nadobną Helenę jemu przyrzekała. Za twoim zaleceniem Kawaler on ładny/ Teseus; w łaskę przyszedł pieknej Ariadny. Ty nietylko ten związek/ między ludźmi święty/ Konasz: Leć między ptastwem i między zwierzęty. Idzie Lew za samicą/ i Niedźwiedź uporny/ Idzie za swą owieczką baranek oborny Trukają na wyniosłym Trukaweczki dębie/ Parzą się w Gołębincach niewinne gołębie. Wróblik na strzesze wesoł: na krzewistym drzewie/ Srebrne piany puszczają parzyste Cietrzewie. Zgoła wszytko co jedno podlega jasności/ Słonecznej; ciebie zowie Boginią miłości. Jakoż i to dzisiejsze stadło przyzwoita/ Ze cię swych serc Rządczyną i kochania wita. Ty wźnieć w zamarzłych sercach ogień żarliwości
nadobną Helęnę iemu przyrzekáłá. Zá twoim záleceniem Káwáler on łádny/ Theseus; w łáskę przyszedł piekney Ariádny. Ty nietylko ten związek/ między ludźmi święty/ Konasz: Leć między ptástwęm y między zwierzęty. Idźie Lew zá sámicą/ y Niedźwiedź vporny/ Idźie zá swą owieczką báránek oborny Trukáią na wyniosłym Trukaweczki dębie/ Parzą się w Gołębincách niewinne gołębie. Wroblik ná strzesze wesoł: ná krzewistym drzewie/ Srebrne piány puszczáią párzyste Cietrzewie. Zgołá wszytko co iedno podlega iásnośći/ Słoneczney; ćiebie zowie Boginią miłośći. Iákosz y to dźisieysze stadło przyzwoita/ Ze ćię swych serc Rządczyną y kochania wita. Ty wźnieć w zámárzłych sercách ogień żárliwośći
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 208
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
a ty, panie młody, Płać za to, żeś swojemu pismu był przeciwny, Znał się na żartach, potem przy długu daj grzywny.” 89 (F). KSIĄDZ NA DZWONNICY
Nie wiem, o jaki eksces przed księdza dziekana Nie barzo dawno mego pozwano plebana (Wiosna była, kiedy się wszyscy ptacy parzą), Potem z nim na dzwonicę, jako księżą karzą. Gdy wrócił, wypełniwszy pokutę, do domu, Bardzo się z tego cieszę i pytam, jako mu Służyła eria; z żalem mi chudzina Swój niewczas: „Lecz najgorsza była oskomina,
Która mi i pacierze przeszkadzała — powie — Kiedy po swych samiczkach skakali
a ty, panie młody, Płać za to, żeś swojemu pismu był przeciwny, Znał się na żartach, potem przy długu daj grzywny.” 89 (F). KSIĄDZ NA DZWONNICY
Nie wiem, o jaki eksces przed księdza dziekana Nie barzo dawno mego pozwano plebana (Wiosna była, kiedy się wszyscy ptacy parzą), Potem z nim na dzwonicę, jako księżą karzą. Gdy wrócił, wypełniwszy pokutę, do domu, Bardzo się z tego cieszę i pytam, jako mu Służyła aeryja; z żalem mi chudzina Swój niewczas: „Lecz najgorsza była oskomina,
Która mi i pacierze przeszkadzała — powie — Kiedy po swych samiczkach skakali
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 46
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na warzą Z tej przyczyny, i nie bez fundamentu czynią: Doświadczenie u błaznów po szkodzie mistrzynią. Rozum kuchmistrz w człowieku: ten, nim słowo rzecze, Nim go wyda, doświadczy, jeśli nie upiecze, Jeśli godne słuchania uważnego ucha; Albo, jeśli gorące, pierwej na nie dmucha: Nie tak bowiem wrzącego parzy haust ukropu, Nie tak truje pieczenia niedopiekła z skopu, Jako nieszczęsne słowo. Są na tamte leki; Nie cofniesz rzeczonego słowa do paszczęki. 372 (P). STRZEŻONEGO PAN BÓG STRZEŻE
Starym ksiądz pleban mówił z ambony zwyczajem: Niech się każdy podzieli z świętym Mikołajem, Nie chceli kto w dobytku szkody
na warzą Z tej przyczyny, i nie bez fundamentu czynią: Doświadczenie u błaznów po szkodzie mistrzynią. Rozum kuchmistrz w człowieku: ten, nim słowo rzecze, Nim go wyda, doświadczy, jeśli nie upiecze, Jeśli godne słuchania uważnego ucha; Albo, jeśli gorące, pierwej na nie dmucha: Nie tak bowiem wrzącego parzy haust ukropu, Nie tak truje pieczenia niedopiekła z skopu, Jako nieszczęsne słowo. Są na tamte leki; Nie cofniesz rzeczonego słowa do paszczeki. 372 (P). STRZEŻONEGO PAN BÓG STRZEŻE
Starym ksiądz pleban mówił z ambony zwyczajem: Niech się każdy podzieli z świętym Mikołajem, Nie chceli kto w dobytku szkody
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 159
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sędzia, Jabłek się sad, dąbrowa spodziewa żołędzia, Wrona na jedli, wróbel na słomianej strzesze, Dziki wieprz w ciemnych łozach gotuje pielesze, Lecie karpie, na wiosnę trą się szczuki w trzcinie; Znać ją w ptactwie, znać w zwierzu, w rybach i w gadzinie, Wszytko się, chociaż broni pora, parzy, posna, Co się czuje na mocy. Nie pomożeć wiosna, Próżno szczypie od stada, próżno gąsior krzyka, Kto za ósmym krzyżykiem po trzewikach cyka, Choć o tym siła mówi, a mówi nieszpetnie, I marce, i wesołe nie ruszą go kwietnie. Próżno na gołym owsie koń stoi po dziury, Jeśli
sędzia, Jabłek się sad, dąbrowa spodziewa żołędzia, Wrona na jedli, wróbel na słomianej strzesze, Dziki wieprz w ciemnych łozach gotuje pielesze, Lecie karpie, na wiosnę trą się szczuki w trzcinie; Znać ją w ptactwie, znać w zwierzu, w rybach i w gadzinie, Wszytko się, chociaż broni pora, parzy, posna, Co się czuje na mocy. Nie pomożeć wiosna, Próżno szczypie od stada, próżno gąsior krzyka, Kto za ósmym krzyżykiem po trzewikach cyka, Choć o tym siła mówi, a mówi nieszpetnie, I marce, i wesołe nie ruszą go kwietnie. Próżno na gołym owsie koń stoi po dziury, Jeśli
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 172
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nie wejrzała, choćby się widziała u proga Okrutnego Plutona. Ach od stanu twego Daleka taka srogość ma być panieńskiego. Kogożby tu takimi nie zwiodł ten mowami? Kogoby tak pięknymi nie zmamił słowami? Ale aza mię Bóg tej zawaruje szkody, Że mię te malowane nie zwabią jagody. Znam cię ziołko, że parzysz, choć rościesz w ogrodzie. Wolę mądrą przed szkodą być, niźli po szkodzie. Co ty za zdrady mówisz? co za oszukania? Czyli jeszcześ szczyrego mojego kochania Nie doznała? P. I barzo znam się na tych figlach I wiem, że z wami trzeba stąpać jak po igłach. Znowu ty to
Nie wejrzała, choćby się widziała u proga Okrutnego Plutona. Ach od stanu twego Daleka taka srogość ma być panieńskiego. Kogożby tu takimi nie zwiodł ten mowami? Kogoby tak pięknymi nie zmamił słowami? Ale aza mię Bog tej zawaruje szkody, Że mię te malowane nie zwabią jagody. Znam cię ziołko, że parzysz, choć rościesz w ogrodzie. Wolę mądrą przed szkodą być, niźli po szkodzie. Co ty za zdrady mowisz? co za oszukania? Czyli jeszcześ szczyrego mojego kochania Nie doznała? P. I barzo znam się na tych figlach I wiem, że z wami trzeba stąpać jak po igłach. Znowu ty to
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 381
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Nabędę siły, nabędę ochoty. Teraz te karty, lubo ważą mało, Tobie nad inszych oddać mi się zdało, Boś, widzę, szczerze myśliwy i w sierci Sobaczej kochać będziesz się do śmierci. Stąd i niebieski piesek do twej psiarnie Jak na pieszczoty z ochotą się garnie, Wiedząc, że dobrze twoim gończym parzą I że im w piwie tłuste wieprze warzą; Że jednak z sfory nie gonił ni z smyczy Pościgał, ani zna dzikiej zdobyczy, Jeśliby kiedy zaciekł się do nieba, Opowie i tam, wdzięczen twego chleba, Jak coraz psiarnie Osiek twój przypuszcza I jak płodna w zwierz Niepołomska Puszcza, Jako go bijesz, jakoś
Nabędę siły, nabędę ochoty. Teraz te karty, lubo ważą mało, Tobie nad inszych oddać mi się zdało, Boś, widzę, szczerze myśliwy i w sierci Sobaczej kochać będziesz się do śmierci. Stąd i niebieski piesek do twej psiarnie Jak na pieszczoty z ochotą się garnie, Wiedząc, że dobrze twoim gończym parzą I że im w piwie tłuste wieprze warzą; Że jednak z sfory nie gonił ni z smyczy Pościgał, ani zna dzikiej zdobyczy, Jeśliby kiedy zaciekł się do nieba, Opowie i tam, wdzięczen twego chleba, Jak coraz psiarnie Osiek twój przypuszcza I jak płodna w zwierz Niepołomska Puszcza, Jako go bijesz, jakoś
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 151
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
m na jawi nie doczekał jeszcze Ani doczekać tuszy serce wieszcze; I rzekła: „Przestań lamentów, mój sługo, Jużem twej wiary doświadczyła długo; Godzieneś łaski, godzieneś nadgrody, Której zadatki bierz z mojej jagody.” Co rzekszy, do mnie skłoniła się twarzą, Z którą kiedy się usta moje parzą I do jej żywych rubinów przylgnęły, Wraz i sen, i te fawory zniknęły. Jakoż tu czekać, Kupido, wysługi, Gdy i fałszywy przysmak tak niedługi? Ty raczej, moja Jago, której służę, Ratuj, niż wiecznym snem oczy zamrużę; A jako-ć służę wiecznie, nie docześnie, Tak mi
m na jawi nie doczekał jeszcze Ani doczekać tuszy serce wieszcze; I rzekła: „Przestań lamentów, mój sługo, Jużem twej wiary doświadczyła długo; Godzieneś łaski, godzieneś nadgrody, Której zadatki bierz z mojej jagody.” Co rzekszy, do mnie skłoniła się twarzą, Z którą kiedy się usta moje parzą I do jej żywych rubinów przylgnęły, Wraz i sen, i te fawory zniknęły. Jakoż tu czekać, Kupido, wysługi, Gdy i fałszywy przysmak tak niedługi? Ty raczej, moja Jago, której służę, Ratuj, niż wiecznym snem oczy zamrużę; A jako-ć służę wiecznie, nie docześnie, Tak mi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 240
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
silentium każą, Każdy swój język zamyka pod strażą. Ja choć ustawnie tłukę sobie dzwony, Nie stanie w domu hałas i gomony. 386. MUCHY BIAŁOGŁOWSKIE
Każda pani ma muchy, powiedają, w nosie. Trudno temu nie wierzyć, rękami czego się Domaca. Waszmości się rozlazły po twarzy: Podobno je kurzawa spodniej dłużę parzy, Że się cisną do oka, gdy ich w ulu ckliwo. Naraiłbym bartnika i mocne leziwo. 387. MUCHY
Wielkie rzeczy, choć muchy chodzą koło ucha. Ale chrząszcza do nosa przepuścić od brzucha, To próba cierpliwości jest na białegłowy. Chceszli waszmość spróbować, naraję gotowy. 388. DO JEDNEGO
silentium każą, Każdy swój język zamyka pod strażą. Ja choć ustawnie tłukę sobie dzwony, Nie stanie w domu hałas i gomony. 386. MUCHY BIAŁOGŁOWSKIE
Każda pani ma muchy, powiedają, w nosie. Trudno temu nie wierzyć, rękami czego się Domaca. Waszmości się rozlazły po twarzy: Podobno je kurzawa spodniej dłużę parzy, Że się cisną do oka, gdy ich w ulu ckliwo. Naraiłbym bartnika i mocne leziwo. 387. MUCHY
Wielkie rzeczy, choć muchy chodzą koło ucha. Ale chrząszcza do nosa przepuścić od brzucha, To próba cierpliwości jest na białegłowy. Chceszli waszmość spróbować, naraję gotowy. 388. DO JEDNEGO
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 352
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. WŁOCH ROGBI
Nie pił od urodzenia Włoch Rogbi gorzałki. Widząc, kiedym jej zażył dwa spore michałki: „Dlaboga, Mości panie, będzie Waszmość chorzał, Ja tak pijąc płomieniem na wągiel bym zgorzał.” Aż mu bies w kilka niedziel śmierć od niej skojarzył. Podobno się dla france w suchej wannie parzył, Gorzałka się zajęła z rozpalonej cegły, Włoch zemdlał, nim chłopięta płomienia postrzegły. Włoch bez dusze w swoim nas przestrzega trefunku,
Że nie pijąc może człek umierać od trunku A jakie komu na śmierć przejźrano oręże, Żadne mu nie pomogą przestrogi, tym lęże 528. NA GORZAŁKĘ
Niemałe fizyk przytaczy wywody, Że niepodobna
. WŁOCH ROGBI
Nie pił od urodzenia Włoch Rogbi gorzałki. Widząc, kiedym jej zażył dwa spore michałki: „Dlaboga, Mości panie, będzie Waszmość chorzał, Ja tak pijąc płomieniem na wągiel bym zgorzał.” Aż mu bies w kilka niedziel śmierć od niej skojarzył. Podobno się dla france w suchej wannie parzył, Gorzałka się zajęła z rozpalonej cegły, Włoch zemdlał, nim chłopięta płomienia postrzegły. Włoch bez dusze w swoim nas przestrzega trefunku,
Że nie pijąc może człek umierać od trunku A jakie komu na śmierć przejźrano oręże, Żadne mu nie pomogą przestrogi, tym lęże 528. NA GORZAŁKĘ
Niemałe fizyk przytaczy wywody, Że niepodobna
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 417
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Które i chwały słusznie przypisane Waszej być mają dotąd stateczności, I krew i ciała, nie wątpcie nic o tem, W krótkim się czasie odważą wam złotem. VIII.
Tak pełni ducha i ochoty nowej, W ogromnym znowu dymie się okryją, Do nich przydany pułk Kazimierzowy, Uderzą w bębny, chorągwie rozwiją, Nie parzą ognie, i równe im rowy, Że się do murów szczęśliwie przebiją, A Moskal stojąc za szańcem głębokim O jako krwawom patrzał na to okiem! IX.
Już spiżą Smoleńsk świeżą opatrzony, Pan do obozu dla zawziętej trwogi: Wierzch jednak góry nieubezpieczony, Gdzie w ten trop Moskwa zasieka ostrogi, Zostawa, aby
Które i chwały słusznie przypisane Waszej być mają dotąd stateczności, I krew i ciała, nie wątpcie nic o tem, W krótkim się czasie odważą wam zlotem. VIII.
Tak pełni ducha i ochoty nowej, W ogromnym znowu dymie się okryją, Do nich przydany pułk Kazimierzowy, Uderzą w bębny, chorągwie rozwiją, Nie parzą ognie, i równe im rowy, Że się do murów szczęśliwie przebiją, A Moskal stojąc za szańcem głębokim O jako krwawom patrzał na to okiem! IX.
Już spiżą Smoleńsk świeżą opatrzony, Pan do obozu dla zawziętej trwogi: Wierzch jednak góry nieubezpieczony, Gdzie w ten trop Moskwa zasieka ostrogi, Zostawa, aby
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 12
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861