pieczęcią Gdy przyjmiesz w uprzejmości On się twej pomści (wierz mi) niewinności. Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich Pieśń XXVIII. Na nieporownany Zbytek Bankietów Polskich.
SIlcie wy się Panowie na koszty próżne Budując splendece różne Lub się przecię zostanie co z tego w domu Puścizna znastępców komu Ale Polski niegubi nic jak bańkiety Drogie Paszty buczne wety/ I Malwatyckie trunki/ Wina z Tokaju Z obcego Alakant kraju. Nie pomierny wszafunku stołowy zbytek Pożyra was dochód wszytek. Gdy wam nie z Indyjskich stół zastawion Jatek Szemrze brzuch na niedostatek. By Rozmarnować zbiorów dziadowskich fanty/ Niech przecię będą bażanty. Sta Kuchtów Rota koło ogniska burzy/ Skąd się
pieczęćią Gdy przyimiesz w vprzeymośći On się twey pomśći (wierz mi) niewinnośći. Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich PIESN XXVIII. Ná nieporownány Zbytek Bánkietow Polskich.
SIlćie wy śię Pánowie ná koszty prożne Buduiąc splendece rożne Lub się przećię zostánie co z tego w domu Puścizna znastępcow komu Ale Polski niegubi nic iák báńkiety Drogie Pászty buczne wety/ Y Málwátyckie trunki/ Winá z Tokáiu Z obcego Alákánt kráiu. Nie pomierny wszáfunku stołowy zbytek Pożyrá was dochod wszytek. Gdy wam nie z Indyiskich stoł zástáwion Iátek Szemrze brzuch ná niedostátek. By Rozmárnowáć zbiorow dźiádowskich fánty/ Niech przećię będą báżánty. Stá Kuchtow Rotá koło ogniská burzy/ Zkąd się
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 202
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
jemu (Pan) zlecił/ i poruczył Równie i Teofilakt ś. nad wszytkiego/ mówi/ świata wiernymi i nad Bracią poruczył mu przełożeństwo. Zatyka my Heretyckie jego usta i Cerkiew nasza Ruska od Wschodniej Cerkwie o tym wyznawać nauczona/ że/ przytomnym siebie stawiwszy przed swymi Zwolennikami Zbawiciel po Zmartwychwstaniu/ Piotrowi o owcach swych pastę poruczył. In cap. 21. Ioan. Do Narodu Ruskiego. In cap. 21. Ioan. Tamże. Tamże. Świtilusz. 11. Iż Pan CHrystus dwojakie dał Apostołom SS. klucze/ Ordinis et Iurisdictions.
BLąd Heretycki jest i owo/ nieprzyznawać/ aby dwojakie dane były od Chrysta Pana Apostołom klucze
iemu (Pan) zlećił/ y poruczył Rownie y Theophilákt ś. nád wszytkiego/ mowi/ świátá wiernymi y nád Bráćią poruczył mu przełożenstwo. Zátyka my Haeretyckie iego vstá y Cerkiew nászá Ruska od Wschodniey Cerkwie o tym wyznáwáć náuczona/ że/ przytomnym siebie stáwiwszy przed swymi Zwolennikámi Zbáwićiel po Zmartwychwstániu/ Piotrowi o owcách swych pástę poruczył. In cap. 21. Ioan. Do Narodu Ruskiego. In cap. 21. Ioan. Tamże. Tamże. Switilusz. 11. Iż Pan CHrystus dwoiákie dał Apostołom SS. klucze/ Ordinis et Iurisdictions.
BLąd Haeretycki iest y owo/ nieprzyznáwáć/ áby dwoiákie dáne były od Chrystá Páná Apostołom klucze
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 54
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
, Samo imię w uszu grzmi, wielkie i straszliwe. A po chwili nie stanie koron mu i słupów Do wieszania z ojczystych nieprzyjaciół łupów. Tak tedy posadziwszy wszystkę tę rodzinę Swym porządkiem bogini, już w dobrą godzinę, Co prędkim, ich częstuje, jednak bez przykrości, Bo (jakom rzekł) nie czynią paszty te sytości, Ani zbytków nijakich które zdrowie psują, Myśli tylko, a duchy same rekreują, Część mając z niebieskiemi. Więc w ochocie takiej, Żeby na dobrej myśli nie zeszło wszelakiej, Ile która z sumienia płynąc niewinności, Wszytka się ma, i ciągnie ku nieśmiertelności! Przyjść rozkaże muzyce i stanąć przy stole;
, Samo imie w uszu grzmi, wielkie i straszliwe. A po chwili nie stanie koron mu i słupów Do wieszania z ojczystych nieprzyjaciół łupów. Tak tedy posadziwszy wszystkę tę rodzinę Swym porządkiem bogini, już w dobrą godzinę, Co prędkim, ich częstuje, jednak bez przykrości, Bo (jakom rzekł) nie czynią paszty te sytości, Ani zbytków nijakich które zdrowie psują, Myśli tylko, a duchy same rekreuyą, Część mając z niebieskiemi. Więc w ochocie takiej, Żeby na dobrej myśli nie zeszło wszelakiej, Ile która z sumienia płynąc niewinności, Wszytka się ma, i ciągnie ku nieśmiertelności! Przyjść rozkaże muzyce i stanąć przy stole;
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 139
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
go pasyje? Nakoniec rzecze: Tak wierz o mnie, śliczna damo, Że co ma ziemia, morze, co powietrze samo, Co ludzki dowcip zmyślić, ręka uformować, I co bogata spiża może obstalować, Wszytko by kwoli twojej wygodzie tu było, Ale iż mnie złe szczęście teraz poniżyło, Nie mając drogich pasztów, czym by stół zastawić, Musiałem aż sokołeim ochoty nadstawić. A ta widząc dopiero tak dotkliwe proby Miłości i tak kładąc, że ten człowiek, coby Miał i piekła poruszyć na pomstę swej wzgardy I wet za wet oddanie za on kosz tak hardy, Raczej tak niezwyczajną swej pociechy stratę Jak za najlepszy fawor
go pasyje? Nakoniec rzecze: Tak wierz o mnie, śliczna damo, Że co ma ziemia, morze, co powietrze samo, Co ludzki dowcip zmyślić, ręka uformować, I co bogata spiża może obstalować, Wszytko by kwoli twojej wygodzie tu było, Ale iż mnie złe szczęście teraz poniżyło, Nie mając drogich pasztow, czym by stoł zastawić, Musiałem aż sokołeim ochoty nadstawić. A ta widząc dopiero tak dotkliwe proby Miłości i tak kładąc, że ten człowiek, coby Miał i piekła poruszyć na pomstę swej wzgardy I wet za wet oddanie za on kosz tak hardy, Raczej tak niezwyczajną swej pociechy stratę Jak za najlepszy fawor
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 263
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
dym z niej wypadający, od tego czasu góra ta wybuchała często. Roku 1743. czterma paszczękami wyrzucała śniegi stopione, lód, popioły etc. Huk niby strzelania z armaty słyszany był w Quito o mil 12 od tej góry leżącym. Podobny huk 30 Listopada niesłyszany był w Qwito, słyszany zaś był w Ybara, w Pasto, w Popajan, w Plata o sto mil Franc: i nawet w Kwajaquil i za Piura o 120 mil Franc: Wiatr wiał od wschodu północego, wody z wierzchołku góry spadające, na dolinie nakształt piłki od ziemi odbijając się na powietrze w górę podskakiwały.
Trzęsienie ziemi w Abruzzyj przeniosło wody wielu źrzodeł na inne
dym z niey wypadaiący, od tego czasu gora ta wybuchała często. Roku 1743. czterma paszczękami wyrzucała śniegi stopione, lod, popioły etc. Huk niby strzelania z armaty słyszany był w Quito o mil 12 od tey gory leżącym. Podobny huk 30 Listopada niesłyszany był w Qwito, słyszany zaś był w Ybara, w Pasto, w Popaian, w Plata o sto mil Franc: y nawet w Quayaquil y za Piura o 120 mil Franc: Wiatr wiał od wschodu pułnocnego, wody z wierzchołku gory spadaiące, na dolinie nakształt piłki od ziemi odbiiaiąc się na powietrze w gorę podskakiwały.
Trzęsienie ziemi w Abruzzyi przeniosło wody wielu źrzodeł na inne
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 191
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
uciekając Szczerze widzi i wozy wniezmiernym nawale Zatarte po przeprawach, dopieroż się całe Wszytkiego wysforuje, i porwie do Zaku, Gdzie co mu się nawinie szarpie wnet bez braku: Rysie, Pupki, Sobole, Sprzety pokojowe, Obicia, i naczynia od Srebra Stołowe: Wanny, Konwie, Imbryki, Miednice, Nalewki, Pasty, Cukry, Faryny, klejone polewki, I innych nieskończonych aparencyj wiele Do pompy i widoku. lakby na Wesele, Albo strojną wieczerzą wybrali się owe Z-Kleopatrą u[...] P haru Antoniuszowe. I rzecz dziwna, jeźli to była nieuwaga Głów zle zdrowych, czyli w-tym Sprawowała plaga Z-wierzchu nie uitrzeżona
ućiekaiąc Szczerze widźi i wozy wniezmiernym nawale Zatarte po przeprawach, dopieroż sie całe Wszytkiego wysforuie, i porwie do Zaku, Gdźie co mu sie nawinie szarpie wnet bez braku: Rysie, Pupki, Sobole, Sprzety pokoiowe, Obićia, i naczynia od Srebra Stołowe: Wanny, Konwie, Imbryki, Miednice, Nalewki, Pasty, Cukry, Faryny, kliione polewki, I innych nieskończonych apparencyy wiele Do pompy i widoku. lakby na Wesele, Albo stroyną wieczerzą wybrali sie owe Z-Kleopatrą u[...] P haru Antoniuszowe. I rzecz dźiwna, ieźli to była nieuwaga Głow zle zdrowych, czyli w-tym Sprawowała plaga Z-wierzchu nie uitrzeżoná
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 33
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, pancerze ni zbroje, nie słychać trąb, co krwawe ogłaszają boje; nie masz tam jadowitych chorób, które mocą nieraz niespodziewanie wieki ludzkie krocą. Wzięto Śmierci przywilej, władzą skasowano, samę z nieba na wieczne wygnanie posłano. Marszałkostwo oddano Radości; ta z swego urzędu nie przypuszcza Planktu namniejszego w granice elizejskie; drogimi pasztami królewskie stoły zdobi, przy których żartami świętymi świętych cieszy (nie żeby jadali w niebie i potrawami stoły zastawiali wybrani Pańscy) oni do jedzenia chęci nie mają – trunki wszytkie wyszły im z pamięci. Żaden pokarm cielesny na ich stół nie wchodzi ani tamta kraina ziemskie frukty rodzi. Elizejski kraj bez miąs, bez wina częstuje
, pancerze ni zbroje, nie słychać trąb, co krwawe ogłaszają boje; nie masz tam jadowitych chorób, które mocą nieraz niespodziewanie wieki ludzkie krocą. Wzięto Śmierci przywilej, władzą skasowano, samę z nieba na wieczne wygnanie posłano. Marszałkostwo oddano Radości; ta z swego urzędu nie przypuszcza Planktu namniejszego w granice elizejskie; drogimi pasztami królewskie stoły zdobi, przy których żartami świętymi świętych cieszy (nie żeby jadali w niebie i potrawami stoły zastawiali wybrani Pańscy) oni do jedzenia chęci nie mają – trunki wszytkie wyszły im z pamięci. Żaden pokarm cielesny na ich stół nie wchodzi ani tamta kraina ziemskie frukty rodzi. Elizejski kraj bez miąs, bez wina częstuje
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 175
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
nos leżący, ledwo co wysoki, trzy łokcie tylko domu jest wszytkiego po śmierci mego. Zostańcie perły, kamienie, klejnoty, żegnam się z wami, przyjemne pieszczoty, już mi was sroga śmierć gwałtem wydziera, z jadem naciera. Zostań, urodo oczom pożądana, muzyko wdzięczna, z uciechą słuchana, potrawy drogie, paszty wyśmienite i smakowite. Już mi, o słońce, nie będziesz świeciło ani powietrze ku zdrowiu służyło, w ziemie wnętrznościach będę położony, w proch obrócony. A cóż mi po tym, żem dwory budował, folwarki, role, miasta, wsie skupował? Oto mię z tego gwałtem wyganiają, nic wziąć nie dają
nos leżący, ledwo co wysoki, trzy łokcie tylko domu jest wszytkiego po śmierci mego. Zostańcie perły, kamienie, klejnoty, żegnam się z wami, przyjemne pieszczoty, już mi was sroga śmierć gwałtem wydziera, z jadem naciera. Zostań, urodo oczom pożądana, muzyko wdzięczna, z uciechą słuchana, potrawy drogie, paszty wyśmienite i smakowite. Już mi, o słońce, nie będziesz świeciło ani powietrze ku zdrowiu służyło, w ziemie wnętrznościach będę położony, w proch obrócony. A cóż mi po tym, żem dwory budował, folwarki, role, miasta, wsie skupował? Oto mię z tego gwałtem wyganiają, nic wziąć nie dają
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 11
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
czym została? Gdzie są bławaty i stroje światowe, szaty wymyślne i piększenia nowe? O jakoś nagie aż do samych kości, leżąc w ciemności. Gdzie są pieniądze i klejnoty drogie? Gdzie majętności i bogactwa mnogie? Gdzie są dworzanie wokoło stojący, ciebie zdobiący? Gdzie śmiechy, żarty, tańce z biesiadami, paszty, napoje, wczasy z uciechami? Gdzie jest muzyka, mutety radości i wesołości? Przedtymeś wielką moc pokazowało, trudnych, odważnych sztuk dokazywało – teraz mizernie leżysz powalone, nędznie wzgardzone. Żaby do ciebie wolny przystęp mają, robacy, gryząc, w smrodzie roztaczają. O marna twoja, człowiecze, próżności, próżna
czym została? Gdzie są bławaty i stroje światowe, szaty wymyślne i piększenia nowe? O jakoś nagie aż do samych kości, leżąc w ciemności. Gdzie są pieniądze i klejnoty drogie? Gdzie majętności i bogactwa mnogie? Gdzie są dworzanie wokoło stojący, ciebie zdobiący? Gdzie śmiechy, żarty, tańce z biesiadami, paszty, napoje, wczasy z uciechami? Gdzie jest muzyka, mutety radości i wesołości? Przedtymeś wielką moc pokazowało, trudnych, odważnych sztuk dokazywało – teraz mizernie leżysz powalone, nędznie wzgardzone. Żaby do ciebie wolny przystęp mają, robacy, gryząc, w smrodzie roztaczają. O marna twoja, człowiecze, próżności, próżna
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 19
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, któreś budowało, perły, pierścienie, któreś tak często nosiło, pieniądze, w których serce ponurzone było? Gdzie są łoża kosztowne splendoru świetnego, zioła drogie, korzenia smaku wybornego,
statki srebrne lśniące się, w skarbcu ułożone, szaty różne kosztowne, pozornie zrobione? Niemasz potraw rozkosznych, nie czeka zwierzyna, paszty, napoje smaczne i wyborne wina, już dla ciebie żurawiów w kuchni nie gotują. Samego cię w grobowcu robacy kosztują. Moc Boska takie takim znalazła karanie, i słusznie, bo też oni zarabiali na nie! Toć się ten dom podoba, co cię weń włożono, którego wierzch na twoim nosie postawiono.
, któreś budowało, perły, pierścienie, któreś tak często nosiło, pieniądze, w których serce ponurzone było? Gdzie są łoża kosztowne splendoru świetnego, zioła drogie, korzenia smaku wybornego,
statki srebrne lśniące się, w skarbcu ułożone, szaty różne kosztowne, pozornie zrobione? Niemasz potraw rozkosznych, nie czeka zwierzyna, paszty, napoje smaczne i wyborne wina, już dla ciebie żurawiów w kuchni nie gotują. Samego cię w grobowcu robacy kosztują. Moc Boska takie takim znalazła karanie, i słusznie, bo też oni zarabiali na nie! Toć się ten dom podoba, co cię weń włożono, którego wierzch na twoim nosie postawiono.
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 37
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004