten pojedzie sporzej, Każda swych skarbów szkatułę otworzy. Najpierwej Juno złotym berłem błyśnie, Które mu ślubi dochować umyślnie; Królewskie przy tym obieca korony, Jeśli ten owoc przysądzi Pomony. Pallas mądrości klejnoty mu drogiej, Którą nie ludzi, ale zrówna bogi, Jeśli uprzejmie, czego sobie życzy,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 277
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Owszem daremną utrudzeni pracą Radzi, ze sobie grób wżdy wykołacą, Bo wyważywszy ziemie tyle skrzynek Wiej głębokościach znajdą odpoczynek. Niewie śmiertelny człowiek i ubogi, Które dla niego naznaczone drogi, Bo go ciemnością w koło BÓG otoczył, Aby przed plagą wcześnie nie uskoczył. We mnie jest przykład, którego wzdychanie Dobrze wprzód każde opieprzy śniadanie, Nim go pożyję; bo walne powodzi Ryk mój i z płaczem serdecznym przewodzi. Czegom się lękał? czegom się obawiał? Oto mi wszytko zły los poprzyprawiał, Rozwiodła na mnie przygoda swe skrzydła, A com się ich bał wegnanym w jej sidła. Izaliż stosów nie cierpliwiem znosił,
Owszem daremną utrudzeni pracą Radźi, ze sobie grob wżdy wykołacą, Bo wyważywszy źiemie tyle skrzynek Wiey głębokośćiach znaydą odpoczynek. Niewie śmiertelny człowiek i ubogi, Ktore dla niego naznaczone drogi, Bo go ćiemnośćią w koło BOG otoczył, Aby przed plagą wcześnie nie uskoczył. We mnie iest przykład, ktorego wzdychánie Dobrze wprzod káżde opieprzy śniadánie, Nim go pożyię; bo walne powodźi Ryk moy i z płaczem serdecznym przewodźi. Czegom się lękał? czegom się obáwiał? Oto mi wszytko zły los poprzypráwiał, Rozwiodła ná mnie przygoda swe skrzydła, A com się ich bał wegnanym w iey śidła. Izaliż stosow nie ćierpliwiem znośił,
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 18
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
a sprosta jakoby/ i wrzkomo szczerze nagotował/ nie przekonasz. Jeżeli mu też na najcięższą przyjdzie/ będzie się łasił/ korzył/ skwierczał/ a jakoby vekksacjej jakiej niesłusznej uchodząc/ i na Złoto koszt odważy/ aby im wielkie i sprosne zbrodnie swoje krasnymi słówkami już ufarbowane/ pozłocił: a jeszcze je tak ocukruje/ opieprzy/ i ślicznie oszafrani/ że się i Państwu samemu smaćniuchną jakoby potrawą/ choć szczyrym plugastwem/ i jadem są/ zdać będą. I tak prawi Król ten powiedział/ Poddanych moich chytremi sposobami obnażywali/ i prawie znich krew/ a pogotowiu z całego Państwa wysysali. Gdyż i w lichwie nie jednemu u nich/
á sprostá iákoby/ y wrzkomo szczerze nágotował/ nie przekonasz. Ieżeli mu też na nayćięższą przyidźie/ będźie się łaśił/ korzył/ skwierczał/ á iákoby vekxácyey iákiey niesłuszney vchodząc/ y ná Złoto koszt odważy/ áby im wielkie y sprosne zbrodnie swoie krasnymi słowkámi iuż vfárbowáne/ pozłoćił: á ieszcze ie ták ocukruie/ opieprzy/ y ślicznie oszáfrani/ że się y Páństwu sámemu smáćniuchną iákoby potráwą/ choć szczyrym plugástwem/ y iádem są/ zdáć będą. Y ták práwi Krol ten powiedźiał/ Poddánych moich chytremi sposobámi obnáżywáli/ y práwie znich krew/ á pogotowiu z cáłego Páństwá wysysáli. Gdyż y w lichwie nie iednemu v nich/
Skrót tekstu: GrodDysk
Strona: Eiiij
Tytuł:
Dyskurs o cenie pieniędzy teraźniejszej
Autor:
Jan Grodwagner
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
ekonomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632