przez ohydę szpiegują, czeladka i własne dziateczki z ciężkim pogorszeniem zapatrują się, a i sama wspólna nieprawość wasza przez szpary patrzy bez zelozji i poprawy sumnienia. Tedy jałowica przemierzła lubieżnym fortelem pod łóżko zasadzona albo gach za piecem jako pies warujący i wylęgający, albo pohany Janusz, wygodzie kumina przysposobiony, w nieochędożnym garniturze i parkocie mogą przeładować ordynaryjny gust miłości i zabawy małżeńskiej. Tedy bestyja ziemią, powietrzem i lasem w dobrowolnym płci swojej upodobaniu miernie i wiernie żyjąca, zawstydzić może tak straszliwe wiary i miłości poprzysiężonej obligacyje. Jednym samczykiem kontentująca się synogarlica, znakiem nienaruszonej miłości, gdy go przypadkiem utraci, przez żal i żałobę suche, mijając zielone,
przez ohydę szpiegują, czeladka i własne dziateczki z ciężkim pogorszeniem zapatrują się, a i sama wspólna nieprawość wasza przez szpary patrzy bez zelozyi i poprawy sumnienia. Tedy jałowica przemierzła lubieżnym fortelem pod łóżko zasadzona albo gach za piecem jako pies warujący i wylęgający, albo pohany Janusz, wygodzie kumina przysposobiony, w nieochędożnym garniturze i parkocie mogą przeładować ordynaryjny gust miłości i zabawy małżeńskiej. Tedy bestyja ziemią, powietrzem i lasem w dobrowolnym płci swojej upodobaniu miernie i wiernie żyjąca, zawstydzić może tak straszliwe wiary i miłości poprzysiężonej obligacyje. Jednym samczykiem kontentująca się synogarlica, znakiem nienaruszonej miłości, gdy go przypadkiem utraci, przez żal i żałobę suche, mijając zielone,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 263
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
i zażywali. Rodzicy swoje dzieci przeklinają, mówiąc, iż dla nich zbiorów przypłacają; owe zaś z żalem rodzicom oddają, na nich składają. Takie koncenty gdy oni śpiewają, czarci muzyki z ochotą dodają, dmiąc ognistymi w uszy ich trąbami jad z płomieniami.
Perfumów wonnych teraz zażywają ludzie rozkoszni, tam ich przypłacają. Parkotu teraz wąchają brzydkiego, jak smrodliwego: ze wszytkich ścierwów, trupów i zgniłości zebrane smrody wszytkie do jedności nic prawie nie są względem piekielnego smrodu srogiego. Śmierdzi grobowiec, w który trup włożony, cóż grób piekielny, co jest nałożony prawie bez liczby trupami zgniełymi, jak śmierdzącymi! Gdyby z nich jeden był tu postawiony,
i zażywali. Rodzicy swoje dzieci przeklinają, mówiąc, iż dla nich zbiorów przypłacają; owe zaś z żalem rodzicom oddają, na nich składają. Takie koncenty gdy oni śpiewają, czarci muzyki z ochotą dodają, dmiąc ognistymi w uszy ich trąbami jad z płomieniami.
Perfumów wonnych teraz zażywają ludzie rozkoszni, tam ich przypłacają. Parkotu teraz wąchają brzydkiego, jak smrodliwego: ze wszytkich ścierwów, trupów i zgniłości zebrane smrody wszytkie do jedności nic prawie nie są względem piekielnego smrodu srogiego. Śmierdzi grobowiec, w który trup włożony, cóż grób piekielny, co jest nałożony prawie bez liczby trupami zgniełymi, jak śmierdzącymi! Gdyby z nich jeden był tu postawiony,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 70
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Ezech. 16, u. 9. u. 7 Isai. 3, u. 16
o, jak ich wiele mizernie wiklecie, piekłu dajecie!
Lecz też pójdziecie w matnią niezbrodzoną, w studnią siarczystą ogniem napełnioną, gdzie twarzy cudne, szyje wytuczone jak są zmienione. Biada wam, biada, strojni galantowie, parkotem niebu śmierdzący kozłowie – w kotłach siarczystych będziecie smażeni, w smole warzeni. Biada wam, którzy w nierządzie mieszkacie abo małżeńskiej wiary nie chowacie, wszeteczni ludzie, brzydcy niewstydowie, sprosni wieprzowie. Biada wam, którzy cudzego pragniecie, bliźniego szarpiąc, jak tylko możecie, miasto swej prace, cudzej używacie, dobrze się macie
Ezech. 16, v. 9. v. 7 Isai. 3, v. 16
o, jak ich wiele mizernie wiklecie, piekłu dajecie!
Lecz też pójdziecie w matnią niezbrodzoną, w studnią siarczystą ogniem napełnioną, gdzie twarzy cudne, szyje wytuczone jak są zmienione. Biada wam, biada, strojni galantowie, parkotem niebu śmierdzący kozłowie – w kotłach siarczystych będziecie smażeni, w smole warzeni. Biada wam, którzy w nierządzie mieszkacie abo małżeńskiej wiary nie chowacie, wszeteczni ludzie, brzydcy niewstydowie, sprosni wieprzowie. Biada wam, którzy cudzego pragniecie, bliźniego szarpiąc, jak tylko możecie, miasto swej prace, cudzej używacie, dobrze się macie
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 82
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
nielada przemysł kozińcy wymyślili. Czemu Tatarowie kozim parkiem śmierdzą. Czemu Tatarowie kobylem potem/ kozim parkiem tak jako i Żydzi śmierdzą/ abo woniają? § 82. Fetidè.
WE wszytkim świecie pod słońcem/ niemasz obrzydliwszego narodu/ jako Żydzi i Tatarzy. A iż się tu wniosło pytanie o tym/ czemuby Tatarowie parkotem kozim jako i Żydzi śmierdzieli? Na to powiadają jedni/ iż z przyrodzenia ten smród mają: a drudzy iż z nabycia. Ja z tymi co z przyrodzenia trzymają/ przestawam; będąc przywiedziony wiadomością pewną czeladzi i białychgłów Chrześcijańskich (które dziecka ich karmią piersiami swemi/ czego niegodni) powiadających: iż smród jakiś przykry przyrodzony
nieládá przemysł koźińcy wymyślili. Cżemu Tátárowie koźim párkiem śmierdzą. Cżemu Tátárowie kobylem potem/ koźim párkiem ták iáko y Zydźi śmierdzą/ ábo woniaią? § 82. Fetidè.
WE wszytkim świećie pod słońcem/ niemász obrzydliwszego narodu/ iáko Zydźi y Tátárzy. A iż się tu wniosło pytánie o tym/ cżemuby Tátárowie párkotem koźim iáko y Zydźi śmierdźieli? Ná to powiádáią iedni/ iż z przyrodzenia ten smrod máią: á drudzy iż z nábyćia. Ia z tymi co z przyrodzenia trzymáią/ przestáwam; bedąc przywiedźiony wiádomośćią pewną cżeládźi y biáłychgłow Chrześćiáńskich (ktore dźiecka ich karmią pierśiámi swemi/ cżego niegodni) powiádáiących: iż smrod iákiś przykry przyrodzony
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 68
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
? Albo widziałliś kocące się lanie? Pomiarkowałliś miesiące ich rodu? Lubo godziny do wydania płodu? Oto się skrżywią rodząc i zginają A potym rykiem płód swój ogłaszają. Dzieci ich w krótce z gniazda się rozstrżelą, I dla żywności z Matkami się dzielą, Odchodząc od nich; ani więcej z wrotu Do gniazdowego nie maja parkotu. Kto wprzód osadził na wolności osła? Niż do lemiesza wprzężony i trżosła? Kto mu pozwolił na pustyni składu? I miejsc udzielił słonych dla obiadu? Nie dba o liczne miast pobliższych zgraje, Nie słucha, kiedy dłuźnik kogo łaje, Bardziej pogląda, jeźli gdzie u sośnie, Albo po górach trawa kędy rośnie.
? Albo widźiałliś kocące się lánie? Pomiarkowałliś mieśiące ich rodu? Lubo godźiny do wydánia płodu? Oto się skrżywią rodząc i zgináią A potym rykiem płod swoy ogłaszáią. Dźieći ich w krotce z gniázda się rozstrżelą, I dla żywnośći z Matkámi się dźielą, Odchodząc od nich; áni więcey z wrotu Do gniázdowego nie máia parkotu. Kto wprzod osadźił ná wolnośći osła? Niż do lemiesza wprzężony i trżosła? Kto mu pozwolił ná pustyni składu? I mieysc udźielił słonych dla obiadu? Nie dba o liczne miást pobliższych zgráie, Nie słucha, kiedy dłuźnik kogo łaie, Bárdźiey pogląda, ieźli gdźie u sośnie, Albo po gorách trawá kędy rośnie.
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 153
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
cale innym trybem idącej jak u nas w Polsce. Granice tutejsze, lubo nie są obszyrne w gruntach, jednak więcej czynią od naszych w tej małości. Marcius
1.Polowałem tu w mych polach na zające, gdzie lubo moc wielka ich była, atoli jednak jednegom sam tylko ubił, nie chcąc im w samym parkocie psuć szyki i z mych pól wypędzać, ile że chciałbym jeszcze ich więcej mieć jak drudzy mają. 2.,3. et 4. Informowałem się o zasadzeniu winnic, jakim są trybem czynione, lecz dotąd wątpię, bym swego w Polsce dokazał z racji horyzontu tam u nas zimniejszego jak tu
cale innym trybem idącej jak u nas w Polszcze. Granice tutejsze, lubo nie są obszyrne w gruntach, jednak więcej czynią od naszych w tej małości. Marcius
1.Polowałem tu w mych polach na zające, gdzie lubo moc wielka ich była, atoli jednak jednegom sam tylko ubił, nie chcąc im w samym parkocie psuć szyki i z mych pól wypędzać, ile że chciałbym jeszcze ich więcej mieć jak drudzy mają. 2.,3. et 4. Informowałem się o zasadzeniu winnic, jakim są trybem czynione, lecz dotąd wątpię, bym swego w Polszczę dokazał z racji horyzontu tam u nas zimniejszego jak tu
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 164
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak