pod gontem: tu oczom, tam uszom uciechy. Tam każdy ptak do cieplic, jąwszy na suchedni, Lecąc pasie; pożytek i to niepośledni, Bo chociaż, co zastanie w polu, wszytko zobie, Sprawi rolą, gdy nawóz zostawi po sobie. Gdzie indziej sieją, orzą, gdy się wiosna wraca, Bydło pasą, tu jeszcze gospodarz domłaca. Powódź nigdy, grad, chociaż na każdy rok spada, Albo mało, albo też nic szkody nie zada. Nie wynidzie zwierzyna nigdy ze spiżarnie; Kto ma sieci, psy, chłopy, zawsze pewien w sarnie. Ryba, łosoś, pstrąg, lipień, kiełb, jelce, jeśli
pod gontem: tu oczom, tam uszom uciechy. Tam każdy ptak do cieplic, jąwszy na suchedni, Lecąc pasie; pożytek i to niepośledni, Bo chociaż, co zastanie w polu, wszytko zobie, Sprawi rolą, gdy nawóz zostawi po sobie. Gdzie indziej sieją, orzą, gdy się wiosna wraca, Bydło pasą, tu jeszcze gospodarz domłaca. Powódź nigdy, grad, chociaż na każdy rok spada, Albo mało, albo też nic szkody nie zada. Nie wynidzie zwierzyna nigdy ze spiżarnie; Kto ma sieci, psy, chłopy, zawsze pewien w sarnie. Ryba, łosoś, pstrąg, lipień, kiełb, jelce, jeśli
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 13
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
widziała, słyszała, a potem prawdziwy Abrys tamtego króla i granduków wiela Pokaże, że też i mnie jeden z nich udziela,
Szlachcic, że był żartowny: „Żaden obraz — prawi — Jako ty sama oczu moich nie zabawi, Bo cienką wyjechawszy, powróciłaś fasą; Znać, że was to tam nieźle cudzoziemcy pasą.” „Ani Waszmości krzywda, ani moja wina — Rzecze żona — będziesz miał wędrownego syna, Na co tak wiele tracą substancyjej drudzy.” A mąż: „Diabołże po tym, kiedy nie mój, cudzy.” 478. KRZYŻ WIEŚ
Proszono mię do Krzyża na małżeńskie gody. Myśliwszy długo, pojąć
widziała, słyszała, a potem prawdziwy Abrys tamtego króla i granduków wiela Pokaże, że też i mnie jeden z nich udziela,
Szlachcic, że był żartowny: „Żaden obraz — prawi — Jako ty sama oczu moich nie zabawi, Bo cienką wyjechawszy, powróciłaś fasą; Znać, że was to tam nieźle cudzoziemcy pasą.” „Ani Waszmości krzywda, ani moja wina — Rzecze żona — będziesz miał wędrownego syna, Na co tak wiele tracą substancyjej drudzy.” A mąż: „Diabołże po tym, kiedy nie mój, cudzy.” 478. KRZYŻ WIEŚ
Proszono mię do Krzyża na małżeńskie gody. Myśliwszy długo, pojąć
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 214
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ręki będą w kole, Jakie pod rzutnym grzbietem kapryjole! Bujaj, o cudna klaczo, bujaj sobie, Rozmnażaj stado, które tak po tobie Pokupne będzie, że o twe źrebięta Z sobą się będą rozpierać książęta! Szczęsny masztalerz, który cię fartuje, Co cię nakrywa i co cię dekuje; Szczęśliwe łąki, co pasą klacz gładką; Szczęśliwszy stadnik, co cię sprawi matką, A pewnie Pegaz stąd między planety Przeniesie z tobą spłodzone dzianety. SEKRET
Milcz, serce, przebóg! Można-li, Niech cię cicho ogień pali, Wolij-ż zgorzeć od tęsknice Niż wyjawić tajemnice.
Niech z was, o wymowne oczy, Żadna iskra nie wyskoczy, Niech
ręki będą w kole, Jakie pod rzutnym grzbietem kapryjole! Bujaj, o cudna klaczo, bujaj sobie, Rozmnażaj stado, które tak po tobie Pokupne będzie, że o twe źrebięta Z sobą się będą rozpierać książęta! Szczęsny masztalerz, który cię fartuje, Co cię nakrywa i co cię dekuje; Szczęśliwe łąki, co pasą klacz gładką; Szczęśliwszy stadnik, co cię sprawi matką, A pewnie Pegaz stąd między planety Przeniesie z tobą spłodzone dzianety. SEKRET
Milcz, serce, przebóg! Można-li, Niech cię cicho ogień pali, Wolij-ż zgorzeć od tęsknice Niż wyjawić tajemnice.
Niech z was, o wymowne oczy, Żadna iskra nie wyskoczy, Niech
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 11
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i znikome owe Fruktów różnych ogrody gdzieś Hesperydowe, Po tacach rubinowych wszystko rozłożywszy. Jeszcze o Gamineda bogów uprosiwszy Z niebieską ambrozją i swemi nektary, I temi kryształowe napieniwszy czary, Stół on złoty, jako jest długi i szeroki, Zastawiła; a te to potrawy i soki, Które nie apetyty bezdenne i brzuchy, Ale pasą wysokie umysły i duchy, A skutku są takiego, że kto ich zakusi, Ziemia mu i co na niej śmierdzieć zaraz musi. Za nie, zdrowie i żywot sobie tak ten waży, Jakoby tu na warcie tylko był i straży Przed onym nieśmiertelnym. Ten gdy stół smakuje, Ręki w węglu żarliwym Scewola nie czuje
i znikome owe Fruktów różnych ogrody gdzieś Hesperydowe, Po tacach rubinowych wszystko rozłożywszy. Jeszcze o Gamineda bogów uprosiwszy Z niebieską ambrozyą i swemi nektary, I temi krzyształowe napieniwszy czary, Stół on złoty, jako jest długi i szeroki, Zastawiła; a te to potrawy i soki, Które nie apetyty bezdenne i brzuchy, Ale pasą wysokie umysły i duchy, A skutku są takiego, że kto ich zakusi, Ziemia mu i co na niej śmierdzieć zaraz musi. Za nie, zdrowie i żywot sobie tak ten waży, Jakoby tu na warcie tylko był i straży Przed onym nieśmiertelnym. Ten gdy stół smakuje, Ręki w węglu żarliwym Scewola nie czuje
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 126
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
mam Hektorowej, Takim sposobem umrzeciem gotowy W twoich oczach, Anno, a tybyś z litości Zimnym marmurem przykryła me kości, Na którym ten napis byłby wydrożony: Tu ślicznej Anny rycerz położony. 753. List do pewnej osoby.
Tam gdzie patrzą ku niebu sławnych Birż pałace A ogromnej fortece znamienite prace Kunsztownym dziełem pasą oczy niejednego, Gdym wyszedł na równinę pola przyległego, W myślach swych zadumany, te skargi rzewliwe Słyszało tylko echo a wiatry życzliwe. Wdzięczne światło niebieskie i ty bujna ziemi, I wy rzeki ciekące kanały wiecznymi, I wy kwitnące łąki i niwy przestrone I wy, wdzięczne doliny, kwiatami upstrzone, Świadkami bądźcie moich
mam Hektorowej, Takim sposobem umrzeciem gotowy W twoich oczach, Anno, a tybyś z litości Zimnym marmurem przykryła me kości, Na ktorym ten napis byłby wydrożony: Tu ślicznej Anny rycerz położony. 753. List do pewnej osoby.
Tam gdzie patrzą ku niebu sławnych Birż pałace A ogromnej fortece znamienite prace Kunsztownym dziełem pasą oczy niejednego, Gdym wyszedł na rowninę pola przyległego, W myślach swych zadumany, te skargi rzewliwe Słyszało tylko echo a wiatry życzliwe. Wdzięczne światło niebieskie i ty bujna ziemi, I wy rzeki ciekące kanały wiecznymi, I wy kwitnące łąki i niwy przestrone I wy, wdzięczne doliny, kwiatami upstrzone, Świadkami bądźcie moich
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 226
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
sum ciub grãdium, sed tu non me mutabis in te, sed tu mutabis in me. I dla tego to mówi Jacobus de Voragine, w kościele Bożym teraz śpiewają przy Mszej Gloria in excelsis Deo, iż jesteśmy towarzyszami Aniołów świętych/ którzy tą piosneczką ustawnie wychwalają Pana Boga/ dziękując mu za to/ że się pasą widzeniem twarzy jego Boskiej/ i tego bankietu świętego wiecznie zażywają. . Jednego abowiem pokarmu i jednegoż chleba/ tak wojujący jako i triumfujący kościół zażywa; tylko ta jest różnica/ iż po śmierci będziem go zażywać oblicznie per claram visionem, jako Teologowie nauczają: a teraz na tym bankiecie kościoła wojującego/ zażywamy pod zasłonami
sum ciub grãdium, sed tu non me mutabis in te, sed tu mutabis in me. Y dla tego to mowi Iacobus de Voragine, w kośćiele Bożym teraz spiewáią przy Mszey Gloria in excelsis Deo, iż iestesmy towárzyszámi Anyołow świętych/ ktorzy tą piosneczką vstáwnie wychwaláią Páná Bogá/ dźiękuiąc mu zá to/ że się pásą widzeniem twárzy iego Boskiey/ y tego bankietu świętego wiecznie záżywáią. . Iednego ábowiem pokármu y iednegoż chlebá/ ták woiuiący iáko y tryumphuiący kośćioł záżywa; tylko tá iest rożnicá/ iż po śmierći będźiem go záżywáć oblicznie per claram visionem, iáko Theologowie náuczáią: á teraz ná tym bánkiećie kośćiołá woiuiącego/ záżywamy pod zasłonámi
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 60
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
w żelaznych mają być konserwowane klatkach. Jedzą chleb i wszelką leguminę, cukier, biszkokty. W krajach tych, gdzie się znajdują, tak są ostróżne obawiając się wężów, iż w lasach na wysokich drzew subtelnych gałązeczkach gniazda sobie jak pilki okrągłe formują, z małą dla wejścia i wyścia dziurką. W Indyj stadami gdy się pasą, papug dwie na wierzchołkach drzewa wartują, te postrzegłszy co niebezpiecznego, znak jaki do zlecenia dają. Historie różne o papugach napisałem w Części 1. Aten pod ptakami. Nierembergius w Historyj naturalnej świadczy, że papuga nauczona była wymawiać wyraźnie te słowa: Sancte Thoma ora pro nobis.
PORFIRIO po Grecku, po Polsku
w żelaznych maią bydź konserwowane klatkach. Iedzą chleb y wszelką leguminę, cukier, biszkokty. W kraiach tych, gdzie się znayduią, tak są ostrożne obawiaiąc się wężow, iż w lasach na wysokich drzew subtelnych gałązeczkach gniazda sobie iak pilki okrągłe formuią, z małą dla weyścia y wyścia dziurką. W Indyi stadami gdy się pasą, papug dwie na wierzchołkach drzewa wartuią, te postrzegłszy co niebespiecznego, znak iáki do zlecenia daią. Historye rożne o papugach napisałem w Części 1. Aten pod ptakami. Nierembergius w Historii naturalney swiadczy, że papugá nauczona była wymawiać wyraznie te słowa: Sancte Thoma ora pro nobis.
PORPHIRIO po Grecku, po Polsku
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 299
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
tam obserwują takie, że choć by rok męża w domu nie było, byle nie wyjeżdzał za Brytanię dziecię urodzone przez Zonę, przyjęte być powinno za swoje, i do działu fortuny należy, jako legitima Proles.
ANGLII forma jest piramidalna u Geografów: eria mglista: Bydła tam przez 9. Miesięcy na trawie się dobrej pasą. Wina niemasz, tylko gorzałki mocnej dosyć, piwa także Angielskiego; wilków tu czyli naturalnie ziemia nigdy nie miała, czyli też jako pisza, że Roku 966 takie ich było mnóstwo, że w domach dzieci pożyrały, więc Edgardus Król naznaczył za karę Obywatelom Księstwa Walli, za rebelię, aby mu za roczny
tam obserwuią takie, że choć by rok męża w domu nie bylo, byle nie wyieżdzał za Brytannię dziecie urodzone prżez Zonę, przyięte bydź powinno za swoie, y do działu fortuny należy, iako legitima Proles.
ANGLII forma iest pyramidalná u Geografow: àérya mglista: Bydła tam przez 9. Miesięcy na trawie się dobrey pásą. Wina niemasz, tylko gorzałki mocney dosyć, piwa także Angielskiego; wilkow tu czyli naturalnie źiemia nigdy nie miała, czyli też iako pisza, że Roku 966 takie ich było mnostwo, że w domach dzieci pożyrały, więc Edgardus Krol naznaczył za karę Obywatelom Xięstwa Wálli, za rebellię, aby mu za roczny
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 403
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
Szkotowie kamienia miasto drew zażywają Koło Dublina Miasta Stołecznego Hibernii, drzewo wrzucone w pewne jezioro, z strony tej co jest ku ziemi w żelazo przemieniasię, z tej co wodą objęta w Kamień, a tą stroną co jest na wierzchu, drzewa retinet naturam et siguram. Ze wilków nie masz, Owce w nocy po górach pasą się. W Anglii w Księstwie Walli, w Klasztorze Bangor, aliàs Bangóra Benchor, 900, Mnichów pozabijali rozbójnicy. Ztego Klasztoru Luanus wysłany sto Klasztorów w Hibernii, i Szkocyj fundował. Stąd wyszedł Z: Columbanus multorum in spiritu Filiorum Pater, inne portenta Anglii wspomniałem w Części II. Aten, tam cię
Szkotowie kamienia miasto drew zażywaią Koło Dublina Miásta Stołecznego Hibernii, drzewo wrzucone w pewne iezioro, z strony tey co iest ku ziemi w żelazo przemieniasię, z tey co wodą obięta w Kamień, a tą stroną co iest na wierzchu, drzewa retinet naturam et siguram. Ze wilkow nie masz, Owce w nocy po gorach pasą się. W Anglii w Xięstwie Walli, w Klasztorze Bangor, aliàs Bangora Benchor, 900, Mnichow pozabiiali rozboynicy. Ztego Klásztoru Luanus wysłany sto Klasztorow w Hibernii, y Szkocyi fundował. Ztąd wyszedł S: Columbanus multorum in spiritu Filiorum Pater, inne portenta Anglii wspomniałem w Części II. Aten, tam cię
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 412
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
do Golfu, aliàs ciasnego Morza, albo Nigro pontu idącego. Jest tej Peninsuły Krymu w koło na mil 100. Prosa najwięcej rodzi; z którego chleb pieką Obywatele: Pastwiska tu są dobre, a na nich mnóstwo owiec, koni, wielbłądów. Bydła się w polu nie tylko w lecie, ale i w zimie pasą, kopytami z śniegu trawy dobywając. Lody co się ścinają na jeziorach, zbierają na sól. KRYMU Stolica starożytnych czasów było Miasto Crimea, Kryminda, teraz Wioska nad rzeką Gerukesu, dziś Stolicą jest Bakszy Szaraj Rezydencja Hana Krymskiego nad rzeką Kabarta. W Kafie Mieście, olim Teodozyj, albo Teodosiopolis zwanym, dwiema Kasztelami ufortyfikowanym
do Golfu, aliàs ciasnego Morza, albo Nigro pontu idącego. Iest tey Peninsuły Krymu w koło na mil 100. Prosa naywięcey rodzi; z ktorego chleb pieką Obywatele: Pastwiska tu są dobre, a na nich mnostwo owiec, koni, wielbłądow. Bydła się w polu nie tylko w lecie, ale y w zimie pasą, kopytami z śniegu trawy dobywaiąc. Lody co się scinaią na ieziorach, zbieraią na sol. KRYMU Stolica starożytnych czasow było Miasto Crimea, Criminda, teraz Wioska nad rzeką Gerukesu, dziś Stolicą iest Bakszy Szaray Rezydencya Haná Krymskiego nad rzeką Kabarta. W Kaffie Mieście, olim Teodozyi, albo Theodosiopolis zwanym, dwiema Kasztelami ufortyfikowanym
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 422
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756