się bez niego obejść niemogą. Zgoła chętnemi przysługami, i otwartością serca, wszystkim się przymilił i ja go sam lubię. Gdy to mówił postrzegliśmy wjeżdżającego na dziedziniec Pana Wymbla, miał w ręku kilka pręcików giętkich, które wyrznął w bliskim gaiku, te zaraz ofiarował Baronowi, prosząc go aby kazał odesłać w bliskim sąsiedztwie mieszkający Pani, wolantów parę własnej roboty, które jej był od czterech miesięcy obiecał.
Gdyśmy siedli do stołu przyniesiono zaraz na pierwsze danie ofiarowanego szczupaka, co zaraz dało materią dyskursu Panu Wymbłowi jakim sposobem robaczki przygotował, miejsce upatrzył, wędkę zarzucił, rybę przywabił, i pomału już ułowioną na sam piasek przyprowadziwszy wyciągnął z
się bez niego obeyść niemogą. Zgoła chętnemi przysługami, y otwartością serca, wszystkim się przymilił y ia go sam lubię. Gdy to mowił postrzegliśmy wieżdżaiącego na dziedziniec Pana Wymbla, miał w ręku kilka pręcikow giętkich, ktore wyrznął w bliskim gaiku, te zaraz ofiarował Baronowi, prosząc go aby kazał odesłać w bliskim sąsiedztwie mieszkaiący Pani, wolantow parę własney roboty, ktore iey był od czterech miesięcy obiecał.
Gdyśmy siedli do stołu przyniesiono zaraz na pierwsze danie ofiarowanego szczupaka, co zaraz dało materyą dyskursu Panu Wymblowi iakim sposobem robaczki przygotował, mieysce upatrzył, wędkę zarzucił, rybę przywabił, y pomału iuż ułowioną na sam piasek przyprowadziwszy wyciągnął z
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 103
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
, inquit, miseram et te perdidit Orphea? Jamque vale, feror ingenti circumdata nocte. Invalidasque tibi tendens, heu! non tua palmas. Virg: Georg:
KOnstancja z zacnych i majętnych Rodziców urodzona, żyła w domu własnym swobodnie. Z wzrastającemi wdziękami twarzy, wydawały się w niej coraz bardziej przymioty umysłu. W sąsiedztwie jej Ojca mieszkał na miernej ale uczciwej majętności Szlachcic; lubo albowiem wielkiego był urodzenia, marnotrawstwo jednak przodków nie pozwalało mu takiej, jakby należało, figury prowadzić. Miał syna Teodora, któremu tak wyborną dał edukacją, iż w dwudziestym pierwszym roku mógł się nazwać doskonałym ze wszech miar Kawalerem. Gdy pierwszy raz trafiło mu się
, inquit, miseram et te perdidit Orphea? Jamque vale, feror ingenti circumdata nocte. Invalidasque tibi tendens, heu! non tua palmas. Virg: Georg:
KOnstancya z zacnych y maiętnych Rodzicow urodzona, żyła w domu własnym swobodnie. Z wzrastaiącemi wdziękami twarzy, wydawały się w niey coraz bardziey przymioty umysłu. W sąsiedztwie iey Oyca mieszkał na mierney ale uczciwey maiętności Szlachcic; lubo albowiem wielkiego był urodzenia, marnotrawstwo iednak przodkow nie pozwalało mu takiey, iakby nalezało, figury prowadzić. Miał syna Teodora, ktoremu tak wyborną dał edukacyą, iż w dwudziestym pierwszym roku mogł się nazwać doskonałym ze wszech miar Kawalerem. Gdy pierwszy raz trafiło mu się
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 156
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
się na pustkach; trzeciego dnia do Rosień na sejmik jechałem. Wstępowałem do Surdeg, do ip. Podbereskiej marszałkowej upickiej, i tam trzy dni bonowałem. Na sejmiku zostałem konfederackim marszałkiem i założyłem był rezydencją z konsyliarzami w Kielmach, gdzie dwie niedziele mieszkałem, polowałem i hulałem z sąsiedztwem dobrem. Tandem za nastąpieniem nieprzyjaciela uchodzić do Prus musiałem, i w Tylży niedziel cztery mieszkałem w kompanii z ip. Sapiehą starostą bobrujskim, który z ucieczki warszawskiej od Augusti gdy Horna brał, oparł się w Tylży do litewskiego wojska przebierając się i do hetmana. Było i inszej kompanii dosyć, z którą nulla
się na pustkach; trzeciego dnia do Rosień na sejmik jechałem. Wstępowałem do Surdeg, do jp. Podbereskiéj marszałkowéj upitskiéj, i tam trzy dni bonowałem. Na sejmiku zostałem konfederackim marszałkiem i założyłem był rezydencyą z konsyliarzami w Kielmach, gdzie dwie niedziele mieszkałem, polowałem i hulałem z sąsiedztwem dobrém. Tandem za nastąpieniem nieprzyjaciela uchodzić do Prus musiałem, i w Tylży niedziel cztery mieszkałem w kompanii z jp. Sapiehą starostą bobrujskim, który z ucieczki warszawskiéj od Augusti gdy Horna brał, oparł się w Tylży do litewskiego wojska przebierając się i do hetmana. Było i inszéj kompanii dosyć, z którą nulla
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 120
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, lisów naszczwaliśmy dość. Przyjeżdżając do domu, dowiedzieliśmy się o Moskwie koło Mira i Nieświża, niespodziewanie przybyłej z Szeremetem; a tak tylko przenocowawszy, nazajutrz, to jest die 24 Augusti wyjechaliśmy: żona moja z dziećmi do Usnarza, a ja znowu służyłem ip. kasztelanowi do obozu. Wyprowadzało nas łaskawe sąsiedztwo na noc do Jawora, gdzieśmy podpijali, a z Dereczyna rozdwoiliśmy się: żona w swoją drogę, my w swoją. Stanęliśmy w obozie 29 Augusti pod Kamieńcem; tamem się nie bawił, wyjechałem z obozu 4 Septembris, obiad zjadłszy u ip. Jerzego Sapiehy kuchmistrza w. księstwa lit.
, lisów naszczwaliśmy dość. Przyjeżdżając do domu, dowiedzieliśmy się o Moskwie koło Mira i Nieświża, niespodziewanie przybyłéj z Szeremetem; a tak tylko przenocowawszy, nazajutrz, to jest die 24 Augusti wyjechaliśmy: żona moja z dziećmi do Usnarza, a ja znowu służyłem jp. kasztelanowi do obozu. Wyprowadzało nas łaskawe sąsiedztwo na noc do Jawora, gdzieśmy podpijali, a z Dereczyna rozdwoiliśmy się: żona w swoją drogę, my w swoją. Stanęliśmy w obozie 29 Augusti pod Kamieńcem; tamem się nie bawił, wyjechałem z obozu 4 Septembris, obiad zjadłszy u jp. Jerzego Sapiehy kuchmistrza w. księstwa lit.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 146
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. DALEKO ROŻNE PRZEZWISKO OD SAMEJ RZECZY
Zając przezwiskiem, szlachcic polski starożyty, Różnych dworów i wojen będąc z młodu syty, Potem się i ożenił i, spłodziwszy syna, Sam na starość w wiosce swej pilnował komina. Tego, żeby nie chybił ojcowskiego toru, Posłał do wojska, miawszy lat kilka u dworu. Miał sąsiedztwo z książęciem, senatorem możnym, Z inszej miary człowiekiem dobrym i nabożnym; W tym był godzien nagany, chociaż już niemłody, Że bynamniej sąsiedzkiej nie uważał szkody,
A zgoła lekceważył, jak na Zaporożu: Jeździł ze psy, cały rok, po sianiu, po zbożu. Cierpi szlachcic, potem znieść nie mogąc bezprawia
. DALEKO ROŻNE PRZEZWISKO OD SAMEJ RZECZY
Zając przezwiskiem, szlachcic polski starożyty, Różnych dworów i wojen będąc z młodu syty, Potem się i ożenił i, spłodziwszy syna, Sam na starość w wiosce swej pilnował komina. Tego, żeby nie chybił ojcowskiego toru, Posłał do wojska, miawszy lat kilka u dworu. Miał sąsiedztwo z książęciem, senatorem możnym, Z inszej miary człowiekiem dobrym i nabożnym; W tym był godzien nagany, chociaż już niemłody, Że bynamniej sąsiedzkiej nie uważał szkody,
A zgoła lekceważył, jak na Zaporożu: Jeździł ze psy, cały rok, po sianiu, po zbożu. Cierpi szlachcic, potem znieść nie mogąc bezprawia
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 206
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mleć lubo u kądziele Zgrzebne pazdziorki gryźć. O jako wiele Tych speciałów biedne wyplujecie. Dając znać, jako ten stan smakujecie. Oznajmuję wam, że tu dla was obu Nagotowano niesmacznego bobu, Zgniłej kapusty a przytym zawczasu Przysposobiono śmierdzącego kwasu I napieczono dla tak miłych gości Czarnego chleba z plew, otrąb i ości. Sąsiedztwo takie, gdy się wychylicie Za prog z chałupy, zaraz usłyszycie, Czegoście pono nigdy nie słyszały, Lubo i w domu wczas i pokoj mały. Dzieci gwałt nagich, brzuchy jako lutnie, Wszytkoby jadły a płaczą okrutnie. Jedno się stłucze a drugie oparzy, Wrzask, krzyk, a czeladź ustawnie się
mleć lubo u kądziele Zgrzebne pazdziorki gryźć. O jako wiele Tych speciałow biedne wyplujecie. Dając znać, jako ten stan smakujecie. Oznajmuję wam, że tu dla was obu Nagotowano niesmacznego bobu, Zgniłej kapusty a przytym zawczasu Przysposobiono śmierdzącego kwasu I napieczono dla tak miłych gości Czarnego chleba z plew, otrąb i ości. Sąsiedztwo takie, gdy się wychylicie Za prog z chałupy, zaraz usłyszycie, Czegoście pono nigdy nie słyszały, Lubo i w domu wczas i pokoj mały. Dzieci gwałt nagich, brzuchy jako lutnie, Wszytkoby jadły a płaczą okrutnie. Jedno się stłucze a drugie oparzy, Wrzask, krzyk, a czeladź ustawnie się
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 457
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
między potentatami biada zawsze słabszemu. Tam może być, i to bardzo ostrożna, między nimi i przyjaźń, i liga, i zobopólne interesów utrzymywanie, gdzie ma wzgląd na mocnego mocny, gdzie się jeden drugiemu równie na co przydać może. Ale między mocniejszym i słabym jest to dyskrecja, nie przyjaźń, jest to lwa sąsiedztwo z jeleniem, nie jest to zobopólna obrona, ale na kształt hołdu i protekcji albo w rzeczy samej i nie proszona protekcja. U siebie tedy dobrze się rządzić i w dobrym się postawić stanie — to jest najpewniejsze bezpieczeństwo kraju. Mogą natenczas dopomóc sąsiedzi i szczerze, kiedy ujźrą, że i my wprzód sobie dopomagamy sami
między potentatami biada zawsze słabszemu. Tam może być, i to bardzo ostrożna, między nimi i przyjaźń, i liga, i zobopólne interessów utrzymywanie, gdzie ma wzgląd na mocnego mocny, gdzie się jeden drugiemu równie na co przydać może. Ale między mocniejszym i słabym jest to dyskrecyja, nie przyjaźń, jest to lwa sąsiedztwo z jeleniem, nie jest to zobopólna obrona, ale na kształt hołdu i protekcyi albo w rzeczy samej i nie proszona protekcyja. U siebie tedy dobrze się rządzić i w dobrym się postawić stanie — to jest najpewniejsze bezpieczeństwo kraju. Mogą natenczas dopomóc sąsiedzi i szczerze, kiedy ujźrą, że i my wprzód sobie dopomagamy sami
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 162
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
a nikt się do korzenia, z którego złe wszystko wyrasta, nie bierze, nikt o poprawę bezradności, nikt o skuteczne powrócenie sejmów po tylu zerwanych czynić czego dotąd nie zaczyna.
Zgody, mówiemy, w narodzie nie masz, a wielkie dyfidencyje i niebezpieczeństwa i wewnątrz, i zewnątrz tak od swoich, jak i od sąsiedztwa w okolicy złym grożą. To prawda, że najpotrzebniejsza jest zgoda, naprzód, pryncypalniejszych i możniejszych wszystkich między sobą panów i familij, a osobliwie tych, którzy najdzielniejsze mają w Rzpltej urzędy, którzy stan cały szlachecki nieuchybnie do jedności i do jednego sku-
tecznego sposobu ubezpieczenia sejmów wszystkich przyprowadziliby łatwo. Zgoda tudzież i unija
a nikt się do korzenia, z którego złe wszystko wyrasta, nie bierze, nikt o poprawę bezradności, nikt o skuteczne powrócenie sejmów po tylu zerwanych czynić czego dotąd nie zaczyna.
Zgody, mówiemy, w narodzie nie masz, a wielkie dyffidencyje i niebezpieczeństwa i wewnątrz, i zewnątrz tak od swoich, jak i od sąsiedztwa w okolicy złym grożą. To prawda, że najpotrzebniejsza jest zgoda, naprzód, pryncypalniejszych i możniejszych wszystkich między sobą panów i familij, a osobliwie tych, którzy najdzielniejsze mają w Rzpltej urzędy, którzy stan cały szlachecki nieuchybnie do jedności i do jednego sku-
tecznego sposobu ubezpieczenia sejmów wszystkich przyprowadziliby łatwo. Zgoda tudzież i unija
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 289
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
nagrody, to jest: zasług i cnoty świadectwa od Panów moich, za które z łaski Bożej, i łaski tychże Królów Panów moich, na tak wielkich Urzędach jestem posadzony. Obowięzuję sumnienie każdego, jeślim abo Sądem, abo mocą, abo usługi pospolitej pozorem, nienawiścią, zemstą kogo uciążył jeżelim komu w Sąsiedztwie był ciężki jeżelim pieniędzmi Rzeczyposp: fortuny moje krzewił jeżelim powierzonej sobie potęgi, do prywatnych interesów, factij, Practyk zażywał Jeżelim chlebów, abo jakimkolwiek przezwiskiem rzeczonych z ubogich ludzi ekstorsij kiedy był uczestnikiem jeżelim w zachowaniu karności Żołnierskiej dla respektów jakich komużkolwiek z folgował jeżelim uskarżającym się, sprawiedliwości umknął niech kto
nagrody, to iest: zasług y cnoty świádectwá od Pánow moich, zá ktore z łáski Bożey, y łáski tychże Krolow Pánow moich, ná ták wielkich Vrzędách iestem posádzony. Obowięzuię sumnienie káżdego, ieślim ábo Sądem, ábo mocą, ábo vsługi pospolitey pozorem, nienawiśćią, zemstą kogo vćiążył ieżelim komu w Sąśiedztwie był ćiężki ieżelim pieniądzmi Rzeczyposp: fortuny moie krzewił ieżelim powierzoney sobie potęgi, do priwatnych interessow, fáctiy, Práctyk záżywał Ieżelim chlebow, ábo iákimkolwiek przezwiskiem rzeczonych z vbogich ludźi extorsiy kiedy był vczestnikiem ieżelim w záchowániu kárnośći Zołnierskiey dla respektow iákich komużkolwiek z folgował ieżelim vskarżáiącym się, spráwiedliwośći vmknął niech kto
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 14
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
mi, tak wywierając na mię czego i piekło wywrzeć więcej niemoże, i tego niechciał zapomnieć, że w tymże położył Mandacie. Komuż temi mojemi fortunami byłem ciężki który Szlachcic, Sąsiad skarżył się na mię, i supliki Królowi Jego Mości, Sejmowi Trybunałom skargi na mię donosił kogom abo w Sąsiedztwie ucisnął abo jakim kontemptem nabawił abo w prywatnych sprawach lub prywatnie dosyć nieuczynił, lub w Trybunale i Grodach, i wszelakich Jurysdykciach się niesprawił sama inuidia pokątnie mię kąsać, dowieść mi niemoże, ani dowiedzie żebym inaczej żył, tylko jako Szlachcić między Szlachtą Bracią, i w równej Rzeczypospol: z każdym Szlachcicem
mi, ták wywieráiąc ná mię czego y piekło wywrzeć więcey niemoże, y tego niechćiał zápomnieć, że w tymże położył Mándaćie. Komuż temi moiemi fortunámi byłem ćiężki ktory Szláchćic, Sąśiad skarżył się ná mię, y suppliki Krolowi Iego Mośći, Seymowi Trybunałom skárgi ná mię donośił kogom ábo w Sąśiedztwie vćisnął ábo iákiem contemptem nábáwił ábo w priwatnych spráwách lub priwatnie dosyć nieuczynił, lub w Trybunale y Grodách, y wszelákich Iurisdictiách się niespráwił sámá inuidia pokątnie mię kąsáć, dowieść mi niemoże, áni dowiedźie żebym ináczey żył, tylko iáko Szláchćić między Szláchtą Bráćią, y w rowney Rzeczypospol: z káżdym Szláchćicem
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 121
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666