, im barziej oznacza umysł oryginalny oskarżający autora; że się przeto miłości własnej podoba, rzecz niewątpliwa. Ale pochlebny ten powab jeżeli z jednej strony wzbudza umysł do dzieł i pism znamienitych, z drugiej tak dalece zaślepia, iż wielu nie pomiarkowawszy sił własnych, zapędzają się nad zdolność, a przeto zarażają nauki i kunszta niewczesnym płodem skażonej swojej imaginacyj. Tłumaczenie zdaje się być wielu wyznaniem upokarzającym własnej niezdolności. Biorąc pochop z kunsztów, rozumieją takowi, iż tłumaczenie względem tłumaczonego pisma jest toż samo co kopia względem oryginału. Choć zaś i ten wstręt przezwyciężą, na tym się jeszcze zastanawiają, iż w tłumaczeniu nigdy się treść i żywość oryginału zostać niemoże
, im barziey oznacza umysł oryginalny oskarżaiący autora; że się przeto miłości własney podoba, rzecz niewątpliwa. Ale pochlebny ten powab ieżeli z iedney strony wzbudza umysł do dzieł y pism znamienitych, z drugiey tak dalece zaślepia, iż wielu nie pomiarkowawszy sił własnych, zapędzaią się nad zdolność, a przeto zarażaią nauki y kunszta niewczesnym płodem skażoney swoiey imaginacyi. Tłumaczenie zdaie się bydź wielu wyznaniem upokarzaiącym własney niezdolności. Biorąc pochop z kunsztow, rozumieią takowi, iż tłumaczenie względem tłumaczonego pisma iest toż samo co kopia względem oryginału. Choć zaś y ten wstręt przezwyciężą, na tym się ieszcze zastanawiaią, iż w tłumaczeniu nigdy się treść y żywość oryginału zostać niemoże
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 2
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Pan Bóg syna Karola: niech go Bóg błogosławi. Syn księstwu ichm. urodził się 26 Martii w Zdzięciele, imię mu dano Bogdan. Niech rośnie in benedictionibus Dei w faworach u świata i ojczyzny, w miłości u rodziców.
Urodziła się córka księstwu ichm., Tekla, Anno 1718, ale że nie donoszony był płód dwoma miesiącami, przeto żyła tylko w osobliwej Opatrzności niedziel trzy. Umarła ultimis Februarii. In Nomine Domini. AMEN. WIEK ŻYCIA MOJEGO.
Anno 1666. Urodziłem się z matki Aleksandry Konstancji Ogińskiej, kasztelanki trockiej, w Horce w powiecie słonimskim, 20 Aprila.
W siódmym roku dany jestem do akademii wileńskiej. Profesorami
Pan Bóg syna Karola: niech go Bóg błogosławi. Syn księztwu ichm. urodził się 26 Martii w Zdzięciele, imię mu dano Bogdan. Niech rośnie in benedictionibus Dei w faworach u świata i ojczyzny, w miłości u rodziców.
Urodziła się córka księztwu ichm., Tekla, Anno 1718, ale że nie donoszony był płód dwoma miesiącami, przeto żyła tylko w osobliwéj Opatrzności niedziel trzy. Umarła ultimis Februarii. In Nomine Domini. AMEN. WIEK ŻYCIA MOJEGO.
Anno 1666. Urodziłem się z matki Alexandry Konstancyi Ogińskiéj, kasztelanki trockiéj, w Horce w powiecie słonimskim, 20 Aprila.
W siódmym roku dany jestem do akademii wileńskiej. Professorami
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 16
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Damę słać do młodzieńca, o poście, w zaloty. Lecz twój wysoki rozum obojgu wybaczy, Bo insza białejgłowie, insza też rzecz klaczy: Tamtej wstydu i respekt powinien być postu; Nie zna sromu kobyła, objadszy się ostu (Choć ci też Amazonki, gdzieś od słońca wschodu, Jadą do Aleksandra dla poczęcia płodu). Więc gdy miłość żadnego nie zna przywileju, Do twojego ogiera, mój drogi Andrzeju, Czyś go kupił, czy z Turki w okazji zdobył, Posyłam parę próżnych, domarodnych kobył, Które chociaż przez zimę płonę gryzły wiszę, Niech się, co doma może, przed gośćmi popisze. A ja, cokolwiek
Damę słać do młodzieńca, o poście, w zaloty. Lecz twój wysoki rozum obojgu wybaczy, Bo insza białejgłowie, insza też rzecz klaczy: Tamtej wstydu i respekt powinien być postu; Nie zna sromu kobyła, objadszy się ostu (Choć ci też Amazonki, gdzieś od słońca wschodu, Jadą do Aleksandra dla poczęcia płodu). Więc gdy miłość żadnego nie zna przywileju, Do twojego ogiera, mój drogi Andrzeju, Czyś go kupił, czy z Turki w okazyjej zdobył, Posyłam parę próżnych, domarodnych kobył, Które chociaż przez zimę płonę gryzły wiszę, Niech się, co doma może, przed gośćmi popisze. A ja, cokolwiek
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 66
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ludzie, rzecze, bydłem. Pije, je, nie przeżutym tka w garło kawalcem, Póki strawy i trunku nie dosięże palcem; Drwi gęba pijanego i nie tylko człeka, Ale Boga samego na niebie oszczeka. Zaż klacz konia, zaż krowa buhaja nie bodzie, Albo leśna bestyja, już się czując w płodzie? Psów niesyta niewiasta, chociaż brzuch pod nosem: Ani się Pazyfe mężem swym Minosem, Woli buhaja, ani Semiramis Ninem Kontentuje, stu chłopów spróbowawszy z synem; Psy, jako w Rzymie druga Mesalina, pasie, Aż dryganta w ostatku przymusiła na się. Długo Dedal rozumem, długo robi głową, Żeby ta być
ludzie, rzecze, bydłem. Pije, je, nie przeżutym tka w garło kawalcem, Póki strawy i trunku nie dosięże palcem; Drwi gęba pijanego i nie tylko człeka, Ale Boga samego na niebie oszczeka. Zaż klacz konia, zaż krowa buhaja nie bodzie, Albo leśna bestyja, już się czując w płodzie? Psów niesyta niewiasta, chociaż brzuch pod nosem: Ani się Pazyfae mężem swym Minosem, Woli buhaja, ani Semiramis Ninem Kontentuje, stu chłopów spróbowawszy z synem; Psy, jako w Rzymie druga Mesalina, pasie, Aż dryganta w ostatku przymusiła na się. Długo Dedal rozumem, długo robi głową, Żeby ta być
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 77
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Książąt, według Miechów. lib: 4, cap. 47. Tegoż Roku Zofia urodziła Syna Królowi Władysława z wielką radością Króla i Stanów, bo dotąd bezpotomnego. R. 1426. urodziła drugiego Kazimierza, ale w rok zmarłego. R. 1427. urodziła trzeciego Syna Kazimierza. Tym szczęśliwym dla Władysława i Polski płodem, zdesperowany Witold począł myśleć o Koronie Litewskiej przez skrytą ligę z Cesarzem Zygmuntem, i Papieżem uczynioną, podczas bytności Zygmunta w Łucku, i tam widzenia się z Jagiełłem i Witoldem, a to dla rozerwania Litwy, z Polską ale to się nie udało, bo Posłów biegnących do Litwy od Zygmunta Wielkiej Polsce złapano, ani
Xiążąt, według Miechow. lib: 4, cap. 47. Tegoż Roku Zofia urodźiła Syna Królowi Władysława z wielką radością Króla i Stanów, bo dotąd bezpotomnego. R. 1426. urodźiła drugiego Kaźimierza, ale w rok zmarłego. R. 1427. urodźiła trzećiego Syna Kaźimierza. Tym szczęśliwym dla Władysława i Polski płodem, zdesperowany Witold począł myśleć o Koronie Litewskiey przez skrytą ligę z Cesarzem Zygmuntem, i Papieżem uczynioną, podczas bytnośći Zygmunta w Łucku, i tam widzenia śię z Jagiełłem i Witoldem, á to dla rozerwania Litwy, z Polską ale to śię nie udało, bo Posłów biegnących do Litwy od Zygmunta Wielkiey Polszcze złapano, ani
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 54
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
to barziej grzechy niż on Żydy lubił I chociaż mnie niejedną plagą Bóg mój ubił, Nie chciałem ich z Egiptu puścić mego ciała, Aż skoro mię ostatnia plaga doleciała, Dopierom, ach! dopiero poznał, nieszczęśliwy, Że za pierwszą trzeba grzech było obrzydliwy Puścić. Idźcie, szatańskie, z mego serca, płody, Już w nim na wieki wieczne nie macie gospody! Idźcie, grzechy przeklęte! Niech wam się rozporze! Ja was gonić nie będę za światowe morze, Żebym tak niebezpiecznych ścigający gości, Ostatnie się nie napił w jego głębokości. Ale cóż czynię? Jakąż wziąłem przed się radę, Kiedy faraonowi podobnym
to barziej grzechy niż on Żydy lubił I chociaż mnie niejedną plagą Bóg mój ubił, Nie chciałem ich z Egiptu puścić mego ciała, Aż skoro mię ostatnia plaga doleciała, Dopierom, ach! dopiero poznał, nieszczęśliwy, Że za pierwszą trzeba grzech było obrzydliwy Puścić. Idźcie, szatańskie, z mego serca, płody, Już w nim na wieki wieczne nie macie gospody! Idźcie, grzechy przeklęte! Niech wam się rozporze! Ja was gonić nie będę za światowe morze, Żebym tak niebeśpiecznych ścigający gości, Ostatnie się nie napił w jego głębokości. Ale cóż czynię? Jakąż wziąłem przed się radę, Kiedy faraonowi podobnym
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 115
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
I lud w rozterki zawiedzie spokojny, Ziemia przez wiatry od gruntu się wzruszy I miasta swoim trzęsieniem pokruszy, Wzburzy się morze niecierpliwe łodzi I częste strachu nabawią powodzi. Jeśli się z Panną Cyntyja położy, W zwieszonym kłosie tłuste ziarno mnoży I dżdżem pomiernym odwilżywszy role, Okryje wdzięcznym urodzajem pole; Lecz tym, co noszą płód, córkę lub syna, Zwykłego nie da ratunku Lucyna. Jeśli na świetnej Wadze się posadzi, Królów niesfornych z poddanymi zwadzi I kość wrzuciwszy między złe sąsiady, W krwawe zawiedzie utarczki i zwady, Wykrzyknie pokój wojennymi głosy, Płonne zostawi po zagonach kłosy, Oliwy zniszczy, sami pijanicy Radzi, że dosyć win będzie w
I lud w rozterki zawiedzie spokojny, Ziemia przez wiatry od gruntu się wzruszy I miasta swoim trzęsieniem pokruszy, Wzburzy się morze niecierpliwe łodzi I częste strachu nabawią powodzi. Jeśli się z Panną Cyntyja położy, W zwieszonym kłosie tłuste ziarno mnoży I dżdżem pomiernym odwilżywszy role, Okryje wdzięcznym urodzajem pole; Lecz tym, co noszą płód, córkę lub syna, Zwykłego nie da ratunku Lucyna. Jeśli na świetnej Wadze się posadzi, Królów niesfornych z poddanymi zwadzi I kość wrzuciwszy między złe sąsiady, W krwawe zawiedzie utarczki i zwady, Wykrzyknie pokój wojennymi głosy, Płonne zostawi po zagonach kłosy, Oliwy zniszczy, sami pijanicy Radzi, że dosyć win będzie w
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 156
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i plam rozkrzewienie.
O Jaskółczym zielu Tym matki Jaskółczętom oczy przywracają/ Jako Pliujus świadczy chociaż ich nie mają.
O Wierzbie. Gasi w uszach boleści/ sok z wierzby wpuszczónej/ skorka jej zaś brodawki/ w occie uwarzonej. Kwiat zapały wszeteczne/ uwarzony w wodzie/ Nie po tobie gdy skusisz/ kto myśli opłodzie.
O Szafranie. Szafran serce weseli/ i władzy dodaje/ Przezeń mdły człowiek znowu do swych sił powstaje. Wątrobę naprawuje/ zgołv wielkiej cnoty/ A nade wszystko z serca że złoży kłopoty.
O Luczku. Która z Pań/ ba i z Panien Luczek jada rada/ W rodzeniu każdorocznym nie będzie jej wada
y plam roskrzewienie.
O Iáskołczym źielu Tym mátki Iáskołczętom oczy przywracáią/ Iáko Pliuius świádczy choćiasz ich nie máią.
O Wierzbie. Gáśi w vszách boleśći/ sok z wierzby wpusczóney/ skorká iey záś brodawki/ w ocćie vwárzoney. Kwiát zápały wszeteczne/ vwárzony w wodźie/ Nie po tobie gdy skuśisz/ kto myśli opłodźie.
O Száfránie. Száfran serce weseli/ y władzy dodáie/ Przezeń mdły człowiek znowu do swych śił powstáie. Wątrobę nápráwuie/ zgołv wielkiey cnoty/ A náde wszystko z serca że zloży kłopoty.
O Luczku. Ktora z Pań/ bá y z Páńien Luczek iada rádá/ W rodzeniu káżdorocznym nie będźie iey wádá
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: D2v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
i potempi. Was zaś które macie dziatki/ a je tak same/ jako Przeczysta Panna i matka karmiła pierśami Jezusa Chrystusa Syna i Boga swego/ skąd ją błogosławioną zowie białogłowa u Ewangelisty/ mówiąc: Błogosławiony żywot który cię nosił/ i piersi/ któreś ssał; komu przypodobam nie mam? bo wszystkie zwierzęta naturalnie miłują płód swój: same ten karmią/ wy odrzucacie/ mamek chłopianek piersiami zaczasem w wielkiego urość mającego człowieka karmicie/ który gdy się chłopskich od gburki nassał z humorami obyczajów/ nie rość ale umniejszać się musi/ do tego często nie żyją czysto te mamki/ i w nieczystości poczynają/ zaczym miesiącznice ( o których wy białegłowy
y potempi. Was záś ktore macie dźiatki/ á ie ták sáme/ iáko Przeczysta Pánná y mátká karmiłá pierśámi Iesusá Christusá Syná y Bogá swego/ skąd ią błogosłáwioną zowie białogłowá v Ewángelisty/ mowiąc: Błogosłáwiony żywot ktory ćie nośił/ y pierśi/ ktoreś ssał; komu przypodobam nie mam? bo wszystkie zwierzętá náturálnie miłuią płod swoy: sáme ten karmią/ wy odrzucaćie/ mámek chłopianek pierśiámi záczásem w wielkiego vrość máiącego człowieká karmicie/ ktory gdy się chłopskich od gburki nássał z humorámi obyczáiow/ nie rośc ále vmnieyszáć się muśi/ do tego często nie żyią czysto te mámki/ y w nieczystośći poczynáią/ záczym miesiącznice ( o ktorych wy białegłowy
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 161.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
i w Asryce, aby swąd kraju niezaraził, zbierają ją w stosy, i albo palą, albo w dołach głębokich grzebią.
Pisze Pliniusz iż w Asryce, i w Cyrenaice, prawo jest rozkazujące obywatelom trzy razy na rok wychodzić na wojnę przeciwko szarańcy. Pierwszy raz na wygubienie gniazd, drugi raz na wygubienie młodego płodu, trzeci raz na dobicie starej. Kto się niestawi, podlega karze zbiegów wojskowych. Na wyspie zaś Lemnie naznaczona jest każdemu obywatelowi pewna miara, którą powinien oddać Magistratowi.
Obywatele Afryki i Azij, wyjowszy Persów, i Armenów, przedtym zaś i Grecy, za pokarm szarańcy używają, osobliwie przez cztery miesiące w roku
y w Asryce, aby swąd kraiu niezaraził, zbieraią ią w stosy, y albo palą, albo w dołach głębokich grzebią.
Pisze Pliniusz iż w Asryce, y w Cyrenaice, prawo iest rozkazuiące obywatelom trzy razy na rok wychodzić na woynę przeciwko szarańcy. Pierwszy raz na wygubienie gniazd, drugi raz na wygubienie młodego płodu, trzeci raz na dobicie starey. Kto się niestawi, podlega karze zbiegow woyskowych. Na wyspie zaś Lemnie naznaczona iest każdemu obywatelowi pewna miara, ktorą powinien oddać Magistratowi.
Obywatele Afryki y Aziy, wyiowszy Persow, y Armenow, przedtym zaś y Grecy, za pokarm szarańcy używaią, osobliwie przez cztery miesiące w roku
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 179
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770