mostu zostawa; On ucieka i jeszcze prędzej, niżli słudzy, Uprzedza wszystkich, bo koń rętszy miał, niż drudzy. Nie chce się Orland bawić na nikczemnem gminie, Króla chce i ma dosyć, że król tylko zginie; Ale koń ma pod sobą ciężki i leniwy, A Cimosków, jak strzała, gdy ją pchnie z cięciwy.
LXXIII.
Z jednej drogi do drugiej bieżąc, Orlandowi Z oczu ginie; ale się potem zastanowi I wraca w zad, jako mu skoro jego ono Żelazo z zapalonem knotem przyniesiono, I za węgłem się, cicho stojąc, utaiwa I na grabię, kiedy nań wpadnie, oczekiwa W miejscu, tak
mostu zostawa; On ucieka i jeszcze pręcej, niżli słudzy, Uprzedza wszystkich, bo koń rętszy miał, niż drudzy. Nie chce się Orland bawić na nikczemnem gminie, Króla chce i ma dosyć, że król tylko zginie; Ale koń ma pod sobą ciężki i leniwy, A Cimosków, jak strzała, gdy ją pchnie z cięciwy.
LXXIII.
Z jednej drogi do drugiej bieżąc, Orlandowi Z oczu ginie; ale się potem zastanowi I wraca w zad, jako mu skoro jego ono Żelazo z zapalonem knotem przyniesiono, I za węgłem się, cicho stojąc, utaiwa I na grabię, kiedy nań wpadnie, oczekiwa W miejscu, tak
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 189
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
około Brzegów Pod Dnieprowych zastanie moc niezmierną zbiegów; A przeprawy, i Prumy potopione wszedy Że mu i wciąż i nazad trudno iść któredy. Chłopstwa przytym na rozbój i gotowe łupy Zewsząd ściągającego niezmierzone kupy: Czegoby bez wątpienia ważyć się nie śmieli, Gdyby pewnej potuchy, o czym złym nie mieli. Przetoż pchnie dla Języka; Którego dostawszy, l dowodnie o wszytkim z-niego wybadawszy, Kiedy widzi, że próżno inaczej się sprawić, Ani rzecz mu podobna Dniepru już przeprawić, Powrócił się do Lubien; gdzie Księżne, i Księżny, Syneczka jedynego, i inszy nie mężny, Gmin Białychgłów, i kto mógł z-mieszkańców tamecznych Z-nim
około Brzegow Pod Dnieprowych zastanie moc niezmierną zbiegow; A przeprawy, i Prumy potopione wszedy Że mu i wćiąż i nazad trudno iść ktoredy. Chłopstwa przytym ná rozboy i gotowe łupy Zewsząd śćiągaiącego niezmierzone kupy: Czegoby bez wątpienia ważyć sie nie śmieli, Gdyby pewney potuchy, o czym złym nie mieli. Przetoż pchnie dla Iezyká; Ktorego dostawszy, l dowodnie o wszytkim z-niego wybadawszy, Kiedy widźi, że prożno ináczey sie sprawić, Ani rzecz mu podobna Dniepru iusz przeprawić, Powroćił sie do Lubien; gdźie Xieżne, i Xieżny, Syneczka iedynego, i inszy nie meżny, Gmin Białychgłow, i kto mogł z-mieszkańcow tamecznych Z-nim
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 15
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
więc słońce, kiedy już zachodu siąga, Im dalej cień od ciała naszego rozciąga, Tym krócej; w jednym bowiem, w jednym okamgnieniu Oraz po wdzięcznym słońcu będzie, i po cieniu — Tak ze złym człekiem szczęście postępuje sobie: Kiedy się w największej czci szerzy i ozdobie, Żeby cięższym przypłacił żalem tego bytu, Pchnie go hardą z drabiny nogą do Kocytu.
więc słońce, kiedy już zachodu siąga, Im dalej cień od ciała naszego rozciąga, Tym krócej; w jednym bowiem, w jednym okamgnieniu Oraz po wdzięcznym słońcu będzie, i po cieniu — Tak ze złym człekiem szczęście postępuje sobie: Kiedy się w największej czci szerzy i ozdobie, Żeby cięższym przypłacił żalem tego bytu, Pchnie go hardą z drabiny nogą do Kocytu.
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 658
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
lutnią w ręku wziąwszy/ Do swej szedł Korneliej/ ów w tym przyklęknowszy Strzeli świszczkiem do niego/ którym nie odrazi Od twardego w zawiłem terebincie sęku/ Oprócz zabrzmi powietrze kiedy leciał z ręku/ A ów w stronę uskoczy nie wiadom przyczyny. Ale kiedy do samej przyszło Paskwaliny Złotą strzałę nałoży piorunem hartowną/ Którą niż pchnie z cięciwy/ widząc jej cudowną Gładkość z oka pierwszego/ jako wryty stanie Zepsować jej żałując. Jednak rozkazanie Przecię pełni Matczynę/ i gdzie ma swe miejsce Serce niedotykane/ utopi żelesce Tak głęboko/ że się w nim w pół ochynie trzcina. wezdrży ciężko z takiego razu Paskwalina I czując już na sercu bolejącą ranę/
lutnią w ręku wziąwszy/ Do swey szedł Korneliey/ ow w tym przyklęknowszy Strzeli świszczkiem do niego/ ktorym nie odráźi Od twárdego w záwiłem terebincie sęku/ Oprocz zábrzmi powietrze kiedy leciał z ręku/ A ow w stronę vskoczy nie wiádom przyczyny. Ale kiedy do sámey przyszło Pásquáliny Złotą strzáłę náłoży piorunem hártowną/ Ktorą niż pchnie z cięciwy/ widząc iey cudowną Głádkość z oká pierwszego/ iáko wryty stánie Zepsowáć iey żáłuiąc. Iednák roskazánie Przecię pełni Mátczynę/ y gdzie ma swe mieysce Serce niedotykáne/ vtopi żelesce Ták głęboko/ że się w nim w puł ochynie trzciná. wezdrży ciężko z tákiego rázu Pasqualina Y czuiąc iuż na sercu boleiącą ránę/
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 24
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
za nieustrzeżone/ tym go upatrował Pilniej wszędy/ żeby się dusznie z nim sprobował/ Aż i znalazł pod dębem żołądź cierpki jedząc/ Więc sposobu nieborak własnego niewiedząc/ Zejścia się z nim. Co mu miał oszczepu nadstawić/ I w miejscu gdzie doczekać. On nie chcąc się bawić/ Ale żartko poskoczy/ i pchnie rohatyną W bóg ogromny/ który miał tłustą terpentyną Jak zbroją ustalony. Skąd tylko dotknęło/ I jakoś się z żelaza żelazo szczołgnęło/ Obraziwszy mało co. A lekkim tym razem Zatuszona bestia/ zwinie go zarazem/ I zębem wpuł rozetnie. Wenus tedy była Gdzieś na stronie/ skoro ją w uszy uderzyła Żałosna ta
zá nieustrzeżone/ tym go vpátrował Pilniey wszędy/ żeby się dusznie z nim sprobował/ Aż y ználazł pod dębem żołądź cierpki iedząc/ Więc sposobu nieborak własnego niewiedząc/ Ześcia się z nim. Co mu miał oszczepu nádstáwić/ Y w mieyscu gdzie doczekać. On nie chcąc się bawić/ Ale żártko poskoczy/ y pchnie rohátyną W bog ogromny/ ktory miał tłustą terpentyną Iák zbroią vstalony. Zkąd tylko dotknęło/ Y iákoś się z żelázá żelázo szczołgnęło/ Obráziwszy máło co. A lekkim tym rázem Zátuszona bestya/ zwinie go zarázem/ Y zębem wpuł rozetnie. Wenus tedy byłá Gdzieś ná stronie/ skoro ią w vszy vderzyłá Záłosna tá
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 86
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
mu przyszło żywot samemu położyć; I między gałęziami strzałę do cięciwy Pierzystą przyłożywszy, łuk wyciąga krzywy I tak ugadza w czoło jednemu Szotowi, Że nieżywy wypada z siodła ku dołowi.
IX.
Wszyscy się inszy zatem tam i sam mięszają I w tę stronę, skąd strzała przypadła, patrzają. On tem czasem drugi bełt pchnie, aby jednego Zabiwszy, podle niego obalił drugiego. Ten drugi, kiedy tego i owego pytał, Ktoby strzelił, i wołał i zębami zgrzytał, Przyszła pierzchliwa strzała i w garle utknęła I fuki mu surowe i mowę ucięła. PIEŚŃ XIX.
X.
Zerbin królewic, który starszy beł nad niemi, Nie mógł
mu przyszło żywot samemu położyć; I między gałęziami strzałę do cięciwy Pierzystą przyłożywszy, łuk wyciąga krzywy I tak ugadza w czoło jednemu Szotowi, Że nieżywy wypada z siodła ku dołowi.
IX.
Wszyscy się inszy zatem tam i sam mięszają I w tę stronę, skąd strzała przypadła, patrzają. On tem czasem drugi bełt pchnie, aby jednego Zabiwszy, podle niego obalił drugiego. Ten drugi, kiedy tego i owego pytał, Ktoby strzelił, i wołał i zębami zgrzytał, Przyszła pierzchliwa strzała i w garle utknęła I fuki mu surowe i mowę ucięła. PIEŚŃ XIX.
X.
Zerbin królewic, który starszy beł nad niemi, Nie mógł
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 87
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
traci, kiedy z każdej strony Więcej cierpi, co bije, niżli uderzony. Poszli z sobą w cieśniejszą, wtem poganin ściskał I mocno do swych piersi Orlanda przyciskał, Wierząc, że mu uczyni, jako Anteowi Herkules cny uczynił beł zapaśnikowi. PIEŚŃ XXIII.
LXXXVI.
Bierze go w pas i to go wielkiemi siłami Pchnie od siebie, to go zaś potargnie rękami Do siebie i biedzi się i z niem się morduje I co się z wodzą jego dzieje, nie pilnuje. Orland się, jako może, na siedle opiera I fortelów swych patrzy i sam się w się zbiera I ściągnie rękę jego koniowi do grzywy I zedrze uzdę z niego
traci, kiedy z każdej strony Więcej cierpi, co bije, niżli uderzony. Poszli z sobą w cieśniejszą, wtem poganin ściskał I mocno do swych piersi Orlanda przyciskał, Wierząc, że mu uczyni, jako Anteowi Herkules cny uczynił beł zapaśnikowi. PIEŚŃ XXIII.
LXXXVI.
Bierze go w pas i to go wielkiemi siłami Pchnie od siebie, to go zaś potargnie rękami Do siebie i biedzi się i z niem się morduje I co się z wodzą jego dzieje, nie pilnuje. Orland się, jako może, na siedle opiera I fortelów swych patrzy i sam się w się zbiera I ściągnie rękę jego koniowi do grzywy I zedrze uzdę z niego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 217
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nieczyń tego żadnym sposobem perswadować sobie nieda prowadzi mię. A tym czasem szablę mu chłopiec przyniósł. Poprostu Bałem się go, Bo woczach całej Chorągwie przed kilką niedziel Pawła kossowskiego naszego Towarzysza posiekł. Wyszarpnę mu tedy rękę stanę osobno i mówię Com ci winien? Zaniechaj mię! Towarzystwo go trzymają jak pchnie Drozdowskiego puściligo idze az cię zabiją Była tedy rzeczka wąska przez którą trzeba było przechodzić i kładki przez nią wąskie położone. Tam eno tam przejdziewa sobie az pod on las, kto kogo położy że by się już nie wracał do Obozu popchnie mię na owe kładki idze, ty wprzód tylko wstąpię na owe Ławkę tnie mię z
nieczyń tego zadnym sposobęm perswadować sobie nieda prowadzi mię. A tym czasem szablę mu chłopiec przyniosł. Poprostu Bałęm się go, Bo woczach całey Chorągwie przed kilką niedziel Pawła kossowskiego naszego Towarzysza posiekł. Wyszarpnę mu tedy rękę stanę osobno y mowię Com ci winien? Zaniechay mię! Towarzystwo go trzymaią iak pchnie Drozdowskiego pusciligo idze az cię zabiią Była tedy rzeczka wąska przez ktorą trzeba było przechodzić y kładki przez nię wąskie połozone. Tam eno tam przeydziewa sobie az pod on las, kto kogo połozy że by się iuz nie wracał do Obozu popchnie mię na owe kładki idze, ty wprzod tylko wstąpię na owe Ławkę tnie mię z
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 88v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Atoli niechaj pisze! nie wiem-ci, czy szczerze Mnie z tym szuka afektem; to się na papierze Da widzieć. Ja się zatem reflektuję, żeby Nie wpaść — jako to bywa — w ptaki bez potrzeby, Więc czekam na ten kredens«. Tak rzekszy do góry Powraca, ablegat też do zwyczajnej dziury Pchnie się wskok z rezolucją tą, że już on isty Korespondować z sobą pozwala przez listy.
Co skoro usłyszała owa mościwica, Wnet jej przyszkarłaciła ta nowina lica. W triumf zaraz kobieta przed tymże się chwali Sprawicielem, że swego jak wpuł dokazali. »Już to mój pewny ptaszek!« — przystępem do ucha Znacznie
Atoli niechaj pisze! nie wiem-ci, czy szczerze Mnie z tym szuka affektem; to sie na papierze Da widzieć. Ja sie zatem reflektuję, żeby Nie wpaść — jako to bywa — w ptaki bez potrzeby, Więc czekam na ten kredens«. Tak rzekszy do gory Powraca, ablegat też do zwyczajnej dziury Pchnie sie wskok z rezolucją tą, że już on isty Korrespondować z sobą pozwala przez listy.
Co skoro usłyszała owa mościwica, Wnet jej przyszkarłaciła ta nowina lica. W tryumf zaraz kobieta przed tymże sie chwali Sprawicielem, że swego jak wpuł dokazali. »Już to moj pewny ptaszek!« — przystępem do ucha Znacznie
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 37
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
. Wtym z sesjej gospodarz przychodzi z ratusza; Pani żona klockami nie ruszając rusza. Wejrzy na twarz: dość cery, za co Boga chwali, A nie wie, do kogo się jego żona pali. Ani zgadniesz, wzięła się skąd tak dobra cera, Już sobie obadała inszego ogiera! Tylko patrz, kiedy cię pchnie do ludzi frymarkieni Ociąwszy jak jakiego byka ze mdłem karkiem. Każe mąż: »Bież do krawca, niech kraje sukienki!« — Żonka: »Coż — rzecze — potym jeszcze, mój milenki ! Pochodzę-ć i tak za czas, byle było zdrowie (Pozwala mąż na wszystko chytrej białejgłowie), Niech
. Wtym z sessyej gospodarz przychodzi z ratusza; Pani żona klockami nie ruszając rusza. Wejrzy na twarz: dość cery, za co Boga chwali, A nie wie, do kogo sie jego żona pali. Ani zgadniesz, wzięła się skąd tak dobra cera, Już sobie obadała inszego ogiera! Tylko patrz, kiedy cie pchnie do ludzi frymarkieni Ociąwszy jak jakiego byka ze mdłem karkiem. Każe mąż: »Bież do krawca, niech kraje sukienki!« — Żonka: »Coż — rzecze — potym jeszcze, moj milenki ! Pochodzę-ć i tak za czas, byle było zdrowie (Pozwala mąż na wszystko chytrej białejgłowie), Niech
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 42
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949