Kogo on chce przy zdrowiu zachowa spokojnie. Ty tym czasem bierz na się domowy rząd cały; Gdyż trzymąm o miłości wzajemnej i trwały. Ze placu nieustąpisz onej świątobliwy/ Penelopie: po miłym Małżonku tęskliwy: Którego fala morska/ tam i sam rzucała/ Dwadzieścia lat przecię mu słowa dotrzymała. Ani jej Dziewosłąbi przekonali płoszy; Omieszkane na pamięć przywodząc rozkoszy. Przystojność miej na oczu; bo w wysokiej Cenie/ Dobrą sławę należy poćciwej kłaść Zenie. Z Sąmsiadką nietowarzysz nigdy świegotliwą; Przewrotny łeb popsuje często myśl poczciwą. Piękny przykład Rzymianki w Męża niebytności/ I oknem wyirzeć niechce na jadących gości. Niechaj którą klejnotów wielkość przysposobi:
Kogo on chce przy zdrowiu záchowa spokoynie. Ty tym czásem bierz ná się domowy rząd cáły; Gdysz trzymąm o miłośći wzáięmney y trwáły. Ze plácu nievstąpisz oney świątobliwy/ Penelopie: po miłym Małżonku tęskliwy: Ktorego fálá morska/ tám y sám rzucáłá/ Dwádźieśćiá lat przećię mu słowá dotrzymáłá. Ani iey Dźiewosłąbi przekonáli płoszy; Omieszkáne na pámięć przywodząc roskoszy. Przystoyność miey ná oczu; bo w wysokiey Cenie/ Dobrą sławę należy poććiwey kłáść Zenie. Z Sąmśiádką nietowárzysz nigdy świegotliwą; Przewrotny łeb popsuie często myśl poczćiwą. Piękny przykład Rzymiánki w Mężá niebytnośći/ Y oknem wyirzeć niechce ná iádących gośći. Niechay ktorą kleynotow wielkość przysposobi:
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 182
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
MOICH, ZABAW RÓŻNYCH, KONWERSACJI, GOŚCINY i t.d.
Anno 1693. Przyjechałem do Rohotnej 20 Julii. Zabawy moje z ich. pp. sąsiady. 1ma Augusti ubiłem niedźwiedzia pod Szostakami, machinę bardzo wielką; 7ma Augusti pod Ładzinkami ubiłem niedźwiedzia miernego, ale zbytnie złego, który i nas płoszył i psy tłukł.
20 Augusti. Jechałem na polowanie pod Jatrę. Był ze mną ip. Bokun generał artylerii w. księstwa lit., z swoich psów sfor kilką; ip. Tołokoński, ip. Szemiot, ip. Suryn. Tamże pod wsią ip. Darewskiej ubiłem niedźwiedzia z wielką uciechą, pędząc
MOICH, ZABAW RÓŻNYCH, KONWERSACYI, GOŚCINY i t.d.
Anno 1693. Przyjechałem do Rohotnéj 20 Julii. Zabawy moje z ich. pp. sąsiady. 1ma Augusti ubiłem niedźwiedzia pod Szostakami, machinę bardzo wielką; 7ma Augusti pod Ładzinkami ubiłem niedźwiedzia miernego, ale zbytnie złego, który i nas płoszył i psy tłukł.
20 Augusti. Jechałem na polowanie pod Jatrę. Był ze mną jp. Bokun generał artyleryi w. księstwa lit., z swoich psów sfor kilką; jp. Tołokoński, jp. Szemiot, jp. Suryn. Tamże pod wsią jp. Darewskiéj ubiłem niedźwiedzia z wielką uciechą, pędząc
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 33
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
z bluszczu kryje wiecha, Dmie dudy, gdzie obróci, pełno wszędy echa. Juno, wprawiwszy pawom argusowe oczy, Nimi się w nawiedziny swej Kartagi toczy, Wodze w ręku trzymając, bo on ogon cudny Zaraz spuszczą, dojźrawszy nogi sobie brudnej. Parę smukłych łabędzi do złotych łogoszy Zaprzągszy, Wenus siedzi, Kupido je płoszy; Mający nogi, pławie i skrzydła z łabęciem, Chodzi, pływa i lata ta pani z dziecięciem. Sprawiedliwa Nemezis, w jednej mieszek, w drugiej Ręce ostry miecz trzyma, z grefów sprzągszy cugi Jedzie, a w którąkolwiek stronę cugle ruszy, Zły się boi, cnotliwy dobrze sobie tuszy. Tetim (a tobie
z bluszczu kryje wiecha, Dmie dudy, gdzie obróci, pełno wszędy echa. Juno, wprawiwszy pawom argusowe oczy, Nimi się w nawiedziny swej Kartagi toczy, Wodze w ręku trzymając, bo on ogon cudny Zaraz spuszczą, dojźrawszy nogi sobie brudnej. Parę smukłych łabędzi do złotych łogoszy Zaprzągszy, Wenus siedzi, Kupido je płoszy; Mający nogi, pławie i skrzydła z łabęciem, Chodzi, pływa i lata ta pani z dziecięciem. Sprawiedliwa Nemezis, w jednej mieszek, w drugiej Ręce ostry miecz trzyma, z grefów sprzągszy cugi Jedzie, a w którąkolwiek stronę cugle ruszy, Zły się boi, cnotliwy dobrze sobie tuszy. Thetim (a tobie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 192
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, A przy mnie się swarzy. Co poranu było W zażywaniu milo, Już dziś, po obiedzie, Do garści przyjedzie, Sztępel na kapustę I na piwną mustę. Więc koło mnie chodzą, Głupi, za czym szkodzą Ogniem w niedozorze, Takich by po skórze. Niech domów nie znoszą, A ludzi nie płoszą. Sama się nie chwalę, Zostawując cale Pochwalę inszemu, O mnie wiedzącemu. Bo kto sam się chwali, Sprawy swoje wali; Jego dzieła wszytkie Tą sprawy są brzydkie. Mną się Turcy raczą, Gdy snadź dobrą baczą, Niemcy, Olandrowie, Szoci, Francuzowie. Tylkoć wiedzieć trzeba, Żem sprawiona z
, A przy mnie się swarzy. Co poranu było W zażywaniu milo, Już dziś, po obiedzie, Do garści przyjedzie, Sztępel na kapustę I na piwną mustę. Więc koło mnie chodzą, Głupi, za czym szkodzą Ogniem w niedozorze, Takich by po skórze. Niech domów nie znoszą, A ludzi nie płoszą. Sama się nie chwalę, Zostawując cale Pochwalę inszemu, O mnie wiedzącemu. Bo kto sam się chwali, Sprawy swoje wali; Jego dzieła wszytkie Tą sprawy są brzydkie. Mną się Turcy raczą, Gdy snadź dobrą baczą, Niemcy, Olandrowie, Szoci, Francuzowie. Tylkoć wiedzieć trzeba, Żem sprawiona z
Skrót tekstu: PosTabBad
Strona: 44
Tytuł:
Poswarek tabaki z gorzałką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
pilnując i tamy, Luboć nie mogłem nic, jak było, leżeć. Bom musiał tamo tu i ówdzie bieżeć, Że nie zakazał, by nie powiadano.
W najmniejszej rzeczy by nic nie wspomniano. Sam też pilnując ustawicznie bramy, Przez te kilka dni nie widział jej samej. Polskich puszkarzów od szańców płoszyli, Gdy tak tureckie pioruny k nam bili, Bo jeno z działa z nas który się ozwai, Na sobie szwanku albo w dziele doznał. Nie po jednemu oni k nam strzelali, Lecz z kilkunastu oraz rychtowali. Choć chybił wałów, to w miasto lecieli Kule od ich dział, tak puszkarzów mieli Dobrych i sprawnych
pilnując i tamy, Luboć nie mogłem nic, jak było, leżeć. Bom musiał tamo tu i ówdzie bieżeć, Że nie zakazał, by nie powiadano.
W najmniejszej rzeczy by nic nie wspomniano. Sam też pilnując ustawicznie bramy, Przez te kilka dni nie widział jej samej. Polskich puszkarzów od szańców płoszyli, Gdy tak tureckie pioruny k nam bili, Bo jeno z działa z nas który się ozwai, Na sobie szwanku albo w dziele doznał. Nie po jednemu oni k nam strzelali, Lecz z kilkunastu oraz rychtowali. Choć chybił wałów, to w miasto lecieli Kule od ich dział, tak puszkarzów mieli Dobrych i sprawnych
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 184
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Już słońce co dzień niżej wieczorem zapada, A jesień coraz bliżej przystępuje blada, Na które ukwapliwe i nagłe jej przyście Więdnieje trawa, mdleje smaragdowe liście.
Za nią w też tropy dybią czasy niewesołe, Niszczeją wirydarze, lasy stoją gołe, Zła chwila prace letnie w ogrodach pustoszy, Lud rozkoszny z folwarków ku domowi płoszy.
Po chwili ostre wichry, gdy się z zimnem zwadzą, Ostatek ozdób wdzięcznych przeszłej wiosny zgładzą, Splądrują winohrady zarodne do czysta, Chłodnikom zielonego nie zostawią lista.
Dlategoż ty zawczasu, Faworyno młoda, Zaniechaj dawce uciech majowych, ogroda, Nawiedź znowu pokoje i miasto dwójgrodne, Twojej bytności i twych miłych zabaw
Już słońce co dzień niżej wieczorem zapada, A jesień coraz bliżej przystępuje blada, Na które ukwapliwe i nagłe jej przyście Więdnieje trawa, mdleje smaragdowe liście.
Za nią w też tropy dybią czasy niewesołe, Niszczeją wirydarze, lasy stoją gołe, Zła chwila prace letnie w ogrodach pustoszy, Lud rozkoszny z folwarków ku domowi płoszy.
Po chwili ostre wichry, gdy się z zimnem zwadzą, Ostatek ozdób wdzięcznych przeszłej wiosny zgładzą, Splądrują winohrady zarodne do czysta, Chłodnikom zielonego nie zostawią lista.
Dlategoż ty zawczasu, Faworyno młoda, Zaniechaj dawce uciech majowych, ogroda, Nawiedź znowu pokoje i miasto dwójgrodne, Twojej bytności i twych miłych zabaw
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 73
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
nie robiąc, mało sześć? o, swawola sroga!” Bierę z stołu. „Ani ja szezodrzejszy od Boga Mogę być, bom uboższy.” „I my-ć, zakonnicy, Robimy też — rzecze ów — na Pańskiej winnicy.” „Znać, że źle, że was często lada co z niej płoszy. Czemuż by wam nie dawał zarobionych groszy? Chyba że to robota u was: jeść, pić, śpiewać. Trudno za to lepszego myta się spodziewać, Tylko żebrząc kawałka chleba drażnić suki Wedle wyraźnej Pawła świętego nauki. W Polsce winnic nie kopią; na Węgrach tylko tę, Aż skóra z ręku zlezie,
nie robiąc, mało sześć? o, swawola sroga!” Bierę z stołu. „Ani ja szezodrzejszy od Boga Mogę być, bom uboższy.” „I my-ć, zakonnicy, Robimy też — rzecze ów — na Pańskiej winnicy.” „Znać, że źle, że was często leda co z niej płoszy. Czemuż by wam nie dawał zarobionych groszy? Chyba że to robota u was: jeść, pić, śpiewać. Trudno za to lepszego myta się spodziewać, Tylko żebrząc kawałka chleba drażnić suki Wedle wyraźnej Pawła świętego nauki. W Polszcze winnic nie kopią; na Węgrach tylko tę, Aż skóra z ręku zlezie,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 310
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
trębacza posławszy, proszą, aby im żywot tylko darowano, bo od króla żadnego sukursu nie mieli, supplikują. A tak wypusczeni z fosy klasztornej ludzi kilka tysięcy, starszyznę wprawdzie ich uczciwie, jako to Paca i Połubińskiego i inszych wypusczono, ale drugich z koni, z sukien, zbroi i co mieli odarłszy, kańczugami płoszono, co umiał żołnierz polski Litwę nauczono. W wielkiej konfuzyjej do obozu królewskiego powróciwszy, Litwa swoich się siła nie dorachowała, bo drudzy i obóz królewski minąwszy co prędzej do Litwy Rok 1665
spieszyli, króla o uwolnienie od tej wojny proszą, które i otrzymują. W nagrodę jednak, ostatek dóbr Lubomirskiego i jego adherentów spustoszywszy
trębacza posławszy, proszą, aby im żywot tylko darowano, bo od króla żadnego sukursu nie mieli, supplikują. A tak wypusczeni z fosy klasztornej ludzi kilka tysięcy, starszyznę wprawdzie ich uczciwie, jako to Paca i Połubińskiego i inszych wypusczono, ale drugich z koni, z sukien, zbroi i co mieli odarłszy, kańczugami płoszono, co umiał żołnierz polski Litwę nauczono. W wielkiej konfuzyjej do obozu królewskiego powróciwszy, Litwa swoich się siła nie dorachowała, bo drudzy i obóz królewski minąwszy co prędzej do Litwy Rok 1665
spieszyli, króla o uwolnienie od tej wojny proszą, które i otrzymują. W nagrodę jednak, ostatek dóbr Lubomirskiego i jego adherentów spustoszywszy
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 352
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
to i dał dostatek z łaski Swej wszystkiego, każdego posiłkowało. Za co niech Mu będzie wiekuista cześć i chwała. A my tymczasem przy łasce i błogosławieństwie Jego zaczniejmy: Rok 1675 Rok 1675
Tego roku zaraz na początku nieco pocieszne zjawiły się nowiny, bo lubo król sam w Bracławiu przez zimę zostawał i poniekąd podjazdami Tatarów płoszył i Kozaków częścią prośbą, częścią groźbą sobie dewinkował, ale kiedy na wiosnę nie tylko senatorowie niektórzy, ale z wojska siła dla niedostatku żywności sobie i koniom powyjeżdżało i on na wiosnę do Lwowa wprzód, potem do Żółkwie powrócił, i tam na hibernę chorągwie z hetmanem pospołu, rozporządził. Husarskim chorągwiom głębiej w Polskę iść
to i dał dostatek z łaski Swej wszystkiego, każdego posiłkowało. Za co niech Mu będzie wiekuista cześć i chwała. A my tymczasem przy łasce i błogosławieństwie Jego zaczniejmy: Rok 1675 Rok 1675
Tego roku zaraz na początku nieco pocieszne zjawiły się nowiny, bo lubo król sam w Bracławiu przez zimę zostawał i poniekąd podjazdami Tatarów płoszył i Kozaków częścią prośbą, częścią groźbą sobie dewinkował, ale kiedy na wiosnę nie tylko senatorowie niektórzy, ale z wojska siła dla niedostatku żywności sobie i koniom powyjeżdżało i on na wiosnę do Lwowa wprzód, potem do Żółkwie powrócił, i tam na hibernę chorągwie z hetmanem pospołu, rozporządził. Husarskim chorągwiom głębiej w Polskę iść
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 433
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
. Gdy go ujrzy na stronie Filistyńskiej Rzeszy Saul, umrze, a DAWID się z wygranej ucieszy. Taką myśl w swojej głowie Achias uprzędzie, Alić kilku Ministrów z tą radą przybędzie Mówiąc: co Królu czynisz? kto cię ubezpiecza? Czyś nie dał Dawidowi sam na siebie miecza? Niepamiętasz jak twoich pod Ceilą płoszył Po lasach, po Jaskiniach, kilkaset rozproszył.
Kilkadziesiąt tysięcy na Placu położył, Ziewających dobijał, by który nie ożył. Niewola to ostatnia DAWIDA przywiodła, Gdy go zawziętość Saula z Ojczyzny wybodła. Do ciebie się ucieka, protekcyj żąda, Zyczliwym przecie okiem na swój Ród pogląda. Bądź pewien Królu, że jak przyjdzie
. Gdy go uyrzy na stronie Filistyńskiey Rzeszy Saul, umrze, á DAWID się z wygraney ucieszy. Taką myśl w swoiey głowie Achias uprzędzie, Alić kilku Ministrow z tą radą przybędzie Mowiąc: co Krolu czynisz? kto cię ubespiecza? Czyś nie dał Dawidowi sam na siebie miecza? Niepamiętasz iak twoich pod Ceilą płoszył Po lasach, po Jaskiniach, kilkaset rozproszył.
Kilkadziesiąt tysięcy na Placu położył, Ziewaiących dobijał, by ktory nie ożył. Niewola to ostatnia DAWIDA przywiodła, Gdy go zawziętość Saula z Oyczyzny wybodła. Do ciebie się ucieka, protekcyi żąda, Zyczliwym przecie okiem na swoy Rod pogląda. Bądź pewien Krolu, że iak przyidzie
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 67
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752