chodzi, Ba, i cudowna jakaś: bo masz, widzę, w ręku Stypułę utoczoną wprawdzie i bez sęku, Ale tak pełną rządu, że kiedy takt daje, Każdy dobywa głosu, póki mu go staje;
Podczas się też zaostrzy z obu stron i wielu, Kiedy z nuty wykroczą, sięga po gardzielu. Partesy twe osobnej są pełne nauki, Nie znajdziesz w nich na skrzypki i lutennej sztuki I nie śpiewasz więc między ziemiany swojemi, Tylko na sejmik be-fa albo na sejm be-mi, Albo gdy się twa lutnia w powagę nastroi, Przypominasz tym wiekom, co śpiewano w Troi, Albo angielską nutę, naszym krajom
chodzi, Ba, i cudowna jakaś: bo masz, widzę, w ręku Stypułę utoczoną wprawdzie i bez sęku, Ale tak pełną rządu, że kiedy takt daje, Każdy dobywa głosu, póki mu go staje;
Podczas się też zaostrzy z obu stron i wielu, Kiedy z nuty wykroczą, sięga po gardzielu. Partesy twe osobnej są pełne nauki, Nie znajdziesz w nich na skrzypki i lutennej sztuki I nie śpiewasz więc między ziemiany swojemi, Tylko na sejmik be-fa albo na sejm be-mi, Albo gdy się twa lutnia w powagę nastroi, Przypominasz tym wiekom, co śpiewano w Troi, Albo angielską nutę, naszym krajom
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 4
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
że wolności bronił. Nad to Starostwem Chmielnickim, i Krakowskim uczczony, Przywilej na Marszałkostwo nad nadzieje bierze. Manifest Jawnej Niewinności Pod czas Electkiej teraźniejszemu Królowi dobrze stawa. Na wszytkich ekspedytiach znaczne przysługi. Pod Zwancem kontemptem nakarmiony żal swój samemu tylko P. Kanclerzowi aperyt. Honory fortuny od Króla Szwedzkiego ofiarowe odrzuca. Wojsko in partes Szweda nachylone
Pod czas zaś Wojny Szwedzkiej, Węgierskiej, Kozackiej, Moskiewskiej jaką wiary statecznością PANV i Ojczyźnie służyłem, dowodem są, ofiarowane mi tak wielkie honory i fortuny, które odrzuciłem dowodem jest, żem z I. Mcią Panem Zamojskim Wojewodą Sandomierskim (który mi tegoż dzieła wielką żarliwością do- pomagał)
że wolnośći bronił. Nád to Stárostwem Chmielnickim, y Krákowskim vczczony, Przywiley ná Márszałkostwo nád nádźieie bierze. Mánifest Iáwney Niewinnośći Pod czás Electkiey teráznieyszemu Krolowi dobrze stawa. Ná wszytkich expeditiách znaczne przysługi. Pod Zwancem contemptem nákarmiony żal swoy sámemu tylko P. Kánclerzowi aperit. Honory fortuny od Krolá Szwedzkiego ofiárowe odrzuca. Woysko in partes Szwedá náchylone
Pod czás záś Woyny Szwedzkiey, Węgierskiey, Kozáckiey, Moskiewskiey iaką wiáry státecznośćią PANV y Oyczyznie służyłem, dowodem są, ofiárowáne mi ták wielkie honory y fortuny, ktore odrzućiłem dowodem iest, żem z I. Mćią Pánem Zamoyskim Woiewodą Sendomirskim (ktory mi tegoż dźieła wielką żárliwośćią do- pomagał)
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 8
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Ery. Części czasu ASTRONOMICZNEGO POLITYGZNEGO, są DZIEŃ, GODZINY, MINUTY, TYDNIE, LATA, MIESIĄCE, co się tu wszystko wyeksplikuje.
DZIEŃ jest dwojaki, jeden Civilis, Politicus, Astronomicus, to jest Polityczny, 24 Godzin w sobie inkludujący, to jest, Dzień i Noc zawierający wsobie, gdyż Dnia takiego partes są Lux et tenebrae, A ten DZIEŃ POLITYCZNY wszędzie jednakowy Drugi DZIEŃ NATURALNY, od Wschodu Słońca do Zachodu trwający: Ten nie wszędzie jednaki: Hebrajczykowie zapatrzywszy się na pierwsze Świata założenie, którego ciemności dzień uprżedzali też zaraz ciemności, Zachodem Słońca niby reputando, DZIEŃ POLITYCZNY od Zachodu Słońca zaczynali Za Hebrajczykami poszli Ateńczykowie, Włosi
AEry. Części czasu ASTRONOMICZNEGO POLITYGZNEGO, są DZIEN, GODZINY, MINUTY, TYDNIE, LATA, MIESIĄCE, co się tu wszystko wyexplikuie.
DZIEN iest dwoiaki, ieden Civilis, Politicus, Astronomicus, to iest Polityczny, 24 Godzin w sobie inkluduiący, to iest, Dzień y Noc zawieraiący wsobie, gdyż Dnia tákiego partes są Lux et tenebrae, A ten DZIEN POLITYCZNY wszędzie iednakowy Drugi DZIEN NATURALNY, od Wschodu Słońca do Zachodu trwaiący: Ten nie wszędzie iednaki: Hebráyczykowie zapatrzywszy się na pierwsze Swiatá założenie, ktorego ciemności dzień uprżedzali też záraz ciemności, Záchodem Słońca niby reputando, DZIEN POLITYCZNY od Zachodu Słońcá zaczynali Za Hebrayczykami poszli Atenczykowie, Włosi
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 186
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
bywały/ Będzie mnie miał by drugie/ za Kościołem grały. Samą odmianą głosów jest dosyć uciechy/ Którym wiatrów do dają nie skórzane miechy/ Ale z drzewa samego pięknie się składają/ Które kiedy dochodzą/ wszuflady wpadają. A są tak lekkiej wagi/ chłopiec ukaluje/ Jest ich ośm: a nim dojdą/ partesy zgotuje. Tam wiatry rozmaicie idą kanałami/ Czego nikt nie postrzeże/ między Organam. Na wierzchu zaś Organów rzezani Angeli/ Którzy gdy krzykną w trąby każdy się weseli. W samym wierzchu Pelikan skrzydła rozpuściwszy/ Krzyknie głosem przyródnym swój czas upatrzywszy. Sama Claujatura jest z Słoniowych kości/ Tak wypolerowana że dosyć jasności. Wszytkie
bywáły/ Będźie mnie miał by drugie/ zá Kośćiołem gráły. Sámą odmiáną głosow iest dosyć vćiechy/ Ktorym wiátrow do dáią nie skorzáne miechy/ Ale z drzewá sámego pięknie się skłádáią/ Ktore kiedy dochodzą/ wszuflady wpadáią. A są ták lekkiey wagi/ chłopiec vkáluie/ Iest ich ośm: á nim doydą/ pártesy zgotuie. Tám wiátry rozmáićie idą kánałámi/ Czego nikt nie postrzeże/ między Orgánám. Ná wierzchu záś Orgánow rzezáni Angeli/ Ktorzy gdy krzykną w trąby káżdy się weseli. W sámym wierzchu Pelikan skrzydłá rospuśćiwszy/ Krzyknie głosem przyrodnym swoy czás vpátrzywszy. Sámá Cláuiátura iest z Słoniowych kośći/ Ták wypolerowána że dosyć iásnośći. Wszytkie
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: B2v
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
za tę bezecność, Królestwo Jego Izraelskie n 12 sztuk pokrajał. Niemasz sobie czego życzyć, ad correctionem obyczajów Polskich, kogo zbyt mądrego, bo się do zbyt mądrych passim perversitas przywięzuje, i doświadczona rzecz, że gdzie dwóch, albo trzech z jedzie się mądrych na kombinacją, to kontrowersyj dość, a kombinacja inter partes upada, gdyż u mądrych jest ta maksyma, quidquid ex nostro cerebro natum est Oraculi, quidquid ex alieno prodit, erroris vicem habet. Ale od tej dygresyj odstapiwszy wracam się do założonej propozycyj tej, że jeżeli w starym Testamencie świadczył Pan BÓG tyle Cudów, i łask, (których w Piśmie Świętym każdy się doczyta
za tę bezecność, Krolestwo Jego Jzraelskie n 12 sztuk pokraiał. Niemasz sobie czego życzyć, ad correctionem obyczaiow Polskich, kogo zbyt mądrego, bo sie do zbyt mądrych passim perversitas przywięzuie, y doświadczona rzecz, że gdzie dwoch, albo trzech z iedzie się mądrych ná kombinacyą, to kontrowersyi dość, á kombinacya inter partes upáda, gdyż u mądrych iest ta maxima, quidquid ex nostro cerebro natum est Oraculi, quidquid ex alieno prodit, erroris vicem habet. Ale od tey digressyi odstapiwszy wrácam się do założoney propozycyi tey, że ieżeli w stárym Testamencie świadczył Pan BOG tyle Cudow, y łásk, (ktorych w Piśmie Swiętym każdy się doczyta
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 185
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
trybem złodziejskim. przebaczać urazy nie mszcząc się w zapalczywości krzywdy, starać sięo dobrą sławę, a nie o bogactwa, czego ona w cnoty bogata, a w dowcipy nie uboga uczyła Grecja. Ale tej zwadzie jakoli zabiezał, Pan ten miły Apollin, proszę niech wiem możnali. B. Nie mogąc rozwadzić Apollo, poszarpał partesy rzucił o ziemię pułpitem, w zapalczywość transformując one dziewięć Pierydes w stokrate sroki, którem ja pochwytawszy, poskuść na rozen powtykać rozkazał chędogo. T. Otozci efekt zwady, nie pomogły wam widzę niefortunne Pigerydes Pietrusa Rodzica waszego, Pietrusa w Macedoniej, tak wielkei bogactwa Miasto pociechy wystawieliście przed oczy smutek Ewypie Waszej utrapionej Marcę.
trybem złodźieyskim. przebaczáć urázy nie mszcząc się w zápálczywośći krzywdy, stáráć sięo dobrą sławę, á nie o bogáctwá, czego oná w cnoty bogátá, á w dowćipy nie uboga uczyłá Graecia. Ale tey zwádźie iákoli zábiezał, Pan ten miły Apollin, proszę niech wiem możnali. B. Nie mogąc rozwádźić Apollo, poszárpał pártesy rzućił o źiemię pułpitem, w zápalczywość tránsformuiąc one dźiewięć Pierides w stokráte sroki, ktorem ia pochwytawszy, poskuść ná rozen powtykáć roskazał chędogo. T. Otozći effekt zwády, nie pomogły wam widzę niefortunne Pigerydes Pietrusá Rodźicá wászego, Pietrusá w Mácedoniey, ták wielkei bogáctwá Miásto poćiechy wystáwieliśćie przed oczy smutek AEwypie Wászey utrapioney Márcę.
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 109
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
ona gorgi ten balet śpiewała I echem bliskie skały śpiewać nauczała. Wątpię, by tak Syrena która z morskiej zgraje Wdzięcznem głosem wykrzykła, jakim ona gaje Napełniła i pola tak, iż z złotopstremi Piory się zawstydziło ptastwo z głosy swemi.
A stangret folgujący kamienistej drodze Strasznych w czubach ogierów wściągał, by po nodze Jak z partesów stawiały. Te pod świetno szorem Złocistem komosząc się z gniewliwem pozorem Na przejmy przepryskują i rżą na przemiany, Aż się morze zbliżyło i port obiecany.
A tym czasem rodzina w onej wszytkiej drodze Puzdrowemi flaszami częstując się srodze Wzajemnemi certują gdy komplementami, Dziw: dwiema zgoda miedzy wspoł-adamantami! Przeto owa złamała szyję sentencja, Iż
ona gorgi ten balet śpiewała I echem bliskie skały śpiewać nauczała. Wątpię, by tak Syrena ktora z morskiej zgraje Wdzięcznem głosem wykrzykła, jakiem ona gaje Napełniła i pola tak, iż z złotopstremi Piory się zawstydziło ptastwo z głosy swemi.
A stangret folgujący kamienistej drodze Strasznych w czubach ogierow wściągał, by po nodze Jak z partesow stawiały. Te pod świetno szorem Złocistem komosząc się z gniewliwem pozorem Na przejmy przepryskują i rżą na przemiany, Aż sie morze zbliżyło i port obiecany.
A tym czasem rodzina w onej wszytkiej drodze Puzdrowemi flaszami częstując sie srodze Wzajemnemi certują gdy komplementami, Dziw: dwiema zgoda miedzy wspoł-adamantami! Przeto owa złamała szyję sentencya, Iż
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 103
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
a ten pierwszy niższy/ (co lepiej z solmizacjej zrozumiesz niżej) i dla tegoż różno je też potrzeba pisać wymawiać/ jakom ci już namienił/ dla rozeznania.
Te znaki co znaczą, na stronie tej że tablice napisane?
DLa informacjej każdego/ który z not chce śpiewać/ zwykli Muzykanci pisać na początku partesu/ abo rygi każdej/ iż zaraz weyźrzawszy i na ten znak/ każdy zrozumie z którego głosu którym tonem zacząć ma śpiewanie/ zowią się dla tego Claues Signatae, po Polsku dla zrozumienia/ Znakami znacząc głos tonu. Cóż to jest ton? Rozdział pierwszy
JAko się tu rozumieć ma/ jest dźwięk głosu/ według miary
á ten pierwszy niższy/ (co lepiey z solmizácyey zrozumiesz niżey) y dla tegoż rożno ie też potrzebá pisać wymawiáć/ iákom ći iuż námienił/ dla rozeznánia.
Te znáki co znáczą, ná stronie tey że tablice nápisane?
DLa informácyey káżdego/ ktory z not chce śpiewáć/ zwykli Muzykánći pisáć ná pocżątku pártesu/ ábo rygi káżdey/ iż záraz weyźrzawszy y na ten znák/ káżdy zrozumie z ktorego głosu ktorym tonem zácżąc ma śpiewánie/ zowią się dla tego Claues Signatae, po Polsku dlá zrozumienia/ Znakámi znácżąc głos tonu. Coż to iest ton? Rozdźiał pierwszy
IAko sie tu rozumieć ma/ iest dźwięk głosu/ według miáry
Skrót tekstu: GorMuz
Strona: b4
Tytuł:
Tabulatura muzyki
Autor:
Jan Aleksander Gorczyn
Drukarnia:
Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
muzyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
siebie i papieskie ludzi, Bo więc onych narychlej tym porządkiem wzbudzi. Bo ma-li się prawda rzecz, tym się oni brzydzą, Że to u nas obrazów nijakich nie widzą. I mówią pospolicie: "jakby wlazł do chlewa'', Do tego, że się u nas lada jako śpiewa. U nich wszystko z partesów na dwanaście głosów, Nawieszają z klatkami szczygłów krzywonosów, To krzyczą na przemiany, właśnie jako w niebie, Kogóż by nie zwabili tym kształtem do siebie? Więc się jeszcze w ornaty, w komże zubierają, A my tak prosto w sukniach i tym nad nas mają. Dobrzeby nam też komże sobie dać porobić,
siebie i papieskie ludzi, Bo więc onych narychlej tym porządkiem wzbudzi. Bo ma-li sie prawda rzecz, tym się oni brzydzą, Że to u nas obrazów nijakich nie widzą. I mówią pospolicie: "jakby wlazł do chlewa'', Do tego, że się u nas leda jako śpiewa. U nich wszystko z partesów na dwanaście głosów, Nawieszają z klatkami szczygłów krzywonosów, To krzyczą na przemiany, właśnie jako w niebie, Kogóż by nie zwabili tym kształtem do siebie? Więc się jeszcze w ornaty, w komże zubierają, A my tak prosto w sukniach i tym nad nas mają. Dobrzeby nam też komże sobie dać porobić,
Skrót tekstu: SynMinKontr
Strona: 207
Tytuł:
Synod ministrów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
wyciągnionej — I tak pijąc, długo żył z tej wodki święconej. A tak, co ją pijacie, tym pisaniem mojem Nie pogardzajcie, bo jest pięknym zdrowia zdrojem. Pieśń o babie przy gorzałce.
Miała baba żaka, Czystego jonaka, Z zawiesistym wąsem, Penal z piórem miąszem. Z kompaturą i z dykturą na partesach śpiewał, Więc go babsko miłowało, rozkosz u niej miewał.
Kiedy się napiła, Firleje stroiła z onym swoim żakiem, Rozkosznym śpiewakiem. Baba stara, ale jara, rybałt też nie słaby, Solmizował, repetował w szpargale u baby.
Zaczynajże, Toma, Babie swojej doma, Póki groszy staje, Niech na
wyciągnionej — I tak pijąc, długo żył z tej wodki święconej. A tak, co ją pijacie, tym pisaniem mojem Nie pogardzajcie, bo jest pięknym zdrowia zdrojem. Pieśń o babie przy gorzałce.
Miała baba żaka, Czystego jonaka, Z zawiesistym wąsem, Penal z piorem miąszem. Z kompaturą i z dykturą na partesach śpiewał, Więc go babsko miłowało, rozkosz u niej miewał.
Kiedy sie napiła, Firleje stroiła z onym swoim żakiem, Rozkosznym śpiewakiem. Baba stara, ale jara, rybałt też nie słaby, Solmizował, repetował w szpargale u baby.
Zaczynajże, Toma, Babie swojej doma, Poki groszy sstaje, Niech na
Skrót tekstu: WodGorzBad
Strona: ?
Tytuł:
Wodka albo gorzałka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950