POSTNY OBIAD ABO ZABAWECZKA NIM POŚCIE W KUCHNI GOTOWO BĘDZIE O JEDENASTEJ GODZINIE NA PÓŁZEGARZU, DLA MŁODYCH I STARYCH A NIECIERPLIWYCH ŻOŁĄDKÓW, PODCZAS MOROWEGO POWIETRZA, WYPĘDZAJĄC Z GŁOWY MELANCHOLIĄ, WYMYŚLONA OBIAD POSTNY I GOŚCIE NA NIM POLEWKI, RYBY, JARZYNY, WETY POLEWKI MIGDAŁOWA
Migdałowa polewka z ryżem, z rozenkami Ma pierwsze miejsce poście między polewkami.
To źle, że.cudzoziemcy pierwsze miejsce mają; Dobrze!
POSTNY OBIAD ABO ZABAWECZKA NIM POŚCIE W KUCHNI GOTOWO BĘDZIE O JEDENASTEJ GODZINIE NA PÓŁZEGARZU, DLA MŁODYCH I STARYCH A NIECIERPLIWYCH ŻOŁĄDKÓW, PODCZAS MOROWEGO POWIETRZA, WYPĘDZAJĄC Z GŁOWY MELANCHOLIĄ, WYMYŚLONA OBIAD POSTNY I GOŚCIE NA NIM POLEWKI, RYBY, JARZYNY, WETY POLEWKI MIGDAŁOWA
Migdałowa polewka z ryżem, z rozenkami Ma pierwsze miejsce poście między polewkami.
To źle, że.cudzoziemcy pierwsze miejsce mają; Dobrze!
Skrót tekstu: PrzetObBar_I
Strona: 394
Tytuł:
Postny obiad abo zabaweczka
Autor:
Hiacynt Przetocki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1653
Data wydania (nie wcześniej niż):
1653
Data wydania (nie później niż):
1653
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
z szybu wypadł, aże szczyt góry Bonera impetem swoim wielkim wybił, którego, lubo deszcz był z nieba dany, żadną miarą ugasić nie mogli, aże się sam za wygorzeniem cembrzyny zawalił, przy której górze zgorzało klit dwie solnych i soli bałwanów i sztuk kilkadziesiąt; a panował ten ogień na wierzchu od godziny 11 na półzegarzu aż do drugiego dnia. I za tym zawaleniem szybu tego dym na robotnika dolnego udał się i ludzi, na dole natenczas robiących, smrodem swoim zaraźliwym zarażał, kędy ludowi tamże będącemu (którzy zwyczajną robotę opuściwszy pożaru większego ognia bronili) bronić nie dopuścił, który lud z tych ziemnych lochów na poły umarły na górę wyciągano
z szybu wypadł, aże szczyt góry Bonera impetem swoim wielkim wybił, którego, lubo deszcz był z nieba dany, żadną miarą ugasić nie mogli, aże się sam za wygorzeniem cembrzyny zawalił, przy której górze zgorzało klit dwie solnych i soli bałwanów i sztuk kilkadziesiąt; a panował ten ogień na wierzchu od godziny 11 na półzegarzu aż do drugiego dnia. I za tym zawaleniem szybu tego dym na robotnika dolnego udał się i ludzi, na dole natenczas robiących, smrodem swoim zaraźliwym zarażał, kędy ludowi tamże będącemu (którzy zwyczajną robotę opuściwszy pożaru większego ognia bronili) bronić nie dopuścił, który lud z tych ziemnych lochów na poły umarły na górę wyciągano
Skrót tekstu: InsGór_3
Strona: 137
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1706 a 1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
o królewiczu, i insidas na drodze struere by mu mieli; dla tegoż obiad zjadłszy w tem miasteczku, gdzie noclegował królewic imć, udał się innym gościńcem do Diestu.
Prowadził go gubernator Mastrzycki we stu koni a stu piechoty. Wyjechawszy po obiedzie tego dnia szli całą noc, aż drugiego dnia o siódmej godzinie na półzegarze do Diestu przyjechali, przez 17 godzin z konia niezsiadając, jako mi sam potem królewic imć powiadał. Jam ten dzień strawił w dobrej kompanii z onym naszym przystawem, i drugimi zacnymi kawalerami, którzy z nim przeciwko królewiczowi wyjechali byli. Byliśmy na zmowinach tego wieczora jednej zacnej pani wdowy, którą zwano Madama
o królewicu, i insidas na drodze struere by mu mieli; dla tegoż obiad zjadłszy w tém miasteczku, gdzie noclegował królewic jmć, udał się innym gościńcem do Diestu.
Prowadził go gubernator Mastrzycki we stu koni a stu piechoty. Wyjechawszy po obiedzie tego dnia szli całą noc, aż drugiego dnia o siódméj godzinie na półzegarze do Diestu przyjechali, przez 17 godzin z konia niezsiadając, jako mi sam potém królewic jmć powiadał. Jam ten dzień strawił w dobréj kompanii z onym naszym przystawem, i drugimi zacnymi kawalerami, którzy z nim przeciwko królewicowi wyjechali byli. Byliśmy na zmowinach tego wieczora jednéj zacnéj pani wdowy, którą zwano Madama
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 59
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
byli, aby się ta koadjutoria nie odmieniała, a do tego król imć też tego popierał i dalej popierać chciał. Musiała kapituła skłonić się do elekcji królewicza Karła, lubo siła było w tem trudności, jako się niżej powie. To inter parentesin przypomniawszy wracam się do cesarza, z którym o ósmej albo o 9 na półzegarzu zjechał się królewic imć w polu, w pięciu niemal mil od Neysztadu. Tamże po przywitaniu i miłem obłapieniu się wsiadł zaraz z cesarzem na koń i cały ten dzień na rozmaitych łowiech odprawili, a my z książęciem i z panem sieradzkim prosto do Wiednia jachali, i tamżeśmy u pana sieradzkiego obiad cesarski jako u
byli, aby się ta koadjutorya nie odmieniała, a do tego król jmć téż tego popierał i daléj popierać chciał. Musiała kapituła skłonić się do elekcyi królewica Karła, lubo siła było w tém trudności, jako się niżéj powie. To inter parentesin przypomniawszy wracam się do cesarza, z którym o ósmej albo o 9 na półzegarzu zjechał się królewic jmć w polu, w pięciu niemal mil od Neysztadu. Tamże po przywitaniu i miłém obłapieniu się wsiadł zaraz z cesarzem na koń i cały ten dzień na rozmaitych łowiech odprawili, a my z książęciem i z panem sieradzkim prosto do Wiednia jachali, i tamżeśmy u pana sieradzkiego obiad cesarski jako u
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 166
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
puściliśmy się, kilką mil wody one objeżdżając. Byliśmy w Limburku na obiad, na noc w Auszpicen.
22. Obiad w Stankowie. Nocleg w Iszkowie.
23. Rano wyjechaliśmy z Iszkowa, a ledwo byliśmy za miastem, miał na się królewic imć wielki przypadek, o godzinie niemal ósmej na półzegarze. Na karecie siedząc, pacierze mówiąc, przypadła nań konwulsja tak sroga, że maluczko nam w ręku nie skonał, i trwała przez półtory ćwierci godziny, że nic o świecie nie wiedział. Ratowaliśmy jako mogli dziakwią, balsamem i to co było na dorędziu. Począł potem do siebie przychodzić, stękając jednak,
puściliśmy się, kilką mil wody one objeżdżając. Byliśmy w Limburku na obiad, na noc w Auszpicen.
22. Obiad w Stankowie. Nocleg w Iszkowie.
23. Rano wyjechaliśmy z Iszkowa, a ledwo byliśmy za miastem, miał na się królewic jmć wielki przypadek, o godzinie niemal ósméj na półzegarze. Na karecie siedząc, pacierze mówiąc, przypadła nań konwulsya tak sroga, że maluczko nam w ręku nie skonał, i trwała przez półtory ćwierci godziny, że nic o świecie nie wiedział. Ratowaliśmy jako mogli dziakwią, balsamem i to co było na dorędziu. Począł potém do siebie przychodzić, stękając jednak,
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 168
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
w obronie swej wielkiej; ma też swój port od morza, okręty pod miasto przystępują rzeką Elbą, która idzie do morza szeroko od miasta tego, i dwakroć od godziny do godziny na każdy dzień refluxus maris bywa, to jest raz ubędzie wody na łokci naszych polskich 6 albo 5; od północy do piątej godziny na półzegarzu ubywa, a potem zaś trwa godzinę i znowu przybywa aż do południa; po południu znowu ubywa nagle aż do piątej i także trwa godzinę w swej porze, potem do północy znowu przybywa.
Tu mieszkając przez kilka dni, co było godnego do widzenia widzieliśmy: położenie miasta i obronę jego barzo potężną przy dostatku żołnierza
w obronie swej wielkiej; ma też swój port od morza, okręty pod miasto przystępują rzeką Elbą, która idzie do morza szeroko od miasta tego, i dwakroć od godziny do godziny na każdy dzień refluxus maris bywa, to jest raz ubędzie wody na łokci naszych polskich 6 albo 5; od północy do piątej godziny na półzegarzu ubywa, a potem zaś trwa godzinę i znowu przybywa aż do południa; po południu znowu ubywa nagle aż do piątej i także trwa godzinę w swej porze, potem do północy znowu przybywa.
Tu mieszkając przez kilka dni, co było godnego do widzenia widzieliśmy: położenie miasta i obronę jego barzo potężną przy dostatku żołnierza
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 37
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883