strzeże Wsadziwszy ją do Wieze Aż ktoś przez mocną kłódkę Nawiedzał sierotkę. Więzisz Ledę Dziewierzu Aż Jowisz w złotym pierzu Choć strzegą Warty wszędzie Przecię u niej będzie. Darmo darmo staruchno Tak jej strzezesz pilniuchno I przez zbrojne Szylwachty Dość muszą Kontrakty. Niegardź mym przedsięwzięciem Zeć dziś pragnę być Zięciem Co drugie twoje dzieci Pewnie nieoszpeci. Lirycorum Polskich Pieśń XXV. Cynecrackie Rządy
Do BRENA CYSYBIJASZA. I Tak BRENIE Dasz swej Zenie Przewodzić nad sobą. Ona domem Z wielkim sromem Ona rządzi tobą. Ona sługi Ona Cugi Szkatułą i gamnem Wszytko za nią Jako Panią Idzie rządem szumnem Gdy co każe Warty straże Zaraz usłuchają Pojeźnicy Urzędnicy Rachunki oddają. Zgoła wszędzie
strzeże Wsádźiwszy ią do Wieze Aż ktoś przez mocną kłotkę Náwiedzał śierotkę. Więzisz Ledę Dźiewierzu Aż Iowisz w złotym pierzu Choć strzegą Warty wszędźie Przećię v niey będźie. Dármo dármo stáruchno Ták iey strzezesz pilniuchno Y przez zbroyne Szylwáchty Dość muszą Kontrákty. Niegardź mym przedśięwźięćiem Zeć dźiś prágnę bydź Zięćiem Co drugie twoie dźieći Pewnie nieoszpeći. Lyricorum Polskich PIESN XXV. Cynecráckie Rządy
Do BRENA CYSYBIIASZA. I Ták BRENIE Dasz swey Zęnie Przewodźić nád sobą. Oná domęm Z wielkim sromem Oná rządźi tobą. Oná sługi Oná Cugi Szkátułą y gamnem Wszytko zá nią Iáko Pánią Idźie rządem szumnem Gdy co kaze Wárty straze Záraz vsłucháią Poieźnicy Vrzędnicy Ráchunki oddáią. Zgołá wszędźie
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 196
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Większego jednak dziwu twoje wąsy godne, Gdy piętnastym ode mnie młodszym bywszy rokiem, Babąś wrócił, jechawszy do Rzymu otrokiem, Gdzie jeżeliś się tylko temu trudził kwoli, I w Polsce wąsy lada cyrulik ogoli; Chyba że przy metresach dostało się i twej Gębie, bo tam osobne są od tego brzytwy. Nie oszpeci żadnego szlachcica, kiedy mu Potrzeba każe jechać do Kołaczyc z Rzymu: Takiegoć to nie mają rzemieślnika Włochy, Żeby ludziom po gębie nawłóczył przepłochy. 107. BIGOS W ŻAŁOBIE
Chcąc panna bigos w kuchni zaprawić co prędzej, Pójdzie z garnkiem do szafy po ocet, gdzie między Flaszami stał inkaust, bo już były mrozy;
Większego jednak dziwu twoje wąsy godne, Gdy piętnastym ode mnie młodszym bywszy rokiem, Babąś wrócił, jechawszy do Rzymu otrokiem, Gdzie jeżeliś się tylko temu trudził kwoli, I w Polszczę wąsy leda cyrulik ogoli; Chyba że przy metresach dostało się i twej Gębie, bo tam osobne są od tego brzytwy. Nie oszpeci żadnego szlachcica, kiedy mu Potrzeba każe jechać do Kołaczyc z Rzymu: Takiegoć to nie mają rzemieślnika Włochy, Żeby ludziom po gębie nawłóczył przepłochy. 107. BIGOS W ŻAŁOBIE
Chcąc panna bigos w kuchni zaprawić co prędzej, Pójdzie z garnkiem do szafy po ocet, gdzie między Flaszami stał inkaust, bo już były mrozy;
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 53
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
samego Czerska, nie poradzi. 532. DO ŻOŁNIERZA WE FRANCY
Miałem cię zacz niedawno, kiedyś Szwedów gromił; Ale teraz, kiedy cię lada kiep uskromił, Wsadziwszy jako w kozi rożek w gąsior z sośnie, Kiedyć na czole szyszka miasto lauru rośnie, Nie barzo się do twojej kwadrują siwizny, Marsowe oszpeciwszy, wenerzyne blizny. Piękniej ci było z szramem, czyś go pojedynkiem, Czyś odniósł w okazji, niżeli z tym cynkiem. 533. PRÓŻNOWANIE
Jeślić moje do cnoty mogą pomóc leki, Patrz, żebyś próżnowania zawsze był daleki. Tak wszelaka zła żądza w twoim sercu chłodnie,
I Kupido, i
samego Czerska, nie poradzi. 532. DO ŻOŁNIERZA WE FRANCY
Miałem cię zacz niedawno, kiedyś Szwedów gromił; Ale teraz, kiedy cię leda kiep uskromił, Wsadziwszy jako w kozi rożek w gąsior z sośnie, Kiedyć na czole szyszka miasto lauru rośnie, Nie barzo się do twojej kwadrują siwizny, Marsowe oszpeciwszy, wenerzyne blizny. Piękniej ci było z szramem, czyś go pojedynkiem, Czyś odniósł w okazyjej, niżeli z tym cynkiem. 533. PRÓŻNOWANIE
Jeślić moje do cnoty mogą pomóc leki, Patrz, żebyś próżnowania zawsze był daleki. Tak wszelaka zła żądza w twoim sercu chłodnie,
I Kupido, i
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 419
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
był podomno inszy opanował.
XXXIII.
Ta pobożność i miłość, którą pokazuje Ojczyźnie swojej wszytkie zwycięstwa celuje, Które jedno Juliusz odniósł we Francjej, W Hiszpaniej, w Afryce albo w Tessaliej. Nie może mieć tej sławy wielki Oktawiusz, Ani co się z nim spiera o świat, Antoniusz; Bo oni swoje wielkie dzieła oszpecili Tem, że gwałtu na swoję ojczyznę użyli.
XXXIV.
I ci i inszy wszyscy niechaj się sromają, Co zniewolić ojczyzny wolne zamyślają, I gdzie jeno Jędrzeja Dorię mianują, Niech tknione skrytem bojcem sumnienia poczują. Widzę cesarza, że mu nagrody przydawa, Bo krom tej, którą równą z inszemi mu dawa, Dał
był podomno inszy opanował.
XXXIII.
Ta pobożność i miłość, którą pokazuje Ojczyźnie swojej wszytkie zwycięstwa celuje, Które jedno Juliusz odniósł we Francyej, W Hiszpaniej, w Afryce albo w Tessaliej. Nie może mieć tej sławy wielki Oktawiusz, Ani co się z nim spiera o świat, Antoniusz; Bo oni swoje wielkie dzieła oszpecili Tem, że gwałtu na swoję ojczyznę użyli.
XXXIV.
I ci i inszy wszyscy niechaj się sromają, Co zniewolić ojczyzny wolne zamyślają, I gdzie jeno Jędrzeja Doryę mianują, Niech tknione skrytem bojcem sumnienia poczują. Widzę cesarza, że mu nagrody przydawa, Bo krom tej, którą równą z inszemi mu dawa, Dał
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 338
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
sidłem nadzieję kochających dłabi, stroje bowiem przybranych panien oczy zwodzą, bez nich zaś w tychże oczach niby szpetne chodzą. Często w płonnych pozorach błądzą ludzkie zdania, gdy rzeczy drogich roszczą pstrociny mniemania. Wilgofortis w urodzie nader sławna wszędzie, śliczną swoją białością przechodząc łabędzie, prosiła, żeby męskiej nabyć mogła brody i włosami oszpecić panieńskie jagody. Lucja przechodziła wszystkich bystrym wzrokiem i jak gwiazdą świeciła jasnym swoim okiem; rzekszy: „Zgaśni już, lampo, byś źle nie świeciła!” – wnet obie oczy razem sobie wyłupiła. Eufemija gładkością swą wielu zraniła i usty różanymi serca przenikała, która – żeby swej twarzy powab utraciła – obie wargi
sidłem nadzieję kochających dłabi, stroje bowiem przybranych panien oczy zwodzą, bez nich zaś w tychże oczach niby szpetne chodzą. Często w płonnych pozorach błądzą ludzkie zdania, gdy rzeczy drogich roszczą pstrociny mniemania. Wilgofortis w urodzie nader sławna wszędzie, śliczną swoją białością przechodząc łabędzie, prosiła, żeby męskiej nabyć mogła brody i włosami oszpecić panieńskie jagody. Lucyja przechodziła wszystkich bystrym wzrokiem i jak gwiazdą świeciła jasnym swoim okiem; rzekszy: „Zgaśni już, lampo, byś źle nie świeciła!” – wnet obie oczy razem sobie wyłupiła. Eufemija gładkością swą wielu zraniła i usty różanymi serca przenikała, która – żeby swej twarzy powab utraciła – obie wargi
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 93
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
em przed nią inszych nie wspominając/ jako drobniejszych (które przecię z tymi przodkującemi/ chce aby się wiązały) sprawiedliwość/ cierpliwość/ dobroczynność/ wspaniały Animusz i Naukę. Owo zgoła niechaj będzie szlachcic zwieciadłem Cnot wszystkich/ niechaj jako z czystej krynice promienie dobroci wynikają/ aby nic niegodnego abo nieprzystojnego w nim/ coby oszpecić abo naganić zacny stan jego miało/ nie znalazło się. Praestaret certe asinum nasci, quam cernere deteriores plusquam se inclarescere. Plato de Exilio. Cómunes paraemiae. Głowa Plut. de Consil: Apoll. Id. de virt. moral. Seneca in Epist. XLIV. Szlachcica Polskiego. Tacit iv Annal: Salust:
em przed nią inszych nie wspomináiąc/ iáko drobnieyszych (ktore przećię z tymi przodkuiącemi/ chce áby się wiązáły) spráwiedliwość/ ćierpliwość/ dobroczynność/ wspániáły Animusz y Náukę. Owo zgołá niechay będźie szláchćic zwiećiádłem Cnot wszystkich/ niechay iáko z czystey krynice promienie dobroći wynikáią/ áby nic niegodnego ábo nieprzystoynego w nim/ coby oszpećić ábo nágánić zacny stan iego miáło/ nie ználázło się. Praestaret certe asinum nasci, quam cernere deteriores plusquam se inclarescere. Plato de Exilio. Cómunes paraemiae. Głowá Plut. de Consil: Apoll. Id. de virt. moral. Seneca in Epist. XLIV. Szláchćicá Polskiego. Tacit iv Annal: Salust:
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: Bv
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
daje kto rychło; a trzy kroć, kto ochotnie.
Starzy ludzie dwa razy dziećmi.
Ojcowska łagodność psuje Syna.
Dobry to przyjaciel, który przestrzega.
Kto do korda, Pani Horda.
Często szkoda dobrego, potyka minąwszy złego.
Dobrych łatwo oszukać.
Kto złym pobłaża, dobrych uraża.
Jedna mała wada piękną sprawę oszpeci.
Schować nie szkodzi, co się nagodzi.
Natura lubi ciepło.
Gdy pieska biją i lewek się bojji.
Co nagle to po diable.
Zbladł jak toruńska Cegła.
Ubogi wszędy bezpieczny.
Jeszcze się nie urodziło, a już się ochrzciło.
Na pochyłe drzewo i kozy skaczą.
Pańskie niedojadki, dobre dla czeladki.
daje kto rychło; a trzy kroć, kto ochotnie.
Starzy ludzie dwa razy dziećmi.
Oycowska łagodność psuie Syna.
Dobry to przyjaciel, ktory przestrzega.
Kto do korda, Pani Horda.
Często szkoda dobrego, potyka minąwszy złego.
Dobrych łatwo oszukać.
Kto złym pobłaża, dobrych uraża.
Jedna mała wádá piękną sprawę oszpeci.
Schować nie szkodźi, co śię nagodźi.
Natura lubi ciepło.
Gdy pieska biją y lewek śię bojji.
Co nagle to po diable.
Zbladł jak toruńska Cegła.
Ubogi wszędy bespieczny.
Jeszcze śię nie urodźiło, a już śię ochrzćiło.
Na pochyłe drzewo y kozy skaczą.
Pańskie niedojadki, dobre dla czeladki.
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 25
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
Toruńskiej wetują utraty, Co przepili, przegrali, nagrodzą im płaty, Kiedy zrobią szaty.
Zawsze chędogo chodzą, małe myto biorą, Buczni, piją, tańcują, ba, i czasem broją, Dziwne suknie stroją.
Staroświeckim już delii robić zabaczyli Tylko się podskubanek teraz nauczyli, Żeby wskok zrobili.
Choć kopieniak usarski robotą oszpeci, Także i ferezją aż nazbyt ukróci, Wszytko w żart obróci.
A kiedy mają robić białogłowskie szaty, Ganią im staroświeckie, co było przed laty, Mniej wynidzie na ty.
Wprawdzie-ć mniej materii, lecz więcej od szycia, Bo zaraz krawiec powie: prace do zabicia, Zmieszkało do picia.
Jeszcze znowu
Toruńskiej wetują utraty, Co przepili, przegrali, nagrodzą im płaty, Kiedy zrobią szaty.
Zawsze chędogo chodzą, małe myto biorą, Buczni, piją, tańcują, ba, i czasem broją, Dziwne suknie stroją.
Staroświeckim już delii robić zabaczyli Tylko się podskubanek teraz nauczyli, Żeby wskok zrobili.
Choć kopieniak usarski robotą oszpeci, Także i ferezyą aż nazbyt ukróci, Wszytko w żart obróci.
A kiedy mają robić białogłowskie szaty, Ganią im staroświeckie, co było przed laty, Mniej wynidzie na ty.
Wprawdzie-ć mniej materyej, lecz więcej od szycia, Bo zaraz krawiec powie: prace do zabicia, Zmieszkało do picia.
Jeszcze znowu
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 16
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
TALIA
Piękna Flora na łąkach, gdy pod równym lasem Miece kwiecie różnych farb po ziemi nawiasem. Pódźże do sadzonego we flader dziardynu: Nie ujźrzysz tam kuniczu, jaskru ani kminu; Co rodzą, pisorymów ogłoszone bandy, Hesperyjskie ogrody: cyprysy, lewandy, Wdzięczny balsam i ambra, szpikanarda po niej, Ani piżmo oszpeci zapaszystej woni. Widziszże jednę ze trzech Atlantowych dziewek: Otoć niesie zielonych koronę olewek Co najpiękniejsza Egle, krzakiem rozmarynu Witając cię, Ojczyznę kochający synu. Nie gardź, która urodą z każdą zrówna muzą, I drugą, z tulipami, siostrą — Aretuzą, Którać swoje tym rymem upominki krasi. Długo figluje
TALIA
Piękna Flora na łąkach, gdy pod równym lasem Miece kwiecie różnych farb po ziemi nawiasem. Pódźże do sadzonego we flader dziardynu: Nie ujźrysz tam kuniczu, jaskru ani kminu; Co rodzą, pisorymów ogłoszone bandy, Hesperyjskie ogrody: cyprysy, lewandy, Wdzięczny balsam i ambra, szpikanarda po niej, Ani piżmo oszpeci zapaszystej woni. Widziszże jednę ze trzech Atlantowych dziewek: Otoć niesie zielonych koronę olewek Co najpiękniejsza Egle, krzakiem rozmarynu Witając cię, Ojczyznę kochający synu. Nie gardź, która urodą z każdą zrówna muzą, I drugą, z tulipami, siostrą — Aretuzą, Którać swoje tym rymem upominki krasi. Długo figluje
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 110
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
prosiła/ abyście się do mnie nawrócili? Izalim też przed nie wielą lat Braciej waszej do waś nie posyłała/ abyście mię przeprosili/ i pilnością waszą szkody moje nagrodziwszy/ przy mnie zostali/ a o żłym moim więcej nie myślili? Nie opowiedziałamli wam przestępstw waszych/ któremiście i mnie i samych siebie oszpecili/ i nie rzekłamli wam że się próżno z zaostrzonemi języki wiedząc o niezwyciężeniu moim/ na mię rzucacie. Cóż mi się od was za te ustawiczne moje o was staranie przydało? Co? to zaiste co gdzieś Mędrzec wyrzekł/ Sam sobie krzywdę czyni/ kto naśmiewce uczy. A kto gromi słowy niepobożnego/ sam sobie
prośiłá/ ábyśćie się do mnie náwroćili? Izalim też przed nie wielą lat Bráciey waszey do waś nie posyłáłá/ ábyśćie mię przeprosili/ y pilnośćią wászą szkody moie nágrodziwszy/ przy mnie zostáli/ á o żłym moim więcey nie myślili? Nie opowiedziáłámli wam przestępstw wászych/ ktoremiśćie y mnie y sámych siebie oszpećili/ y nie rzekłámli wam że się prożno z záostrzonemi ięzyki wiedząc o niezwyćiężeniu moim/ ná mię rzucaćie. Coż mi się od was zá te vstáwicżne moie o was stáránie przydáło? Co? to záiste co gdźieś Mędrzec wyrzekł/ Sam sobie krzywdę cżyni/ kto náśmiewce vcży. A kto gromi słowy niepobożnego/ sam sobie
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 19v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610