części urodzaju jego na polu/ jeśli chcesz/ szkodzić mu mogę. Znam jednę doświadczoną pannę imieniem Seriozę na granicach Biskupstwa Kostantyeńskiego. Ta była prawie matką i zwierciadłem wszytkim sobie przyległym pannom. A w znaku krzyża świętego/ i w męce Chrystusa Pana wielka ufność pokładała mieszkając w ubóstwie dobrowolnym/ w powiecie w którym czary barzo płużyły. Jej przyjaciel jeden na nogę z czarów barzo chorował/ tak że żadnym sposobem nie mógł być uleczony. Gdy tedy już na on ból swój rozmaitych zażywał lekarstw/ a próżno: nawieziła go też ona panna/ której on prosił/ nawiedziła go też ona panna/ której on prosił/ żeby żegnanie jakie nad nogą jego
częśći vrodzáiu iego ná polu/ iesli chcesz/ szkodźić mu mogę. Znam iednę doświádczoną pánnę imieniem Seryozę ná gránicách Biskupstwá Kostántyeńskiego. Tá byłá práwie mátką y zwierćiádłem wszytkim sobie przyległym pánnom. A w znáku krzyżá świętego/ y w męce Chrystusá Páná wielká vfność pokłádáłá mieszkáiąc w vbostwie dobrowolnym/ w powiecie w ktorym czáry bárzo płużyły. Iey przyiaćiel ieden ná nogę z czárow bárzo chorował/ ták że żadnym sposobem nie mogł bydź vleczony. Gdy tedy iuż ná on bol swoy rozmáitych záżywał lekarstw/ á prozno: náwieźiłá go też oná pánná/ ktorey on prośił/ náwiedźiłá go też oná pánná/ ktorey on prośił/ żeby żegnánie iákie nád nogą iego
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 323
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Do wyjźrenia na kwiatki i na insze ziele, Bo nie mogąc ogroda mieć ani dziardynu,
Wsadził sobie pod murem trochę rozmarynu, Urobił okienicę, która się ku górze Dźwigała i spuszczała na konopnym sznurze. W tej wyrżnął dziurę, żeby kiedy zechce czyję, Spuściwszy deskę w oknie, mógł pojmać szyję. I długo mu płużyły nowomodne łowy; Jeśli nie mógł namówić na grzech białejgłowy, Przypłaciła prospektu oczyma na dworze, Kiedy jej wróble wierciał w zamkniętej komorze. A że świadka żadnego tej nie było psoty, Każda dla swej osławy milczy i sromoty. Aż jedna pani, kiedy dziewka się jej bierze Dla spowiedzi do niego, przestrzega w tej mierze
Do wyjźrenia na kwiatki i na insze ziele, Bo nie mogąc ogroda mieć ani dziardynu,
Wsadził sobie pod murem trochę rozmarynu, Urobił okienicę, która się ku górze Dźwigała i spuszczała na konopnym sznurze. W tej wyrżnął dziurę, żeby kiedy zechce czyję, Spuściwszy deskę w oknie, mógł poimać szyję. I długo mu płużyły nowomodne łowy; Jeśli nie mógł namówić na grzech białejgłowy, Przypłaciła prospektu oczyma na dworze, Kiedy jej wróble wierciał w zamkniętej komorze. A że świadka żadnego tej nie było psoty, Każda dla swej osławy milczy i sromoty. Aż jedna pani, kiedy dziewka się jej bierze Dla spowiedzi do niego, przestrzega w tej mierze
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 484
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987