Lube pokoje i wojen opały Zawsze ten cny dom przodkujący znały: Jedni radzili w senatorskim krześle, Drudzy ćwiczeni w rycerskim rzemieśle Tam żywot wiedli, gdzie się krwie niesyta Bellona z śmiercią nieuchronną wita. Wtenczas wasz sławny Korab budowano, Gdy fundamenty Polski zakładano; Na nim nie po raz i ojczyzna cała W srogich potopach wojennych pływała I on jej zasię po okrutnym boju Oliwną roszczkę przynosił pokoju. Lecz się ja o to piórem nie pokuszę I wielkich ludzi z grobów ich nie ruszę, Bo to odprawią za mię kronikarze I pełne tego koronne herbarze. Przyjm, zacna pani, coć przynoszę z chęci, A ubogiego starca miej w pamięci, Któremu
Lube pokoje i wojen opały Zawsze ten cny dom przodkujący znały: Jedni radzili w senatorskim krześle, Drudzy ćwiczeni w rycerskim rzemieśle Tam żywot wiedli, gdzie się krwie niesyta Bellona z śmiercią nieuchronną wita. Wtenczas wasz sławny Korab budowano, Gdy fundamenty Polski zakładano; Na nim nie po raz i ojczyzna cała W srogich potopach wojennych pływała I on jej zasię po okrutnym boju Oliwną roszczkę przynosił pokoju. Lecz się ja o to piorem nie pokuszę I wielkich ludzi z grobow ich nie ruszę, Bo to odprawią za mię kronikarze I pełne tego koronne herbarze. Przyjm, zacna pani, coć przynoszę z chęci, A ubogiego starca miej w pamięci, Ktoremu
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 397
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
lew strawi, Perły, złoto i spizglas w proch subtelny wprawi. Póki mięso Niemcy jeść będziecie swowolne, Póty też wasze ciała będą chorób wolne. A wszak i Żydzi mięso jeść na onym świecie Będą i wy go nie przestajcie, aż pomrzecie". Znaczny dietetykus był z tego Rozmusa, Wierzę, że w nim pływała jak w oliwie dusza. Tuk abo łój czy sadło Niderlandom dano,
I z tym napisem do nich mówić rozkazano: - "Jako jest wszelka tłustość ciepłotą żywota, Tak i wam Inderlanci panuje sromota. Niechaj od was Europa wszytka hasło bierze, Byście mieli początku upominki w wierze. Sadło na olej stopcie jak mędrzej
lew strawi, Perły, złoto i spizglas w proch subtelny wprawi. Póki mięso Niemcy jeść będziecie swowolne, Póty też wasze ciała będą chorób wolne. A wszak i Żydzi mięso jeść na onym świecie Będą i wy go nie przestajcie, aż pomrzecie". Znaczny dietetykus był z tego Rozmusa, Wierzę, że w nim pływała jak w oliwie dusza. Tuk abo łój czy sadło Niderlandom dano,
I z tym napisem do nich mówić rozkazano: - "Jako jest wszelka tłustość ciepłotą żywota, Tak i wam Inderlanci panuje sromota. Niechaj od was Europa wszytka hasło bierze, Byście mieli początku upominki w wierze. Sadło na olej stopcie jak mędrzej
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 367
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
zamkneła. Płomienie lubo były większe na miejscach drzewami, i zbożem okrytych, przecież nic nie zapaliły: swąd był ich nieznośny, lecz nie siarczysty. Wiele domów upadło. Woda zrzodła bliskiego miasta zmęczona, stała się podobna nie tylko kolorem, ale też i własnościami, do wody z mydłem rozwiedzionej. Na powierzchności zrzodła tego pływała piana, która zebrana obracała się w massę gęstą, i podobnie jako mydło brudy wyciągającą, i w wodzie rozpuszczającą się. Zrzodło nazwane Plombiers, które jest blisko miasta, wyrzucało tego czasu więcej nadzwyczaj pary. Trzęsienie znaczne było w Mec, w Tonerre. W Raviere albo Rabaryj zrzodło znaczne osuszone było przez pułgodziny. W
zamkneła. Płomienie lubo były większe na mieyscach drzewami, y zbożem okrytych, przecież nic nie zapaliły: swąd był ich nieznośny, lecz nie siarczysty. Wiele domow upadło. Woda zrzodła bliskiego miasta zmęczona, stała się podobna nie tylko kolorem, ale też y własnościami, do wody z mydłem rozwiedzioney. Na powierzchności zrzodła tego pływała piana, która zebrana obracała się w massę gęstą, y podobnie iako mydło brudy wyciągaiącą, y w wodzie rozpuszczaiącą się. Zrzodło nazwane Plombiers, które iest blisko miasta, wyrzucało tego czasu więcey nadzwyczay pary. Trzęsienie znaczne było w Metz, w Tonerre. W Raviere albo Rabaryi zrzodło znaczne osuszone było przez pułgodziny. W
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 132
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Księżyca roztącego beło Widać jeszcze/ gdy nowe rogie swe odmładza: D Ni ziemia na powietrzu/ które ją obchadza/ Wisiała/ ciężarami odważona swymi/ Ani po długich brzegach ziemie/ wilgotnymi E Odnogami/ głębokie morze się szerzeło: Gdzie ziemia/ tam i morz i powietrze beło. Zaczym ziemia nie stała/ woda nie pływała/ Ani powietrza światłość żadna oświecała: Nic niwczym swego kształtu słusznego nie miało/ Owszem jedno drugiemu na spół zawadzało. F Bowiem walczyły zimne rzeczy z gorącymi/ W jednej kupie walczyły wilgotne z suchymi/ Z twardymi miękkie/ lekkie z tymi co ciężały: G Aż Bóg/ i przyrodzenie lepsze/ ten niemały
Kśiężycá rostącego beło Widáć ieszcze/ gdy nowe rogie swe odmładza: D Ni źiemiá ná powietrzu/ ktore ią obchadza/ Wiśiáłá/ ćiężarami odważona swymi/ Ani po długich brzegách źiemie/ wilgotnymi E Odnogámi/ głębokie morze się szerzeło: Gdźie źiemiá/ tám y morz y powietrze beło. Záczym źiemiá nie stałá/ woda nie pływałá/ Ani powietrza światłość żadna oświecáłá: Nic niwczym swego kształtu słusznego nie miáło/ Owszem iedno drugiemu ná społ záwadzáło. F Bowiem walczyły źimne rzeczy z gorącymi/ W iedney kupie walczyły wilgotne z suchymi/ Z twárdymi miękkie/ lekkie z tymi co ćiężáły: G Aż Bog/ y przyrodzenie lepsze/ ten niemáły
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 3
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
którym on statek Panny błogosławionej przy boleściach onych/ twierdzej równa/ która dzieliła wody od wód. Genes: 1. Panna (mowi) była niebem, twierdzą, które się jednako obracało dla statku cierpliwości. I lub to dolina nawy/ to jest część zmysłowa/ była napełniona wodami morskimi/ część jednak wysoka nawy zawsze pływała/ wiatry mając po sobie. Tak tedy mamy łzy smutne Dziewicy świętej przypisować/ aby one nic nie ujmowały siły/ statku/ i męstwa/ które były w sercu Panieńskim. Byli i drudzy Święci przy krzyżu Pańskim/ jako Jan święty Ewangelista/ kochanek Pański; jako święte one niewiasty/ jako i on Rotmistrz/ który
ktorym on státek Pánny błogosłáwioney przy boleśćiách onych/ twierdzey rowna/ ktora dźieliłá wody od wod. Genes: 1. Pánná (mowi) byłá niebem, twierdzą, które się iednáko obracáło dla státku ćierpliwośći. I lub to doliná nawy/ to iest część zmysłowa/ byłá nápełniona wodámi morskimi/ część iednák wysoka náwy záwsze pływáłá/ wiátry máiąc po sobie. Ták tedy mamy łzy smutne Dźiewicy świętey przypisowáć/ áby one nic nie vymowáły śiły/ státku/ y męstwá/ ktore były w sercu Pánieńskim. Byli y drudzy Swięci przy krzyżu Páńskim/ iáko Ian święty Ewángelistá/ kochánek Páński; iáko święte one niewiásty/ iáko y on Rotmistrz/ który
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 31
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
się z dalszych postępków przejrzeli, Jakiego przez swą nieostrożność pana Sobie nabyli i kogo się jęli: Skazcę wolności swoich i tyrana, Który na co się zapędził, dopnieli! Znacznaby prędko stanęła odmiana W królestwie polskiem: niechby wiarołomcą. Raczej go znali, a niż swym obrońcą.
W jakimeś wtenczas odmęcie pływała Szlachetna polska rzeczypospolita! Gdy z jednej strony szwedzka cię ścikała Obłudna ludzkość i zdrada pokryta, A z drugiej srogim gwałtem dokuczała Moskiewskiej zgraje ręka nieużyta: Która litewskie włości plondrowała, Aż i koronnych granic dosięgała.
Co za twarz tedy, co za postać była Twojej żałośnej cery i strapionej?
Wdzięczna ojczyzno, matko słodkomiła;
się z dalszych postępków przejrzeli, Jakiego przez swą nieostrożność pana Sobie nabyli i kogo się jęli: Skazcę wolności swoich i tyrana, Który na co się zapędził, dopnieli! Znacznaby prędko stanęła odmiana W królestwie polskiém: niechby wiarołomcą. Raczej go znali, a niż swym obrońcą.
W jakimeś wtenczas odmęcie pływała Szlachetna polska rzeczypospolita! Gdy z jednej strony szwedzka cię ścikała Obłudna ludzkość i zdrada pokryta, A z drugiej srogim gwałtem dokuczała Moskiewskiej zgraje ręka nieużyta: Która litewskie włości plondrowała, Aż i koronnych granic dosięgała.
Co za twarz tedy, co za postać była Twojej żałośnej cery i strapionej?
Wdzięczna ojczyzno, matko słodkomiła;
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 323
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ś po kilka razy Zgromił go silnie, i zmylił mu szyki Półwojska zbiwszy, a Bajrę Kazy Jasyr odjąwszy, jegoż związał łyki; Czegoś chwalebnie i znowu poprawił, Gdy pod Ochmatów gmin się jego stawił.
Lecz ty najwięcej męstwoś jego znała Bezecna czerni kozacka, gdyś z twemi Hersztami w własnej posoce pływała, Gdy pola twemi trupami brzydkiemi Wielkie okrywał, gdyś przed nim pierzchała, Będą więc tego świadkami wiecznemi, Żołnin, Śleporod, Mnoha z Kumejkami, Horycz, Pułtawa, Hołtwa i z Łubniami.
I insze bitwy fortunnie sprawione, Pod Podhrebiszczem i Konstantynowem Z temi hydrami, nuż i drugie one, Tak pod Przy
ś po kilka razy Zgromił go silnie, i zmylił mu szyki Półwojska zbiwszy, a Bajrę Kazy Jasyr odjąwszy, jegoż związał łyki; Czegoś chwalebnie i znowu poprawił, Gdy pod Ochmatów gmin się jego stawił.
Lecz ty najwięcej męstwoś jego znała Bezecna czerni kozacka, gdyś z twemi Hersztami w własnej posoce pływała, Gdy pola twemi trupami brzydkiemi Wielkie okrywał, gdyś przed nim pierzchała, Będą więc tego świadkami wiecznemi, Żołnin, Śleporod, Mnoha z Kumejkami, Horycz, Pułtawa, Hołtwa i z Łubniami.
I insze bitwy fortunnie sprawione, Pod Podhrebiszczem i Konstantynowem Z temi hydrami, nuż i drugie one, Tak pod Przy
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 326
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
baczny chronić się ma człeka obłudnego,| Który raz to, raz owo mówi więc do niego; A łacno go zrozumieć, bo co na dnie leży, To na brzeg morze rzuca, z serca do ust bieży. XVI. Równy z równym przestawaj! O GARNKU I O BANIEJ.
Bania miedziana z garnkiem glinianym pływała Po wodzie, z którym swoje tak rozmowy miała: „Bracie, przywiąż się do mnie, bezpieczniej tak będzie: Żadna nas tak nawałność pewnie nie dobędzie”.
Rzecze garnek: „Jam z gliny naczynie zlepione, Ty z miedzi, co nie równa, mocno urobione. Radbym z tobą był w spółku,
baczny chronić się ma człeka obłudnego,| Który raz to, raz owo mówi więc do niego; A łacno go zrozumieć, bo co na dnie leży, To na brzeg morze rzuca, z serca do ust bieży. XVI. Równy z równym przestawaj! O GARNKU I O BANIEJ.
Bania miedziana z garnkiem glinianym pływała Po wodzie, z którym swoje tak rozmowy miała: „Bracie, przywiąż się do mnie, bezpieczniej tak będzie: Żadna nas tak nawałność pewnie nie dobędzie”.
Rzecze garnek: „Jam z gliny naczynie zlepione, Ty z miedzi, co nie równa, mocno urobione. Radbym z tobą był w społku,
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 19
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
. Powiedziało się też z Doktorów prawnych/ jakie znaki mają być i jak różne. Teraz pytamy jeśli też miedzy znakami zgodnemi do Inkwiziciej/ i dalszego postępku prawnego/ zgodny znak/ proby przez wodę/ skrępowawszy pewnym sposobem/ o czarę pomówioną abo podejrzaną: to twierdzą jeśliże jest właściwą czarownicą/ będzie po wierzchu wody pływała/ jeśli nie/ zaraz pogrążnie nadół. Godzili się to czyli nie? Rzecze kto zwyczajnać to rzecz/ i bez wielkich zawodów proba. Odpowiadam u nieuków prawynych/ i sędziów wiejskich/ co drugi i pacierza niedobrze umie/ a o Bożym przykazaniu ledwo słyszał/ u tych pozwalam że to uchodzi/ a zwłaszcza
. Powiedziało sie też z Doktorow prawnych/ iákie znáki máią bydź y iak rożne. Teraz pytamy ieśli też miedzy znákámi zgodnemi do Inquisiciey/ y dalszego postępku práwnego/ zgodny znák/ proby przez wodę/ skrępowawszy pewnym sposobem/ o czarę pomowioną abo podeyrzáną: to twierdzą ieśliże iest właśćiwą czarownicą/ będzie po wierzchu wody pływáła/ iesli nie/ zaraz pogrążnie nadoł. Godzili się to czyli nie? Rzecze kto zwyczáynać to rzecz/ y bez wielkich zawodow proba. Odpowiádam v nieukow práwynych/ y sędziow wieyskich/ co drugi y pacierzá niedobrze vmie/ á o Bożym przykazániu ledwo słyszał/ v tych pozwalam że to vchodzi/ á zwłasczá
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 68
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
na jego ten smutek: Ale to dla koloru; Czego sam był skutek Mistrzem potym gdy się jął nierządu srogiego Z Bawidami marnymi. I tę się o niego Zgodzie z sobą nie mogąc/ której się miał dostać/ Rozdrapały okrutnie. Jeszcze jego postać/ W jednym tu[...] drzewie pozostała/ Jeszcze lutnia i[...] w tej wodzie pływała/ Którą Orfeuszowym zowią dziś potokiem. A tak się obiektując samym wyidą mrokiem Z rozkosznej tej kąpieli/ i zarazem pójdą Na posłania gotowe/ póki ich nie dojdą Brzazgi Lucyferowe/ przez jasne kryształy/ Z siwego Oceanu dzień wywodząc biały/ Tedy nu Paskwalino czaści w drogę swoję/ Diana ją obudzi.) A toś
ná iego ten smutek: Ale to dla koloru; Czego sam był skutek Mistrzem potym gdy się iął nierządu srogiego Z Bawidámi marnymi. Y tę się o niego Zgodzie z sobą nie mogąc/ ktorey się miał dostać/ Rozdrapały okrutnie. Ieszcze iego postáć/ W iednym tu[...] drzewie pozostałá/ Ieszcze lutnia y[...] w tey wodzie pływáłá/ Ktorą Orfeuszowym zowią dziś potokiem. A ták się obiektuiąc sámym wyidą mrokiem Z roskoszney tey kąpieli/ y zárazem poydą Na posłania gotowe/ poki ich nie doydą Brzazgi Lucyferowe/ przez iasne krzyształy/ Z siwego Oceanu dzien wywodząc biały/ Tedy nu Pasqualino czasci w drogę swoię/ Dyána ią obudzi.) A toś
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 89
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701