zwiciężcy nawą przypłynęli: a ucz się przez kłopoty/ ba i śmierć samą godzić do Ojczyzny swojej/ ukazałci Pan wizerunk na Krzyżu/ ponowilić ten Męczennicy/ mdła płeć Panny i Białegłowy ścieżkęć utorowali/ Apostołowie przez ręce podali/ zły dobrze/ jakożkolwiekci Pan rozłączyć się z ciałem każe/ o tym się nie paraj/ zła śmierć nie jest którą uprzedził żywot dobry. Zatym i tu takiej się czci i poszanowania/ jakie Ciała Świętych dzisiejszych mają/ i w wiecznych radościach uciech/ których ciż się nasycają/ uczestnikiem staniesz. In vita Caesaris. Do Koryn: 9. 26. Psal: 34. 13. Mat: 14
zwićiężcy nawą przypłynęli: á vcz się przez kłopoty/ bá y śmierć sámą godźić do Oyczyzny swoiey/ vkazałći Pan wizerunk ná Krzyżu/ ponowilić ten Męczennicy/ mdła płeć Pánny y Białegłowy śćieżkęć vtorowáli/ Apostołowie przez ręce podáli/ zły dobrze/ iákożkolwiekći Pan rozłączyć się z ćiáłem każe/ o tym się nie paray/ zła śmierc nie iest ktorą vprzedźił żywot dobry. Zátym y tu tákiey się czći y poszánowánia/ iákie Ciáłá Swiętych dziśieyszych máią/ y w wiecznych rádośćiách vciech/ ktorych ciż się násycáią/ vczestnikiem stániesz. In vita Caesaris. Do Korin: 9. 26. Psal: 34. 13. Matt: 14
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 106.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
nagany/ gdy kot obelgi Pańskie okiem niepobożności przenosi/ których Wyznawcy i Męczennicy święci nie cierpiąc/ krwią zapieczętowali. Naucz się i tego/ że męczeństwo pochodzi z miłości Bożej/ i jest dzieło cnoty czworakiej męstwa/ cierpliwości/ wiary/ miłości: i stąd to Męczennikom świętym odpuszczono wiele/ że wiele ulubili/ i nie parając się o żadnych tyraństwach ciał swych/ przez zabijanie przyjaciółami i bracia się Chrystusowi stali. Wiesz zasię kto przyjaciół i braci się Chrystusowych tyka; samego się Pana tykając onego zelżywością karmi. Nakoniec/ jeśli chcesz zwyciężyć i zemściś się nad ozowcą; milcz/ i zhołdowałeś go/ i nasypałeś węgla gorącego na głowę
nágány/ gdy kot obelgi Páńskie okiem niepobożnośći przenośi/ ktorych Wyznawcy y Męczennicy święci nie ćierpiąc/ krwią zápieczętowáli. Náucz się y tego/ że męczeństwo pochodźi z miłośći Bożey/ y iest dźieło cnoty czworákiey męstwá/ ćierpliwośći/ wiáry/ miłośći: y ztąd to Męczennikom świętym odpuszczono wiele/ że wiele vlubili/ y nie paráiąc się o żadnych tyráństwách ćiał swych/ przez zábiiánie przyiaciołámi y bráćia się Chrystusowi sstáli. Wiesz zásię kto przyiaćioł y bráci się Chrystusowych tyka; sámego się Páná tykáiąc onego zelżywośćią karmi. Nákoniec/ iesli chcesz zwyćiężyć y zemśćiś się nád ozowcą; milcz/ y zhołdowałeś go/ y násypałeś węgla gorącego ná głowę
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 117.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
nagany/ gdy kot obelgi Pańskie okiem niepobożności przenosi/ których Wyznawcy i Męczennicy święci nie cierpiąc/ krwią zapieczętowali. Naucz się i tego/ że męczeństwo pochodzi z miłości Bożej/ i jest dzieło cnoty czworakiej męstwa/ cierpliwości/ wiary/ miłości: i stąd to Męczennikom świętym odpuszczono wiele/ że wiele ulubili/ i nie parając się o żadnych tyraństwach ciał swych/ przez zabijanie przyjaciółami i bracia się Chrystusowi stali. Wiesz zasię kto przyjaciół i braci się Chrystusowych tyka; samego się Pana tykając onego zelżywością karmi. Nakoniec/ jeśli chcesz zwyciężyć i zemściś się nad ozowcą; milcz/ i zhołdowałeś go/ i nasypałeś węgla gorącego na głowę jego
nágány/ gdy kot obelgi Páńskie okiem niepobożnośći przenośi/ ktorych Wyznawcy y Męczennicy święci nie ćierpiąc/ krwią zápieczętowáli. Náucz się y tego/ że męczeństwo pochodźi z miłośći Bożey/ y iest dźieło cnoty czworákiey męstwá/ ćierpliwośći/ wiáry/ miłośći: y ztąd to Męczennikom świętym odpuszczono wiele/ że wiele vlubili/ y nie paráiąc się o żadnych tyráństwách ćiał swych/ przez zábiiánie przyiaciołámi y bráćia się Chrystusowi sstáli. Wiesz zásię kto przyiaćioł y bráci się Chrystusowych tyka; sámego się Páná tykáiąc onego zelżywośćią karmi. Nákoniec/ iesli chcesz zwyćiężyć y zemśćiś się nád ozowcą; milcz/ y zhołdowałeś go/ y násypałeś węgla gorącego ná głowę iego
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 117.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ o onym pomnimy/ w ten czas też on nas nabarziej przyjmuje. Choroba z kąd pożyteczna. Hugo lib: 2. de anima. Patrz o Aniele w pieluchach dziecię zabijającym w Żywotach SS. Nazian: Chrystos. Greg: Nys. Traktatu wtórego I. Cor: 11. V. 32. Dam: Parał: lib: 3. 6. 1. CVD XXII. ROKV PO NARÓDZENIV PAŃSKIM, 1621.
Na intent Pan Bóg patrzą, lub sam nie przybywa Do Kijowa Bajbuza ratunku dobywa. ODważny Mąż/ i dzielnemi swoimi sprawami wszystkiemu dobrze Rycerstwu Niezwyciężonego KrólaPolskiego WŁADySŁAWA CZWARTEGO; szczęśliwie nam (daj Panie Boże na długie lata)
/ o onym pomnimy/ w ten czás też on nas nabárźiey przyimuie. Chorobá z kąd pożyteczna. Hugo lib: 2. de anima. Pátrz o Anyele w pieluchách dźiećię zábiiáiącym w Zywotách SS. Názián: Christos. Greg: Nys. Tráctatu wtorego I. Cor: 11. V. 32. Dam: Parał: lib: 3. 6. 1. CVD XXII. ROKV PO NARODZENIV PANSKIM, 1621.
Ná intent Pan Bog pátrzą, lub sam nie przybywa Do Kiiowá Báybuzá rátunku dobywa. ODważny Mąż/ y dźielnemi swoimi spráwámi wszystkiemu dobrze Rycerstwu Niezwyćiężonego KroláPolskiego WŁADISŁAWA CZWARTEGO; szczęśliwie nam (day Pánie Boże ná długie látá)
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 158.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ I byłem/ miasto Stwórcy stróżem/ jego wiernym Sługą/ i które podłe były/ i w zgardzone/ Tą miłosią odemnie kreatury czczone? Kto gardzi Bogiem pogardy godzien.
Więc gdy myślą rozważam/ wielce się dziwuję/ A Boskiej cierpliwości wielkiej przypisuję; Ze mię na ten czas/ gdym się występkami parał Różnemi: sprawiedliwym swym sądem nieskarał/ Ze nie dopuścił na mię nagłej śmierci mroku/ Albo swych nie wypuścił piorunów z obłoku/ Lecz swe sądy zawiesił/ i pomstę zatrzymał; Właśnie jakby na moje występki się zdrzymał. Więc nie dość będzie/ choćby na mię wszytkie wstydy Gromadą biły za me zbrodnie/ i niewstydy
/ Y byłem/ miasto Stworcy strożem/ iego wiernym Sługą/ y ktore podłe były/ y w zgardzone/ Tą miłośią odemnie kreátury cżcżone? Kto gárdźi Bogiem pogardy godźien.
Więc gdy myślą rozważam/ wielce się dźiwuię/ A Boskiey ćierpliwośći wielkiey przypisuię; Ze mię ná ten cżás/ gdym się wystęṕkami parał Rożnemi: spráwiedliwym swym sądem nieskarał/ Ze nie dopuśćił ná mię nágłey śmierći mroku/ Albo swych nie wypuśćił piorunow z obłoku/ Lecż swe sądy zawieśił/ y pomstę zatrzymał; Włáśnie iakby ná moie występky się zdrzymał. Więc nie dość będźie/ choćby ná mię wszytkie wstydy Gromadą biły za me zbrodnie/ y niewstydy
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 18
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
i swoje. Tak śpiewał, a już sieczki wielka kupa była I Likorys namyślnie u krów się bawiła. SIELANKA CZTERNASTA POMARLICA
Pańko, Wonton Pańko Co się dzieje, Wontonie, że cię nie widamy W towarzystwie i twoich pieśni nie słychamy? Tylko snadź miedzy lasy, miedzy pustyniami Sam schadzasz. Nie takimi pasterz zabawami Ma się parać, pilniej mu za trzodami chodzić. Myśliwcowi przystoi w lesiech na zwierz godzić. Wonton Byłem kiedyś pasterzem, dziś temu nazwisku Muszę dać pokój, próżne tytuły bez zysku. Pańko Już siwy włos we brodzie. Mienić obyczaje Na starość, rzadko się to któremu udaje. Wonton Trudno nie mienić, kiedy sam Bóg co odmieni
i swoje. Tak śpiewał, a już sieczki wielka kupa była I Likorys namyślnie u krów się bawiła. SIELANKA CZTERNASTA POMARLICA
Pańko, Wonton Pańko Co się dzieje, Wontonie, że cię nie widamy W towarzystwie i twoich pieśni nie słychamy? Tylko snadź miedzy lasy, miedzy pustyniami Sam schadzasz. Nie takimi pasterz zabawami Ma się parać, pilniej mu za trzodami chodzić. Myśliwcowi przystoi w lesiech na źwierz godzić. Wonton Byłem kiedyś pasterzem, dziś temu nazwisku Muszę dać pokój, próżne tytuły bez zysku. Pańko Już siwy włos we brodzie. Mienić obyczaje Na starość, rzadko się to któremu udaje. Wonton Trudno nie mienić, kiedy sam Bóg co odmieni
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 118
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
swoje. Tak śpiewał, a już sieczki wielka kupa była I Likorys namyślnie u krów się bawiła. SIELANKA CZTERNASTA POMARLICA
Pańko, Wonton Pańko Co się dzieje, Wontonie, że cię nie widamy W towarzystwie i twoich pieśni nie słychamy? Tylko snadź miedzy lasy, miedzy pustyniami Sam schadzasz. Nie takimi pasterz zabawami Ma się parać, pilniej mu za trzodami chodzić. Myśliwcowi przystoi w lesiech na zwierz godzić. Wonton Byłem kiedyś pasterzem, dziś temu nazwisku Muszę dać pokój, próżne tytuły bez zysku. Pańko Już siwy włos we brodzie. Mienić obyczaje Na starość, rzadko się to któremu udaje. Wonton Trudno nie mienić, kiedy sam Bóg co odmieni
swoje. Tak śpiewał, a już sieczki wielka kupa była I Likorys namyślnie u krów się bawiła. SIELANKA CZTERNASTA POMARLICA
Pańko, Wonton Pańko Co się dzieje, Wontonie, że cię nie widamy W towarzystwie i twoich pieśni nie słychamy? Tylko snadź miedzy lasy, miedzy pustyniami Sam schadzasz. Nie takimi pasterz zabawami Ma się parać, pilniej mu za trzodami chodzić. Myśliwcowi przystoi w lesiech na źwierz godzić. Wonton Byłem kiedyś pasterzem, dziś temu nazwisku Muszę dać pokój, próżne tytuły bez zysku. Pańko Już siwy włos we brodzie. Mienić obyczaje Na starość, rzadko się to któremu udaje. Wonton Trudno nie mienić, kiedy sam Bóg co odmieni
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 118
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
tylko, że nierychło postrzegli, dla tego im zabieżeć nie mogli, bo było kilka razy, że Turcy zasadzili miny, to kontrminerowie wideńscy znowu ich! wykopali. W tej zaś dziurze wywalonej tak się wideńczycy salwowali, że już jak postrzegli, że tym minom nie mogli zabieżeć, tak kilku tysięcy ludziom kazali stanąć w param gotowym na przeciw tej dziury, którą miny wysadzić miały, a tym czasem gnoje, faszczyny gotowe mieli i już z armatami, za karacami stali, że jak prędko miny wysadzili mury, tak jedni strzelali, a drudzy dziurę łatali. Mieli też wideńczykowie w ten czas parkan żelazny, duży, w kratę robiony, gwoździami
tylko, że nierychło postrzegli, dla tego im zabieżeć nie mogli, bo było kilka razy, że Turcy zasadzili miny, to kontrminerowie wideńscy znowu ich! wykopali. W tej zaś dziurze wywalonej tak się wideńczycy salwowali, że już jak postrzegli, że tym minom nie mogli zabieżeć, tak kilku tysięcy ludziom kazali stanąć w param gotowym na przeciw tej dziury, którą miny wysadzić miały, a tym czasem gnoje, faszczyny gotowe mieli i już z armatami, za karacami stali, że jak prędko miny wysadzili mury, tak jedni strzelali, a drudzy dziurę łatali. Mieli też wideńczykowie w ten czas parkan żelazny, duży, w kratę robiony, gwoździami
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 67
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
trafili. Tejże samej pierwszej nocy, którą nocowaliśmy w obozie tureckim, hultaj jakiś z polskiego wojska zapalił wszystkie tureckie prochy pozostałe, na milion blisko taksowane, z których tak wielki był ogień i strach, żeśmy rozumieli zrazu, że się niebo na ziemię wali. Wojsko wszystkie usiadło na konie i stali w param, póty, póki się nie dowiedziano, że to prochy zapalono. Jak się zaś dzień dobry uczynił, aż się pokazał drugi taki obóz za rzeką (którego z wieczora nie widzieliśmy, bo już ze trzy godziny w noc, nim się wojsko ukantowało i nim się luźni od rabunku owego pierwszego obozu i palenia całą
trafili. Tejże samej pierwszej nocy, którą nocowaliśmy w obozie tureckim, hultaj jakiś z polskiego wojska zapalił wszystkie tureckie prochy pozostałe, na milion blisko taksowane, z których tak wielki był ogień i strach, żeśmy rozumieli zrazu, że się niebo na ziemię wali. Wojsko wszystkie usiadło na konie i stali w param, póty, póki się nie dowiedziano, że to prochy zapalono. Jak się zaś dzień dobry uczynił, aż się pokazał drugi taki obóz za rzeką (którego z wieczora nie widzieliśmy, bo już ze trzy godziny w noc, nim się wojsko ukantowało i nim się luźni od rabunku owego pierwszego obozu i palenia całą
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 67
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
kościach/ ani dychawice/ ani drżenia serca/ jedno gościec. Ale prawda to jest/ że jest wiele gośćcowatych w Rusi/ jednakże nie przeto już inne choroby poginęły: gdy za zbytkami naszemi/ i za grzechami/ nie ubywa chorób/ ale prawie co wiek i co dzień// jeszcze przybywa. Nazywajmysz tedy paraliże/ paraliżem: kurcze/ kurczem: podagrę/ podagrą: francę/ francą: a gościec/ gośćcem. A kiedy będziem nazywać własnemi nazwiski każdą chorobę/ łatwiej każdą ż nich leczyć będziemy mogli: a jeśli sami nie znamy się na chorobach/ zostawmy to na tych/ i puśćmy się na nich/ którzy się
kośćiách/ áni dychawice/ áni drżenia sercá/ iedno gośćiec. Ale prawdá to iest/ że iest wiele gośćcowátych w Ruśi/ iednákźe nie przeto iuż inne choroby poginęły: gdy zá zbytkámi nászemi/ y zá grzechámi/ nie vbywa chorob/ ále práwie co wiek y co dźień// ieszcże przybywa. Názywaymysz tedy párályże/ párályżem: kurcże/ kurcżem: podágrę/ podágrą: fráncę/ fráncą: á gośćiec/ gośćcem. A kiedy będźiem názywáć własnemi názwiski káżdą chorobę/ łatwiey káżdą ż nich lecżyć będźiemy mogli: á iesli sámi nie znamy się ná chorobách/ zostawmy to ná tych/ y puśćmy się ná nich/ ktorzy się
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 206.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617