wziąwszy sześć tysięcy, Waszym sejmu konsultom o jak nie praw więcej! Lubo każdy kiedy wziąć skłania się w tej mierze, Lecz na upad matki swej syn dobry nie bierze. ... Przypomnicie przodków swych krwawopotne czoła, Którymi co nabyli, wy tracicie zgoła, Co swym męstwem, odwagą państwa wielkie brali A bogatym paniętom prawa ustawiali. Tym przestronność państw polskich matka była własna, A wam teraz w granicach jest ojczyzna ciasna. Przez niedbalstwo, oziębłość, praktyki i zdrady Polska nasza niszczeje, giną jej osady. Wszak z tych kuźniów, co oni, szable nabywacie, Nie dla kształtu, rozumiem, przy bokach je macie. Taż
wziąwszy sześć tysięcy, Waszym sejmu konsultom o jak nie praw więcej! Lubo każdy kiedy wziąć skłania się w tej mierze, Lecz na upad matki swej syn dobry nie bierze. ... Przypomnicie przodków swych krwawopotne czoła, Którymi co nabyli, wy tracicie zgoła, Co swym męstwem, odwagą państwa wielkie brali A bogatym paniętom prawa ustawiali. Tym przestronność państw polskich matka była własna, A wam teraz w granicach jest ojczyzna ciasna. Przez niedbalstwo, oziębłość, praktyki i zdrady Polska nasza niszczeje, giną jej osady. Wszak z tych kuźniów, co oni, szable nabywacie, Nie dla kształtu, rozumiem, przy bokach je macie. Taż
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 730
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nie będzie?
Komnato, także wyględy, Z których ja patrzyła wszędy, I pokoje skryte, Rozkoszy obfite,
I ciebie już żegnam, ziele, Któregom nasiała wiele. Któż cię tu rwać będzie, Kiedy mnie nie będzie?
I ty, śliczny rozmarynie, Już cię ono szczęście minie, Kiedym cię łamała, Paniętom dawała.
Żegnam i pachnącą różą, Dla niej mi panięta służą; Teraz to ustanie. Kiedy mnie nie stanie.
Bóg cię żegnaj i lilia, Już cię ona rozkosz mija: Pókim w domu była, Młodzieńce-m bawiła.
I ty, śliczny majeranie, Już ja będę w inszym stanie, A moje kochanie Z
nie będzie?
Komnato, także wyględy, Z których ja patrzyła wszędy, I pokoje skryte, Rozkoszy obfite,
I ciebie już żegnam, ziele, Któregom nasiała wiele. Któż cię tu rwać będzie, Kiedy mnie nie będzie?
I ty, śliczny rozmarynie, Już cię ono szczęście minie, Kiedym cię łamała, Paniętom dawała.
Żegnam i pachnącą różą, Dla niej mi panięta służą; Teraz to ustanie. Kiedy mnie nie stanie.
Bóg cię żegnaj i lilija, Już cię ona rozkosz mija: Pókim w domu była, Młodzieńce-m bawiła.
I ty, śliczny majeranie, Już ja będę w inszym stanie, A moje kochanie Z
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 13
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
obozem w Hejmbachu i około niego, to jest w półmili za Griermershejmem rebelizancką twierdzą, a w dobrej mili przed Spirem, które zacne miasto skoro Elearowie tak daleko w cudzych krajach o cudzym groszu (za co itu jeszcze płacono) obaczyli, aby uważyli w tem niejakie szczęście swoje, bo się to ledwie książętom i inszym paniętom za wielkiemi ekspensami zejdzie, napominała ich Ewangelia ś. „Błogosławione oczy które widzą to, co wy widzicie. Mówię wam albowiem, iż wiele proroków i królów chcieli widzieć to co wy widzicie, a nie widzieli i t d.” A iż to pierwsza była za hetmanowania pomienionego (w przeszłym rozdz.) Radziwiła
obozem w Hejmbachu i około niego, to jest w półmili za Griermershejmem rebelizancką twierdzą, a w dobrej mili przed Spirem, które zacne miasto skoro Elearowie tak daleko w cudzych krajach o cudzym groszu (za co itu jeszcze płacono) obaczyli, aby uważyli w tem niejakie szczęście swoje, bo się to ledwie książętom i inszym paniętom za wielkiemi expensami zejdzie, napominała ich Ewangielia ś. „Błogosławione oczy które widzą to, co wy widzicie. Mówię wam albowiem, iż wiele proroków i królów chcieli widzieć to co wy widzicie, a nie widzieli i t d.” A iż to pierwsza była za hetmanowania pomienionego (w przeszłym rozdz.) Radziwiła
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 97
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
owszem Sejmową powagą i Konstytuciami aprobowaliszmy. XLVII.
A bodaj jeszcze/ i zynszej miary/ nie latet anguis in Herba? Gdyż wiemy/ jako wielkim kosztem/ i zdrowia odwagą/ tameczni Cudzoziemscy Nobiles, dosługują się/ u Cesarzów; Baronias; Barones potym Comitatus; Comites, Marchionatus; Ducatus, etc. Ale naszym Paniętom/ sine discrimine, sine gradibus et sine meritis, jednym cugiem/ za jedną furą/ aniektórym per tertias personas, vel literas larga manu, takie Tytuły/ ad libitum, prostituuntur: etiam aliquando ignotis, externi Regni incolis? Podobno dla tego/ aby per occasionem byli memores, accepti beneficii, chocią compendio publico
owszem Seymową powágą y Constytuciámi approbowaliszmy. XLVII.
A boday ieszcze/ y zynszey miáry/ nie latet anguis in Herba? Gdysz wiemy/ iáko wielkim kosztem/ y zdrowia odwágą/ tameczni Cudzoźiemscy Nobiles, dosługuią się/ v Cesarzow; Baronias; Barones potym Comitatus; Comites, Marchionatus; Ducatus, etc. Ale nászym Pániętom/ sine discrimine, sine gradibus et sine meritis, iednym cugiem/ zá iedną furą/ ániektorym per tertias personas, vel literas larga manu, takie Tytuły/ ad libitum, prostituuntur: etiam aliquando ignotis, externi Regni incolis? Podobno dla tego/ áby per occasionem byli memores, accepti beneficii, choćią compendio publico
Skrót tekstu: GrodzPrzes
Strona: D2v
Tytuł:
Przestroga o tytułach i dygnitarstwach
Autor:
Adam Grodziecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
z niem pospołu, Chcąc go mieć na wieczerzy u swojego stołu, I taką mu cześć czyni, że Herkulesowi Nie mógłby więtszej czynić ani Gradywowi. PIEŚŃ XVII.
CXIV.
Nadto go w swem pałacu postawił budownem, W pokojach, ozdobionych obiciem kosztownem. Orygillę także czcił i swem pacholętom Prowadzić ją rozkazał i pierwszem paniętom. Ale czas, abym znowu o Gryfonie śpiewał, Który się w on czas żadnej zdrady nie spodziewał, Ani od towarzysza ani od żadnego, I do wieczora niemal twardo spał samego.
CXV.
Gdy się ocknął i postrzegł, że się dobrze było Do późnego wieczora słońce nachyliło, Poszedł tam, gdzie od niego
z niem pospołu, Chcąc go mieć na wieczerzy u swojego stołu, I taką mu cześć czyni, że Herkulesowi Nie mógłby więtszej czynić ani Gradywowi. PIEŚŃ XVII.
CXIV.
Nadto go w swem pałacu postawił budownem, W pokojach, ozdobionych obiciem kosztownem. Orygillę także czcił i swem pacholętom Prowadzić ją rozkazał i pierwszem paniętom. Ale czas, abym znowu o Gryfonie śpiewał, Który się w on czas żadnej zdrady nie spodziewał, Ani od towarzysza ani od żadnego, I do wieczora niemal twardo spał samego.
CXV.
Gdy się ocknął i postrzegł, że się dobrze było Do późnego wieczora słońce nachyliło, Poszedł tam, gdzie od niego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 30
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mogą wszelakie trudności/ jakieby tylko mogły się naleźć w płaceniu na pewnym miejscu w cudzej ziemi także in specie. Aleć się podobno iści tak/ jako się też iścił jeden/ czegom dobrze świadom/ tak lat dziesięć/ z Prus bratu swemu do Norembergu. Do którego Pieniędzy teraźniejszej.
napisał/ aby pewnym Paniętom tutecznym/ odliczył tam złotych 2000. za tyleż ich tu w Koronie dla nich do niego oddanych/ a odebrał je był w Talerach. I tak Noremberszczanin uczynił; odliczył im tam złotych 2000. które w Norembergu uczyniły Talerów tylko 400. abo Czerwonych złotych 200. Bo na ten czas tam jeszcze/ jako i indziej
mogą wszelákie trudnośći/ iákieby tylko mogły się náleść w płáceniu ná pewnym mieyscu w cudzey źiemi tákże in specie. Aleć się podobno iśći ták/ iáko się też iśćił ieden/ czegom dobrze świádom/ ták lat dźieśięć/ z Prus brátu swemu do Norembergu. Do ktorego Pieniędzy teráznieyszey.
nápisał/ áby pewnym Paniętom tutecznym/ odliczył tám złotych 2000. zá tyleż ich tu w Koronie dla nich do niego oddánych/ á odebrał ie był w Talerách. Y ták Noremberszczánin vczynił; odliczył im tám złotych 2000. ktore w Norembergu vczyniły Talerow tylko 400. ábo Czerwonych złotych 200. Bo ná ten czás tám ieszcze/ iáko y indźiey
Skrót tekstu: GrodDysk
Strona: Ciij
Tytuł:
Dyskurs o cenie pieniędzy teraźniejszej
Autor:
Jan Grodwagner
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
ekonomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
ż miesiąca wyrażonych szelmów obieszeniem tanti sper portretów ich, za którymi wierny sługa, ordynans tychże giemeine preis na asystencją brandmarkiem i ztem u pręgierza rózg wyprawiony w tęż podróż. Na powściągnienie falsi apetitus myślenia z czasem o skórze mej, gdyby się na moim ojcu wikarym było udało. 11. Dawszy ad mentem paniętom decyzji mojej ściągnienie, sam na większy triumf tak nagle onym w górę idącym szczęściem wziąłem lekarstwo, które huczno brzmiące skutki oraz z tychże sufumigacje na wieczną chwałę. Co zaś do krescytywy, ta prędsza i wyższa już być nie może, onym ofiarowałem jako tak godnie życiem, zdrowiem, honorem i fortuną na
ż miesiąca wyrażonych szelmów obieszeniem tanti sper portretów ich, za którymi wierny sługa, ordynans tychże giemeine preis na asystencją brandmarkiem i stem u pręgierza rózg wyprawiony w tęż podróż. Na powściągnienie falsi apetitus myślenia z czasem o skórze mej, gdyby się na moim ojcu wikarym było udało. 11. Dawszy ad mentem paniętom decyzji mojej ściągnienie, sam na większy tryumf tak nagle onym w górę idącym szczęściem wziąłem lekarstwo, które huczno brzmiące skutki oraz z tychże sufumigacje na wieczną chwałę. Co zaś do krescytywy, ta prędsza i wyższa już być nie może, onym ofiarowałem jako tak godnie życiem, zdrowiem, honorem i fortuną na
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 133
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
? jeżeli ten honor kupować Kapitulacją ma Rotmistrz, toć dopiero honor Porucznikowski powinien albo kupować, albo nic zaniego niebrać Pan Porucznik. O! jakto i w Szlachetnym Narodzie przed ludźmi bzydko, nietylko przed Bogiem: co kilku Poruczników pobrało Chorągwi i są drukowani w Kompu cię Rotmistrzami; a ciż Paniętom i Panom poustępowali Rotmistrzostwa, żeby odnich jako Porucznicy brali Kapitulacją i poczty Rotmistrzowskie. O! Tempora O! Mores. Jest zwyczaj i to niedobry i rzadki w Cudzych Krajach że Regimenty i Pułkownikostwa kupują, bo i honor i pożytek otrzymują Ale tu u nas płacić z swojej szkatuły i kupować honor, żeby subalterem Oficjer
? ieżeli ten honor kupować Kapitulacyą ma Rotmistrz, toć dopiero honor Porucznikowski powinien albo kupować, albo nic zaniego niebrać Pan Porucznik. O! iakto y w Szlachetnym Narodzie przed ludźmi bzydko, nietylko przed Bogiem: co kilku Porucznikow pobrało Chorągwi y są drukowani w Kompu ćie Rotmistrzami; á ćiż Paniętom y Panom poustępowali Rotmistrzostwa, żeby odnich iako Porucznicy brali Kapitulacyą y poczty Rotmistrzowskie. O! Tempora O! Mores. Iest zwyczay y to niedobry y rzadki w Cudzych Kraiach że Regimenty y Pułkownikostwa kupuią, bo y honor y pożytek otrzymuią Ale tu u nas płacić z swoiey szkatuły y kupować honor, żeby subalterem Officyer
Skrót tekstu: JabłSkrup
Strona: 71
Tytuł:
Skrupuł bez skrupułu w Polszcze
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1730
Data wydania (nie wcześniej niż):
1730
Data wydania (nie później niż):
1730
4 do miasteczka Vinzort (Windsor), w samem miasteczku do widzenia niemasz nic, ale Zamek nad miastem na górze dobrze fortifikowauy, w którym jest i Garnizon; tam wszedszy w pierwszą bramę na pierwszym dziedzińcu mieliśmy do widzenia kaplicę wielką alboli kościół, w którym królowie Angielscy dają Ordre Książętom i inszym zacnym paniętom, to jest podwiązkę przydając im te litery: Honni soit qui mai y pense, według polskiego to się rozumieć ma: Wstyd niech będzie temu, ktoby źle rozumiał. Jako historia powiada, że stąd się wzięła ta Jarrefiere i dawnych czasów la Comtesse de Salizbeli kochanka królewska w tańcu będąc podwiązkę upuściła, i natychmiast
4 do miasteczka Vinzort (Windsor), w samem miasteczku do widzenia niemasz nic, ale Zamek nad miastem na górze dobrze fortifikowauy, w którym jest i Garnizon; tam wszedszy w pierwszą bramę na pierwszym dziedzińcu mieliśmy do widzenia kaplicę wielką alboli kościół, w którym królowie Angielscy dają Ordre Xiążętom i inszym zacnym paniętom, to jest podwiązkę przydając im te litery: Honni soit qui mai y pense, według polskiego to się rozumieć ma: Wstyd niech będzie temu, ktoby źle rozumiał. Jako historya powiada, że stąd się wzięła ta Jarrefiere i dawnych czasów la Comtesse de Salizbeli kochanka królewska w tańcu będąc podwiązkę upuściła, i natychmiast
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 160
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883