Krymie: Tam każdy tysiącami, srebrem abo złotem, U nas w Polsce opłacać trzeba je żywotem. 110 (F). METAMORPHOSIS LUDZI NA BOŻKI
Dwu trzeciemu do pięknej wnęciło się żony. Bardzo go to korciło; nieraz przestrzeżony, Albo się z nią pokłócił, czasem też i znaszał Dla hańby, albo oknem importunów płaszał. Odprawując ustawnie w domu swym szylwachy, Nie miał się jak wychylić przed onymi gachy. Każdy mu satyrowe pokazował rogi. Więc gdy raz obu zbieży, powróciwszy z drogi, Kazawszy ich pachołkom wywlec spod zasłonki, Temu oczy wyłupi, a drugiemu dzwonki, I oboje powiesi żenie za pektorał. Zgadnicież, który lepiej na
Krymie: Tam każdy tysiącami, srebrem abo złotem, U nas w Polszczę opłacać trzeba je żywotem. 110 (F). METAMORPHOSIS LUDZI NA BOŻKI
Dwu trzeciemu do pięknej wnęciło się żony. Bardzo go to korciło; nieraz przestrzeżony, Albo się z nią pokłócił, czasem też i znaszał Dla hańby, albo oknem importunów płaszał. Odprawując ustawnie w domu swym szylwachy, Nie miał się jak wychylić przed onymi gachy. Każdy mu satyrowe pokazował rogi. Więc gdy raz obu zbieży, powróciwszy z drogi, Kazawszy ich pachołkom wywlec spod zasłonki, Temu oczy wyłupi, a drugiemu dzwonki, I oboje powiesi żenie za pektorał. Zgadnicież, który lepiej na
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 55
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Pytasz mnie, co? Szpada. Pomożeż to co w boju? Wżdy widzimy skutkiem, Z pociechą nieprzyjaciół naszych, z swoim smutkiem. Jeżeli też kto w Polsce co dobrego zrobi, Nie Polaków, nie, ale cudzoziemców zdobi. Tym się Kapłan u Porty snadź wymierza basza, Kiedy go ode Lwowa Łącki mężnie płasza. Nie wiedziałaby Polska, co temu rzec. Głowa Niemiecka, bo kudłata, obroniła Lwowa. Wielka krzywda narodu, z podziwieniem świata, Dla niemieckiego sławę przedawać kabata. A Niemcy, a Francuzi, pytam, w swym obozie Akomodująż się też cudzoziemskiej fozie? Żaden. Nigdy; i owszem, kto tam służbę
. Pytasz mnie, co? Szpada. Pomożeż to co w boju? Wżdy widzimy skutkiem, Z pociechą nieprzyjaciół naszych, z swoim smutkiem. Jeżeli też kto w Polszczę co dobrego zrobi, Nie Polaków, nie, ale cudzoziemców zdobi. Tym się Kapłan u Porty snadź wymierza basza, Kiedy go ode Lwowa Łącki mężnie płasza. Nie wiedziałaby Polska, co temu rzec. Głowa Niemiecka, bo kudłata, obroniła Lwowa. Wielka krzywda narodu, z podziwieniem świata, Dla niemieckiego sławę przedawać kabata. A Niemcy, a Francuzi, pytam, w swym obozie Akomodująż się też cudzoziemskiej fozie? Żaden. Nigdy; i owszem, kto tam służbę
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 85
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
siełami Może być podcie równym z boskiemi synami. Jest mi to barzo w wielkim podziwieniu, Że dopuszcza, chociajże zacnemu stworzeniu, W nędzy, w kłopocie, w troszkach, w kłopotach wszelakich Zażywać: żaden sobie w świecie dni jednakich Nie może obieczować, bo kto dziś wesoły, Jutro śmierć nieużyta w podziemne padoły Płasza go, a schronić żaden się jeśli mocy, Chyba komu więc doda Bóg swojej pomocy. A to i ja , dziad stradny, na mój włosz sędziwy, Powłaczam się od miasta do miasta; choć chciwy
Nie barzom jest marnych świeckich majętności, Tylko niechbym wżdy miał skórę chleba w starości. Kończą niewoli
siełami Może być podcie rownym z boskiemi synami. Jest mi to barzo w wielkim podziwieniu, Że dopuszcza, chociajże zacnemu stworzeniu, W nędzy, w kłopocie, w troszkach, w kłopotach wszelakich Zażywać: żaden sobie w świecie dni jednakich Nie może obieczować, bo kto dziś wesoły, Jutro śmierć nieużyta w podziemne padoły Płasza go, a schronić żaden się jeśli mocy, Chyba komu więc doda Bog swojej pomocy. A to i ja , dziad stradny, na moj włosz sędziwy, Powłaczam się od miasta do miasta; choć chciwy
Nie barzom jest marnych świeckich majętności, Tylko niechbym wżdy miał skórę chleba w starości. Kończą niewoli
Skrót tekstu: DialDzieńOkoń
Strona: 111
Tytuł:
Dialog na dzień Narodzenia
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1641 a 1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
żadnej godności ale z przewrotności umiałes się kukołkom Akomodowac których nocturnum imperium promowuje kogo chce, Nie patrząc na Cnoty. tylko kto ma ochotę do wywrotnej roboty. Skąd tedy promocja dotąd wszystkie twoje regulantur Qualitates . Nominowano cię teraz Prymasem to jest Najwyższym Pasterzem w królestwie naszym Nis przed tym owce pasał. Przecięs ich jak wilk płaszał. O wielkasz to Owczarnia na twoje jedno Oko. Trzebasz to obiedwie oczy dobrze wytrzeszczać kto chce należycie owieczki upaść i obchodzić się z nimi Łaskawie Pewnie tak wielkiego stada nie upasiesz albo na drugie oko musisz olsnąc Chyba żebyś się na tych psów spuszczał których wedle siebie masz dostatkiem Ale i ci od Owieczek tobie zleczonych wilka
zadney godnosci ale z przewrotnosci umiałes się kukołkom Akkommodowac ktorych nocturnum imperium promowuie kogo chce, Nie patrząc na Cnoty. tylko kto ma ochotę do wywrotney roboty. Zkąd tedy promocyia dotąd wszystkie twoie regulantur Qualitates . Nominowano cię teraz Prymasem to iest Naywyszszym Pasterzem w krolestwie naszym Nis przed tym owce pasał. Przecięs ich iak wilk płaszał. O wielkasz to Owczarnia na twoie iedno Oko. Trzebasz to obiedwie oczy dobrze wytrzeszczać kto chce nalezycie owieczki upaść y obchodzić się z nimi Łaskawie Pewnie tak wielkiego stada nie upasiesz albo na drugie oko musisz olsnąc Chyba zebys się na tych psow spuszczał ktorych wedle siebie masz dostatkiem Ale y ci od Owieczek tobie zleczonych wilka
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 196
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
,
Skąd wszytkim idzie w niebie teognija. Wsiadaj, czekają zaprzężone cugi, Serce żalu, łez w oczach mając strugi, Z ręku rodziców; co komu Bóg znaczy, I myślić próżno, człek nie przeinaczy. Nie bez nadzieje przyszłych wsiadaj pociech, Zostawiwszy im to lema na wróciech: Zawsze do gniazda, choć fortuna płasza, Ciągnie ptaszyna — i jam wasza, wasza. Ziemię odmieniam; póki mego cienia, Miłość się we mnie ku wam nie odmienia. Były, co królom, ojcom swym, wykradną: Cyrce z Medeą, Fedra z Ariadną; Tamte dwie z Kolchos z Jazonem od Ety, Te z Tezeusem od Minosa z
,
Skąd wszytkim idzie w niebie teognija. Wsiadaj, czekają zaprzężone cugi, Serce żalu, łez w oczach mając strugi, Z ręku rodziców; co komu Bóg znaczy, I myślić próżno, człek nie przeinaczy. Nie bez nadzieje przyszłych wsiadaj pociech, Zostawiwszy im to lemma na wrociech: Zawsze do gniazda, choć fortuna płasza, Ciągnie ptaszyna — i jam wasza, wasza. Ziemię odmieniam; póki mego cienia, Miłość się we mnie ku wam nie odmienia. Były, co królom, ojcom swym, wykradną: Cyrce z Medeą, Fedra z Aryjadną; Tamte dwie z Kolchos z Jazonem od Ety, Te z Tezeusem od Minosa z
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 379
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z buławy, a tamten z laski w koronę; co grozy i co miłości, sądy i obozy jego po świecie będą głosić echa, gdy weszło państwo w dom starego Lecha. Cieszy się Polska z tak godnego syna, gdy w Janie Trzecim zakwitnie Janina i przez to sto lat wzgardzona krew nasza od polskich rządów cudzoziemców płasza. Onoć to Pole, one to obszary, przez które kiedy Cyncynatus stary
rów wymierzony bierze wedle sznura, tron go i rzymska potka dyktatura. Ostatnia pomoc już zginionych rzeczy gdy wiecznej sławy nabywa w odsieczy, bywajcież, którym ani wielka cnota, ani sława być nie może krom złota. Cnotą ubóstwo liczono przed
z buławy, a tamten z laski w koronę; co grozy i co miłości, sądy i obozy jego po świecie będą głosić echa, gdy weszło państwo w dom starego Lecha. Cieszy się Polska z tak godnego syna, gdy w Janie Trzecim zakwitnie Janina i przez to sto lat wzgardzona krew nasza od polskich rządów cudzoziemców płasza. Onoć to Pole, one to obszary, przez które kiedy Cyncynatus stary
rów wymierzony bierze wedle sznura, tron go i rzymska potka dyktatura. Ostatnia pomoc już zginionych rzeczy gdy wiecznej sławy nabywa w odsieczy, bywajcież, którym ani wielka cnota, ani sława być nie może krom złota. Cnotą ubóstwo liczono przed
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 80
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
. Chrżęstki mięć będzie na kształt blach żelaznych, To jest nieszczerych ludzi i dwuraźnych, Co nie tylko serc z ustami nie zgodzą, Lecz złości skryte, farbą cnot ogrodzą. On jest początkiem wszelkiego stworzenia, I pierwszych Boskich dróg rozporżądzenia, Z rąk Stwórce wziąwszy, miecz sobie przypasał Z rozkazem, żeby bardzo nim nie płaszał. Jemu wyniosłe góry i opoki, Zioła i trawy rodzą na obroki, Raczej, nadęty albo człowiek sprośny, Na jego się łup dostaje żałośny. Przy nim jakoby na pewnych łożyskach, Czarci się będą bawić w swych igrzyskach, A on, gdzie pełne serca próżnej chluby, W nich jako w chłodzie będzie miał wczas
. Chrżęstki mięć będźie ná kształt blach żelaznych, To iest nieszczerych ludźi i dwuraźnych, Co nie tylko serc z ustámi nie zgodzą, Lecz złośći skryte, farbą cnot ogrodzą. On iest początkiem wszelkiego stworzenia, I pierwszych Boskich drog rosporżądzenia, Z rąk Stworce wziąwszy, miecz sobie przypasał Z roskazem, żeby bárdzo nim nie płaszał. Iemu wyniosłe gory i opoki, Zioła i trawy rodzą ná obroki, Ráczey, nadęty álbo człowiek sprośny, Ná iego się łup dostáie żałośny. Przy nim iákoby ná pewnych łożyskách, Czarći sie będą bawić w swych igrzyskách, A on, gdźie pełne sercá prożney chluby, W nich iáko w chłodźie będźie miał wczás
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 160
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
taką chłostą Da, że się nasze członki w jedno ciało zrostą: Bo musi z poczciwością każdy wrócić cudze. Ty bywszy na braterskiej przez ten czas usłudze, Skoro Kraków odbierzem a wojna przecichnie, Skoro duszą Rakocy z szwedzkim królem kichnie, Bieżałeś w Ukrainę, kędy Mars zapraszał Do roboty, gdzie Moskwę z buntowniki płaszał. Tamtać ma za swe, chociaż z naszą szkodą, a ci Dotąd się przetwarzają w rozliczne postaci: To na dół, to do góry, w prawo, w lewo kręcą; W jarzmo nie chcą; bo gdy się wróble w proso wnęcą, Niech gwiżdże, niechaj ciska, niech stawia straszydła Gospodarz, przecie
taką chłostą Da, że się nasze członki w jedno ciało zrostą: Bo musi z poczciwością każdy wrócić cudze. Ty bywszy na braterskiej przez ten czas usłudze, Skoro Kraków odbierzem a wojna przecichnie, Skoro duszą Rakocy z szwedzkim królem kichnie, Bieżałeś w Ukrainę, kędy Mars zapraszał Do roboty, gdzie Moskwę z buntowniki płaszał. Tamtać ma za swe, chociaż z naszą szkodą, a ci Dotąd się przetwarzają w rozliczne postaci: To na dół, to do góry, w prawo, w lewo kręcą; W jarzmo nie chcą; bo gdy się wróble w proso wnęcą, Niech gwiżdże, niechaj ciska, niech stawia straszydła Gospodarz, przecie
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 401
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
w białą Ruś, a król z Sasami, Szmigielskiego dywizją i moskiewską kawalerią, poszedł z Grodna do Krakowa, ponieważ Polska już cale wolna była od Szwedów, lubo okrutnie zdarta tej zimy kontrybucjami. A że w wielkiej Polsce stał generał Reinszild, wysłał król August Szmigielskiego i część Moskwy z generałem Szulcem na podjazd. Szmigielski płaszał dobrze Szwedów i regimenty nowo zaciągnione na króla Stanisława rujnował, zabierał, osobliwie na Pradze pod Warszawą zabrał gwardią generała Schorzewskiego i zrujnował funditus ten regiment, który kosztował przeszło 4 miliony. Lecz ów generał moskiewski Szulc rozłożywszy się po wsiach, niewypowiedziane ekscessy robił, z miejsca na miejsce pomykając się z Moskwą; osobliwie koło Kalisza
w białą Ruś, a król z Sasami, Szmigielskiego dywizyą i moskiewską kawaleryą, poszedł z Grodna do Krakowa, ponieważ Polska już cale wolna była od Szwedów, lubo okrutnie zdarta téj zimy kontrybucyami. A że w wielkiéj Polsce stał generał Reinszild, wysłał król August Szmigielskiego i część Moskwy z generałem Szulcem na podjazd. Szmigielski płaszał dobrze Szwedów i regimenty nowo zaciągnione na króla Stanisława rujnował, zabierał, osobliwie na Pradze pod Warszawą zabrał gwardyą generała Schorzewskiego i zrujnował funditus ten regiment, który kosztował przeszło 4 miliony. Lecz ów generał moskiewski Szulc rozłożywszy się po wsiach, niewypowiedziane excessy robił, z miejsca na miejsce pomykając się z Moskwą; osobliwie koło Kalisza
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 90
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
z dragonią z Warmii nagle w wielki czwartek, gdyż byli Warmińczykowie sprowadzili na nich Szwedów półtora tysiąca z Elbląga; aleć to mało pomogło; musiała Warmia za inszą egzekucją wkrótce 100 tysięcy dobrej monety wyliczyć na buławę. Na Żuławach gdańskich porwali się byli Holendrowie, mając z Gdańska szlapmanów na pomoc, i poczęli między rowami płaszać egzekucją Garbowieckiego, że kilkadziesiąt ludzi zabili z rowów strzelając, drugich kosami porozcinali; lecz wzięli za to dobrą karę, bo generał Rybiński przysłał na nich ludzi, a gdańszczanie 2000 infanterzystów i 6 armat przysłali swoim Żuławianom na pomoc. Wybito to wszystko, piechota uciekła, armaty wzięto, szlapmanów połapawszy wielu powieszano, Holendrów rozgromiono
z dragonią z Warmii nagle w wielki czwartek, gdyż byli Warmińczykowie sprowadzili na nich Szwedów półtora tysiąca z Elbląga; aleć to mało pomogło; musiała Warmia za inszą exekucyą wkrótce 100 tysięcy dobréj monety wyliczyć na buławę. Na Żuławach gdańskich porwali się byli Hollendrowie, mając z Gdańska szlapmanów na pomoc, i poczęli między rowami płaszać exekucyą Garbowieckiego, że kilkadziesiąt ludzi zabili z rowów strzelając, drugich kosami porozcinali; lecz wzięli za to dobrą karę, bo generał Rybiński przysłał na nich ludzi, a gdańszczanie 2000 infanterzystów i 6 armat przysłali swoim Żuławianom na pomoc. Wybito to wszystko, piechota uciekła, armaty wzięto, szlapmanów połapawszy wielu powieszano, Holendrów rozgromiono
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 140
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849