przez zięcia jego Z M., którym aż po śmierci jego został w roku 1664. Ad Manes.
Ojcze mój drogi, lubom twój sirota Nie był twym synem za twego żywota, A to jednak w to nieba potrafiły, Że mię po śmierci twej nim uczyniły. Iż mi złe szczęście nie chciało w tym płużyć, Żebym ci godzien był za dni twych służyć, Siłam ci winien, wielem się zadłużył, Bom wziął zapłatę, na którąm nie służył. Byłać ochota, był afekt uprzejmy, Ale obozy, traktaty i sejmy Coraz do ciebie drogę zagradzały. Tobie tymczasem przędze dowijały Okrutne parki; jam
przez zięcia jego Z M., ktorym aż po śmierci jego został w roku 1664. Ad Manes.
Ojcze moj drogi, lubom twoj sirota Nie był twym synem za twego żywota, A to jednak w to nieba potrafiły, Że mię po śmierci twej nim uczyniły. Iż mi złe szczęście nie chciało w tym płużyć, Żebym ci godzien był za dni twych służyć, Siłam ci winien, wielem się zadłużył, Bom wziął zapłatę, na ktorąm nie służył. Byłać ochota, był afekt uprzejmy, Ale obozy, traktaty i sejmy Coraz do ciebie drogę zagradzały. Tobie tymczasem przędze dowijały Okrutne parki; jam
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 420
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
pielgrzyma jednego, Ani wolności, ani praw ich świadomego, Któremu wolność, i moc wszelką bez przeszkody Na cały rok dawali do wszelkiej wygody. Potem, gdy ów niemyśląc o żadnym kłopocie Przepędzał jak Arystyp w rozkosznem żywocie Dni swoję bez bojaźni, i rozumiał, że mu To szczęście będzie zawsze, jako Panu swemu Płużyć, obywatele miasta wspomnianego Na schyłku roku nagle podniósłszy na niego Rokosz, purpurę z grzbieta Królewską zdzierali, Potem przez całe Miasto na daleką gnali Nagiego wyspę, kędy bez chleba od głodu. A bez szat nędzę cierpiał mizernie od chłodu. Tedy mu rozkosz była w nędżę odmieniona, Która mu nad myśl jego była pozwolona,
pielgrzymá iednego, Ani wolnośći, áni praw ich świádomego, Ktoremu wolność, y moc wszelką bez przeszkody Ná cáły rok dawáli do wszelkiey wygody. Potem, gdy ow niemyśląc o żadnym kłopoćie Przepędzał iák Aristyp w roskosznem żywoćie Dni swoię bez boiáźni, y rozumiał, że mu To szczęśćie będzie záwsze, iáko Pánu swemu Płużyć, obywatele miástá wspomniánego Ná schyłku roku nagle podniozszy ná niego Rokosz, purpurę z grzbietá Krolewską zdźieráli, Potem przez cáłe Miásto ná dáleką gnáli Nágiego wyspę, kędy bez chlebá od głodu. A bez szat nędzę ćierpiał mizernie od chłodu. Tedy mu roskosz byłá w nędżę odmieniona, Która mu nád myśl iego byłá pozwolona,
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 99
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
jeśli mu bydła nie dawano, jadał. I nie mogąc inaczej zbyć się importuna, Cielę ogniem nadziane dał mu do kałduna, Które całkiem połknąwszy, jako był łakomem, Grobem uczynił jamę, dotąd miana domem.
Zdechł, rozpukł się, saletrą z siarką rozsadzony, Dowodem, że pogańskie w Polsce zabobony I szatańska niedługo płużyć miała władza, Bo go Bóg prawdy swojej światłością wysadza. Zrucony z nieba diabeł, gdy wyniosłym rogiem, Jego bywszy aniołem, śmiał się równać z Bogiem, Skoro ludzi śmiertelną oszkaradzi plamą, Onych bydłem uczynił, sobie ziemię jamą, I odtąd, jako Adam z raju był wygnany, Przez lat cztery tysiące, jadł
jeśli mu bydła nie dawano, jadał. I nie mogąc inaczej zbyć się importuna, Cielę ogniem nadziane dał mu do kałduna, Które całkiem połknąwszy, jako był łakomem, Grobem uczynił jamę, dotąd miana domem.
Zdechł, rozpukł się, saletrą z siarką rozsadzony, Dowodem, że pogańskie w Polszczę zabobony I szatańska niedługo płużyć miała władza, Bo go Bóg prawdy swojej światłością wysadza. Zrucony z nieba diabeł, gdy wyniosłym rogiem, Jego bywszy aniołem, śmiał się równać z Bogiem, Skoro ludzi śmiertelną oszkaradzi plamą, Onych bydłem uczynił, sobie ziemię jamą, I odtąd, jako Adam z raju był wygnany, Przez lat cztery tysiące, jadł
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 403
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
NAPISANA OD ZIĘCIA JEGO, KTÓRYM AŻ PO ŚMIERCI JEGO ZOSTAŁ. A NNO 1659, AD PIOS MANES
Ojcze mój drogi, łubom, twój sirota, Nie był twym synem za twego żywota, A to jednak w to nieba potrafiły, Że mię po śmierci twej nim uczyniły. Iż mi złe szczęście nie chciało w tym płużyć, Żebym ci godzien był za dni twych służyć, Siłam ci winien, wielem się zadłużył, Bom wziął nagrodę, na którą-m nie służył. Była-ć ochota, był afekt uprzejmy, Ale obozy, traktaty i sejmy Co raz do ciebie drogę zagradzały; Tobie tymczasem przędze dowijały Okrutne Parki.
NAPISANA OD ZIĘCIA JEGO, KTÓRYM AŻ PO ŚMIERCI JEGO ZOSTAŁ. A NNO 1659, AD PIOS MANES
Ojcze mój drogi, łubom, twój sirota, Nie był twym synem za twego żywota, A to jednak w to nieba potrafiły, Że mię po śmierci twej nim uczyniły. Iż mi złe szczęście nie chciało w tym płużyć, Żebym ci godzien był za dni twych służyć, Siłam ci winien, wielem się zadłużył, Bom wziął nagrodę, na którą-m nie służył. Była-ć ochota, był afekt uprzejmy, Ale obozy, traktaty i sejmy Co raz do ciebie drogę zagradzały; Tobie tymczasem przędze dowijały Okrutne Parki.
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 151
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975