iż okrutnie karze złych sędziów. Jeśli tedy prawdziwie sprawiedliwość mówicie, prosto sądzcie synowie ludzcy. Abowiem w sercu nieprawości robicie, w ziemi niesprawiedliwości ręce wasze snują, i trochę niżej: Bóg skruszy zęby ich w gębie ich; trzonowe zęby lwów połamie pan. Wniwecz się obrócą jako woda zbiegająca: wyciągnął łuk swój, aż osłabieją. Jako wosk, który płynie, zniesieni będą: napadł ogień, i nieobaczyli słońca.
Bodaj panowie świata tego niedawali krzywd czynić ludziom ubogim; bodaj obrońcami mocnymi sprawiedliwości świętej byli; ale jako widzę zmędrzeli bardzo, nad Karneada sofistę, subtelniejszy, i chwalą sprawiedliwość i okrutnie ją szarpaja. Więc powiadają, iż
iż okrutnie karze złych sędziów. Jeśli tedy prawdziwie sprawiedliwość mówicie, prosto sądzcie synowie ludzcy. Abowiem w sercu nieprawości robicie, w ziemi niesprawiedliwości ręce wasze snują, i trochę niżej: Bóg skruszy zęby ich w gębie ich; trzonowe zęby lwów połamie pan. Wniwecz się obrócą jako woda zbiegająca: wyciągnął łuk swój, aż osłabieją. Jako wosk, który płynie, zniesieni będą: napadł ogień, i nieobaczyli słońca.
Bodaj panowie świata tego niedawali krzywd czynić ludziom ubogim; bodaj obrońcami mocnymi sprawiedliwości świętej byli; ale jako widzę zmędrzeli bardzo, nad Karneada sofistę, subtelniejszy, i chwalą sprawiedliwość i okrutnie ją szarpaja. Więc powiadają, iż
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 266
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Bo każdemu piersiami wytrzymamy sami.” Tak więc ojcowie naszy podpiwszy mawiali, Ale to na on czas, gdy w polach się bijali, Jako drudzy Spartanie sile swej ufając A ostrymi grotami granice znaczając. Dla czego nieprzyjaciół nie w państwie czekali, Ale się za granicą z nimi rozprawiali. Potem, kiedy jąwszy się zbytków osłabieli, Jakie takie kurniki poklecić woleli, Kędy by się z żonami, także z poddanymi Abo z dobytkami, gdy gwałt, chronili swymi. Jakoż słusznie — bo zawsze i na każdym miejscu Niepodobna pilnować, a prędkiemu jeźdźcu, Jaki jest Tatarzyn, nie jest trudno ominąć Obóz, zamek, miasteczko; i rzekę przepłynąć,
Bo każdemu piersiami wytrzymamy sami.” Tak więc ojcowie naszy podpiwszy mawiali, Ale to na on czas, gdy w polach się bijali, Jako drudzy Spartanie sile swej ufając A ostrymi grotami granice znaczając. Dla czego nieprzyjaciół nie w państwie czekali, Ale się za granicą z nimi rozprawiali. Potem, kiedy jąwszy się zbytków osłabieli, Jakie takie kurniki poklecić woleli, Kędy by się z żonami, także z poddanymi Abo z dobytkami, gdy gwałt, chronili swymi. Jakoż słusznie — bo zawsze i na każdym miejscu Niepodobna pilnować, a prędkiemu jeźdźcu, Jaki jest Tatarzyn, nie jest trudno ominąć Obóz, zamek, miasteczko; i rzekę przepłynąć,
Skrót tekstu: StarVotBar_I
Strona: 308
Tytuł:
Votum o naprawie Rzeczypospolitej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
potem.
CXVI.
Więcej, niż tysiąc drabin razem przystawiali, Na których się na każdem szczeblu dwa zmieszczali; Wtóry pcha wielką mocą przed sobą trzeciego, Będąc i sam popchniony gwałtem od pierwszego. Każdy się dobrze z męstwa albo z strachu stawi I rad nie rad iść musi, bo kto się zabawi, Kto namniej osłabieje, zaraz rozgniewany Rodomont go zabija lub zadawa rany.
CXVII.
Wszyscy miedzy ogniami i rozwalinami Pną się gwałtem na mury wszytkiemi siłami; Ale inszy patrzają, jeśli jaką drogą, Gdzie nie tak chrześcijanie pilnują, wleźć mogą: Sam Rodomont iść nie chce, jeno gdzie zwątpione I gdzie przystępy widzi nabarziej bronione, I co
potem.
CXVI.
Więcej, niż tysiąc drabin razem przystawiali, Na których się na każdem szczeblu dwa zmieszczali; Wtóry pcha wielką mocą przed sobą trzeciego, Będąc i sam popchniony gwałtem od pierwszego. Każdy się dobrze z męstwa albo z strachu stawi I rad nie rad iść musi, bo kto się zabawi, Kto namniej osłabieje, zaraz rozgniewany Rodomont go zabija lub zadawa rany.
CXVII.
Wszyscy miedzy ogniami i rozwalinami Pną się gwałtem na mury wszytkiemi siłami; Ale inszy patrzają, jeśli jaką drogą, Gdzie nie tak chrześcijanie pilnują, wleść mogą: Sam Rodomont iść nie chce, jeno gdzie zwątpione I gdzie przystępy widzi nabarziej bronione, I co
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 324
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, kiedy żebrał, już był barzo stary.
9-no. Jeżeli chodzywał kiedy do Rasnej po jałmużnę i jeżeli bierał od świętej pamięci WYMPana starosty stokliskiego czerwone złote zamiast groszów jałmużny? — Ad 9-num responsio: Póty bydło pasł w Wilanowie, póki mógł, i nigdy nigdzie natenczas nie bywał, ani w Rasnej. Jak zaś osłabiawszy, nie mógł paść bydła, tedy okolicznie żebrając jałmużnę, mógł bywać i w Rasnej, skąd mógł co wyżebrać, ale o złocie nigdy nic nie wspominał.
10-mo. Jeżeli kiedy kto u ojca Szymczychy Gińczukowej widział kto kiedy czerwone złote, jeżeli za czerwone złote co sobie kiedy kupował lub czerwone złote zmieniał, albo jeżeli
, kiedy żebrał, już był barzo stary.
9-no. Jeżeli chodzywał kiedy do Rasnej po jałmużnę i jeżeli bierał od świętej pamięci WJMPana starosty stokliskiego czerwone złote zamiast groszów jałmużny? — Ad 9-num responsio: Póty bydło pasł w Wilanowie, póki mógł, i nigdy nigdzie natenczas nie bywał, ani w Rasnej. Jak zaś osłabiawszy, nie mógł paść bydła, tedy okolicznie żebrając jałmużnę, mógł bywać i w Rasnej, skąd mógł co wyżebrać, ale o złocie nigdy nic nie wspominał.
10-mo. Jeżeli kiedy kto u ojca Szymczychy Gińczukowej widział kto kiedy czerwone złote, jeżeli za czerwone złote co sobie kiedy kupował lub czerwone złote zmieniał, albo jeżeli
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 550
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Brzemiennych. P. z Z. B. Czyachowskiego, O Przypadkach Brzemiennych. P. z Z. B. Czyachowskiego, ROZDZIAŁ VIII. O biegunce Brzemiennej.
BIegunka w Brzemiennych zaraz zrazu niebezpieczna/ i zawżdy niepewna/ abowiem dla niej związki płodu się odwilżają/ a matka z pokarmu ogołocona bywa/ zaczym sam płód osłabiawszy/ barzo łacwie wypada: przeto jak naprędzej ją stanowić trzeba/ zwłaszcza jeśliby potrawy na pół zwarzone białase odchodzieły/ abo jeśliby czerwonka była/ w biegunce zaś która z obfitości złych zebranych wilgotności podczas brzemienia bywa/ wystrzegać się śrzodków ściszkających trzeba/ i chociażby poronienia niebezpieczeństwo/ dla przyczyn wyliczonych wisiało/ bo pewniejsza ta
Brzemiennych. P. z Z. B. Cziachowskiego, O Przypadkách Brzemiennych. P. z Z. B. Cziachowskiego, ROZDZIAŁ VIII. O biegunce Brzemienney.
BIegunká w Brzemiennych záraz zrázu niebespieczna/ y záwżdy niepewna/ ábowiem dla niey zwiąski płodu się odwilżáią/ á mátká z pokármu ogołocona bywa/ záczym sam płod osłábiawszy/ bárzo łácwie wypada: przeto iák naprędzey ią stánowić trzebá/ zwłaszczá ieśliby potráwy ná puł zwárzone biáłáse odchodźieły/ ábo ieśliby czerwonká byłá/ w biegunce záś ktora z obfitośći złych zebránych wilgotnośći podczás brzemienia bywa/ wystrzegáć się śrzodkow śćiszkáiących trzebá/ y choćiażby poronienia niebespieczenstwo/ dla przyczyn wyliczonych wiśiáło/ bo pewnieysza tá
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: D3v
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
, niezliczone, a zawżdy jednakie przykłady i w których, jako w Krzysztale, koniec i tej sprawy naszej przedsięwziętej, do której się wstępek naprzód konfederacją świecką pod tym zjazdem kolskim stał, snadnie się upatrzyć będzie mógł i lepiejby ani zaczynać takowego aktu, aniżby tej rzeczy tak znacznie, tak ferventer zacząwszy, ku końcowi osłabieć, a turpiter ordines deserere, boć finis coronat opus. A iż sprawy i przedsięwzięcia ludzkie z skutku sądzone i szacowane bywają, przeto to oboje złączył poeta, mówiąc: In aggrediendis arduis adeo Rebus prudens et sollers prudentia Danti accipientique consilium Foederataque amicitia esse debet. Zawarł małem słów to troje, co jest fundamentem każdej
, niezliczone, a zawżdy jednakie przykłady i w których, jako w krysztale, koniec i tej sprawy naszej przedsięwziętej, do której się wstępek naprzód konfederacyą świecką pod tym zjazdem kolskim stał, snadnie się upatrzyć będzie mógł i lepiejby ani zaczynać takowego aktu, aniżby tej rzeczy tak znacznie, tak ferventer zacząwszy, ku końcowi osłabieć, a turpiter ordines deserere, boć finis coronat opus. A iż sprawy i przedsięwzięcia ludzkie z skutku sądzone i szacowane bywają, przeto to oboje złączył poeta, mówiąc: In aggrediendis arduis adeo Rebus prudens et sollers prudentia Danti accipientique consilium Foederataque amicitia esse debet. Zawarł małem słów to troje, co jest fundamentem każdej
Skrót tekstu: RokJak_Cz_III
Strona: 275
Tytuł:
Rokosz jaki ma być i co na nim stanowić.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
mieszaj pilno na węglu/ a gdy uwre/ miej formy na to zgotowane/ w Wodzie namoczone/ które oblewaj Wodką Rożaną/ a wlewaj tej materii/ na zimnie postaw/ a gdy stężeje/ przełoż z formy na pułmisek/ talerz położywszy/ pocukruj/ a daj zaraż/ bo się Cukier roztopi/ i Bianka osłabieje. Rozdział Trzeci. LXXXVIII. Bianka z Mlekiem.
Mleko wstawisz w pieknym kotle/ z wodką rożaną/ i Cukrem/ i takimże sposobem mąkę ryżową zgotowawszy/ sprawisz się we wszytkim/ jako i z pierwszą. LXXXIX. Galareta Mięsna.
Weźmij Kapłona dworowego/ Cielęciny kościstej/ nietłustej/ wymocz to pięknie/ i
mieszay pilno ná węglu/ á gdy vwre/ miey formy ná to zgotowáne/ w Wodźie námoczone/ ktore obleway Wodką Rożáną/ á wlewáy tey máteryey/ na źimnie postaw/ á gdy stężeie/ przełoż z formy ná pułmisek/ talerz położywszy/ pocukruy/ á day zaraż/ bo się Cukier roztopi/ y Biánká osłábieie. Rozdźiał Trzeći. LXXXVIII. Biánká z Mlekiem.
Mleko wstáwisz w pieknym kotle/ z wodką rożáną/ y Cukrem/ y tákimże sposobem mąkę ryżową zgotowawszy/ spráwisz się we wszytkim/ iáko y z pierwszą. LXXXIX. Gáláretá Mięsna.
Weźmiy Kápłona dworoweg^o^/ Cielęćiny kośćistey/ nietłustey/ wymocz to pięknie/ y
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 88
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
Diogenes wstawszy począł przechadzać się po szkole: a gdy go pytał Zeno coby to czynił: rzekł: Zbijam twoje dowody.
Gdy go jeden upominał/ aby już przyszedszy do starości/ dał pokoj pracom. Tak mu powiedział: Gdybym w zawodzie bieżał/ a byłbym nie daleko kresu tam czy osłabieć w biegu/ czyliby się poprawić godziło?
Gdy go niedostatek przycisnął/ tak więc prosił: Jeśliś kiedy dał komu/ daj też i mnie: a jeśliś nikomu jeszcze nie dał/ odemnie poczni.
Gdy go pytano/ coby było najnędzniejszego na świecie?: powiedział: Niemasz więtszej nędze/
Diogenes wstawszy pocżął przechadzáć się po szkole: á gdy go pytał Zeno coby to cżynił: rzekł: Zbijam twoie dowody.
Gdy go ieden vpominał/ áby iuż przyszedszy do stárośći/ dał pokoy pracom. Ták mu powiedźiał: Gdybym w zawodźie bieżał/ á byłbym nie dáleko kresu tám cży osłábieć w biegu/ cżyliby się popráwić godźiło?
Gdy go niedostátek przyćisnął/ ták więc prośił: Ieśliś kiedy dał komu/ day też y mnie: á ieśliś nikomu ieszcże nie dał/ odemnie pocżni.
Gdy go pytano/ coby było naynędznieyszego ná świećie?: powiedźiał: Niemász więtszey nędze/
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 40
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
człowiekowi z gliny: Jeśli starość żelazu dokuczy tak srodze, Czyż przed siedmiądziesiąt lat człeka nie ogłodze? Wżdy zegarkowi mądry rzemieślnik podoła, Nową strunę zawlecze, zahartuje koła. Komu lata dokuczą, starość zdrowiu wadzi, Drżą ręce, nogi, żaden lekarz nie poradzi; Nie podstali żołądka, choć się struna zrobi, Choć osłabieją żyły, inszych nie sposobi. Na cóż żyć, cyrulików i doktorów tuczyć? Wżdy by nas tego mogły zegarki oduczyć: Który skoro daremną naprzykrzy się spezą, O ziemię go albo w piec ze stołu przewiezą. Toż człeka, lecz ma nadeń zegarek, potyka, Bo ten sto razy będzie wprzód u rzemieślnika
człowiekowi z gliny: Jeśli starość żelazu dokuczy tak srodze, Czyż przed siedmiądziesiąt lat człeka nie ogłodze? Wżdy zegarkowi mądry rzemieślnik podoła, Nową strunę zawlecze, zahartuje koła. Komu lata dokuczą, starość zdrowiu wadzi, Drżą ręce, nogi, żaden lekarz nie poradzi; Nie podstali żołądka, choć się struna zrobi, Choć osłabieją żyły, inszych nie sposobi. Na cóż żyć, cyrulików i doktorów tuczyć? Wżdy by nas tego mogły zegarki oduczyć: Który skoro daremną naprzykrzy się spezą, O ziemię go albo w piec ze stołu przewiezą. Toż człeka, lecz ma nadeń zegarek, potyka, Bo ten sto razy będzie wprzód u rzemieślnika
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 533
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Myśmy zaraz szli w drogę srzodkiem Pogan/ na całą noc.
5. Octób. Równo z słońcem przeszlismy rzekę Kubeltę/ i nad nią zaś szliśmy aż do południa/ gdzie nas barzo z tyłu psowano janczarkami. O południu stanęlismy nad tą rzeką/ i gotowalismy się do potrzeby/ aleć już też byli osłabieli Poganie/ i resoluciej naszej dali miejsce. A to dali nam pokoj/ my też przed Nieszporną godziną ruszyli się zaraz na całą noc/ która nam była barzo szkodliwa: bo siła barzo ludzi przez te 7. nocy i dni zmordowanych/ od chodu/ głodu/ i snu/ jedni omdlewając/ zostawali: drudzy
Mysmy záraz szli w drogę srzodkiem Pogan/ ná cáłą noc.
5. Octob. Rowno z słońcem przeszlismy rzekę Kubeltę/ y nád nią záś szlismy áż do południá/ gdzie nas bárzo z tyłu psowano iánczárkámi. O południu stánęlismy nád tą rzeką/ y gotowálismy się do potrzeby/ áleć iuż też byli osłábieli Pogánie/ y resoluciey nászey dáli mieysce. A to dáli nám pokoy/ my też przed Nieszporną godziną ruszyli się záraz ná cáłą noc/ ktora nam byłá bárzo szkodliwa: bo śiłá bárzo ludzi przez te 7. nocy y dni zmordowánych/ od chodu/ głodu/ y snu/ iedni omdlewáiąc/ zostawáli: drudzy
Skrót tekstu: SzembRelWej
Strona: B3v
Tytuł:
Relacja prawdziwa o weszciu wojska polskiego do Wołoch
Autor:
Teofil Szemberg
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621