to znać ze poządanego spodziewam się żołdu o który z WMMPanią w targ wchodzić niechcę ale puszczam się na respekt i tę w której niepowątpiwąm dyskrecyjej. Czekając łaskawej od WMMPaniej deklaracyjej.
Odpowie ona. Mój MŚCi Panie dyc to każdy ale i sam WMMPan podobno tak czynisz że kiedy sługę przyjmujesz sam z nim wręcz mówisz i opowiedasz mu przyszłej jego usługi powinności i kondycyje że by wiedział jako Panu słuzyć. I jakiej się tez za swoje usługi spodziewać wdzięczności. Więc tedy i mnie podobno to ujdzie choć sama przez się rozmówię się w tym z WMMPanem oraz i deklaruję. Jeżeli WMMPan tego afektu jesz jeżeli tez dla większej powagi to już do jutra.
to znac ze poządanego spodziewam się zołdu o ktory z WMMPanią w targ wchodzić niechcę ale puszczam się na respekt y tę w ktorey niepowątpiwąm dyskrecyiey. Czekaiąc łaskawey od WMMPaniey deklaracyiey.
Odpowie ona. Moy MSCi Panie dyc to kozdy ale y sąm WMMPan podobno tak czynisz że kiedy sługę przyimuiesz sąm z nim wręcz mowisz y opowiedasz mu przyszłey iego usługi powinnosci y kondycyie że by wiedział iako Panu słuzyć. I iakiey się tez za swoie usługi spodziewać wdzięcznosci. Więc tedy y mnie podobno to uydzie choc sama przez się rozmowię się w tym z WMMPanem oraz y deklaruię. Iezeli WMMPan tego affektu iesz iezeli tez dla większey powagi to iuz do iutra.
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 223v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
— „A jakoż?” — „Widziałem, prawi, że głos miałeś podobny słowiczemu głosowi, a ludzie słuchający, snem przerażeni, oczu obciążonych swoich otwierać nie mogli.”
Rzekł ów: — „Zaprawdę, dobry to sen, bo tym snem sromotę moję, a obrazę do mnie ludzką mnie opowiedasz, gdyż dopiero to uznawam, że głos szpetny mam i że nim się ludziom przykrzę. Zarzekam się tedy chatybstwa.
„Gniewam się na te przyjacioły swoje, Którzy się ze mną nieszczerze obchodzą, Złe obyczaje i narowy moje Mnie pochlebując, wszytkim ludziom szkodzą. Jawną sromotę polityką zową, Ciernia i ostu mego ochraniając,
— „A jakoż?” — „Widziałem, prawi, że głos miałeś podobny słowiczemu głosowi, a ludzie słuchający, snem przerażeni, oczu obciążonych swoich otwierać nie mogli.”
Rzekł ów: — „Zaprawdę, dobry to sen, bo tym snem sromotę moję, a obrazę do mnie ludzką mnie opowiedasz, gdyż dopiero to uznawam, że głos szpetny mam i że nim się ludziom przykrzę. Zarzekam się tedy chatybstwa.
„Gniewam się na te przyjacioły swoje, Którzy się ze mną nieszczerze obchodzą, Złe obyczaje i narowy moje Mnie pochlebując, wszytkim ludziom szkodzą. Jawną sromotę polityką zową, Ciernia i ostu mego ochraniając,
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 166
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879