Masa; szaty nasze są zdobyczą handlową, kilkunastu częstokroć narodów; smak nasz produkcjami wszystkich części świata nasyca się razem; Domy szklnią się kruszcem Indyjskim, Japońskiej i Chińskiej gliny naczynia zdobią je. Potrzeby życia konieczne, prawda iż każdy kraj mieszkańcom swoim użyczyć zdoła, ale handel wygodzie i ozdobie słu- ży. Korzystamy z północnych darów, nie czując przykrości zmrożonego powietrza, mamy południowe produkcje, bez narażenia się na nie wytrzymane tameczne upały.
Z tych powodów wnoszę, iż niemasz użyteczniejszych obywatelów nad Kupce. Łączą oni mieszkańców świata ogniwem względów zobopolnych; udzielają wszystkim dóbr i darów przyrodzenia; dają chleb łaknących, przez zaprzątnienie ubogich pracą kunsztów i manufaktur
massa; szaty nasze są zdobyczą handlową, kilkunastu częstokroć narodow; smak nasz produkcyami wszystkich ćzęśći świata nasyca się razem; Domy śklnią się kruszcem Jndyiskim, Japońskiey y Chińskiey gliny naczynia zdobią ie. Potrzeby życia konieczne, prawda iż każdy kray mieszkańcom swoim użyczyć zdoła, ale handel wygodzie y ozdobie słu- ży. Korzystamy z połnocnych darow, nie czuiąc przykrości zmrożonego powietrza, mamy południowe produkcye, bez narażenia się na nie wytrzymane tameczne upały.
Z tych powodow wnoszę, iż niemasz użytecznieyszych obywatelow nad Kupce. Łączą oni mieszkańcow świata ogniwem względow zobopolnych; udzielaią wszystkim dobr y darow przyrodzenia; daią chleb łaknących, przez zaprzątnienie ubogich pracą kunsztow y manufaktur
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 57
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
SATYR STĘSKNIONY Z PUSTYNI W JASNE WYCHODZI POLE, 1670
Dziki Satyr, wychodzę z mych pustyniów leśnych. Szukam w moich niewczasach austeryjów wcześnych. Gdziekolwiek się udałem, repulsą odnoszę, Stać mi przyszło, sub dio zwykły niewczas znoszę. Aż gdy Auster, Boreas, Akwilon północny Zmacał skóry Satyra oraz Eurus mocny, Już mi też ciężko było. Idę do Warszawy Na ów czas elekcyji, aż tam pełno wrzawy. Gwardiany wielmożnych zastąpiły panów Fakcjalnych; nie umiem traktować peanów, Galii cantum nieświadom leśny mój Aryjon, Ptactwa tylko samego cieszy mię Amfijon. Więc jeśli dziki Satyr, brat wasz, przytulenie
SATYR STĘSKNIONY Z PUSTYNI W JASNE WYCHODZI POLE, 1670
Dziki Satyr, wychodzę z mych pustyniów leśnych. Szukam w moich niewczasach austeryjów wcześnych. Gdziekolwiek się udałem, repulsą odnoszę, Stać mi przyszło, sub dio zwykły niewczas znoszę. Aż gdy Auster, Boreas, Akwilon północny Zmacał skóry Satyra oraz Eurus mocny, Już mi też ciężko było. Idę do Warszawy Na ów czas elekcyji, aż tam pełno wrzawy. Gwardyjany wielmożnych zastąpiły panów Fakcyjalnych; nie umiem traktować peanów, Galii cantum nieświadom leśny mój Aryjon, Ptactwa tylko samego cieszy mię Amfijon. Więc jeśli dziki Satyr, brat wasz, przytulenie
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 725
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
były wołoskie chorągwie z Rynszeldtem pod komendą p. Grudzińskiego kasztelanica rogozińskiego i tonęło uciekając nie mało; armat sztuk cztery zabrali. Tandem szedłby w tropy przez most Rynszeldt, ale odcięli trzy szkuty pod mostem za sobą i tak uczynili tamę ochocie szwedzkiej.
16 Martii wielką klęskę król polski miał w ludziach i splendorach przez pożar północny w Piotrowinie, gdzie cudowny jakiś ogień razem stodoły opanował tak, iż niepodobna była rzecz ratować się samym, nie tylko rzeczy bronić. Zgorzało kawalerów i rozmaitych osób 32, między któremi Bencdorf marszałek dworu, Fluk, Fiszer, doktor, kamerpaź, cyrulik i insi. Koni rumaków królewskich zgorzało 26. Bagaże z pieniędzmi,
były wołoskie chorągwie z Rynszeldtem pod komendą p. Grudzińskiego kasztelanica rogozińskiego i tonęło uciekając nie mało; armat sztuk cztery zabrali. Tandem szedłby w tropy przez most Rynszeldt, ale odcięli trzy szkuty pod mostem za sobą i tak uczynili tamę ochocie szwedzkiej.
16 Martii wielką klęskę król polski miał w ludziach i splendorach przez pożar północny w Piotrowinie, gdzie cudowny jakiś ogień razem stodoły opanował tak, iż niepodobna była rzecz ratować się samym, nie tylko rzeczy bronić. Zgorzało kawalerów i rozmaitych osób 32, między któremi Bencdorf marszałek dworu, Fluk, Fiszer, doktor, kamerpaź, cyrulik i insi. Koni rumaków królewskich zgorzało 26. Bagaże z pieniędzmi,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 228
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
poznańskiego. Eodem die czestował solennie król imć, i pałac neosponsae darował u ip. Fleminga kupiony, quondam słuszczyński, cum omnibus mobilibus et splendoribus. Co króla imci jedno z drugiem, kosztowało na pięćdziesiąt tysięcy talarów bitych.
Karol XII król szwedzki, die 11 decembris Anni anticipative praeteriti, pod fortecą Frydrychsztadt, o godzinie północnej, rekognoskujący na wierzchu aproszów swoich nieprzyjaciela i fortecę, kartaczem w lewą stronę głowy uderzony tak, że ten postrzał przeszedł na wylot na prawą stronę pod brodę przez ramię, cessit fatis. Waleczny pan i całej Europy terror, śmiercią pokonany i uspokojony; z którego śmierci nie tylko Polska wypocząć może, ale i sama Szwecja
poznańskiego. Eodem die czestował solennie król jmć, i pałac neosponsae darował u jp. Fleminga kupiony, quondam słuszczyński, cum omnibus mobilibus et splendoribus. Co króla jmci jedno z drugiém, kosztowało na pięćdziesiąt tysięcy talarów bitych.
Karol XII król szwedzki, die 11 decembris Anni anticipative praeteriti, pod fortecą Frydrychsztadt, o godzinie północnéj, rekognoskujący na wierzchu approszów swoich nieprzyjaciela i fortecę, kartaczem w lewą stronę głowy uderzony tak, że ten postrzał przeszedł na wylot na prawą stronę pod brodę przez ramię, cessit fatis. Waleczny pan i całéj Europy terror, śmiercią pokonany i uspokojony; z którego śmierci nie tylko Polska wypocząć może, ale i sama Szwecya
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 352
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Wszak siostrami Matesis z Medycyną sobie, Albo w nim na dowód swej zostańcie nauki. Aleć się, jako widzę, układacie w juki. 159 (F). MRÓZ NA ZIELONE ŚWIĄTKI, 29 MAJI 1678
Wtenczas gdy nowym ludzi zagrzewając palem, W ogniu Duch Święty z nieba wszedł do Jeruzalem, Nas mroźny wiatr północnych tak przedymał duchów, Że przyszło zapomnianych dobywać kożuchów. Tam różnymi języki mówią cuda boże, Tu ledwie zmarzła gęba jednym przerzec może. Czy tylkoż w Jeruzalem masz, Panie, swych ludzi, Że ich tam Duch twój grzeje, nas w Podgórzu studzi? 160 (F). DO ROSŁEGO CHŁOPA O JEDNYM OKU
Wszak siostrami Mathesis z Medycyną sobie, Albo w nim na dowód swej zostańcie nauki. Aleć się, jako widzę, układacie w juki. 159 (F). MRÓZ NA ZIELONE ŚWIĄTKI, 29 MAII 1678
Wtenczas gdy nowym ludzi zagrzewając palem, W ogniu Duch Święty z nieba wszedł do Jeruzalem, Nas mroźny wiatr północnych tak przedymał duchów, Że przyszło zapomnianych dobywać kożuchów. Tam różnymi języki mówią cuda boże, Tu ledwie zmarzła gęba jednym przerzec może. Czy tylkoż w Jeruzalem masz, Panie, swych ludzi, Że ich tam Duch twój grzeje, nas w Podgórzu studzi? 160 (F). DO ROSŁEGO CHŁOPA O JEDNYM OKU
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 76
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
splendorze, Wielkich wodzów litewskich i hetmanów wzorze. Acz orzeł, co mu pełne dźwięku waszych czynów Trąby pierś rozdymają, sławy twej terminów
Nie kładzie, lecz w tureckiej omoczone jusze Brzmi pióro: Mikołaje, Krzysztofy, Janusze, Którzy wiecznej pamiątki, wiecznej sławy godni, Gdzie wulturnus wschodowy, gdzie zefir zachodni, Gdzie boreas północny wieje i świat ziąbi, I skąd go grzeje auster, niech lata, niech trąbi, Gdzie słońce głowę kryje i gdzie ją wynosi, Niech dzieła wiekopomnych Radziwiłów głosi. A o was co, odważni Sapiehowie, rzekę? Jednę żeście ojczyźnie zaszczytem pasiekę Z trupów nieprzyjacielskich w polu słali szczerem. Nie wspominam Witolda z
splendorze, Wielkich wodzów litewskich i hetmanów wzorze. Acz orzeł, co mu pełne dźwięku waszych czynów Trąby pierś rozdymają, sławy twej terminów
Nie kładzie, lecz w tureckiej omoczone jusze Brzmi pióro: Mikołaje, Krzysztofy, Janusze, Którzy wiecznej pamiątki, wiecznej sławy godni, Gdzie wulturnus wschodowy, gdzie zefir zachodni, Gdzie boreas północny wieje i świat ziąbi, I skąd go grzeje auster, niech lata, niech trąbi, Gdzie słońce głowę kryje i gdzie ją wynosi, Niech dzieła wiekopomnych Radziwiłów głosi. A o was co, odważni Sapiehowie, rzekę? Jednę żeście ojczyźnie zaszczytem pasiekę Z trupów nieprzyjacielskich w polu słali szczerem. Nie wspominam Witolda z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 187
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
okupie! Cóż twój żebrak zato, Cóż ci przyniesie? Rozpłyńcie zrzenice, Toczcie obfite krwawych łez krynice, Płaczcie na grzechy a serca kamienne Kruszcie się Panu; ofiary przyjemne Przynoście coraz serdecznej pokuty. Niechaj godziny i wszytkie minuty Na wielkiej chwale świętego baranka Zchodzą nam; niechaj z pierwszego zaranka I późne chwile i północne cienie Dają mu chwałę i dobrorzeczenie. Niech tego dusz swych pragniemy obroku Do ostatniego życia swego zmroku. Niechaj cesarze, królowie potężni, Z nimi żebracy wespół niedołężni, Niechaj poddani pospołu z książęty Tobie, o Boże święty, trzykroć święty, Niech czołem biją, niechaj błyskawice, Które z niebieskiej pochodzą stolice, Niechaj pioruny
okupie! Coż twoj żebrak zato, Coż ci przyniesie? Rozpłyńcie zrzenice, Toczcie obfite krwawych łez krynice, Płaczcie na grzechy a serca kamienne Kruszcie się Panu; ofiary przyjemne Przynoście coraz serdecznej pokuty. Niechaj godziny i wszytkie minuty Na wielkiej chwale świętego baranka Zchodzą nam; niechaj z pierwszego zaranka I poźne chwile i połnocne cienie Dają mu chwałę i dobrorzeczenie. Niech tego dusz swych pragniemy obroku Do ostatniego życia swego zmroku. Niechaj cesarze, krolowie potężni, Z nimi żebracy wespoł niedołężni, Niechaj poddani pospołu z książęty Tobie, o Boże święty, trzykroć święty, Niech czołem biją, niechaj błyskawice, Ktore z niebieskiej pochodzą stolice, Niechaj pioruny
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 396
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, prędko na ziemię upadła I pod nogi hardego zwyciężce podpadła. Pan tak szerokowładny, co świat na wsze strony I przestronymi objął ocean ramiony, Hiszpan smętny z Holendry w trefny pokoj wstąpił. Poddanym (z hańbą swą) czci odpornym postąpił. Jeszcze przecię twe Nimfo despektu takiego Przymierze nie ponosi, gdyż to północnego Pan kraju, Got potężny, co mu zdawna dano Z nieba, żeby się w państwach wielkich go lękano. 685. Ostenda. S. P(rzypkowski).
Quam fama attonitis ostendit gentibus urbem, Mavortis monumentum atrox specimenque subactae Virtutis, tot iam populorum nobile bustum Vidimus Ostendam, cineresque in sanguine mixtos.
, prędko na ziemię upadła I pod nogi hardego zwyciężce podpadła. Pan tak szyrokowładny, co świat na wsze strony I przestronymi objął ocean ramiony, Hiszpan smętny z Holendry w trefny pokoj wstąpił. Poddanym (z hańbą swą) czci odpornym postąpił. Jeszcze przecię twe Nimfo despektu takiego Przymierze nie ponosi, gdyż to połnocnego Pan kraju, Got potężny, co mu zdawna dano Z nieba, żeby się w państwach wielkich go lękano. 685. Ostenda. S. P(rzypkowski).
Quam fama attonitis ostendit gentibus urbem, Mavortis monumentum atrox specimenque subactae Virtutis, tot iam populorum nobile bustum Vidimus Ostendam, cineresque in sanguine mixtos.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 405
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
czyli są puste, czyli ludźmi osadzone? zlustrować się niedadzą, dla brzegów to niedostępnych, to nie użytych do używienia, i uprowiantowania na dalszą podroż. Atoli jeżeli są jednostajną ziemią, wzięte z subpolarnym północym krajem, ledwie się nierównają czterem częściom ziemi wiadomym. KRAJ SUBPOLARNY PUŁNOCNY
LIV. TAkże kraj subpolarny północny powinienby oznaczać tylko tę część ziemi, która jest położona między cyrkułem polarnym i samym polum północym. Atoli dla znajomości i przyległości krajów subpolarnych niektóre należą do Azyj, niektóre do Europy. Bo daleko więcej jest odkrytych i znajomych krajów około polum północego, a niżeli południowego. Atoli do subpolarnego kraju północego biorąc od Europy ku
czyli są puste, czyli ludźmi osadzone? zlustrowáć się niedádzą, dlá brzegow to niedostępnych, to nie użytych do używieniá, y uprowiántowániá ná dálszą podroż. Atoli ieżeli są iednostáyną ziemią, wzięte z subpolárnym pułnocnym kráiem, ledwie się nierownáią czterem częściom ziemi wiádomym. KRAY SUBPOLARNY PUŁNOCNY
LIV. TAkże kráy subpolárny połnocny powinienby oznáczáć tylko tę część ziemi, ktorá iest położoná między cyrkułem polárnym y sámym polum pułnocnym. Atoli dlá znáiomości y przyległości kráiow subpolárnych niektore náleżą do Azyi, niektore do Europy. Bo dáleko więcey iest odkrytych y znáiomych kráiow około polum pułnocnego, á niżeli południowego. Atoli do subpolárnego kráiu pułnocnego biorąc od Europy ku
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: E2v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
pański długi Kuś potrzebował ich pilnej usługi;
Teraz, że z ślubną związki zwarte żoną, Precz ich od dworu zapewne wyżoną. Powracają się (niech wie każdy, komu Wiedzieć należy) z odprawą do domu, Za czym niech im nikt drogi ich nie kazi, A darmo, jako luźne kurwy, łazi. SERENADA PÓŁNOCNA NA ŚLUB NIEZWYCZAJNY WIELKIEGO STADŁA INTONOWANA W WARSZAWIE PRZY SKOŃCZONEJ SPRAWIE
Kwest.: Pytam się, gdy to będzie, że na jawi Dawna nam Wenus przenosiny sprawi. Porzućmy przeszłe pokątne zaloty, Przybierajmy się do jawnej pieszczoty!
Jest to, mądrych zdaniem, Kiep, co całowaniem Kontent, a dalszego Nie uzna dobrego.
Resp
pański długi Kuś potrzebował ich pilnej usługi;
Teraz, że z ślubną związki zwarte żoną, Precz ich od dworu zapewne wyżoną. Powracają się (niech wie każdy, komu Wiedzieć należy) z odprawą do domu, Za czym niech im nikt drogi ich nie kazi, A darmo, jako luźne kurwy, łazi. SERENADA PÓŁNOCNA NA ŚLUB NIEZWYCZAJNY WIELKIEGO STADŁA INTONOWANA W WARSZAWIE PRZY SKOŃCZONEJ SPRAWIE
Kwest.: Pytam się, gdy to będzie, że na jawi Dawna nam Wenus przenosiny sprawi. Porzućmy przeszłe pokątne zaloty, Przybierajmy się do jawnej pieszczoty!
Jest to, mądrych zdaniem, Kiep, co całowaniem Kontent, a dalszego Nie uzna dobrego.
Resp
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 336
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971