Illustris Authoris PRZESTROGI O TytułACH DyGNITARSTWACH CUDZOZIEMSKICH, kędy praefatus Illustris Author broni Tytulów Starodawnych Fąmilij Książęcech, od Rzeczypospolitej im pozwolonych) effraenata audacia na te Starodawne Tytuły Książęce następują: i rozmaite Argumenta, lubo non demonstratiua, przeciw nim przywodzą: zaczym i niektórych Synów Koronnych, rzeczy mniej wiadomych przeciw tymże Starożytnym Tytułom Książęczym Animusze ostrzą, zajątrzają. Przetoż ja, urodziwszy się Szlachcicem Polskim uwiedziony nie żadnym pochle- stwem, ale samą żarliwością PRAWDY (której mię Filozofia nauczyła) tak że i uważeniem rozterków, rozerwania Sejmów któreby za Impugnacją dalszą tych Tytułów Książęcych szeroko się w Rzeczypospolitej naszej rozkrzewić mogły: tę OBRONĘ TYTULÓW KsIAZECYCH Starodawnych wystawiam którą W.
Illustris Authoris PRZESTROGI O TYTVLACH DIGNITARSTWACH CVDZOZIEMSKICH, kędy praefatus Illustris Author broni Tytulow Starodawnych Fąmilij Xiążęcech, od Rzeczypospolitey im pozwolonych) effraenata audacia ná te Starodawne Tytuły Xiążęce nástepuią: y rozmáite Argumenta, lubo non demonstratiua, przeciw nim przywodzą: zaczym y niektorych Synow Koronnych, rzeczy mniey wiádomych przeciw tymże Starożytnym Titułom Xiążęczym Animusze ostrzą, zaiątrzáią. Przetoż ia, vrodziwszy śię Szlachcicem Polskim vwiedziony nie zadnym pochle- stwem, ále samą żarliwośćią PRAWDY (ktorey mię Philosophia náuczyłá) ták że y vważenięm rosterkow, rozerwaniá Seymow ktoreby za Impugnacyą dalszą tych Tytułow Xiążęcych szeroko śię w Rzeczypospolitey nászey roskrzewić mogły: tę OBRONĘ TYTVLOW XIAZECYCH Starodawnych wystawiam ktorą W.
Skrót tekstu: BielejObrona
Strona: 3
Tytuł:
Obrona tytułów książęcych od Rzeczypospolitej uchwałą sejmową pozwolonych
Autor:
Jeremiasz Bielejowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
, nie śrebra, nie złota, nie imienia, nie urody pragnął, ale cnoty i uczciwego wychowania, które obie rzeczy kniaź Dymitr księżnie Jej M. przyznawa i tym ją sobie wielce droży. Nie raczże W. K. M. słuchać tych ludzi, którzy W. K. M. przeciwko kniaziowi Dymitrowi ostrzą, ani dawaj W. K. M. pociechy matce z upadku synowskiego; łatwieć się szerzyć na tym, gdy kto kogo o jaki nieprzystojny uczynek obwini. Ten a ten - prawi - zamordował rodzonego swego, szerzyć to i pokazać, jako to jest haniebny uczynek, nie trudna temu, kto mnie mówić, ale
, nie śrebra, nie złota, nie imienia, nie urody pragnął, ale cnoty i uczciwego wychowania, które obie rzeczy kniaź Dymitr księżnie Jej M. przyznawa i tym ją sobie wielce droży. Nie raczże W. K. M. słuchać tych ludzi, którzy W. K. M. przeciwko kniaziowi Dymitrowi ostrzą, ani dawaj W. K. M. pociechy matce z upadku synowskiego; łatwieć się szerzyć na tym, gdy kto kogo o jaki nieprzystojny uczynek obwini. Ten a ten - prawi - zamordował rodzonego swego, szerzyć to i pokazać, jako to jest haniebny uczynek, nie trudna temu, kto mnie mówić, ale
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 198
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
ani się może człowiek schronić, Ani zasłonić.
Pieszczone dziecko, skąd wżdy na mą mękę Tak mierne oko, tak żartką masz rękę? W której to kuźni miękkie twoje strzały Hartu dostały?
Tyś winna, tyś mu oczu pożyczyła, Twego to wzroku, nie jego rąk siła, Twego to serca nieużyte skały Ostrzą mu strzały.
O, gdyby pomsty chciała tak bogini, Co z hardych myśli sprawiedliwość czyni, Bym przez cię, jako jestem uraniony, Był uzdrowiony! OŚMNASTY: BINEDA
Jest niedostępna jaskinia, gdzie ludzi Śpiewak czubaty nigdy nie przebudzi,
Gdzie nie dochodzą promienie słoneczne, Tylko szarawa noc ćmy sieje wieczne.
Z lochu
ani się może człowiek schronić, Ani zasłonić.
Pieszczone dziecko, skąd wżdy na mą mękę Tak mierne oko, tak żartką masz rękę? W której to kuźni miękkie twoje strzały Hartu dostały?
Tyś winna, tyś mu oczu pożyczyła, Twego to wzroku, nie jego rąk siła, Twego to serca nieużyte skały Ostrzą mu strzały.
O, gdyby pomsty chciała tak bogini, Co z hardych myśli sprawiedliwość czyni, Bym przez cię, jako jestem uraniony, Był uzdrowiony! OŚMNASTY: BINEDA
Jest niedostępna jaskinia, gdzie ludzi Śpiewak czubaty nigdy nie przebudzi,
Gdzie nie dochodzą promienie słoneczne, Tylko szarawa noc ćmy sieje wieczne.
Z lochu
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 78
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Stolica Ormuz ad stuporem handlowne, bogata w kamienie drogie, w perły, w korzenie, z Indyj, Persyj, Arabii sprowadzone: O nim pospolite zdanie Maurów: Si Orbis annulus est, Ormuzium gemma erit. W różnych bywa rękach, to w Saraceńskich, to Perskich, to Lusitańskich, bo im bogactwa na siebie ostrzą apetyt. Na tej Insule dla soli abundancyj, w pagórki się zbijającej żadnego ziela, ani słodkiego nie masz źródła, żadnej bestii dla gorąca. Obywatele w wodzie po szyje zanurzeni siedzą, dla zbytniego gorąca. M. Polus, Surius, Gaspar Iesuita. CZWARTE w AZYJ MOGOLA IMPERIUM vulgò MOGOLISTAN, w INDYJ PUŁNOCNEJ LEZĄCE
Stolicá Ormuz ad stuporem handlowne, bogáta w kámienie drogie, w perły, w korzenie, z Indyi, Persyi, Arábii sprowádzone: O nim pospolite zdánie Maurow: Si Orbis annulus est, Ormuzium gemma erit. W rożnych bywá rękach, to w Sáraceńskich, to Perskich, to Lusitańskich, bo im bogactwá ná siebie ostrzą apetyt. Ná tey Insule dla soli abundancyi, w pagorki się zbiiáiącey żadnego źiela, ani słodkiego nie mász źrodła, żadney bestyi dla gorąca. Obywátele w wodźie po szyie zánurzeni siedzą, dla zbytniego gorąca. M. Polus, Surius, Gaspar Iesuita. CZWARTE w AZYI MOGOLA IMPERIUM vulgò MOGOLISTAN, w INDYI PUŁNOCNEY LEZĄCE
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 588
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
w tej potrawie/ niechaj nie powiada. O Babińskiej Monarchii.
TAć to knieja/ te pola/ i ta jest równina/ Sławnego w dziejach Polskich/ niekiedy Babina. Tu cni oni Pszonkowie/ co i dotąd żyją/ Fundowali/ w dobry rząd trwałą Monarchiją. India niechaj złoto/ swym mieszkańcom daje/ Tu się ostrzą dowcipy także obyczaje. Hetman tu/ kto w Dyskursie z wojnami się szerzy/ Kto zbytnie o publikach/ aż on Podkanclerzy. Kto o Psach/ aż on Łowczy/ kto przy pełny mowcą/ Aż go tu wnet Babińskim nazwą Kraszomowcą. I z jaką kto do rzeczy/ wydaje się chęcią/ Na to mu wnet
w tey potráwie/ niechay nie powiáda. O Bábińskiey Monárchiey.
TAć to knieiá/ te polá/ y tá iest rowniná/ Sławnego w dźieiách Polskich/ niekiedy Bábiná. Tu cni oni Pszonkowie/ co y dotąd żyią/ Fundowáli/ w dobry rząd trwáłą Monárchiią. India niechay złoto/ swym mieszkáńcom dáie/ Tu sie ostrzą dowćipy tákże obyczáie. Hetmąn tu/ kto w dyszkurśie z woynámi sie szerzy/ Kto zbytnie o publikách/ asz on Podkánclerzy. Kto o Psách/ ász on Łowczy/ kto przy pełny mowcą/ Asz go tu wnet Bábinskim názwą Krászomowcą. Y z iáką kto do rzeczy/ wydáie się chęćią/ Ná to mu wnet
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 60
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
okrutni lwi jako szczenięta/ łasili się koło niego nieugłaskanie Tygrysy/ z Lampartami/ i z srogiemi Rysiami igrał jako z jagnięty/ straszne pioruny nic mu uczynić nie mogły/ a skoro przymierze zrzucił/ Anioł go z Raju wygnał/ bestie nań powstały/ Lwi nań pazury chowają/ Lamparty i Rysie zęby nań ostrzą/ pioruny nań biją. Doznali i samiż Apostołowie jako to potrzebne przymierze kiedy rzekli do Chrystusa Domine etiam daemonia subiiciuntur nobis? Panie co to jest że się nas już i diabli boją? In nomine tuo. przymierze to sprawuje. Lepsze tedy przymierze Apostołskie/ bogatszy skarb/ mocniejsze wojska a niż u nas/
okrutni lwi iáko szczeniętá/ łáśili się koło niego nievgłáskánie Tygrisy/ z Lámpártámi/ y z srogiemi Ryśiámi igrał iáko z iágnięty/ strászne pioruny nic mu vczynić nie mogły/ á skoro przymierze zrzućił/ Anyoł go z Ráiu wygnał/ bestye nań powstáły/ Lwi nań pázury chowáią/ Lámpárty y Ryśie zęby nań ostrzą/ pioruny nań biją. Doználi y sámiż Apostołowie iáko to potrzebne przymierze kiedy rzekli do Chrystusá Domine etiam daemonia subiiciuntur nobis? Pánie co to iest że się nas iuż y dyábli boią? In nomine tuo. przymierze to spráwuie. Lepsze tedy przymierze Apostolskie/ bogátszy skarb/ mocnieysze woyská á niż v nas/
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 28
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
które ex occasione wojny z Ciała na śmierć nieprzygotowanego ustąpiwszy nie tam poszły gdzie by były disposite umierając mogły się dostać. A na ostatek i z tego spraw się. i z tego sprawię żes per Bellum Intestinum uczynił dobrą nadzieję Poganom, Turkom, Biorą jako kobus wymordowanego skowronka Tym sposobem swoje Imperium rozszerzają i na nas już ostrzą zęby Ciężkosz tam będzie za najmniejszą krzywdę Ludzką za każdą z osobna duszę odpowiedać i za nią nieznosne ponosić Cruciatus. Pamiętaj zdrajco przynajmniej na Charakter Chrześcijański kiedy nie pamiętasz na kapłański. Bo to początek dopiero tego coś nawarzył piwa które, że zle uwarzone przykre jest. Jak się ponim dochowasz kwasu tobie samemu Gorzką w garle
ktore ex occasione woyny z Ciała na smierć nieprzygotowanego ustąpiwszy nie tam poszły gdzie by były disposite umieraiąc mogły się dostac. A na ostatek y z tego spraw się. y z tego sprawię żes per Bellum Intestinum uczynił dobrą nadzieię Poganom, Turkom, Biorą iako kobus wymordowanego skowronka Tym sposobem swoie Imperium rozszerzaią y na nas iuz ostrzą zęby Cięszkosz tam będzie za naymnieyszą krzywdę Ludzką za kozdą z osobna duszę odpowiedać y za nię nieznosne ponosic Cruciatus. Pamiętay zdrayco przynaymniey na Charakter Chrzescianski kiedy nie pamietasz na kapłanski. Bo to początek dopiero tego cos nawarzył piwa ktore, że zle uwarzone przykre iest. Iak się ponim dochowasz kwasu tobie samemu Gorzką w garle
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 196
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
i piecze. W Borach poziumki, czernice, maliny, Ubogą, w Barwę okrywają Ziemię, Grzyb, Szmarz, Rydz, Maśluch oddają daniny, Ze Jej wnętrzności nosiły ich Brzemie, Wdzięczność wrodzona spolną czyni składkę, Upstrzyc, połatać, odziać gołą Matkę. Trawy z kwiatami, kosy gołą płytkie, Jeszcze ją coraz ostrzą twardym głazem, Żeby pościnać, lub niewinnie wszytkie, Martwe na placu położyć zarazem, I już na zwiędłe, choć bezzębnej babie, Pożyczą zębów swoich twarde grabie.
Zboża różnego nieprzejrzane Niwy Febus z pochodnią obchodzi do koła, Co raz im zbliżać każe pod sierp krzywy, Lud pospolity do roboty woła, By jęczmień z
y piecze. W Borach poziumki, czernice, maliny, Ubogą, w Barwę okrywaią Ziemię, Grzyb, Szmarz, Rydz, Maśluch oddaią dániny, Ze Jey wnętrzności nosiły ich Brzemie, Wdzięczność wrodzona spolną czyni skłádkę, Upstrzyc, połátać, odziać gołą Mátkę. Tráwy z kwiatami, kosy gołą płytkie, Jeszcze ią coraz ostrzą twárdym głázem, Zeby pościnać, lub niewinnie wszytkie, Mártwe ná placu położyć zárazem, Y iuż ná zwiędłe, choć bezzębney babie, Pożyczą zębow swoich twárde grábie.
Zboża rożnego nieprzeyrzáne Niwy Febus z pochodnią obchodzi do koła, Co raz im zbliżać każe pod sierp krzywy, Lud pospolity do roboty woła, By jęczmień z
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 107
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
początku, Kto chce skończyć szczęśliwie, skoro z konia zsiędzie, Każe śpiewać nieszpory po namiotach, wszędzie Gdzie byli kapelani i jeśli kto co wie Na się, spowiednikowi niech do ucha powie. Już mrok padał na ziemię, już jasny dzień mija, Już hasło otrąbiono w obozie Maryja. Co żywo się gotuje; jedni ostrzą bronie, Drudzy strzelbę ku przyszłej ładują Bellonie; Czeladź luźna do swej się zbiera kompanijej; Bo im w takiej najwięcej wolno okazji: Potem się w pułki dzielą, a z swojej drużyny Wodzów sobie sposobnych biorą i starszyny; Hetman im zaś chorągwie, na to samo szyte, Posyła z winszowaniem, do drzewców przybite;
początku, Kto chce skończyć szczęśliwie, skoro z konia zsiędzie, Każe śpiewać nieszpory po namiotach, wszędzie Gdzie byli kapelani i jeśli kto co wie Na się, spowiednikowi niech do ucha powie. Już mrok padał na ziemię, już jasny dzień mija, Już hasło otrąbiono w obozie Maryja. Co żywo się gotuje; jedni ostrzą bronie, Drudzy strzelbę ku przyszłej ładują Bellonie; Czeladź luźna do swej się zbiera kompaniej; Bo im w takiej najwięcej wolno okazyjej: Potem się w pułki dzielą, a z swojej drużyny Wodzów sobie sposobnych biorą i starszyny; Hetman im zaś chorągwie, na to samo szyte, Posyła z winszowaniem, do drzewców przybite;
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 214
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
psuje: To Trojański mur słabo broniony frasuje: To widzę długim błedem/ syna strestkanego/ Czwałać morzem/ i kraju dopinać niemego: Więc wojnę z Turmem toczyć/ a racze iż Junoną/ Mali się/ co prawda/ rzec: bo cóż się wspomina Stare krwie naszej szkody? strach niniejszy broni Pierwsze pomnieć. przeklęte ostrzą na mię broni. Co proszę pojamujcie/ zbrodnie nie spuszczajcie/ Ni kapłańską krwią Westy ogni przygaszajcie. Te słowa smutna Wenus po wszem niebie próżno Rzuca/ bogów zagrzewa/ którym że nie dróżno Starych się strzyc żelazny wyrok łąmić boski/ Przyszłej przecię znamiona pewne dają troski. Między czarne ogłoki/ zbroje znoszą brzmiące/ Słyszano
psuie: To Troiánski mur słabo broniony frasuie: To widzę długim błedem/ syná strestkánego/ Czwałáć morzem/ y kráiu dopinać niemego: Więc woynę z Turmem toczyć/ á racze yz Iunoną/ Mali się/ co prawdá/ rzec: bo coż się wspomina Stáre krwie nászey szkody? strách ninieyszy broni Pierwsze pomnieć. przeklęte ostrzą ná mię broni. Co proszę pojámuyćie/ zbrodnie nie spuszczayćie/ Ni kápłáńską krwią Westy ogni przygaszayćie. Te słowá smutna Wenus po wszem niebie prożno Rzuca/ bogow zágrzewa/ ktorym że nie drożno Stárych sie strzyc żelázny wyrok łąmić boski/ Przyszłey przećię známioná pewne dáią troski. Między czárne ogłoki/ zbroie znoszą brzmiące/ Słyszano
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 398
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636