; ale żeby nie miał człowiek baczny i mądry/ wyrozumiawszy przyrodzenie onej materii z którą woda jest pomieszana dojśdź władzej i mocy wody na które choroby jest pożyteczna/ tego baczny żaden nie może przeć. Wiele abowiem jest Cieplic/ które abo bydło chore/ abo ludzie z trafunku onę wodę pijąc/ abo też wniej się pławiąc/ choroby swe uleczali: i przeto potym do wiadomości ludzkiej i do sławy przychodziły. Tak abowiem u Brandule woły/ które czasu swego krwią mokrzyły/ a chorobę tę jakoby przyrzutną wszytkie w tamtym kraju miały: a to się działo roku Pańskiego 1448. które napiwszy się onej wody/ zaraz ozdrowiały: a które woły opodal
; ále żeby nie miał cżłowiek bácżny y mądry/ wyrozumiawszy przyrodzenie oney máteriey z ktorą wodá iest pomieszána doyśdź władzey y mocy wody na ktore choroby iest pożytecżna/ tego bácżny żaden nie może przeć. Wiele abowiem iest Cieplic/ ktore ábo bydło chore/ ábo ludźie z trafunku onę wodę piiąc/ ábo też wniey się pławiąc/ choroby swe vlecżali: y przeto potym do wiádomośći ludzkiey y do sławy przychodźiły. Tak ábowiem v Brándule woły/ ktore cżásu swego krwią mokrzyły/ á chorobę tę iákoby przyrzutną wszytkie w támtym kráiu miáły: á to się dźiało roku Pańskiego 1448. ktore nápiwszy się oney wody/ záraz ozdrowiáły: á ktore woły opodal
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 131.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
dla tego w sadzawce cieplicznej/ (której jeszcze dla zdrowia nie używali) utopić: gdzie iż utonąć nie mogła dla miałkości onej wody/ tak się jej zstało/ jako onemu którego służebnica jego otruć jaszczurką/ dla sprosności onej choroby i brzydliwości chciała/ a ona jego uzdrowiła: tak też i ona niewiasta/ długo się pławiąc i topiąc w onej wodzie/ po kilku godzinach świeższą i zdrowszą wyszła; i kończąc potym na każdy dzień ono kąpanie/ do zdrowia dobrego przyszła: i tak na potym ludziom na insze flury zaleciła/ że i teraz w niemałej cenie jest ta woda. O naszej Jaworowskiej wodzie we Skle/ kiedym się dowiadował/
dla tego w sadzawce ćieplicżney/ (ktorey ieszcże dla zdrowia nie vżywáli) vtopić: gdźie iż vtonąć nie mogłá dla miáłkośći oney wody/ ták się iey zstáło/ iáko onemu ktorego służebnicá iego otruć iaszcżurką/ dla sprosnośći oney choroby y brzydliwośći chćiałá/ á oná iego vzdrowiłá: ták też y oná niewiastá/ długo się pławiąc y topiąc w oney wodźie/ po kilku godźinách świeższą y zdrowszą wyszłá; y końcżąc potym ná káżdy dźień ono kąpánie/ do zdrowia dobrego przyszłá: y ták ná potym ludźiom ná insze flury zálećiłá/ że y teraz w niemáłey cenie iest tá wodá. O naszey Iáworowskiey wodźie we Skle/ kiedym się dowiádował/
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 132.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
Marsa zbrojnego żelazną wprawiły. Zaczym rozruch po niebie z tak małej przyczyny. Już sam Jowisz począł się pytać o maliny A sprawiony w tej mierze od swej własnej cory, Spuścił się z nieba na dół łabęcimi piory Do ślicznej Ledy wonią malin uwiedziony. I natenczas kiedy był w wołu przewierzgniony Z nadobną Europą przez morze się pławiąc, Zdybał ją malinami przy kwiatkach się bawiąc. Maliny stąd w tej wadze, że zawsze na wety Flora je dawać musi, ilekroć bankiety Odprawują mieszkańcy Olimpu jasnego. Maliny do napoju zapach niebieskiego Niezwyczajny przydają; gdy bogowie piją, Ganimedes z maliną miesza ambrosią. Nie tylko górni lubią maliny bogowie, Ale i wodne nimfy
Marsa zbrojnego żelazną wprawiły. Zaczym rozruch po niebie z tak małej przyczyny. Już sam Jowisz począł się pytać o maliny A sprawiony w tej mierze od swej własnej cory, Spuścił się z nieba na doł łabęcimi piory Do ślicznej Ledy wonią malin uwiedziony. I natenczas kiedy był w wołu przewierzgniony Z nadobną Europą przez morze się pławiąc, Zdybał ją malinami przy kwiatkach się bawiąc. Maliny ztąd w tej wadze, że zawsze na wety Flora je dawać musi, ilekroć bankiety Odprawują mieszkańcy Olimpu jasnego. Maliny do napoju zapach niebieskiego Niezwyczajny przydają; gdy bogowie piją, Ganimedes z maliną miesza ambrosią. Nie tylko gorni lubią maliny bogowie, Ale i wodne nimfy
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 304
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
przyszedł alec się i na Tej zawiódł Intencyj bo trudno w spiączki złapac Ostróżnego Lika jak prędko Lisowskiego jeszcze Zabytku Żołnierz Czarniecki wziął wiadomosc o tej Jego Imprezie Zaraz poszło Wojsko Magnis Itineribus nazad do Niepra. Przeprawilizmy się tedy na tę stronę pod Skłowem jako Mogąc, jedne konie przeworząc. drugie zaś przy łodziach i przy promach pławiąc a już były wielkie zimna naco konie ubogie narzekały i nie jeden zęby wyszczerzył i stanęlismy tedy pod Szkłowem, Litwa w polu szczerym Ćwierć mile od nas my zaś nad samym Dnieprem na kępie którą oblewał Wyprawił zaraz Sapieja na podjazd z Kmicicza Pułkownika Żołnierza dobrego we trzech Tysięcy dobrych Ludzi ku Czerejej gdzie się był Chowański położył
przyszedł alec się y na Tey zawiodł Intencyi bo trudno w spiączki złapac Ostroznego Lika iak prętko Lisowskiego ieszcze Zabytku Zołnierz Czarniecki wzioł wiadomosc o tey Iego Imprezie Zaraz poszło Woysko Magnis Itineribus nazad do Niepra. Przeprawilizmy się tedy na tę stronę pod Skłowem iako Mogąc, iedne konie przeworząc. drugie zas przy łodziach y przy promach pławiąc a iuz były wielkie zimna naco konie ubogie narzekały y nie iedęn zęby wyszczerzył y stanęlismy tedy pod Szkłowem, Litwa w polu szczerym Cwierć mile od nas my zas nad samym Dnieprem na kępie ktorą oblewał Wyprawił zaraz Sapieia na podiazd z Kmicicza Pułkownika Zołnierza dobrego we trzech Tysięcy dobrych Ludzi ku Czereiey gdzie się był Chowanski połozył
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 111v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
potem wodą ogarniona wiślną; Koniem ubiegła wróżkę ojcowską szkaradą Piękna Hippodamija Mirtylową zdradą; Helle z złotorunego spadła w morze skopa; Jedna morze na krowie pławi Europa. Bogdaj jeździć na koniu jako ludzie, a nie Na krowie, chociaż pannie, albo na baranie, Jako druga Klelia okazy ją zwady, Gładkości i wrodzonych cnót pławiąc zakłady. APOLLO
I ja się znowu do swej powracam Libusze: Te jej senatorowie widząc animusze, Że o mężu nie myśli, nie chcący mieć pana, Cała rzeczpospolita tak do niej zebrana: „Gdyby nam śmierć wiecznie tej nie zrucała wiechy, Gdybyś nie umierając mogła rządzić Czechy, Zabit między pospólstwem niech będzie i
potem wodą ogarniona wiślną; Koniem ubiegła wróżkę ojcowską szkaradą Piękna Hippodamija Mirtylową zdradą; Helle z złotorunego spadła w morze skopa; Jedna morze na krowie pławi Europa. Bogdaj jeździć na koniu jako ludzie, a nie Na krowie, chociaż pannie, albo na baranie, Jako druga Klelija okazy ją zwady, Gładkości i wrodzonych cnót pławiąc zakłady. APOLLO
I ja się znowu do swej powracam Libusze: Te jej senatorowie widząc animusze, Że o mężu nie myśli, nie chcący mieć pana, Cała rzeczpospolita tak do niej zebrana: „Gdyby nam śmierć wiecznie tej nie zrucała wiechy, Gdybyś nie umierając mogła rządzić Czechy, Zabit między pospólstwem niech będzie i
Skrót tekstu: PotLibKuk_I
Strona: 92
Tytuł:
Libusza
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na ziemi prochem obelniony; tych pięści w nagie piersi okrutnie się biją, ci gorzki zdrój z własnego oka hojnie piją; tym płynie grzbiet strumieniem krwawym posieczony, a wszytkich wódz – mąż jeden w pokucie ćwiczony. Upadną też Panienki, jako zwyczaj miały, kiedy się przed Jowiszem niegodnym kłaniały, co rok słone do Krety pławiąc wiosłem morze, bo tam jego kolebkę chowano w komorze. A widząc zatrwożone, onże człowiek święty poszedł do nich, gdzie wdzięcznie od wszytkich przyjęty, przebieży im proroctwa, że się już skończyły, co dowodnie o Słowie wcielonym uczyły; “I toć żłób w Dawidowym mieście zawołany, gdzie leżał Najwyższego płód z
na ziemi prochem obelniony; tych pięści w nagie piersi okrutnie się biją, ci gorzki zdrój z własnego oka hojnie piją; tym płynie grzbiet strumieniem krwawym posieczony, a wszytkich wódz – mąż jeden w pokucie ćwiczony. Upadną też Panienki, jako zwyczaj miały, kiedy się przed Jowiszem niegodnym kłaniały, co rok słone do Krety pławiąc wiosłem morze, bo tam jego kolebkę chowano w komorze. A widząc zatrwożone, onże człowiek święty poszedł do nich, gdzie wdzięcznie od wszytkich przyjęty, przebieży im proroctwa, że się już skończyły, co dowodnie o Słowie wcielonym uczyły; “I toć żłób w Dawidowym mieście zawołany, gdzie leżał Najwyższego płód z
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 43
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
niej, Talia z Melpomene Terpsychore goni, Erato z Polihymnią idą po nich w tropy, za nimi Uranija pobok Kallijopy, wszystkie mirtem zielonym obtoczywszy skronie, a pochodnie jarzęce w białe wziąwszy dłonie. A tam znowu gdy wnidą na święte marmóry, chwalą Twórcę i żebrzą duszy Chleba chóry, piersi bijąc i pławiąc różane jagody, aż czas przyszedł, by ślubne odprawiły ody.
A dawszy im pewny znak ochmistrz ich i sobie, staną kołem parami przy zbawiennym żłobie, czekając, której każe wprzód zacząć rytm nowy i sam z lutnią złocistą w pojśrzodku gotowy. A ten gdy ręką wskaże, gdzie Klejo stanęła, ona tę też
niéj, Talija z Melpomene Terpsychore goni, Erato z Polihymnią idą po nich w tropy, za nimi Uranija pobok Kallijopy, wszystkie mirtem zielonym obtoczywszy skronie, a pochodnie jarzęce w białe wziąwszy dłonie. A tam znowu gdy wnidą na święte marmóry, chwalą Twórcę i żebrzą duszy Chleba chóry, piersi bijąc i pławiąc różane jagody, aż czas przyszedł, by ślubne odprawiły ody.
A dawszy im pewny znak ochmistrz ich i sobie, staną kołem parami przy zbawiennym żłobie, czekając, której każe wprzód zacząć rytm nowy i sam z lutnią złocistą w pojśrzodku gotowy. A ten gdy ręką wskaże, gdzie Klijo stanęła, ona tę też
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 47
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
jako gdy jastrząb z początku wiosny zabiwszy wodza w stadku pierzchliwym, rozboju zaraz po nieszczęśliwym wstecznym zaś wrotem gołębie bieżą, gdzie piórka jeszcze skrwawione leżą, gruchając jęczą po polu onym, ale samiczka nieutólonym rzewliwie gardłkiem chodząc szczebiece, a pobocz skrzydła spuszczone wlecze. Tak właśnie orszak za Panem święty żalem pochodzi krwawym ujęty, łzy pławiąc hojne, że mokre tropy drukują bose za nimi stopy. Ale nad insze bolejąc, ona idzie Panienka smętkiem zemdlona,
dzierżą ją pobocz rzewliwe panie, a wiara więcej że nie ustanie. A gdy już doszli kowanej skały, tam łzy dopiero rzewliwe wstały, tam pięści gęste do serca biją i usta gorzkie strumienie piją.
jako gdy jastrząb z początku wiosny zabiwszy wodza w stadku pierzchliwym, rozboju zaraz po nieszczęśliwym wstecznym zaś wrotem gołębie bieżą, gdzie piórka jeszcze skrwawione leżą, gruchając jęczą po polu onym, ale samiczka nieutólonym rzewliwie gardłkiem chodząc szczebiece, a pobocz skrzydła spuszczone wlecze. Tak właśnie orszak za Panem święty żalem pochodzi krwawym ujęty, łzy pławiąc hojne, że mokre tropy drukują bose za nimi stopy. Ale nad insze bolejąc, ona idzie Panienka smętkiem zemdlona,
dzierżą ją pobocz rzewliwe panie, a wiara więcej że nie ustanie. A gdy już doszli kowanej skały, tam łzy dopiero rzewliwe wstały, tam pięści gęste do serca biją i usta gorzkie strumienie piją.
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 101
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
przewoźnik linę uciął, z nawą precz, jego na słupie zostawiwszy, upłynął. Kilka dni tam onę biedę cierpiał, czekając, ażby kto nadjechawszy, ratował go. Potem sen (jako on przewoźnika) jego za kołnierz ułapiwszy, w morze rzucił i wody morskiej napoił. Kilka dni i kilka nocy po morzu się pławiąc, na brzeg wypadł mało co żywy; tam liściem i korzonkami się odżywiając, mocy w sobie trochę zachował. Puścił się potem w drogę w głodzie i w pragnieniu, a przyszedłszy do jednej studni, u której wiele ludzi zastał, co za jedno napicie się wody po Mangurze wybierali, aby za Imię Boże, mając
przewoźnik linę uciął, z nawą precz, jego na słupie zostawiwszy, upłynął. Kilka dni tam onę biedę cierpiał, czekając, ażby kto nadjechawszy, ratował go. Potém sen (jako on przewoźnika) jego za kołnierz ułapiwszy, w morze rzucił i wody morskiéj napoił. Kilka dni i kilka nocy po morzu się pławiąc, na brzeg wypadł mało co żywy; tam liściem i korzonkami się odżywiając, mocy w sobie trochę zachował. Puścił się potém w drogę w głodzie i w pragnieniu, a przyszedłszy do jednéj studni, u któréj wiele ludzi zastał, co za jedno napicie się wody po Mangurze wybierali, aby za Imię Boże, mając
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 151
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879