żaby zaś usta rozkosznie całują, jad zaraźliwy w nie z siebie wpuszczając, a nie przestając. Drudzy zostają na rożnach pieczeni, drudzy zaś w panwiach ognistych smażeni, a drudzy w smole wrzącej ponurzeni i tak warzeni. Na szubienicach owych powieszano, tych na ogniste pale powbijano, owych ze skóry żywo odzierają, a tych płatają. Bartolom Salutius in Sept tubis § IV Męki duszne, a największe dwie
Gdy ciało takie męki podejmuje, dusza też wespół podobnych kosztuje, gore by w ogniu szczepa ususzona, w nim pogrążona. Że z ciałem oraz grzeszyła zmysłami, z nim to jednako płaci katowniami – na to jest wiecznie dusza opłakana ciału oddana.
żaby zaś usta rozkosznie całują, jad zaraźliwy w nie z siebie wpuszczając, a nie przestając. Drudzy zostają na rożnach pieczeni, drudzy zaś w panwiach ognistych smażeni, a drudzy w smole wrzącej ponurzeni i tak warzeni. Na szubienicach owych powieszano, tych na ogniste pale powbijano, owych ze skóry żywo odzierają, a tych płatają. Bartholom Saluthius in Sept tubis § IV Męki duszne, a największe dwie
Gdy ciało takie męki podejmuje, dusza też wespół podobnych kosztuje, gore by w ogniu szczepa ususzona, w nim pogrążona. Że z ciałem oraz grzeszyła zmysłami, z nim to jednako płaci katowniami – na to jest wiecznie dusza opłakana ciału oddana.
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 73
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
. Pana estymacja, żeby dalszego nie zabierało depretium.
W. M. Pana N. N. Przyjaciel zbija przeciwną kalumnią Braterskiej przyjaźni.
DO tej widzę teraz impostor contumelia przyszłą efronteryj, że jawnej niewinności w brew stanąć gotowa. Tak zaostrzyli Zoilowie zęby, iż plus quam Theonino dente, nie tak przegryzują, jako cudzą płatają poczciwość przezorniejsi nad stoocznych Argusów cenzorowie, choć w samym słońcu upatrują makuły, i przed drugiemi udają, co się im przywidziało; Albo jaką vitiorum nube przyćmić usiłują cudzego splendor Imienia, że niezmrużonym okiem na południową jasność, invidia patrzyć im nie pozwala. I tenci jest ciężki lapis offensionis, na niewinne serce, ale jeszcze
. Páná estymácya, żeby dálszego nie zábieráło depretium.
W. M. Páná N. N. Przyjaćiel zbija przećiwną kálumnią Bráterskiey przyjáźni.
DO tey widzę teraz impostor contumelia przyszłą effronteryi, że jáwney niewinnośći w brew stánąć gotowa. Ták záostrzyli Zoilowie zęby, iż plus quam Theonino dente, nie ták przegryzują, jáko cudzą płatáją poczćiwość przezornieyśi nád stoocznych Argusow censorowie, choć w sámym słońcu upátrują mákuły, y przed drugiemi udáją, co śie im przywidźiáło; Albo jáką vitiorum nube przyćmić uśiłują cudzego splendor Imienia, że niezmrużonym okiem ná południową jásność, invidia pátrzyć im nie pozwala. Y tenći jest cięszki lapis offensionis, ná niewinne serce, ále jeszcze
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: F2
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
tym czasem białegłowy i pacholęta pociągając go/ już na prawą stronę/ już na lewą powrozami/ nie dopuszczą mu nigdy/ ani ruszyć się daleko z miejsca/ ani też odpocząć. Nakoniec stróż/ aby skończył tę Comedią/ naprzód go kilkakroć uderzy/ a potym ostrzem rozcina mu głowę/ i rozpryskuje jego mózg. Płatają go potym (jako u nas zwyczaj jest płatać wieprze) i pieką/ i czynią sobie uroczystą i spaniałą biesiadę. Ale wracając się do rzeczy: Przyczyniały trudności w Brasilianach/ złe przykłady/ które im dawali Chrześcijanie Europscy/ którzy jeżdżąc tam nie dla czego inszego/ tylko dla zbogacenia się/ i nie mając tam nikogo
tym czásem białegłowy y pácholętá poćiągáiąc go/ iuż ná práwą stronę/ iuż ná lewą powrozámi/ nie dopusczą mu nigdy/ áni ruszyć się dáleko z mieyscá/ áni też odpocząć. Nákoniec stroż/ áby skończył tę Comedią/ naprzod go kilkákroć vderzy/ á potym ostrzem rozćina mu głowę/ y rozpryskuie iego mozg. Płatáią go potym (iáko v nas zwyczay iest płátáć wieprze) y pieką/ y czynią sobie vroczystą y spániáłą bieśiádę. Ale wrácáiąc się do rzeczy: Przyczyniáły trudnośći w Brásilianách/ złe przykłády/ ktore im dawáli Chrześćiánie Europscy/ ktorzy ieżdżąc tám nie dla czego inszego/ tylko dla zbogácenia się/ y nie máiąc tám nikogo
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 86
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609