Ten pod fata królewskie piastuje korony; Ten potrzebne granicom obmyśla obrony. W nim pod przeszłe zaćmienie wiara doświadczona, Nieruszona powaga, myśl niezwyciężona. Jakie gwiazdy w pół morza rodzone świeciły, Jakie łuny i z Faro na świat wszytek biły. Jego epidauryjski wąż zaraża srogi, Acberuntskie furie i zmyślone bogi; A na śmierć ozionąwszy sektarskie maszkary. Pewnym swojej nadzieje każe być i wiary. Oto i na kujawskiej katedrze wysokiej Siedzi pasterz, którego rozsądek głęboki, Obyczaje przyjemne i żarty uczone, Wiara zawsze doznana, serce niestrwożone; Lubo mówi w senacie, pełne swej powagi Słowa jego u wszystkich wiele mają wagi. Pokójli obmyśliwa, lub wczesne obrony,
Ten pod fata królewskie piastuje korony; Ten potrzebne granicom obmyśla obrony. W nim pod przeszłe zaćmienie wiara doświadczona, Nieruszona powaga, myśl niezwyciężona. Jakie gwiazdy w pół morza rodzone świeciły, Jakie łuny i z Faro na świat wszytek biły. Jego epidauryjski wąż zaraża srogi, Acberuntskie furye i zmyślone bogi; A na śmierć ozionąwszy sektarskie maszkary. Pewnym swojej nadzieje każe być i wiary. Oto i na kujawskiej katedrze wysokiej Siedzi pasterz, którego rozsądek głęboki, Obyczaje przyjemne i żarty uczone, Wiara zawsze doznana, serce niestrwożone; Lubo mówi w senacie, pełne swej powagi Słowa jego u wszystkich wiele mają wagi. Pokójli obmyśliwa, lub wczesne obrony,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 72
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, i niż słońce zgaśnie Spedzą z-pola wszytkiego. A tu było jaśnie Widzieć jego niezmierność; gdy tegoż wieczora, Ku tym co miał przy sobie, drugie kroć pułtora Sto tysięcy przybyło w-posiełku mu znowu Hultajstwa z pod Zbaraża. Wiec żeby obłowu Z-reku tak kosztownego nie upuścił próżno, Który już był ozionął pozawodził różno, Obleżenie gotując, Półki insze w-koło, A sam z Hanem pospołu wszytko zaległ czoło. Na Książęcia Koreckiego impet Królewska prezencja i odważne Mestwo. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Tandem Nieprzyjaciel spuszcza
W takim ten dzień, (o! nazbyt pracującym długi!) Zszedł opale, jaki snadź nie był wPolszcze drugi
, i niż słońce zgaśnie Spedzą z-polá wszytkiego. A tu było iáśnie Widźieć iego niezmierność; gdy tegoż wieczorá, Ku tym co miał przy sobie, drugie kroć pułtorá Sto tysiecy przybyło w-posiełku mu znowu Hultaystwa z pod Zbarażá. Wiec żeby obłowu Z-reku tak kosztownego nie upuśćił prożno, Ktory iuż był oźionął pozawodźił rożno, Obleżenie gotuiąc, Połki insze w-koło, A sam z Hánem pospołu wszytko zaległ czoło. Na Xiążećia Koreckiego impet Krolewska prezencya i odwazne Mestwo. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEJ Tandem Nieprzyiáciel spuszcza
W takim ten dzień, (o! nazbyt pracuiącym długi!) Zszedł opale, iaki snadź nie był wPolszcze drugi
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 86
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
do domów bieżały. O TYCHŻE DO KRUZEGO ZGROMADZONYCH
Jako się więc gromadzą liszki do kusznierza, Muterki się zebrały do swego pasterza, Abo jako gdy w ulu króla kto pszczelnego Zamknie, pszczoły gromadą kupią się do niego- Tak się panie i panny saskie do Kruzego Zgromadziły we zborze swoim zamknionego - Albo jako kiedy wilk owieczki ozionie, Idą za nim gdziekolwiek on przed nimi wionie. Ja nie wiem co w nim sobie tak zasmakowały, To wiem, że przedtem nie raz z nim rozprawowały. DO ZGROMADZONYCH POD OKNO NA KAZANIE
Trudno wilka pacierza nauczyć - mawiacie - A teraz gdy was uczy pacierza, słuchacie. ZWYCIĘSTWO KRUZYJUSZOWE l
Stary Kruzyjusz wygnał ministra
do domów bieżały. O TYCHŻE DO KRUZEGO ZGROMADZONYCH
Jako się więc gromadzą liszki do kusznierza, Muterki się zebrały do swego pasterza, Abo jako gdy w ulu króla kto pszczelnego Zamknie, pszczoły gromadą kupią się do niego- Tak się panie i panny saskie do Kruzego Zgromadziły we zborze swoim zamknionego - Albo jako kiedy wilk owieczki ozionie, Idą za nim gdziekolwiek on przed nimi wionie. Ja nie wiem co w nim sobie tak zasmakowały, To wiem, że przedtem nie raz z nim rozprawowały. DO ZGROMADZONYCH POD OKNO NA KAZANIE
Trudno wilka pacierza nauczyć - mawiacie - A teraz gdy was uczy pacierza, słuchacie. ZWYCIĘSTWO KRUZYJUSZOWE l
Stary Kruzyjusz wygnał ministra
Skrót tekstu: DolBitKontr
Strona: 312
Tytuł:
Bitwa ministrów saskich
Autor:
Matyjasz Doliwski
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
ślubu nie trudną, Próżnąś nadzieją zwiodła, i obłudną. Na mnie się i sny, i wiatry sprzysięgły, I słowa twoje; które jako węgły Miały być, na me, z tobą poślubiny; Aż ci mię te trzy zgubiły przyczyny. Tedysz przy moim nie obaczę zgonie, Łez macierzyńskich, gdy mię śmierć ozionie; Ani, ktoby mi w ostateczną chwilę, Zawarł powieki, i w tym się omylę? Tedysz dla srogiej złości Tezeusza, Z ciała szlachetna pójdzie na wiatr dusza? Ani mych członków; czego więc nie bronią, Dłoń Przyjacielska nie namaści wonią? Nie pogrzebione, z dzikiej zawziętości, Bestie Morskie, porozwłóczą kości
ślubu nie trudną, Prożnąś nádźieią zwiodłá, y obłudną. Ná mnie się y sny, y wiátry sprzysięgły, Y słowá twoie; ktore iáko węgły Miały bydź, ná me, z tobą poślubiny; Aż ći mię te trzy zgubiły przyczyny. Tedysz przy moim nie obaczę zgonie, Łez máćierzyńskich, gdy mię śmierć oźionie; Ani, ktoby mi w ostáteczną chwilę, Záwárł powieki, y w tym się omylę? Tedysz dla srogiey złośći Tezeuszá, Z ćiáłá szláchetna poydźie ná wiátr duszá? Ani mych członkow; czego więc nie bronią, Dłoń Przyiaćielska nie námáśći wonią? Nie pogrzebione, z dźikiey záwźiętośći, Bestye Morskie, porozwłoczą kośći
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 137
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
jakie swych chciwości sługi, przywróceni być mają, Błogoż wam taką rzeczą na ziemi, mili Jezuitowie, bo za tem takiem prawem tenże będzie posesji i dobrego mienia naszego, który i chciwości, terminus; biadaź wam, mieszczanie pruscy, bo zatem nic swego mieć nie będziecie, chyba czego nienasycona pożądliwość jezuicka nie ozionie. Ale jeszcze i to przydać mogę, że nie tylko Jesuitice libidini expositi jesteście, ale puszczono was na dalsze praszczęta w tych słowach: »A o takie ekspulzje wolno czynić tak duchownym osobom per instigatorem ex delatione, i studentom i inszym ex saeculari statu ad instantiam cuiuslibet , któryby był ea in parte gravatus et
jakie swych chciwości sługi, przywróceni być mają, Błogoż wam taką rzeczą na ziemi, mili Jezuitowie, bo za tem takiem prawem tenże będzie posesyej i dobrego mienia naszego, który i chciwości, terminus; biadaź wam, mieszczanie pruscy, bo zatem nic swego mieć nie będziecie, chyba czego nienasycona pożądliwość jezuicka nie ozionie. Ale jeszcze i to przydać mogę, że nie tylko Iesuiticae libidini expositi jesteście, ale puszczono was na dalsze praszczęta w tych słowach: »A o takie ekspulzye wolno czynić tak duchownym osobom per instigatorem ex delatione, i studentom i inszym ex saeculari statu ad instantiam cuiuslibet , któryby był ea in parte gravatus et
Skrót tekstu: UważKonstCz_III
Strona: 305
Tytuł:
Krótkie uważenie konstytucyej nowotniej o Jezuitach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1618
na Lądzie a uderzyli się w Dunaj jedni tonęli drudzy napływawszy się wracali się nazad do Lądu dając się na dyskrecyją. jeden znich spodziwieniem do Strygoniej przepłynął że jako nie może lepiej ryba pływać. ten kon tak dobry pływacz znowu się naszym dostał jak Strygonium wzięto i wwielkiej powiedano Cenie chodził Jak to powiedają co wilk ozionie to go Nieminie. Tamci zaś co do Mostu Uciekali jeszcze mizerniejszą ginęli śmiercią bo wowym Tumulcie u mostu sami się zabijali, ten tego ten też tego uprzedzając a tu z tyłu koszą, strzelają po prostu zły strach, jak się już tego na cisnęło na Most Gmin Wielki owi z nowu co pospychani z
na Lądzie a uderzyli się w Dunay iedni tonęli drudzy napływawszy się wracali się nazad do Lądu daiąc się na dyskrecyią. ieden znich zpodziwieniem do Strygoniey przepłynął że iako nie moze lepiey ryba pływać. ten kon tak dobry pływacz znowu się naszym dostał iak Strygonium wzięto y wwielkiey powiedano Cenie chodził Iak to powiedają co wilk ozionie to go Nieminie. Tamci zas co do Mostu Uciekali ieszcze mizernieyszą ginęli smiercią bo wowym Tumulcie u mostu sami się zabiiali, ten tego ten też tego uprzedzając a tu z tyłu koszą, strzelaią po prostu zły strach, iak się iuz tego na cisnęło na Most Gmin Wielki owi z nowu co pospychani z
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 266
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, w którym się urodził, I noc, w którą mię nędzny Ociec spłodził. W którą rzeczono; Człowiek jest poczęty Dzień ten, niech będzie do ciemności wzięty, Niech go BÓG do swej nie przyjmie rachuby, Niech będzie światu i Słońcu nie luby. Niech się śmiertelną powlecze zasłoną, Niech go piołuny z gorzkością ozioną, Toż się i nocy niechaj stanie wzajem, Niech w komput czasu nie idzie zwyczajem. Niech będzie próżna, okropna, i głucha, I do ludzkiego nie należy ucha, Ani pochwały z swych przymiotów godna, Niech ją pogrąży wieczna ocma do dna. Niechaj ją przeklną co złorzeczą dniowi, Ci którzy służą Lewiatanowi,
, w ktorym się urodźił, I noc, w ktorą mię nędzny Oćiec spłodźił. W ktorą rzeczono; Człowiek iest poczęty Dźień ten, niech będźie do ćiemnośći wźięty, Niech go BOG do swey nie przyimie rachuby, Niech będźie świátu i Słońcu nie luby. Niech się śmiertelną powlecze zasłoną, Niech go piołuny z gorzkośćią oźioną, Tosz się i nocy niechay stánie wzáiem, Niech w komput czasu nie idźie zwyczáiem. Niech będźie prozna, okropna, i głucha, I do ludzkiego nie należy ucha, Ani pochwały z swych przymiotow godna, Niech ią pogrąży wieczna ocma do dna. Niechay ią przeklną co złorzeczą dniowi, Ci ktorzy służą Lewiathánowi,
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 16
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
to płaczesz Królu, o co idzie? Wybacz mi, co ci powiem, zbyt dobry Dawidzie, Zdzieciniałeś, sam niewiesz, o co zrzędzisz, szlochasz Znać więcej Absalona nad Ojczyznę kochasz. Mniejszaby nad Ojczyznę, byle nie nad BOGA, Byłaby niegodziwa w tym sercu załoga, Ten co przez Rebelią Królestwo ozionął, Ty chcesz, żeby na niego zły wiatr niezawionął. Zapomniałeś, jak cię BÓG skarał za Amona, Bądź pewien że cię skarze i za Absalona. Niech byś kochał jak Ociec, a jak Sędzia sądził, Kto wykroczył skarać go, zganić kto pobłądził. Godzienbym pochwalenia żem się tak zakrzątnął,
to płaczesz Krolu, o co idzie? Wybacz mi, co ci powiem, zbyt dobry Dawidzie, Zdzieciniałeś, sam niewiesz, o co zrzędzisz, szlochasz Znać więcey Absalona nád Oyczyznę kochasz. Mnieyszaby nád Oyczyznę, byle nie nad BOGA, Byłaby niegodziwá w tym sercu záłoga, Ten co przez Rebellią Krolestwo ozionął, Ty chcesz, żeby ná niego zły wiatr niezáwionął. Zápomniałeś, iák cię BOG skáráł zá Amona, Bądź pewien że cię skárze y zá Absalona. Niech byś kochał iák Ociec, á iak Sędzia sądził, Kto wykroczył skárać go, zgánić kto pobłądził. Godzienbym pochwálenia żem się ták zákrzątnął,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 125
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
szumiąc prędzej zabić zdoła, Jak ten, co świszcze, hałasuje, woła. Cieszy wzrok ludzki, kwiat na szczepiach w sadzie, Ze je natura oblała śmietaną, Każdy nadzieję pewną wzysku kładzie, Wiele mieć może fruktów, gdy przystaną, Alić wiatr chytry, jak z południa wionął, Białość uwędził, kwiat młody ozionął.
Ze owo miękkie, delikatne liście, Ledwie co z pączka na świat się dobyło, Już nim po ziemi miota oczywiście, Pojąć nie może czym jest, i czym było, Bo jak bez czasu uschło i opadło, Czemu zniszczało, czy można by zgadło. Jeźli pozwoli w pół dojzrzały owoc, Oglądać oczom,
szumiąc prędzey zabic zdoła, Jak ten, co świszcze, cháłasuie, woła. Cieszy wzrok ludzki, kwiat ná szczepiach w sadzie, Ze ie nátura oblałá śmietaną, Każdy nádzieię pewną wzysku kłádzie, Wiele mieć moźe fruktow, gdy przystáną, Alić wiatr chytry, iák z południa wionął, Białość uwędził, kwiat młody ozionął.
Ze owo miękkie, delikatne liście, Ledwie co z pączka ná świat się dobyło, Już nim po ziemi miota oczywiście, Poiąć nie może czym iest, y czym było, Bo iák bez czasu uschło y opádło, Czemu zniszczało, czy można by zgádło. Jeźli pozwoli w poł doyzrzały owoc, Oglądać oczom,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 151
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
mówisz Węgierska Kraino Złotym jabłuszkiem nazwana u świata? Wszcząt spustoszona; co mówisz dziedzino, Jaka się ciebie jęła tarapata? Snadźli cię twoje tak spoiło wino Iże niewołasz nawet, rata; rata; Ale śmiertelnym zmorzona letargiem Jesteś bazarem, i Tureckim targiem? 91. I także cię to on Soliman sprosny Ozionął, jak wilk, Owcę podobaną? Ze już nie pomniąc na swój żałosny I twarz ostatnią; za tak ciężką raną? Przecię u Porty, szukasz nowej wiosny; Niechcąc własnemu Panu być Poddaną, Jakub i cię ta Zima odżywiła Co tak wiele Państw, mrozem swym zwarzyła? 92. Przejrzy jeno się jakaś sama
mowisz Węgierska Kráino Złotym iábłuszkiem názwána v świátá? Wszcząt spustoszona; co mowisz dźiedźino, Iáká się ćiebie ięłá tárápátá? Snadźli ćię twoie ták spoiło wino Iże niewołasz náwet, rátá; rátá; Ale śmiertelnym zmorzona lethargiem Iesteś bázárem, y Tureckim tárgiem? 91. Y tákże ćię to on Solimán sprosny Oźionął, iák wilk, Owcę podobáną? Ze iuż nie pomniąc ná swoy załosny Y twarz ostátnią; zá ták ćiężką ráną? Przećię v Porty, szukasz nowey wiosny; Niechcąc własnemu Pánu bydź Poddáną, Iákob y ćię tá Zimá odżywiłá Co ták wiele Páństw, mrozem swym zwárzyłá? 92. Przeyrzy ieno się iákaś sámá
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: D3
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684