na pasie, szedłszy do ogroda. Tak ci dla marnej rzeczy drugim żywot zmierznie. Zdybawszy go kucharka z jabłoni oderznie. W godzinę, czyli we trzy, przyszedszy do siebie, Poprzysięga, że już był jedną nogą w niebie. Nie dba na skrupuł, który ksiądz mu czyni; zaczem w Owę niewiastę srodze osiecze korbaczem. Zdało, że do pokuty w kilka dni się skłoni; Aż on się wiesza znowu na tejże jabłoni. Nie przestał go tak długo, aż wziął, zły duch kusić. Żle zadziergnąwszy, nie mógł tak prędko udusić. Trefunkiem oważ dziewka po trawę z łoktuszą Idąc widzi, że się pan znowu
na pasie, szedszy do ogroda. Tak ci dla marnej rzeczy drugim żywot zmierznie. Zdybawszy go kucharka z jabłoni oderznie. W godzinę, czyli we trzy, przyszedszy do siebie, Poprzysięga, że już był jedną nogą w niebie. Nie dba na skrupuł, który ksiądz mu czyni; zaczem w Owę niewiastę srodze osiecze korbaczem. Zdało, że do pokuty w kilka dni się skłoni; Aż on się wiesza znowu na tejże jabłoni. Nie przestał go tak długo, aż wziął, zły duch kusić. Żle zadziergnąwszy, nie mógł tak prędko udusić. Trefunkiem oważ dziewka po trawę z łoktuszą Idąc widzi, że się pan znowu
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 572
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
— ale kondycyją kładę: Pośli poń, skoro w rzeczy ja z domu wyjadę; Zabaw go na kapłonie i na słodkim winie, A skoro się ja wrócę, zamkni do tej skrzynie; Potem i żony jego zaprosim do domu, Że jawnie oddam, co on czynił po kryjomu; Inaczej krewnym wypchnę, osiekszy tą cięgą.” Ślubuje ta uczynić wszytko pod przysięgą. Więc skoro czas upatrzy zrobić to najsnadniej, Jedzie, nie obiecując wrócić, aż za dwa dni. Widzi to ów i ma swe sąsiad na umyśle, Ale pani uprzedzi i babę poń przyśle. Idzie z wielką ochotą, wie, co za przyczyna;
— ale kondycyją kładę: Pośli poń, skoro w rzeczy ja z domu wyjadę; Zabaw go na kapłonie i na słodkim winie, A skoro się ja wrócę, zamkni do tej skrzynie; Potem i żony jego zaprosim do domu, Że jawnie oddam, co on czynił po kryjomu; Inaczej krewnym wypchnę, osiekszy tą cięgą.” Ślubuje ta uczynić wszytko pod przysięgą. Więc skoro czas upatrzy zrobić to najsnadniej, Jedzie, nie obiecując wrócić, aż za dwa dni. Widzi to ów i ma swe sąsiad na umyśle, Ale pani uprzedzi i babę poń przyśle. Idzie z wielką ochotą, wie, co za przyczyna;
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 655
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Bracie Co się drozicie?
z Ową szaloną Ślepą mamoną, Której służycie.
Perz, dym, kurzawa, Wicher i wrzawa Toczy się kołem,
Wy na te cuda, DUCHOWNE.
Ah! zła obłuda! Padacie czołem.
Ślepa Fortuna Kolchickie runa Wam na czas wlecze,
Aleć ta wełna, Zarazy pełna, Jadem osiecze.
Patrz na ich wiele! Co się w tym śmiele Świecie nurzali,
Pod śmierci magle Skrywszy się nagle, Prać się przestali.
Tym w co wierzyli z Swego się zmyli Życia pieszczoty,
Co się wdzięczyło, Wnet zawichrzyło w Przykre kłopoty. Refleksje.
Annibal kruszy, Rozwala, głuszy Lasy i gury,
Niemógł
Bráćie Co się droźyćie?
z Ową szaloną Slepą mamoną, Ktorey służyćie.
Perz, dym, kurzáwá, Wicher y wrzáwá Toczy się kołem,
Wy ná te cudá, DVCHOWNE.
Ah! zła obłudá! Padaćie czołem.
Slepá Fortuná Kolchickie runá Wam ná czas wlecze,
Aleć tá wełná, Zarázy pełna, Iádem ośiecze.
Pátrz na ich wiele! Co się w tym śmiele Swiećie nurzáli,
Pod śmierći magle Skrywszy się nagle, Práć się przestáli.
Tym w co wierzyli z Swego się zmyli Zyćia pieszczoty,
Co się wdźięczyło, Wnet záwichrzyło w Przykre kłopoty. REFLEXYE.
Annibál kruszy, Rozwala, głuszy Lásy y gury,
Niemogł
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 25
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
jadą sobie Obierasz śmierć? Prosił żeby nie zabijać przyznał się do wszystkiego. Tak ci nacudował się nad nim namęczył. Rozebrawszy go do naga przywiązał go na jegosz własnym koniu zdjąwszy kulbakę gębą do ogona a do głowy tyłem, ręce opak związano nogi pod brzuch koniowi podwiązano potężnie. Bachmata dosyć z przyrodzenia bystrego zhukano kanczugami osieczono a jeszcze nadgłowek mu zerwawszy z głowy kilka razy nad nim strzelono. Tak tedy jako szalony Bachmat skoczył kudomowi a wszystko tam było gęstemi chrostami jechać, Głóg, leszczyna, Gruszczyna Ciernie a Niedrogą przestroną ale ścieżkami którędy kon. drogę do Domu pamiętał bo często tamtędy chodził jak to zwyczajnie na czatę nie Gościencem ale
iadą sobie Obierasz smierć? Prosił zeby nie zabiiac przyznał się do wszystkiego. Tak ci nacudował się nad nim namęczył. Rozebrawszy go do naga przywiązał go na iegosz własnym koniu zdiąwszy kulbakę gębą do ogona a do głowy tyłęm, ręce opak związano nogi pod brzuch koniowi podwiązano potęznie. Bachmata dosyc z przyrodzenia bystrego zhukano kanczugami osieczono a ieszcze nadgłowek mu zerwawszy z głowy kilka razy nad nim strzelono. Tak tedy iako szalony Bachmat skoczył kudomowi a wszystko tam było gęstemi chrostami iechać, Głog, leszczyna, Gruszczyna Ciernie a Niedrogą przestroną ale scieszkami ktorędy kon. drogę do Domu pamietał bo często tamtędy chodził iak to zwyczaynie na czatę nie Gosciencem ale
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 177
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
się wodzić żonie, Choć mu nie zawlecze weń obręczy żelaznej. Pierwszym takiego może liczyć między błazny, Co się jej powoduje, choć się też opiera; Choć gdzie indziej chce, musi, kiedy mu dociera Sto razy od żelaznej uprzykrzeńsza węda: Gniew ponury, wrzask, hałas, fasoł, gomon, zrzęda. Osiec, choćby koniecznie trzeba, nie odważy: O dzieci gra; i żyć już trzeba, jak na straży. Żeby pomściła, wszelkich sposobów zasięże, Abo się na wszytko złe na złość mu wyprzęże; Lepiej ze lwem na puszczy abo mieszkać z smokiem. Nie pomnią, że wyjęte mężom w raju bokiem; Nie gorszy
się wodzić żonie, Choć mu nie zawlecze weń obręczy żelaznej. Pierwszym takiego może liczyć między błazny, Co się jej powoduje, choć się też opiera; Choć gdzie indziej chce, musi, kiedy mu dociera Sto razy od żelaznej uprzykrzeńsza węda: Gniew ponury, wrzask, hałas, fasoł, gomon, zrzęda. Osiec, choćby koniecznie trzeba, nie odważy: O dzieci gra; i żyć już trzeba, jak na straży. Żeby pomściła, wszelkich sposobów zasięże, Abo się na wszytko złe na złość mu wyprzęże; Lepiej ze lwem na puszczy abo mieszkać z smokiem. Nie pomnią, że wyjęte mężom w raju bokiem; Nie gorszy
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 107
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Celadona, który sto tysięcy milionów razy całuje i w gębusię, i w oczko, i w rączki, i w nóżki, i w muszkę swoją najśliczniejszą Mamusieńkę. Jeśli tam który z moich śliczną Jutrzenkę poturbował listów, przepraszam uniżenie, bo była niesłychanie długo poalterowana Beaulieu., którą wolno będzie za szczęśliwym się ujrzeniem najśliczniejszemu osiec Bukietowi, byle się nigdy na nią nie gniewać i zimnej jej nie pokazywać miny. Notre frere jeśli jeszcze nie wyjechał z Paryża, racz mi Wć oznajmić, boby mi tam kilku rzeczy sprawić potrzeba. Kłaniać się tam wszystkim uniżenie proszę, pisząc au palais enchante . Ja, Bóg widzi, że czasu i minuty
Celadona, który sto tysięcy milionów razy całuje i w gębusię, i w oczko, i w rączki, i w nóżki, i w muszkę swoją najśliczniejszą Mamusieńkę. Jeśli tam który z moich śliczną Jutrzenkę poturbował listów, przepraszam uniżenie, bo była niesłychanie długo poalterowana Beaulieu., którą wolno będzie za szczęśliwym się ujrzeniem najśliczniejszemu osiec Bukietowi, byle się nigdy na nią nie gniewać i zimnej jej nie pokazywać miny. Notre frere jeśli jeszcze nie wyjechał z Paryża, racz mi Wć oznajmić, boby mi tam kilku rzeczy sprawić potrzeba. Kłaniać się tam wszystkim uniżenie proszę, pisząc au palais enchante . Ja, Bóg widzi, że czasu i minuty
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 50
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
mógł być naprawiony, bez nosa, bez uszu, Padł, żeby go obiesić, dekret na ratuszu. Wiedzie go, ów rozumie, że na zwykłą cięgę, Ale kiedy rynkową mija z nim kat pręgę: „Herr magister — po polsku nie umiejąc, rzecze — Tu ficom facom” (że go jak pierwej osiecze) I przez gwałt do owego napiera się słupa; Ale skoro postrzeże przy kacie biskupa I konopnej na szyję swoję cięgatury, Zedrwiał, widząc, że będzie podniesion do góry. 406 (P). MY, JABŁKA, PŁYWAMY
Słysząc wczora jednego szczęczka pasożyta, Gdy do możniejszych, czymsi czyniąc się, przypyta: „
mógł być naprawiony, bez nosa, bez uszu, Padł, żeby go obiesić, dekret na ratuszu. Wiedzie go, ów rozumie, że na zwykłą cięgę, Ale kiedy rynkową mija z nim kat pręgę: „Herr magister — po polsku nie umiejąc, rzecze — Tu ficom facom” (że go jak pierwej osiecze) I przez gwałt do owego napiera się słupa; Ale skoro postrzeże przy kacie biskupa I konopnej na szyję swoję cięgatury, Zedrwiał, widząc, że będzie podniesion do góry. 406 (P). MY, JABŁKA, PŁYWAMY
Słysząc wczora jednego szczęczka pasożyta, Gdy do możniejszych, czymsi czyniąc się, przypyta: „
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 427
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987