5 tys.
filipowiczów, z Moskwy wygnanych dla pewnej sekty, szturmem dobyli i wszystkich wycięli. Co jeżeliby tak było, jest czego żałować, gdyż się tam znaczna strages ludu chrześcijańskiego nullo negotio,stała. Byli przy tej imprezie i Tatarowie ci, którzy cara Piotra z częścią wojska powracającego odprowadzili i tak już byli osaczyli w miejscu pewnym, że Tatarowie oślep przez szpan rajtaryjej do obozu wdzierać się chcieli i dokazaliby byli, gdyby nie Szeremet z Biłhorodu przybył na odsiecz we 30 m. wojska. To z Mohylewa piszą, że posłanik moskiewski szpieszno idzie do nas i już Mohylew pominął nie czekając nawet naznaczenia podwód według paktów; z jakim
5 tys.
filipowiczów, z Moskwy wygnanych dla pewnej sekty, szturmem dobyli i wszystkich wycięli. Co jeżeliby tak było, jest czego żałować, gdyż się tam znaczna strages ludu chrześcijańskiego nullo negotio,stała. Byli przy tej imprezie i Tatarowie ci, którzy cara Piotra z częścią wojska powracającego odprowadzili i tak już byli osaczyli w miejscu pewnym, że Tatarowie oślep przez szpan rajtaryjej do obozu wdzierać się chcieli i dokazaliby byli, gdyby nie Szeremet z Biłhorodu przybył na odsiecz we 30 m. wojska. To z Mohylewa piszą, że posłanik moskiewski szpieszno idzie do nas i już Mohylew pominął nie czekając nawet naznaczenia podwód według paktów; z jakim
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 316
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
jako z bratem, a ja tam niedaleko będę, wołaj na mnie, ja przypadnę i wezmę go.” (Prawo takie Sipajhowie mają, że im wolno z niewoli brata żony swojej wziąć u każdego kupca, ukontentowawszy kupca, jak przypadnie i weźmie). Tak uczyniła ona Czelebina; Dąbrowski też przestrzegł Przerębskiego, który osaczywszy onę Czelebinowę wypadł z szałaszu, jak siostrę obłapił, ona go też jako brata. Obaczy Pers, przypadnie, nahajką przetnie Przerębskiego; ona woła na męża, który przypadłszy na Persa się posunie; musiał Pers odstąpić od Czelebi: wziął Przerębskiego i zaprowadził do domu swego. Dopiero prosi Pers, aby mu dał tę sumę
jako z bratem, a ja tam niedaleko będę, wołaj na mnie, ja przypadnę i wezmę go.” (Prawo takie Sipajhowie mają, że im wolno z niewoli brata żony swojej wziąść u każdego kupca, ukontentowawszy kupca, jak przypadnie i wezmie). Tak uczyniła ona Czelebina; Dąbrowski też przestrzegł Przerębskiego, który osaczywszy onę Czelebinowę wypadł z szałaszu, jak siostrę obłapił, ona go też jako brata. Obaczy Pers, przypadnie, nahajką przetnie Przerębskiego; ona woła na męża, który przypadłszy na Persa się posunie; musiał Pers odstąpić od Czelebi: wziął Przerębskiego i zaprowadził do domu swego. Dopiero prosi Pers, aby mu dał tę summę
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 175
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
mu Ksiądz moje słowa on do Mnie a ze To Ma Vitium Powiem ze To Natura jego taka jest i Ojca jego który jest Poborcą Rawskim nawet w Szkołach nazywaliszmy go generał nugator Uderzy się wojewoda Ręką po Aksamicie i Rzecze a toż i ja Tegoż zdania. bo jeżeli Ich Podjazd dognał Nie podobna aby Ich Miał Tak osaczyć żeby Mieli wszyscy zginąć ale żeby wszystka potęga to nie podobna, bo ja mam wiadomości ze dopiero jutro ostatniemi siłami na szturm do Lachowiec gotowali się i dopiro im drabiny i insze rekwisita zwozono bo wszystko to byli potracili u pierwszych szturmów Zaraz go potym kazał wołać az mu mówi jeden Bracie czy się Waszec nie omylił Garłowa
mu Xiądz moie słowa on do Mnie a ze To Ma Vitium Powiem ze To Natura jego taka iest y Oyca jego ktory jest Poborcą Rawskim nawet w Szkołach nazywaliszmy go generał nugator Uderzy się woiewoda Ręką po Axamicie y Rzecze a toz y ja Tegoz zdania. bo iezeli Ich Podiazd dognał Nie podobna aby Ich Miał Tak osaczyć zeby Mieli wszyscy zginąc ale zeby wszystka potęga to nie podobna, bo ia mam wiadomosci ze dopiero iutro ostatniemi siłami na szturm do Lachowiec gotowali się y dopiro jm drabiny y jnsze rekwisita zwozono bo wszystko to byli potracili u pierwszych szturmow Zaraz go potym kazał wołac az mu mowi jeden Bracie czy się Waszec nie omylił Garłowa
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 91
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
dwakroć sto tysięcy z Kozakami, zebrawszy i znowu prośbą i podarunkami samego już chana krymskiego Atchmet Giereja ze ztem tysięcy ordy do siebie zaciągnąwszy, przeciwko wojsku ledwie we dwunastu tysięcy natenczas zebranemu (bo drugie chorągwie jeszcze były nie przyszły) śmiele poszedł. I gwałtownie napadłszy niegotowych i nieco w żywność przysposobionych pod Zbarażem osaczył ostatnich dniów miesiąca czerwca. Tam nasi kwaterami według liczby rejmentarzów miasteczko i zamek wałem jak mógł na prędce obwarowawszy, nie mogąc wydołać polowej wojnie w oblężeniu osiedli.
Tchtnęło to bardzo króla Kazimierza, zaczyni jako mógł najprędzej tak nowozaciężne piechotne kupy i konne chorągwie zbiera i na pospolite ruszenie do województw pobliższych, jedne za troje wici
dwakroć sto tysięcy z Kozakami, zebrawszy i znowu prośbą i podarunkami samego już chana krymskiego Atchmet Giereja ze stem tysięcy ordy do siebie zaciągnąwszy, przeciwko wojsku ledwie we dwunastu tysięcy natenczas zebranemu (bo drugie chorągwie jescze były nie przyszły) śmiele poszedł. I gwałtownie napadłszy niegotowych i nieco w żywność przysposobionych pod Zbarażem osaczył ostatnich dniów miesiąca czerwca. Tam nasi kwaterami według liczby rejmentarzów miasteczko i zamek wałem jak mógł na prętce obwarowawszy, nie mogąc wydołać polowej wojnie w oblężeniu osiedli.
Tchtnęło to bardzo króla Kazimierza, zaczyni jako mógł najprędzej tak nowozaciężne piechotne kupy i konne chorągwie zbiera i na pospolite ruszenie do województw pobliższych, jedne za troje wici
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 62
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
i z walecznych zaleceni ręku, Proszę i rozkazuję; z tego mnie rosołu Pewnym wyjmcie językiem i z wojskiem pospołu; Chciejcie mnie awizować o tamtej fortunie!” Tu się na podjazd Liszka z Kuliczkowskim sunie; Aleć nie o Kozakach z pierwszego noclegu, O sobie oznajmują, że na samym brzegu Prutowym niezliczona orda ich osaczy; Nie ratuje-li, że ich hetman nie obaczy. Przydadzą, co strach każe; bo w takim rozterku Oczy wielkie i język bywa bez usterku. Nowa troska; co gorsza, że potwierdza starej. Kiedy mamy tak blisko Turki i Tatary, Gdzieżby sobie Kozaków zostawili w tyle, Kiedy by ich nie znieśli
i z walecznych zaleceni ręku, Proszę i rozkazuję; z tego mnie rosołu Pewnym wyjmcie językiem i z wojskiem pospołu; Chciejcie mnie awizować o tamtej fortunie!” Tu się na podjazd Liszka z Kuliczkowskim sunie; Aleć nie o Kozakach z pierwszego noclegu, O sobie oznajmują, że na samym brzegu Prutowym niezliczona orda ich osaczy; Nie ratuje-li, że ich hetman nie obaczy. Przydadzą, co strach każe; bo w takim rozterku Oczy wielkie i język bywa bez usterku. Nowa troska; co gorsza, że potwierdza staréj. Kiedy mamy tak blisko Turki i Tatary, Gdzieżby sobie Kozaków zostawili w tyle, Kiedy by ich nie znieśli
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 102
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, dowodną, zaciągnąwszy wiadomość o szczupłym kompucie wojska Krzyżackiego, wyprawił na nich 100000. Moskwy, a 30000. Tatarów z wyraźnym ordynansem, aby tę garstkę ludzi ogarnąwszy, żywcem jak trzodę bydła do Moskwy na stolicę zapędzili. Ta niezmierzona powodź wojska Moskiewskiego na 12 części rozdzieliwszy się różnemi szlakami na wszystkie stronym nieznacznie z daleka osaczyła niby zwierzę upatrzone Krzyżaków, a co raz w ciągnieniu zbliżając się, Hermistrza z małym gronem swoim bezpiecznie Pskowa dobywającego, koło w koło w wielkiej pod miastem na mil kilka równinie niby łańcuchem ścisnęła. Postrzegł się Hermistrz nie prędko być w matni, a gdy z sobą nie wie co czynić? pasuje się, na zamiarę
, dowodną, zaćiągnąwszy wiadomość o szczupłym kompućie woyska Krzyżackiego, wyprawił ná nich 100000. Moskwy, á 30000. Tatarow z wyraźnym ordynansem, aby tę garstkę ludźi ogarnąwszy, żywcem jak trzodę bydła do Moskwy na stolicę zapędźili. Ta niezmierzona powodź woyska Moskiewskiego na 12 częśći rozdźieliwszy śię rożnemi szlakami na wszystkie stronym nieznacznie z daleka osaczyła niby zwierzę upatrzone Krzyżakow, á co raz w ćiągnieniu zbliżając śie, Hermistrza z małym gronem swoim bespiecznie Pskowa dobywającego, koło w koło w wielkiey pod miastem na mil kilka rowninie niby łańcuchem śćisnęła. Postrzegł śię Hermistrz nie prętko być w matni, á gdy z sobą nie wie co czynić? passuje śię, na zamiarę
Skrót tekstu: HylInf
Strona: 72
Tytuł:
Inflanty w dawnych swych i wielorakich aż do wieku naszego dziejach i rewolucjach
Autor:
Jan August Hylzen
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750