Nie mógł zginąć, bo wszytkie pamiętał gościńce. Figiel a figiel cały, pannom chustki kradał, Ze wszytkimi sztukami, tylko że nie gadał. Trafiło się, żem w cłom swój zaprosił sąsiadów, Więc to, co do ziemiańskich należy obiadów, Kucharz gotuje: mięsa, zwierzyny i ptaki; Panna: mleczka, papinki i insze przysmaki, Żeby i syty znalazł co jeść z apetytem; A to wszytko do sklepu wniesiono z korytem. Patrzcież, co Figiel zrobił. Zakradszy się skrycie, Jedno zepsował, drugie pojadł na korycie, Jabłka tylko zostawił same a orzechy. Co gdy powiadam gościom swym, nie bez uciechy, Aż żona
Nie mógł zginąć, bo wszytkie pamiętał gościńce. Figiel a figiel cały, pannom chustki kradał, Ze wszytkimi sztukami, tylko że nie gadał. Trafiło się, żem w cłom swój zaprosił sąsiadów, Więc to, co do ziemiańskich należy obiadów, Kucharz gotuje: mięsa, zwierzyny i ptaki; Panna: mleczka, papinki i insze przysmaki, Żeby i syty znalazł co jeść z apetytem; A to wszytko do sklepu wniesiono z korytem. Patrzcież, co Figiel zrobił. Zakradszy się skrycie, Jedno zepsował, drugie pojadł na korycie, Jabłka tylko zostawił same a orzechy. Co gdy powiadam gościom swym, nie bez uciechy, Aż żona
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 37
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uznali Rzymianie, aby nie tylko z akcji chwalebnych, ale też z czystej konwersacji godność i zacność szlachectwa wydawać się mogła.
I próżnowania zakazało prawo temuż stanowi: Verus eques non sit deses.
Bo jako przez czynienie doskonałość człowieka perfekcyjonować się zwykła, tak przez próżnowanie tępieje i upada zwyczajnie. Nierad cię widzę, miły papinku, coś się w bławatny zasznurował żupanik, czuprynkę kaczorową krochmaląc albo wąsik we zwierciedle gumując i sztafirując. Nie samej tylko płci niewieściej, ale każdemu zalecić się powinieneś, bo jeżeli białejgłowie najbardziej należeć usiłujesz, słusznie cię tym nazwać mogą, co białej płci sekretnie dało przyrodzenie. Przez czynienie powołaniu swojemu przyzwoite doskonałości nabywać
uznali Rzymianie, aby nie tylko z akcyi chwalebnych, ale też z czystej konwersacyi godność i zacność szlachectwa wydawać się mogła.
I próżnowania zakazało prawo temuż stanowi: Verus eques non sit deses.
Bo jako przez czynienie doskonałość człowieka perfekcyjonować się zwykła, tak przez próżnowanie tępieje i upada zwyczajnie. Nierad cię widzę, miły papinku, coś się w bławatny zasznurował żupanik, czuprynkę kaczorową krochmaląc albo wąsik we zwierciedle gumując i sztafirując. Nie samej tylko płci niewieściej, ale każdemu zalecić się powinieneś, bo jeżeli białejgłowie najbardziej należeć usiłujesz, słusznie cię tym nazwać mogą, co białej płci sekretnie dało przyrodzenie. Przez czynienie powołaniu swojemu przyzwoite doskonałości nabywać
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 188
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Na wywrót za wykrętami ludzkimi i prawa, i wszelka tym i czasy idzie dyspozycja: co było przedtem grzechem i ohydą, to teraz w proporcyją życia i stanu szlacheckiego wchodzi. Pochyłym drzewem nazwą, kto dla pokoju ustąp i swojego, flakiem, kto niepyszny i niehumorowaty, tchórzem, kto nie napaśnik i nie wartogłów, papinkiem, kto nie wypije i nie żyje nad miarę. Mądrze odważnym i na walniejszą ojczyzny potrzebę zachowującym się, kto z okazji sromotnie uciecze; modnym i galantomem, kto w lubieżnej zbytkuje akcji albo francy dostanie; oszczędnym, kto sknyrą; jowialistą, kto wszetecznym albo szalbierzem, czyli błaznem; zacnym i delikatnego urodzenia pańskiego,
Na wywrót za wykrętami ludzkimi i prawa, i wszelka tym i czasy idzie dyspozycyja: co było przedtem grzechem i ohydą, to teraz w proporcyją życia i stanu szlacheckiego wchodzi. Pochyłym drzewem nazwą, kto dla pokoju ustąp i swojego, flakiem, kto niepyszny i niehumorowaty, tchórzem, kto nie napaśnik i nie wartogłów, papinkiem, kto nie wypije i nie żyje nad miarę. Mądrze odważnym i na walniejszą ojczyzny potrzebę zachowującym się, kto z okazyi sromotnie uciecze; modnym i galantomem, kto w lubieżnej zbytkuje akcyi albo francy dostanie; oszczędnym, kto sknyrą; jowialistą, kto wszetecznym albo szalbierzem, czyli błaznem; zacnym i delikatnego urodzenia pańskiego,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 193
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
grona/ Rozum swój fatyguje/ i niespane czasem Miewa nocy. Tak i ja ukryta tym lasem Nigdy nie popróżnuję/ Zwierz ten tu strzelając/ Na co patrzysz i sama; Owe zaś biegając Próżno tylko upatrzył; Jako która bywszy Jedynaczką u Matki/ i nic nie zażywszy Wiatru nawet przykrego/ prócz się uchowała/ W papinkach i pieszczotach. I choć ją to dała Matka to do nas na dalsze panieńskie Ćwiczenie Tedy próżno. Bowiem już miękkie przyrodzenie Utwierdzone zwyczajem i przeszłą niekarą Górę wzięło. Czegom ja dworką będąc starą Postrzegała częstokroć w potocznych rozmowach/ Ze jakaś osobliwą w bezpieczniejszych mowach Miała swoję uciechę i śmiać się jej było/ I poigrać
groná/ Rozum swoy fatyguie/ y niespáne czásem Miewa nocy. Ták y ia vkryta tym lásem Nigdy nie poprożnuię/ Zwierz ten tu strzeláiąc/ Na co pátrzysz y samá; Owe zaś biegaiąc Prożno tylko vpátrzył; Iako ktora bywszy Iedynaczką v Mátki/ y nic nie záżywszy Wiátru nawet przykrego/ procz się vchowáłá/ W pápinkách y pieszczotach. Y choć ią to dáłá Matká to do nas ná dalsze panienskie cwiczenie Tedy prożno. Bowiem iuż miękkie przyrodzenie Vtwierdzone zwyczaiem y przeszłą niekárą Gorę wzięło. Czegom ia dworką będąc stárą Postrzegałá częstokroć w potocznych rozmowách/ Ze iákaś osobliwą w bespiecznieyszych mowach Miáłá swoię vciechę y smiać się iey było/ Y poigrać
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 83
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
i po całych godzinach być mogą pod wodą/ a jeszcze nie zasłaniając oczu. Znieść mogą dziwnie nędzę i pracą: ale z drugiej strony całe nocy trawią zbytkując/ żrąc i pijąc bez miary. Gdy niewiasta porodzi/ mąż jej kładzie się na łóżku: nawiedzają go/ i przyjmuje podarki/ które mu noszą: je papinki/ i rzeczy rozkoszne dla posilenia: a nakoniec czyni to wszystko/ co czynią indziej sześćniedziałki. bogactwa/ które dziś wywożą z Brasilu/ jest Werzyno/ bawełna piękna/ cukry grzeczne: a niemasz rzeczy w Europie/ które tam przewożą/ coby się lepiej udawała/ jako cukrowe trzciny. Lat przeszłych/
y po cáłych godźinách być mogą pod wodą/ á iescze nie zásłániáiąc oczu. Znieść mogą dźiwnie nędzę y pracą: ále z drugiey strony cáłe nocy trawią zbytkuiąc/ żrąc y piiąc bez miáry. Gdy niewiástá porodźi/ mąż iey kłádźie się ná łożku: náwiedzáią go/ y prziymuie podarki/ ktore mu noszą: ie pápinki/ y rzeczy roskoszne dla pośilenia: a nákoniec czyni to wszystko/ co czynią indźiey sześćniedźiałki. bogáctwá/ ktore dźiś wywożą z Brásilu/ iest Werzyno/ báwełná piękna/ cukry grzeczne: á niemász rzeczy w Europie/ ktore tám przewożą/ coby się lepiey vdawáłá/ iáko cukrowe trzćiny. Lat przeszłych/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 301
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
była materia Kupiona, kochankowi dała amazja. Zaczym piąty raz skoro Orion odnowi Dzień złotemi promieńmi, Włoch ku ratuszowi Poszedł na swą sesją. Oni w zwykłe rady Zasiadszy na dywanie, powszednie biesiady Stroją w podziemnem gmachu antypodów kształtem. Przy cichodźwięcznej lutni głównego ryczałtem Ma wina i posługacz, nadto państwo sami Wymyślnemi się wzajem pasą papinkami. Tego jeszcze tylko brak, że skutek miłości Nie ma miejsca w przybytku podległem ciemności. Jeszcze się drożą, jeszcze upor uprzykrzony Łagodną melodią nie jest zwyciężony Ni jedwabnemi słowy. Ta co narzekała Przedtym na kogoś, teraz sama skamieniała, Tylko się niepotrzebnie respektami bawi, A o znaku potomstwa w małżeństwie coś prawi Bojaźnią
była materya Kupiona, kochankowi dała amazya. Zaczym piąty raz skoro Oryon odnowi Dzień złotemi promieńmi, Włoch ku ratuszowi Poszedł na swą sessyą. Oni w zwykłe rady Zasiadszy na dywanie, powszednie biesiady Stroją w podziemnem gmachu antypodow kształtem. Przy cichodźwięcznej lutni głownego ryczałtem Ma wina i posługacz, nadto państwo sami Wymyślnemi się wzajem pasą papinkami. Tego jeszcze tylko brak, że skutek miłości Nie ma miejsca w przybytku podległem ciemności. Jeszcze sie drożą, jeszcze upor uprzykrzony Łagodną melodyą nie jest zwyciężony Ni jedwabnemi słowy. Ta co narzekała Przedtym na kogoś, teraz sama skamieniała, Tylko sie niepotrzebnie respektami bawi, A o znaku potomstwa w małżeństwie coś prawi Bojaźnią
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 81
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
Mamki Dziecię odsadzą w drugim i to ledwie Roku/ Ze utyje jak cielę/ tamże go zostawią Do kilku lat/ aż zgnije miedzy Fraucymerem. Całują/ pieszczą/ muszczą/ czasem i przytulą Nieostrożnie gdzie indzie/ że się chłopiec zbeztwi/ Ba czasem i nauczy/ i siągać już pocznie Gdzie nie trzeba. Tym czasem papinkami karmią. Uchowaj BOże inszej potrawy dzicięciu Tylko co się na[...] ątko zwykło terminować/ Jako to Gołąbiątko/ Kurczątko/ Cielątko. Wołowego niedać mu Mięsa ani Grochu/ Trucizna niemoże być dzicięciu gotowszą/ I tak miedzy onemi roście białogłowy Sardanapalę młode tracąc zdrowie/ wszytką Na koniec i czerstwość i ochotę do cnoty/ Bo
Mamki Dźiećię odsadzą w drugim y to ledwie Roku/ Ze vtyje ják ćielę/ támże go zostáwią Do kilku lat/ áż zgnije miedzy Fraucymerem. Całują/ pieszczą/ muszczą/ czásem y przytulą Nieostrożnie gdźie indźie/ że się chłopiec zbestwi/ Ba czásem y náuczy/ y siągáć już pocznie Gdźie nie trzebá. Tym czásem pápinkámi kármią. Vchoway BOże inszey potrawy dźićięćiu Tylko co się ná[...] ątko zwykło terminowáć/ Iáko to Gołąbiątko/ Kurczątko/ Cielątko. Wołowego niedać mu Mięsá áni Grochu/ Trućizna niemoże bydź dźićięćiu gotowszą/ Y ták miedzy onemi rośćie białogłowy Sardanapalę młode tracąc zdrowie/ wszytką Ná koniec y czerstwość y ochotę do cnoty/ Bo
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 1
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
/ drugie z jarzynami A czwartą z grochem w którym słonina pływała Jak wieloryb po morzu. Pułmisków nie było A pogotowiu srebrnych. Niedawne to czasy Gdy dla gry samej tylko pierwszy talerz srebrny Na stole był widziany. Sam Król jadł na srebrze Wszyscy inszy na Cynie; Uwasz naszych starych/ O wyniosłość niedbali ani o papinki. Najadł się z gliny potraw/ skąd brał moc i siłę. Praca mu nic na koniu i niewczas niewadził. Nie przebirał w przysmakach/ zjadł co było w pirzu Choć w nieobitej Yzbie: nie na Olęderskim Obrusie/ nie na srebrze. A wy papinkarze/ Coście wszystkę swoję myśl w brzuchu utopili/
/ drugie z iárzynámi A czwartą z grochem w ktorym słoniná pływáłá Iák wieloryb po morzu. Pułmiskow nie było A pogotowiu srebrnych. Niedawne to czásy Gdy dla gry sámey tylko pierwszy talerz srebrny Ná stole był widźiány. Sam Krol iadł ná srebrze Wszyscy inszy ná Cynie; Vwasz nászych stárych/ O wyniosłość niedbali áni o papinki. Naiadł się z gliny potraw/ zkąd brał moc y śiłę. Praca mu nic ná koniu y niewczás niewadźił. Nie przebirał w przysmákách/ ziadł co było w pirzu Choć w nieobitey Yzbie: nie ná Olęderskim Obruśie/ nie ná srebrze. A wy pápinkárze/ Cośćie wszystkę swoię myśl w brzuchu vtopili/
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 29
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650