i ozdobę mógł rozmnażać. Mowy przy Mowa przy oddawaniu Wieńca.
Zwyczaj ten byłv Lacedemonczyków M. M. P. że Młodzieńcom Panny Wience oddawały/ tym którzy zaciągi i zawody pewne do dostąpienia sławy i dla otrzymania łaski na naznaczonych placach i terminach odprawowali A który prędszym biegiem pierwej do miejsca naznaczonego dobieżał/ każda więc swego patrzając/ tam znak zwycięstwa i wygranej przy jaźni Wieńcem obsyłają. Owo zgoła wieniec zawsze znaczył pewine szczęście i pociechy/ i wrozmaitych szwankach za Palmę zawsze uchodził. u nas Ojczystym sposobme Młodzieńcy Pannom zwykli i Wieńce oddawać/ które znakiem są panieńskiej czystości i dostojności/ chęcią zobopołnie nagradzany bywa. Jego MćPan N. wyścigajac się z
y ozdobę mogł rozmnażáć. Mowy przy Mowá przy oddawániu Wieńcá.
Zwycżay ten byłv Lácedemoncżykow M. M. P. że Młodźieńcom Pánny Wience oddawáły/ tym ktorzy záćiągi y záwody pewne do dostąpienia sławy y dla otrzymánia łaski na náznácżonych plácách y terminách odpráwowáli A ktory prędszym biegiem pierwey do mieyscá náznácżonego dobieżał/ káżda więc swego pátrzáiąc/ tám znák zwyćięstwa y wygráney przy iáźni Wieńcem obsyłáią. Owo zgołá wieniec záwsze znácżył pewine szczęśćie y poćiechy/ y wrozmáitych szwánkách zá Palmę záwsze vchodźił. v nas Oycżystym sposobme Młodźieńcy Pannom zwykli i Wieńce oddawáć/ ktore znákiem są panieńskiey czystośći y dostoynośći/ chęćią zobopołnie nagradzany bywa. Iego MćPan N. wyśćigáiac sie z
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: C2v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
tym wina? A pod szyją/ co za krom/ Moda założyła? Co za towar/ w tę krupkę rogową/ wtłoczyła? Rzekłbym/ że to tu jatki/ gdzie mięso przedają; Widząc/ że tam dwie żywe pieczenie/ dychają/ Lecz wątpię by na przedaj: Bo raz wyglądają: Niby kupca patrzając; drugi raz się tają Czyli/ ostrząc Dianna/ na zwierzynę zęby Do ręki/ na pieczenie/ przywabia Jastrzęby? Choćbym też rzekł/ że to tu/ kowal złożył miechy; Lecz ta powieść/ byłaby śmiechem/ do uciechy: Gdyż miechy/ alternatę wdymaniu/ trżymają; Te/ jak się razem wznoszą
tym winá? A pod szyią/ co zá krom/ Modá záłożyłá? Co zá towár/ w tę krupkę rogową/ wtłoczyłá? Rzekłbym/ że to tu iátki/ gdźie mięso przedáią; Widząc/ że tám dwie żywe pieczęnie/ dychaią/ Lecz wątpię by ná przeday: Bo ráz wyglądáią: Niby kupcá pátrzáiąc; drugi raz się táią Czyli/ ostrząc Diánná/ ná źwierzynę zęby Do ręki/ ná pieczęnie/ przywabia Iastrzęby? Choćbym też rzekł/ że to tu/ kowál złożył miechy; Lecz tá powieść/ byłáby śmiechem/ do vćiechy: Gdyż miechy/ álternatę wdymániu/ trżymáią; Te/ iák się rázem wznoszą
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
pan zbiera i słowy strofuje: Młodość, powieda, miejsce starości gotuje, Słychał kiedyś przypowieść. Zła, rzekę, nadzieja; Do rzemiosł to należy, a nie do złodzieja. Nie pomogło Maćkowi: gdzie czego dopadnie, Choć go biją, choć więżą, oczywiście kradnie; Aż do komór, do skrzynek, nie patrzając kluczy, Potem się i do stajen na starość nauczy. Wjeżdżam w miasto, aż Maćka z oną siwą brodą, Gdzieś przy licu złapawszy, na szubieńcę wiodą. Więc dojźrawszy na szyi konopnego wieńca:
Piękne miejsce starości powróz i szubieńca. Nieszczęśliważ to młodość, co siwiznę szpeci. Starzy dwa razy dziećmi, wżdy
pan zbiera i słowy strofuje: Młodość, powieda, miejsce starości gotuje, Słychał kiedyś przypowieść. Zła, rzekę, nadzieja; Do rzemiosł to należy, a nie do złodzieja. Nie pomogło Maćkowi: gdzie czego dopadnie, Choć go biją, choć więżą, oczywiście kradnie; Aż do komór, do skrzynek, nie patrzając kluczy, Potem się i do stajen na starość nauczy. Wjeżdżam w miasto, aż Maćka z oną siwą brodą, Gdzieś przy licu złapawszy, na szubieńcę wiodą. Więc dojźrawszy na szyi konopnego wieńca:
Piękne miejsce starości powróz i szubieńca. Nieszczęśliważ to młodość, co siwiznę szpeci. Starzy dwa razy dziećmi, wżdy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 157
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
równe.
A nim się wojska przybliżyły nasze, Wabił do siebie pilno Kapłan Paszę Husseim, który miał komendę nad tymi Trzema drugimi.
Tamten się spieszył i z odsieczą sporą Już było słyszeć, że był pod Cecorą, I pewnieby nam ciężkie te dwie były Złączone siły.
Ale wodzowie obudwu narodów, Bystrych dniestrowych nie patrzając brodów, Ochocze wojska w tak gorącej chwili W lot przeprawili.
O hospodarze potym nam nowiny Wołoskim przyszły, że do Bukowiny Uszedł z swoimi, lubo ich niemało Na rzeź zostało.
Zaczym generał Korycki posłany Z mocną parcją, żeby lud strwogany
Uwiodł z tych lasów przed srogim pożarem Z ich hospodarem.
Gdy zatym świetne krzyże
rowne.
A nim się wojska przybliżyły nasze, Wabił do siebie pilno Kapłan Paszę Husseim, ktory miał komendę nad tymi Trzema drugimi.
Tamten się spieszył i z odsieczą sporą Już było słyszeć, że był pod Cecorą, I pewnieby nam ciężkie te dwie były Złączone siły.
Ale wodzowie obudwu narodow, Bystrych dniestrowych nie patrzając brodow, Ochocze wojska w tak gorącej chwili W lot przeprawili.
O hospodarze potym nam nowiny Wołoskim przyszły, że do Bukowiny Uszedł z swoimi, lubo ich niemało Na rzeź zostało.
Zaczym generał Korycki posłany Z mocną partyą, żeby lud strwogany
Uwiodł z tych lasow przed srogim pożarem Z ich hospodarem.
Gdy zatym świetne krzyże
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 484
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
; zaczem zaraz nocą z kawalerią i draganami, wojsku inszemu kazawszy być pogotowiu, ruszyłem się pospiesznie chcąc go przejść. Ale przyszedłszy już skoro dzień pode Tczów, dał mi znać podjazd o jego na Żuławie gdańskiej przejściu, i o wszystkich popsowanych przeprawach. Zaczem przyszło mi zatrzymać się nakrywszy wojsko, z żalem patrzając na zwracającego się pospiesznie po tamie nieprzyjaciela. Zażywałem rozmaitych sposobów chcąc ich wywabić w pole: podpadło się pod same ich okopy, gdzie się ich dwóch żywcem wzięło i kilku zabiło; niechcieli żadnym sposobem wyniść do nas w pole. Racz tedy W. K. Mść, Pan nasz miłościwy, uważyć, jako
; zaczém zaraz nocą z kawalerią i draganami, wojsku inszemu kazawszy być pogotowiu, ruszyłem się pospiesznie chcąc go przejść. Ale przyszedłszy już skoro dzień pode Tczow, dał mi znać podjazd o jego na Żuławie gdańskiej przejściu, i o wszystkich popsowanych przeprawach. Zaczém przyszło mi zatrzymać się nakrywszy wojsko, z żalem patrzając na zwracającego się pospiesznie po tamie nieprzyjaciela. Zażywałem rozmaitych sposobów chcąc ich wywabić w pole: podpadło się pod same ich okopy, gdzie się ich dwóch żywcem wzięło i kilku zabiło; niechcieli żadnym sposobem wyniść do nas w pole. Racz tedy W. K. Mść, Pan nasz miłościwy, uważyć, jako
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 94
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ramię naciąga I nie pierwej upuści, aż przyjdzie na stopnie. Tedy się chłop obejrzy i pocznie okropnie Wołać. Ten nie ucieka, choć pełna ulica Ludzi, ale trudno brać złodzieja bez lica; Cielęcia też w zanadrze ani w kieszeń skryje; Jeszcze go na ostatek niecnota wybije. 115. NA UBÓSTWO
Syn jednej komornice patrzając ubogi, Gdy gospodyni dzieciom dzieliła pirogi: „I ja bym też jadł — rzecze — gdyby u mej matki
Był twaróg, masło, mąka i takie dostatki.” Nierównoż nas fortuna i nie bez mierziączki Dzieli: tym umknie chleba, onym smaży pączki. 116 (N). IKON NARODÓW
Kiedy w
ramię naciąga I nie pierwej upuści, aż przyjdzie na stopnie. Tedy się chłop obejrzy i pocznie okropnie Wołać. Ten nie ucieka, choć pełna ulica Ludzi, ale trudno brać złodzieja bez lica; Cielęcia też w zanadrze ani w kieszeń skryje; Jeszcze go na ostatek niecnota wybije. 115. NA UBÓSTWO
Syn jednej komornice patrzając ubogi, Gdy gospodyni dzieciom dzieliła pirogi: „I ja bym też jadł — rzecze — gdyby u mej matki
Był twaróg, masło, mąka i takie dostatki.” Nierównoż nas fortuna i nie bez mierziączki Dzieli: tym umknie chleba, onym smaży pączki. 116 (N). IKON NARODÓW
Kiedy w
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 251
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
(O, wielka czasu szkoda!), dopisuję rezy, Jeżeli jest, jakoż jest, zabawka w papierze, Proszę, pozwól im w taniec iść po swojej lirze, A sam na nie, choć też tam obaczysz gdzie piegę, I na swojego racz być łaskawy kolegę. 295. DO GRZECZNEJ ŻONY PLUGAWEGO MĘŻA
Patrzając na cię, moja śliczna pani, Słusznie fortunę każdy ze mną zgani, Bo większej światu nie przynosi szkody, Jako nie dawszy bogactw do urody. Ten Ii twym mężem dla swojej intraty, Chłop z mózgu głupi, szpetny i garbaty? Więc że przeciwne wedle siebie rzeczy Zawsze znaczniejsze w postawie człowieczej, Diabeł z aniołem
(O, wielka czasu szkoda!), dopisuję rezy, Jeżeli jest, jakoż jest, zabawka w papierze, Proszę, pozwól im w taniec iść po swojej lirze, A sam na nie, choć też tam obaczysz gdzie piegę, I na swojego racz być łaskawy kolegę. 295. DO GRZECZNEJ ŻONY PLUGAWEGO MĘŻA
Patrzając na cię, moja śliczna pani, Słusznie fortunę każdy ze mną zgani, Bo większej światu nie przynosi szkody, Jako nie dawszy bogactw do urody. Ten Ii twym mężem dla swojej intraty, Chłop z mózgu głupi, szpetny i garbaty? Więc że przeciwne wedle siebie rzeczy Zawsze znaczniejsze w postawie człowieczej, Diaboł z aniołem
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 317
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
modli i kropi.
Gówno za wilczurą dyszy I ludzi od niego liszy. Aż wżdy po długiej pasyjej Znalazł gówno w ferezyjej. 416. ODŻARTOWANIE
Widząc senator, że dwaj w kupie stoją łysi: „Wspomniałem sobie — rzecze — kolana kedysi. Mogliby albo z sobą nie stać, albo chować Łysiny, bo patrzając, chce mi się żartować.” Cóż ci czynią? chcąc mu tąż odrymować miarą, Z obu stron jak najbliżej ostąpią go parą. Więc śmielszy: „Rozsądź, proszę, w gadce nas zadanej: Co bywa między dwiema trzeciego kolany?” Ów się nie spodziewając żadnej w tym namowy, Powie, co
modli i kropi.
Gówno za wilczurą dyszy I ludzi od niego liszy. Aż wżdy po długiej pasyjej Znalazł gówno w ferezyjej. 416. ODŻARTOWANIE
Widząc senator, że dwaj w kupie stoją łysi: „Wspomniałem sobie — rzecze — kolana kedysi. Mogliby albo z sobą nie stać, albo chować Łysiny, bo patrzając, chce mi się żartować.” Cóż ci czynią? chcąc mu tąż odrymować miarą, Z obu stron jak najbliżej ostąpią go parą. Więc śmielszy: „Rozsądź, proszę, w gadce nas zadanej: Co bywa między dwiema trzeciego kolany?” Ów się nie spodziewając żadnej w tym namowy, Powie, co
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 366
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Mieć przyjaciela w całym Izraelu
Nie możesz, żeby w tak szkaradym znoju Wodyć, nie żółci, podał do napoju. Jezu, do srogiej idący katusze, Odejm, odejm grzech brzydki od mej dusze. Niech nie zostaje jedna kropla na niej Krwie, którą z Ciebie ci toczą tyrani. 458. NA NIEDZIELĘ KWIETNIĄ
Patrzając na akt dzisiejszego testu, Gdzie nie w tysiącu, mniej rzekę, nie we stu, Jaką królowie ziemscy mają, modą, Wszech królów króla kalwakaty wiodą Na wielki triumf w mieście zawołanym, Ale na ośle, jeszcze pożyczanym: Czy go na cugi i sadzone szory, Złociste wozy i insze splendory, Świetne gwardyje,
, Mieć przyjaciela w całym Izraelu
Nie możesz, żeby w tak szkaradym znoju Wodyć, nie żółci, podał do napoju. Jezu, do srogiej idący katusze, Odejm, odejm grzech brzydki od mej dusze. Niech nie zostaje jedna kropla na niej Krwie, którą z Ciebie ci toczą tyrani. 458. NA NIEDZIELĘ KWIETNIĄ
Patrzając na akt dzisiejszego testu, Gdzie nie w tysiącu, mniej rzekę, nie we stu, Jaką królowie ziemscy mają, modą, Wszech królów króla kalwakaty wiodą Na wielki tryumf w mieście zawołanym, Ale na ośle, jeszcze pożyczanym: Czy go na cugi i sadzone szory, Złociste wozy i insze splendory, Świetne gwardyje,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 386
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
postrzeże, Aż drugi raz skosztuje, toż za trzecim ledwie: „A naszczał ci skurwysyn, wypiłbym był ze dwie Mniejszych dobrego wina, do wielkiejm się kwapił; Wskórałem, żem się za to czyichsi szczyn napił.” Toż wylawszy ostatek do sieni z pośpiechem, A my w kącie, patrzając, umieramy śmiechem. 527. WŁOCH ROGBI
Nie pił od urodzenia Włoch Rogbi gorzałki. Widząc, kiedym jej zażył dwa spore michałki: „Dlaboga, Mości panie, będzie Waszmość chorzał, Ja tak pijąc płomieniem na wągiel bym zgorzał.” Aż mu bies w kilka niedziel śmierć od niej skojarzył. Podobno się
postrzeże, Aż drugi raz skosztuje, toż za trzecim ledwie: „A naszczał ci skurwysyn, wypiłbym był ze dwie Mniejszych dobrego wina, do wielkiejm się kwapił; Wskórałem, żem się za to czyichsi szczyn napił.” Toż wylawszy ostatek do sieni z pośpiechem, A my w kącie, patrzając, umieramy śmiechem. 527. WŁOCH ROGBI
Nie pił od urodzenia Włoch Rogbi gorzałki. Widząc, kiedym jej zażył dwa spore michałki: „Dlaboga, Mości panie, będzie Waszmość chorzał, Ja tak pijąc płomieniem na wągiel bym zgorzał.” Aż mu bies w kilka niedziel śmierć od niej skojarzył. Podobno się
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 417
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987