ć na kark w małej chwili Smaczne okowy twarz twojej Kordule. CUDA MIŁOŚCI
Przebóg! Jak żyję, serca już nie mając? Nie żyjąc, jako ogień w sobie czuję? Jeśli tym ogniem sam się w sobie psuję, Czemuż go pieszczę, tak się w nim kochając?
Jak w płaczu żyję, wśród ognia pałając? Czemu wysuszyć ogniem nie próbuję Płaczu? Czemu tak z ogniem postępuję, Że go nie gaszę, w płaczu opływając?
Ponieważ wszytkie w oczach u dziewczyny Pociechy, czemuż muszę od nich stronić? Czemuż zaś na te narażam się oczy?
Cuda te czyni miłość, jej to czyny, Którym kto by chciał
ć na kark w małej chwili Smaczne okowy twarz twojej Kordule. CUDA MIŁOŚCI
Przebóg! Jak żyję, serca już nie mając? Nie żyjąc, jako ogień w sobie czuję? Jeśli tym ogniem sam się w sobie psuję, Czemuż go pieszczę, tak się w nim kochając?
Jak w płaczu żyję, wśród ognia pałając? Czemu wysuszyć ogniem nie próbuję Płaczu? Czemu tak z ogniem postępuję, Że go nie gaszę, w płaczu opływając?
Ponieważ wszytkie w oczach u dziewczyny Pociechy, czemuż muszę od nich stronić? Czemuż zaś na te narażam się oczy?
Cuda te czyni miłość, jej to czyny, Którym kto by chciał
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 109
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wyborem, Ale Czeladź od wozów, od rydłów, i koni, lakiej kto na porwaniu dopaść może broni, Skoczą jako bez oczu, a dużo się zstarszy, I już z-samych okopów na wał się wyparszy Utrzymają na sobie. Aż ich w-tym zajedzie Sobieski z-swą Chorągwią, którą sam przywiedzie. Marsem pierwszym pałając. Czego mu pomogą Wielko-Polskie posiełki; i tak kleske srogą W-nich uczynią, że znaczne oderwawszy Skrzydło, lako gwałtem do chlewów parowane bydło, W-staw przyległy napedzą, i Wojsku wszytkiemu, Z-Wałów się tej turniei przypatrującemu Widok wdzieczny uczynią. Te przynamniej szkode Ponioższy; że te którą czystą dotąd wode
wyborem, Ale Czeladź od wozow, od rydłow, i koni, lakiey kto na porwániu dopaść może broni, Skoczą iáko bez oczu, á dużo sie zstarszy, I iuż z-samych okopow na wał sie wyparszy Utrzymaią na sobie. Aż ich w-tym zaiedźie Sobieski z-swą Chorągwią, ktorą sam przywiedźie. Marsem pierwszym pałaiąc. Czego mu pomogą Wielgo-Polskie posiełki; i tak kleske srogą W-nich uczynią, że znáczne oderwawszy Skrzydło, láko gwałtem do chlewow parowane bydło, W-staw przyległy napedzą, i Woysku wszytkiemu, Z-Wałow sie tey turniei przypatruiącemu Widok wdźieczny uczynią. Te przynamni szkode Ponioższy; że te ktorą czystą dotąd wode
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 60
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
otworzy zamkniona, gdy się rozstąpi pod potępionymi piekłu danymi i pokaże się przepaść niedojźrzana, jama głęboka i niezgrontowana – ta droga będzie do piekła idących, z czarty lecących, na których piekło paszczękę szeroką otworzy, srogą, jak bez dna głęboką, Isai. 5,(14)
siarczyste dymy z siebie wypuszczając, ogniem pałając. O, jako grzmoty, trzaski i wołania słyszane będą, kiedy do mieszkania polecą hurmem potępieńcy swego, piekła srogiego! Potym się ziemia zamknie otworzona, już odtąd piekła paszczęka zamkniona: na wieki wieczne stamtąd nie wynidzie ten, co tam wnidzie. Co święci widząc, wesela wielkiego zażywać będą, iż takiego złego uszli
otworzy zamkniona, gdy się rozstąpi pod potępionymi piekłu danymi i pokaże się przepaść niedojźrzana, jama głęboka i niezgrontowana – ta droga będzie do piekła idących, z czarty lecących, na których piekło paszczekę szeroką otworzy, srogą, jak bez dna głęboką, Isai. 5,(14)
siarczyste dymy z siebie wypuszczając, ogniem pałając. O, jako grzmoty, trzaski i wołania słyszane będą, kiedy do mieszkania polecą hurmem potępieńcy swego, piekła srogiego! Potym się ziemia zamknie otworzona, już odtąd piekła paszczeka zamkniona: na wieki wieczne stamtąd nie wynidzie ten, co tam wnidzie. Co święci widząc, wesela wielkiego zażywać będą, iż takiego złego uszli
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 63
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
/ GROCHOWSKI z Rytmem za nim następuje Wiersz smaczny kuje. SYMONIDOWA Poesis uczona APOLLO każe by była wspomniona/ Której Zamojskie wiem NIMFI słuchają O raz z nim grają. Niech one siedm Miast/ HOMERA głosą: ARYSTOFANA Grecy nie wynoszą/ Ty Polsko zostań z Poetami swemi/ Zrownasz z obcemi. Ci wszyscy ogniem Febusa mądrego Pałając: niosą z mieszkania waszego/ Uczone Rymy Słowieńskiej KAMENIE/ I wdzięczne pienie Do ludzi bają/ z wiecznogłośną chwałą/ Ale my zasię/ niesławą nie małą Wam MUZE zacne/ co Wiersze psujemy/ Tylko wrzescemy. Siła nas takich co Rytmik piszemy/ Lecz Wiersza mądrze nigdy niestawiemy My Rymołowcy/ tam to Poetowie/
/ GROCHOWSKI z Rytmem zá nim nástępuie Wiersz smáczny kuie. SYMONIDOWA Poesis vczoná APOLLO każe by byłá wspomniona/ Ktorey Zamoyskie wiem NIMPHI słucháią O raz z nim gráią. Niech one siedm Miast/ HOMERA głosą: ARISTOPHANA Grecy nie wynoszą/ Ty Polsko zostań z Poetámi swemi/ Zrownasz z obcemi. Ci wszyscy ogniem Phebusá mądrego Pałáiąc: niosą z mieszkánia wászego/ Vczone Rymy Słowieńskiey KAMENIE/ Y wdźięczne pienie Do ludźi báią/ z wiecznogłośną chwałą/ Ale my zásię/ niesławą nie máłą Wam MVZE zacne/ co Wiersze psuiemy/ Tylko wrzescemy. Siła nas tákich co Rytmik piszemy/ Lecz Wierszá mądrze nigdy niestawiemy My Rymołowcy/ tám to Poetowie/
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: A2
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
upadniemy. Zem tak długą Wm. M. M. Pana zabawił legendą, proszę o przebaczenie, bo tak wielkiego ciężaru Materia, na jednym listku zmieścić się nie mogła. Wszakże Wolna Wm. M. M. Panu zostaje cenzura, której tym się spodziewam łaskawszej, że com pisał, żarliwością i miłością pałając ku Ojczyźnie pisałem, i żem jest zawsze Copia Listu Senatora
Wm. M. M. Pana życzliwym Bratem i sługą N. N. Datum w Opocznie dnia 20. Grudnia 1666.
Należaloć wprawdzie następujący list, względem pierwszej jego daty w przód położyć, ale że mnie później doszedł, a widzę że godzien
vpádniemy. Zem ták długą Wm. M. M. Páná zábáwił legendą, proszę o przebaczenie, bo ták wielkiego ćiężaru Máteria, ná iednym listku zmieśćić się nie mogłá. Wszákże Wolna Wm. M. M. Pánu zostáie censurá, ktorey tym się spodźiewám łáskáwszey, że com pisał, żárliwośćią y miłośćią pałáiąc ku Oyczyznie pisałem, y żem iest záwsze Copia Listu Senatorá
Wm. M. M. Páná życzliwym Brátem y sługą N. N. Datum w Opocznie dniá 20. Grudnia 1666.
Należáloć wprawdźie nástępuiący list, względem pierwszey iego daty w przod położyć, ále że mnie pozniey doszedł, á widzę że godźien
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 58
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
/ wyrządzali Boskie. I to jeszcze udają/ żeby w tej Insuli/ Naprzód zbroję żelazną zacząć kować mieli. To misterstwo samemu tylko przypisano Wulkanowi: i w tym mu pierwszą chwałę dano. A drudzy w Sycyliskiej Etnie być mnimali Wulkanowe Kuźnice/ w których kować mieli CYKLOPOWIE: staliste kierysy i strzały/ Które ogniem straszliwym pałając latały. W tej to zbroi JOWISZ był kiedy z Obrzymami Bojował: i tymi je poraził strzałami. Z których ESCULAPIVS (będąc Oskarżony/ Do JOWISZA) był jedną śmiertelnie raniony. Terra Lemnia figillata Galenus. Discorides. i o Kuźnicach jego. Sophoclis emendator de Lysimachiae Sententia. Hellanicus in cõmentariis de aedificatione chij: Hesiodus
/ wyrządzáli Boskie. Y to iescze vdáią/ żeby w tey Insuli/ Naprzod zbroię żelázną zácząć kowáć mieli. To misterstwo sámemu tylko przypisano Wulkanowi: y w tym mu pierwszą chwałę dano. A drudzy w Sycyliskiey AEtnie bydź mnimáli Wulkanowe Kuźnice/ w ktorych kowáć mieli CYKLOPOWIE: staliste kierysy y strzały/ Ktore ogniem strászliwym pałáiąc latáły. W tey to zbroi IOWISZ był kiedy z Obrzymámi Boiował: y tymi ie poráźił strzałámi. Z ktorych ESCVLAPIVS (będąc oskárzony/ Do IOWISZA) był iedną śmiertelnie rániony. Terra Lemnia figillata Galenus. Discorides. y o Kuźnicách iego. Sophoclis emendator de Lysimachiae Sententia. Hellanicus in cõmentariis de aedificatione chij: Hesiodus
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: C4
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
/ Nie razem ją i sama widywała z góry/ Kiedy oszczep i trąbkę jako Giermek który/ I wacek z rozponami/ i troki zapasem Pieszo za nim nosiła. Czemu mi się czasem/ Rośmiać przyszło. Jednak go wszytko przestrzegała/ Żeby/ jako z niechętnych gwiazd to notowała/ Wieprza strzegł się dzikiego. Ale on pałając Ogniem żywej młodości/ i przypadki mając Te za nieustrzeżone/ tym go upatrował Pilniej wszędy/ żeby się dusznie z nim sprobował/ Aż i znalazł pod dębem żołądź cierpki jedząc/ Więc sposobu nieborak własnego niewiedząc/ Zejścia się z nim. Co mu miał oszczepu nadstawić/ I w miejscu gdzie doczekać. On nie chcąc
/ Nie razem ią y sámá widywáłá z gory/ Kiedy oszczep y trąbkę iáko Giermek ktory/ Y wácek z rosponámi/ y troki zápásem Pieszo zá nim nosiłá. Czemu mi się czásem/ Rosmiać przyszło. Iednák go wszytko przestrzegáłá/ Zeby/ iáko z niechętnych gwiazd to notowáłá/ Wieprzá strzegł się dzikiego. Ale on pałáiąc Ogniem żywey młodości/ y przypadki máiąc Te zá nieustrzeżone/ tym go vpátrował Pilniey wszędy/ żeby się dusznie z nim sprobował/ Aż y ználazł pod dębem żołądź cierpki iedząc/ Więc sposobu nieborak własnego niewiedząc/ Ześcia się z nim. Co mu miał oszczepu nádstáwić/ Y w mieyscu gdzie doczekać. On nie chcąc
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 85
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
/ szedł do Antiochii. 23. I zmieszkawszy tam przez niektóry czas wyszedł/ obchodząc krainę Galatską/ i Frygią; utwierdzając wszystkie ucznie. 24
. A Żyd niektóry imieniem Apollos/ rodem z Aleksandrii/ mąż wymowny/ przyszedł do Efezu/ będąc możnym w piśmiech. 25. Ten był wprawiony w drogę PAńską: a pałając w Duchu/ mówił i nauczał pilnie o PAnu/ wiedząc tylko o chrzcie Janowym. 26. Ten począł bezpiecznie mówić w bożnicy. Którego usłyszawszy Akwilas i Pryscylla/ przyjęli go do siebie/ i dostateczniej mu wyłożyli drogę Bożą. 27. A gdy chciał iść do Achajej/ napomniawszy go bracia/ pisali do uczniów
/ szedł do Antyochiey. 23. Y zmieszkawszy tám przez niektory cżás wyszedł/ obchodząc krajinę Gálátską/ y Frygią; utwierdzájąc wszystkie ucżnie. 24
. A Zyd niektory imieniem Apollos/ rodem z Alexándryey/ mąż wymowny/ przyszedł do Efezu/ będąc możnym w piśmiech. 25. Ten był wpráwiony w drogę PAńską: á pałájąc w Duchu/ mowił y náucżał pilnie o PAnu/ wiedząc tylko o chrzćie Ianowym. 26. Ten pocżął bespiecżnie mowić w bożnicy. Ktorego usłyszáwszy Akwilás y Pryscyllá/ przyjęli go do śiebie/ y dostátecżniey mu wyłożyli drogę Bożą. 27. A gdy chćiał iść do Achájey/ nápomniawszy go bráćia/ pisáli do ucżniow
Skrót tekstu: BG_Dz
Strona: 146
Tytuł:
Biblia Gdańska, Dzieje apostolskie
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
, Każ na szczęśliwe wojny wstąpić progi! Po mnie obaczysz, jakie szczęście będzie, Jako się dalej ta bitwa powiedzie.” Zatym jako skra, gdy się ogień wznieci, Szeroko wszędzie z swym pożarem leci, Tak on potyczkę bierze na swą rękę I z częścią wojska bierze w swą opiekę. Wypadnie żywo ni ogień pałając A chciwie okiem na ordę patrzając, Z odwagą zdrowia jak lew mocny w oczy Ochotnie z pułkiem ku Tatarom skoczy I mężnie wesprze niemałe ich roty Krwawego Marsa sprawując obroty. A lubo gęste — jako grad — padały Z wierzchu na niego nieochronne strzały, Mniej na to patrzy, ale rozdrażniony Lew barziej bije — gdzie chce
, Każ na szczęśliwe wojny wstąpić progi! Po mnie obaczysz, jakie szczęście będzie, Jako się dalej ta bitwa powiedzie.” Zatym jako skra, gdy się ogień wznieci, Szeroko wszędzie z swym pożarem leci, Tak on potyczkę bierze na swą rękę I z częścią wojska bierze w swą opiekę. Wypadnie żywo ni ogień pałając A chciwie okiem na ordę patrzając, Z odwagą zdrowia jak lew mocny w oczy Ochotnie z pułkiem ku Tatarom skoczy I mężnie wesprze niemałe ich roty Krwawego Marsa sprawując obroty. A lubo gęste — jako grad — padały Z wierzchu na niego nieochronne strzały, Mniej na to patrzy, ale rozdrażniony Lew barziej bije — gdzie chce
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 108
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
— dla srogiej narowu Wojny wysyła. Tudzież nieospały, Lecz prawy piastun przyrodzonej chwały Zamoyski bieży, a w ostatku swoje Zdrowie Jeremi dawszy na oboje Życia i śmierci losy, gdzie gromada I kędy upór, tam z boku przypada Na Zaporożców, sam jeden rej wodzi I cne powiaty ku bitwie przywodzi, A dalej, dalej pałając w ferworze Ku kozackiemu obróci taborze. Tu jaki okrzyk i jakowe grady I jak się lały skrwawione Plejady — Nie wiem, jeźli to słońce przez obłoki Widziało, gdy się zaćmił świat szeroki. Tak bowiem gęsto Kozacy strzelali, Że dzień w noc grubą niemal przemieniali, A wszystek impet na tak cnotliwego, Na książę nieśli
— dla srogiej narowu Wojny wysyła. Tudzież nieospały, Lecz prawy piastun przyrodzonej chwały Zamoyski bieży, a w ostatku swoje Zdrowie Jeremi dawszy na oboje Życia i śmierci losy, gdzie gromada I kędy upór, tam z boku przypada Na Zaporożców, sam jeden rej wodzi I cne powiaty ku bitwie przywodzi, A dalej, dalej pałając w ferworze Ku kozackiemu obróci taborze. Tu jaki okrzyk i jakowe grady I jak się lały skrwawione Plejady — Nie wiem, jeźli to słońce przez obłoki Widziało, gdy się zaćmił świat szeroki. Tak bowiem gęsto Kozacy strzelali, Że dzień w noc grubą niemal przemieniali, A wszystek impet na tak cnotliwego, Na książę nieśli
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 120
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971