na ziemię wylewa. Homerus powiada: iż ile razy Jowisz miał z tego świata zebrać wielkiego jakiego Rycerza, tyle razy upuszczał na ziemię rosę ze krwią zmieszaną. Plutarchus pisze: iż po potyczkach; na których wielkie bywa krwi rozlanie, deszcz krwawy zwykł padać. Dion też twierdzi: iż przed śmiercią Nerona niebo krwawemi łzami płakało. Podobne powieści znajdują się w Liwiuszu, Pliniuszu, i innych starych Pisarzach. Świeżsi też nie omieszkali iść w starych ślady. Mouset (Thetr insect: p. 57 ) powiada: iż czytał[...] w dzieach Angielskich, że Roku 766 przed narodzeniem P. Chrystusa padał deszcz krwawy przez trzy dni, z którego urodziło
na ziemię wylewa. Homerus powiada: iż ile razy Jowisz miał z tego świata zebrać wielkiego iakiego Rycerza, tyle razy upuszczał na ziemię rosę ze krwią zmieszaną. Plutarchus pisze: iż po potyczkach; na ktorych wielkie bywa krwi rozlanie, deszcz krwawy zwykł padać. Dion też twierdzi: iż przed śmiercią Nerona niebo krwawemi łzami płakało. Podobne powieści znayduią się w Liwiuszu, Pliniuszu, y innych starych Pisarzach. Swieżsi też nie omieszkali iść w starych ślady. Mouset (Thetr insect: p. 57 ) powiada: iż czytał[...] w dzieach Angielskich, że Roku 766 przed narodzeniem P. Chrystusa padał deszcz krwawy przez trzy dni, z ktorego urodziło
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 251
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
na ziemi odmianę, pokazując, iż już ostatnie lata, już koniec świata; obłoki krwawy deszcz będą spuszczały, a gwiazdy z nieba na ziemię padały; zwierzęta z lasów do ludzi wynidą i ryczeć będą; wiatry gwałtowne, srogie będą wiały, szum niesłychany w morzu sprawowały, powietrze zawsze tak się będzie zdało, jakby płakało. 2Tess. 2,(4) Mat. 24,(24) Luc. 21,(11) Luc. 21,(11) Mat. 24,(29) Luc. 21,(26)
I będzie ucisk, jakiego nie było odtąd, jak ziemia i niebo stanyło. Ludzie,
na ziemi odmianę, pokazując, iż już ostatnie lata, już koniec świata; obłoki krwawy deszcz będą spuszczały, a gwiazdy z nieba na ziemię padały; zwierzęta z lasów do ludzi wynidą i ryczeć będą; wiatry gwałtowne, srogie będą wiały, szum niesłychany w morzu sprawowały, powietrze zawsze tak się będzie zdało, jakby płakało. 2Thess. 2,(4) Matth. 24,(24) Luc. 21,(11) Luc. 21,(11) Matth. 24,(29) Luc. 21,(26)
I będzie ucisk, jakiego nie było odtąd, jak ziemia i niebo stanyło. Ludzie,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 50
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
z ciężkiemi muszkietami, których gdy w miasto dla pomienionego podejrzenia (iż nikt nikomu nie ufał) niechcieli wpuścić panowie Opolanie, a owi też szturmem raczej dobywać się do miasta chcieli, aniżeli przed bramą od Polaczków być wysieczeni, takie pomieszanie było błazeństwa z balamuctwem, iż niemniej się sprawie wiadomemu śmiało, jako i im płakało. Wiatry też wtenczas takie się po Opolu włóczyły, aż i niegodne aby tu wspomniane były. W tem tedy zamięszaniu, gdy się nie mogli na inszą odpowiedź zdobyć, tylko abyśmy się koniecznie nazad wrócili i przy granicy na informacją arcyksiążęcia Karła czekali, Elearowie widząc, iż tak gotowi byli wszystkich przepraw bronić, że
z ciężkiemi muszkietami, których gdy w miasto dla pomienionego podejrzenia (iż nikt nikomu nie ufał) niechcieli wpuścić panowie Opolanie, a owi też szturmem raczej dobywać się do miasta chcieli, aniżeli przed bramą od Polaczków być wysieczeni, takie pomięszanie było błazeństwa z balamuctwem, iż niemniej się sprawie wiadomemu śmiało, jako i im płakało. Wiatry też wtenczas takie się po Opolu włóczyły, aż i niegodne aby tu wspomniane były. W tem tedy zamięszaniu, gdy się nie mogli na inszą odpowiedź zdobyć, tylko abyśmy się koniecznie nazad wrócili i przy granicy na informacyą arcyksiążęcia Karła czekali, Elearowie widząc, iż tak gotowi byli wszystkich przepraw bronić, że
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 59
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
zdaleka/ aby wiedziała/ co się z nim dziać będzie. 5 A wtym wyszła córka Faraonowa/ aby się kąpała w rzece/ a panny jej przechadzały się po brzegu rzeki: i ujrzała plecionkę w rogożyu/ i posłała służebnicę swą/ aby ją wzięła. 6 A otworzywszy/ ujrzała dziecię/ a ono chłopiątko płakało: a użaliwszy się go/ rzekła: Z dziatek Hebrejskich jest ten. 7 I rzekła siostra jego do Córki Faraonowej: Chceszże/ pójdę/ i zawołamci niewiasty/ mamki Hebrejskiej/ która być odchowała to dziecię? 8 I rzekła jej córka Faraonowa: Idź. Tedy poszła ona dzieweczka/ i zawołała Matki onegoż
zdáleká/ áby wiedźiáłá/ co śię z nim dźiáć będźie. 5 A wtym wyszłá corká Fáráonowá/ áby śię kąpáłá w rzece/ á pánny jey przechádzáły śię po brzegu rzeki: y ujrzáłá plećionkę w rogożiu/ y posłáłá służebnicę swą/ áby ją wźięłá. 6 A otworzywszy/ ujrzáłá dźiećię/ á ono chłopiątko płákáło: á użáliwszy śię go/ rzekłá: Z dźiátek Hebreyskich jest ten. 7 Y rzekłá śiostrá iego do Corki Fáráonowey: Chceszże/ pojdę/ y záwołámći niewiásty/ mámki Hebreyskiey/ ktorá być odchowáłá to dźiećię? 8 Y rzekłá jey corká Fáráonowá: Idź. Tedy poszłá oná dźieweczká/ y záwołáłá Mátki onegoż
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 57
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
swe gniazdeczka mają, Biedne leśne bestyje swój wczas w kniejach znają — Ty sam nie masz, mój Boże, pokoju żadnego, Ty sam nie znasz na ziemi pałacu wczesnego. Wszytkim odzienie dajesz — a sam nagiś w żłobie, Wszytkim wczas opatrujesz — nic samemu sobie. Czyjeż by dziś nad tobą oko nie płakało, Czyjeż by się od żalu serce nie krajało?! ...
Paulo post
O, niezbrodzona boskiej miłości otchłani, Tak nad Boga od ciebie człek jest szacowany! Wszechmocny, zapomniawszy swojej wszechmocności, Robaczkiem się stał, wszedszy w te nasze niskości. ... Sami się tej na niebie zamianie dziwują Aniołowie
swe gniazdeczka mają, Biedne leśne bestyje swój wczas w kniejach znają — Ty sam nie masz, mój Boże, pokoju żadnego, Ty sam nie znasz na ziemi pałacu wczesnego. Wszytkim odzienie dajesz — a sam nagiś w żłobie, Wszytkim wczas opatrujesz — nic samemu sobie. Czyjeż by dziś nad tobą oko nie płakało, Czyjeż by się od żalu serce nie krajało?! ...
Paulo post
O, niezbrodzona boskiej miłości otchłani, Tak nad Boga od ciebie człek jest szacowany! Wszechmocny, zapomniawszy swojej wszechmocności, Robaczkiem się stał, wszedszy w te nasze niskości. ... Sami się tej na niebie zamianie dziwują Aniołowie
Skrót tekstu: DialPańOkoń
Strona: 225
Tytuł:
Dialog o Narodzeniu Pańskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
? Jak cię uczczę w tym moim napodlejszym stanie? Zlękniesz się mnie, zechcę li przystąpić do ciebie, Boś ty nigdy nie widział tak ubogich w niebie! Zechcę li co rzec, moja przestraszy cię mowa, Boć to u nas prostaków niewytworne słowa. Więc ci dam Wprzód jabłuszko, co byś nie płakało, I drugieć dam, jeźli mnie nie będziesz się bało. Twój ci ja, me Dzieciątko, nie lękaj się ty mnie, Niechajże cię okryję w tym to ciężkim zimnie! Nęści jeszcze i kurę — dalibog, wałaska: Jajka wiehehie niesie — nie naska, nie naska! Poczkaj jeno! Jeszcze
? Jak cie uczczę w tym moim napodlejszym stanie? Zlękniesz się mie, zechcę li przystąpić do ciebie, Boś ty nigdy nie widział tak ubogich w niebie! Zechcę li co rzec, moja przestraszy cie mowa, Boć to u nas prostakow niewytworne słowa. Więc ci dam wprzod jabłuszko, co byś nie płakało, I drugieć dam, jeźli mnie nie będziesz się bało. Twój ci ja, me Dzieciątko, nie lękaj się ty mnie, Niechajże cie okryję w tym to ciężkim zimnie! Nęści jeszcze i kurę — dalibog, wałaska: Jajka wiehehie niesie — nie naska, nie naska! Poczkaj jeno! Jeszcze
Skrót tekstu: DialPańOkoń
Strona: 261
Tytuł:
Dialog o Narodzeniu Pańskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
Cystercień: przesławszy przed sobą do wsi sługę/ sam w polu niewiedząc drogi jachał. A oto najdzie dziecię barzo dziwnie śliczne/ jakoby w trzech leciech/ samo w śniegu siedzące/ i wielce rzewno płaczące. Użaliwszy się nad nim/ zsiadł z konia/ i jął z nim płakać/ i pytać czemuby płakało. A gdy milczało/ wstrchnąwszy serdecznie/ pytał. Gdzie jest matka twoja: podobnoś zgubił matkę. Na pytanie jego tym barziej dziecię jeło płakać/ potym rzekło: Ach ach mnie / jakoż nie mam płakać? oto widzisz jakom jest ubogi/ sam/ i na gumnie siedzę/ a nie masz kot
Cystercień: przesłáwszy przed sobą do wśi sługę/ sam w polu niewiedząc drogi iáchał. A oto naydźie dźiećię barzo dźiwnie śliczne/ iákoby w trzech lećiech/ sámo w śniegu śiedzące/ y wielce rzewno płáczące. Vżaliwszy sie nád nim/ zśiadł z koniá/ y iął z nim płákáć/ y pytać czemuby płákáło. A gdy milczało/ wstrchnąwszy serdecznie/ pytał. Gdźie iest mátká twoiá: podobnoś zgubił mátkę. Ná pytánie iego tym bárźiey dźiećię ieło płákác/ potym rzekło: Ach ách mnie / iakoż nie mam płákáć? oto widźisz iákom iest vbogi/ sam/ y ná gumnie siedzę/ á nie mász kot
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 264
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
XLIV.
Dwie mili ujachawszy, pyszno zbudowany Zamek ujźrzą, Wysoki Brzeg z dawna nazwany; Tam się zastanowili w nocy dla noclegu, Co od ziemie do nieba już szła w pełnem biegu. Ledwie co z koni zsiedli, srogie narzekanie Usłyszą i wielki płacz i krzyk i wołanie. Widzą potem, że wszędzie co żywo płakało, Tak, jakoby co na tem wszytkiem należało.
XLV.
Kiedy się o tem pytał, taką Zerbinowi Sprawę dano, że świeżo grabi Andzelmowi Staremu ktoś z nowiną dopiero przybieżał, Że syn jego zabity niedaleko leżał. On chcąc uść podejźrzenia, czyni tę postawę, Że dopiero od nich wie teraz onę sprawę; Lecz
XLIV.
Dwie mili ujachawszy, pyszno zbudowany Zamek ujźrzą, Wysoki Brzeg z dawna nazwany; Tam się zastanowili w nocy dla noclegu, Co od ziemie do nieba już szła w pełnem biegu. Ledwie co z koni zsiedli, srogie narzekanie Usłyszą i wielki płacz i krzyk i wołanie. Widzą potem, że wszędzie co żywo płakało, Tak, jakoby co na tem wszytkiem należało.
XLV.
Kiedy się o tem pytał, taką Zerbinowi Sprawę dano, że świeżo grabi Andzelmowi Staremu ktoś z nowiną dopiero przybieżał, Że syn jego zabity niedaleko leżał. On chcąc uść podejźrzenia, czyni tę postawę, Że dopiero od nich wie teraz onę sprawę; Lecz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 206
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Lubomirski, starosta krakowski, wziął był, ale tę prędko Janowi Opalińskiemu spuściwszy, sam większą po Łukaszu Opalińskim, na województwo rawskie pomknionym nosił rok.
Tego roku urodziła królowa Ludowika Kazimierzowi córę Maryję Annę, która niedługo żyjąc umarła, więc gdy się tej córki królewskiej wesołe krzciny z triumfem odprawują, pospólstwo ledwie nie krwawymi łzami płakało na ciężkość podatków i niezwykłą żołnierskiej hi- Rok 1651
bernej egzakcyją, mając zwłaszcza niedostatek w urodzajach ziemnych, z których jedne cale się nie porodziły, drugie, przez niezwyczajne wylanie rzek po trzy razy przez rok, wyginęły. Oto tę biedę jako tako tylko sam po troszę ten rok alewiował pokój. Cicho albowiem i nasze wojsko
Lubomirski, starosta krakowski, wziął był, ale tę prętko Janowi Opalińskiemu spuściwszy, sam większą po Łukaszu Opalińskim, na województwo rawskie pomknionym nosił rok.
Tego roku urodziła królowa Ludowika Kazimierzowi córę Maryję Annę, która niedługo żyjąc umarła, więc gdy się tej córki królewskiej wesołe krzciny z tryumfem odprawują, pospólstwo ledwie nie krwawymi łzami płakało na ciężkość podatków i niezwykłą żołnierskiej hi- Rok 1651
bernej egzakcyją, mając zwłascza niedostatek w urodzajach ziemnych, z których jedne cale się nie porodziły, drugie, przez niezwyczajne wylanie rzek po trzy razy przez rok, wyginęły. Oto tę biedę jako tako tylko sam po troszę ten rok alewiował pokój. Cicho albowiem i nasze wojsko
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 71
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
tym mów. i nie dopuszczając mu nic mówić/ zaraz wszytki na gardło potępił. i wzięli koronę wyznania swego wszyscy aż do jednego. Jeszcze raz mówił Z. Katarzyną: ale widząc nieodminny statek jej/ osądził ją na śmierć. Szła z nią wielka zgraja ludzi/ a z nich wiele ich/ zwłaszcza niewiast przedniejszych płakało nad nią: a ona nie ustraszoną twarzą/ wszytkim się ku podziwieniu stawiąc/ nim szyję podała: taką modlitwę uczyniła: Panie Jezu Chryste Boże mój/ dziękuję tobie/ iżeś postanowił na mocnej skale nogi moje/ i sprawiłeś szcie moje: proszę ściągni ręce twoje/ które na krzyżu dla mnie zranione są/
tym mow. y nie dopusczáiąc mu nic mowić/ záraz wszytki ná gárdło potępił. y wźięli koronę wyznánia swe^o^ wszyscy áż do iedne^o^. Iescze raz mowił S. Kátárzyną: ále widząc nieodminny státek iey/ osądźił ią ná śmierć. Szłá z nią wielka zgráiá ludźi/ á z nich wiele ich/ zwłasczá niewiast przednieyszych płákáło nád nią: á oná nie ustrászoną twarzą/ wszytkim sie ku podźiwieniu stáwiąc/ nim szyię podáłá: táką modlitwę uczyniłá: Pánie Iezu Chryste Boże moy/ dźiękuię tobie/ iżeś postánowił ná mocney skále nogi moie/ y spráwiłeś szćie moie: proszę ściągni ręce twoie/ ktore ná krzyżu dla mnie zránione są/
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 124
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610