które oni toto coelo od dzisiejszej różną postanowili i WMciów potomkom swoim przez ręce podali. Jakoby się ciężko wzdrygnęli/ widząc że co waleczną ich ręka/ odważna krew/ niezwyciężona kopija i szabla nabyła/ i szeroko Ojczyste granice rozprzestrzenili/ to my niezgodą i nieuwagą marnie tracimy/ w cac rzucamy/ w opłakanym czasie na zepchnieniu Ojczyzny pod mieczem ostatniej zguby ludum ludimus insolentem. A kogoż barziej/ jako IKM żal ciężki/ krzywda Boskiego i ziemskiego swego Majestatu w-puł prawie serca przenika/ kiedy W. W. MM. Natali et titulari festo tą nieprzyjemną kolędą IKM. wiążecie. Non imperitus regnandi IKM. wielkich Monarchów Augustus sanguis, tak wiele lat
ktore oni toto coelo od dźisieyszey rożną postánowili i WMćiow potomkom swoim przez ręce podali. Iakoby się ćiężko wzdrygnęli/ widząc że co waleczną ich ręká/ odważna krew/ niezwyćiężona kopiia i szablá nabyłá/ i szeroko Oyczyste gránice rosprzestrzenili/ to my niezgodą i nieuwagą márnie trácimy/ w các rzucamy/ w opłakánym czasie ná zepchnieniu Oyczyzny pod mieczem ostatniey zguby ludum ludimus insolentem. A kogoż barźiey/ iáko IKM żal ćiężki/ krzywdá Boskiego i źiemskiego swego Maiestatu w-puł práwie sercá przenika/ kiedy W. W. MM. Natali et titulari festo tą nieprzyiemną kolędą IKM. wiążećie. Non imperitus regnandi IKM. wielkich Monárchow Augustus sanguis, ták wiele lat
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 27
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
o wszystkich i dawnych, i późniejszych państwach, królestwach i rzplitych może: długo chorują, długo cherlają, długo ich wewnątrz toczą i dogryzają nierządy; powierzchowne salwują je okoliczności czasów i sąsiadów; nie upadają, bo ich nie ma kto popchnąć; a gdy rozumieją, że stać mogą i stoją, natenczas za lada popchnieniem do ostatniego i niepodźwignionego nigdy przychodzą upadku. Stąd więc zdrowym możemy miarkować rozumem, czy i nasz, bez rady zostających, wewnętrzny nierząd długo stałość naszej rokuje Rzplitej, która że jeszcze z nim stoi, choć ma w sobie wszystkie do upadku przyczyny, źle bardzo rezonujemy, że tak zawsze przy złym rządzie naszym stać będzie
o wszystkich i dawnych, i późniejszych państwach, królestwach i rzplitych może: długo chorują, długo cherlają, długo ich wewnątrz toczą i dogryzają nierządy; powierzchowne salwują je okoliczności czasów i sąsiadów; nie upadają, bo ich nie ma kto popchnąć; a gdy rozumieją, że stać mogą i stoją, natenczas za lada popchnieniem do ostatniego i niepodźwignionego nigdy przychodzą upadku. Stąd więc zdrowym możemy miarkować rozumem, czy i nasz, bez rady zostających, wewnętrzny nierząd długo stałość naszej rokuje Rzplitej, która że jeszcze z nim stoi, choć ma w sobie wszystkie do upadku przyczyny, źle bardzo rezonujemy, że tak zawsze przy złym rządzie naszym stać będzie
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 161
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
wczasu. Jeśli dla mocnych zapór obawiasz się zdrady, każ bramy odbić zamki – otworzą się rady. Prawią, że za swym mistrzem papuga prosiła pojmanym, choć w klateczce niewolnicą była. Ach, otwórz ciężkie wrota, nowe Słońce moje! Nie najpierszą to łaskę święte ręce Twoje uczynią, bo, pamiętam, za anielskim pchnieniem drzwi od turmy odpadły, choć z mocnym zamknieniem, gdy z ciężkich kajdan ciało Piotra wolne było (choć z turmy wyszedł, mniemał, że mu się to śniło). Ale mię ręczyć nie chce nikt w moim więzieniu – nie wspomógł Tezeusza żaden w utrapieniu. Gdzie teraz kawalerów frygijskich zostały żony, co się za
wczasu. Jeśli dla mocnych zapór obawiasz się zdrady, każ bramy odbić zamki – otworzą się rady. Prawią, że za swym mistrzem papuga prosiła pojmanym, choć w klateczce niewolnicą była. Ach, otwórz ciężkie wrota, nowe Słońce moje! Nie najpierszą to łaskę święte ręce Twoje uczynią, bo, pamiętam, za anielskim pchnieniem drzwi od turmy odpadły, choć z mocnym zamknieniem, gdy z ciężkich kajdan ciało Piotra wolne było (choć z turmy wyszedł, mniemał, że mu się to śniło). Ale mię ręczyć nie chce nikt w moim więzieniu – nie wspomógł Tezeusza żaden w utrapieniu. Gdzie teraz kawalerów frygijskich zostały żony, co się za
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 158
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
ułacnienie służyć ci będzie Naprzód to. Sklij kartę nie małą/ na której niech ci kto (jeżeli sam ani z prosta nie trafisz) naresuje kwiat Altembasowy jakić się podoba. Potym naresowanie ocechuj sobie szpilką do koła gęsto przepchnąwszy/ i przedziurkowawszy. Połóż kartę na płótnie. Miej woreczek z tłuczonym węglem. Natrząsaj na przepchnieniu i podziurkowaniu szpilkowym/ a przepadnie czarność/ i znać będzie na płótnie/ jako malowanie abo muster idzie. Łatwo zaś węglem abo ołówkiem jakim wyrazniej sobie określisz to/ co wąglik blado był naznaczył przez szpilkowe przepchnienia. Powtóre. Ze o barwicę trudno/ osobliwie gdzie Postrzygaczów nie masz. Tak ją sobie samże
ułácnienie służyć ći będźie Naprzod to. Zkliy kártę nie máłą/ ná ktorey niech ći kto (ieżeli sám áni z prostá nie trafisz) náresuie kwiát Altembásowy iákić się podobá. Potym náresowánie ocechuy sobie szpilką do koła gęsto przepchnąwszy/ i przedźiurkowáwszy. Położ kártę na płotnie. Miey woreczek z tłuczonym węglem. Nátrząsáy na przepchnieniu i podźiurkowaniu szpilkowym/ á przepádnie czárność/ i znáć będźie ná płotnie/ iáko malowánie ábo muster idzie. Łátwo záś węglem ábo ołowkiem iákim wyrázniey sobie określisz to/ co wąglik bládo był náznáczył przez szpilkowe przepchnieniá. Powtore. Ze o bárwicę trudno/ osobliwie gdźie Postrzygaczow nie mász. Ták ią sobie sámże
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 70
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
gęsto przepchnąwszy/ i przedziurkowawszy. Połóż kartę na płótnie. Miej woreczek z tłuczonym węglem. Natrząsaj na przepchnieniu i podziurkowaniu szpilkowym/ a przepadnie czarność/ i znać będzie na płótnie/ jako malowanie abo muster idzie. Łatwo zaś węglem abo ołówkiem jakim wyrazniej sobie określisz to/ co wąglik blado był naznaczył przez szpilkowe przepchnienia. Powtóre. Ze o barwicę trudno/ osobliwie gdzie Postrzygaczów nie masz. Tak ją sobie samże zrobisz. Czerwoną naprzykład. Dostań płatków kieru czerwonego/ alboli kup złokieć kieru tego. Drobno go nożycami postrzyżesz. Potym i tasakami jeżeli możesz posiekasz. Posiekany włosz w moździerz. Utłucz prawie na
gęsto przepchnąwszy/ i przedźiurkowáwszy. Położ kártę na płotnie. Miey woreczek z tłuczonym węglem. Nátrząsáy na przepchnieniu i podźiurkowaniu szpilkowym/ á przepádnie czárność/ i znáć będźie ná płotnie/ iáko malowánie ábo muster idzie. Łátwo záś węglem ábo ołowkiem iákim wyrázniey sobie określisz to/ co wąglik bládo był náznáczył przez szpilkowe przepchnieniá. Powtore. Ze o bárwicę trudno/ osobliwie gdźie Postrzygaczow nie mász. Ták ią sobie sámże zrobisz. Czerwoną náprzykłád. Dostáń płátkow kieru czerwonego/ álboli kup złokieć kieru tego. Drobno go nożycámi postrzyżesz. Potym i tásákámi ieżeli możesz pośiekász. Pośiekány włosz w moźdźierz. Vtłucz práwie ná
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 70
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
/ abo iż przyrodzenie ostróżne przez żeły/ które są próżne od żywności płodu/ wyrzuca pod czas brzemienia/ to co przedtym przez insze wypróżnienia było wyrzucane/ a pod czas brzemienia jest zatrzymane. Rozprzestrzenione żeły bywają ostrością wilgotności/ abo też dla żeł rzadkości/ rozdzierają się zaś też i od gwałtownego poruszenia/ z skoczenia/ pchnienia/ padnienia/ uderzenia/ abo też z nagłego zatrwożonego zmysłu/ abo że czego za wielką chciwością zażyć nie mogła/ abo za kaszlem/ abo trapieniem jakim/ i bólem nieznośnym/ abo też z zawaecia dymów wilgotnych/ abo ostatniego jelita biegaczką/ abo biegunką żywotną/ mogą i dla zimna srogiego/ abo gorąca wielkiego te
/ ábo iż przyrodzenie ostrożne przez żeły/ ktore są prożne od żywnośći płodu/ wyrzuca pod czás brzemienia/ to co przedtym przez insze wyprożnienia było wyrzucáne/ á pod czás brzemienia iest zátrzymáne. Rosprzestrzenione żeły bywáią ostrośćią wilgotnośći/ ábo też dla żeł rzadkośći/ rozdźieráią się záś też y od gwałtownego poruszenia/ z skoczenia/ pchnienia/ pádnienia/ vderzenia/ ábo też z nagłego zátrwożonego zmysłu/ ábo że czego zá wielką chćiwośćią záżyć nie mogła/ ábo zá kászlem/ ábo trapieniem iákim/ y bolem nieznośnym/ ábo też z záwáećia dymow wilgotnych/ ábo ostátniego ielitá biegaczką/ ábo biegunką żywotną/ mogą y dla źimná srogiego/ abo gorącá wielkiego te
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: E2
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
trąbieniem prędko znać dawali, O tych, co się do mostu jadąc przybliżali.
XXXVI.
Rodomont zaś, głos rogu gdy usłyszał tego, Zbrojny wychodził rączo do gościa onego; To na tem, to na owem kraju zastępuje, Skąd rycerzów pobliższych przyjazd upatruje, Aby w pośrzodku mostu potkał ich ciasnego Dla starcia i zepchnienia do brodu bystrego. Bo jak namniej koń ścieżki uchybił kopyty, Spadał w rzekę, gdzie wirem nurt szedł nieprzebyty.
XXXVII.
Z mężobójstwa, które on popełnił pijany, Rozumie, iż go dekret oczyści, wydany Na gościa, aby każdy, co tu będzie mijał, W rzece ginął i z strachem wody z
trąbieniem prętko znać dawali, O tych, co się do mostu jadąc przybliżali.
XXXVI.
Rodomont zaś, głos rogu gdy usłyszał tego, Zbrojny wychodził rączo do gościa onego; To na tem, to na owem kraju zastępuje, Skąd rycerzów pobliższych przyjazd upatruje, Aby w pośrzodku mostu potkał ich ciasnego Dla starcia i zepchnienia do brodu bystrego. Bo jak namniej koń ścieszki uchybił kopyty, Spadał w rzekę, gdzie wirem nurt szedł nieprzebyty.
XXXVII.
Z mężobójstwa, które on popełnił pijany, Rozumie, iż go dekret oczyści, wydany Na gościa, aby każdy, co tu będzie mijał, W rzece ginął i z strachem wody z
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 392
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
trzy lata święto wszytkich świętych/ na którą uroczystość starsza/ iż barzo nabożna była/ do spowiedzi się gotowała. Ta gdy w kościele dla spowiedzi do kapłana jednego przystapić chciała/ szatan tak ją mocno od Księdza pchnął/ że zaledwie na ziemię nie upadła. Nie opuściła wszakże przedsięwzięcia swego/ spowiedała się niedbając nic na pchnienie szatańskie/ które w prawdzie niemałe było. Potym w krótkim czasie szatan w postaci muchy wielkiej przychodził/ wiezszając się u ucha młodszej siostry/ podczas po plecach jej chodził/ podczas też na głowie jej siedział. A kiedykolwiek do niej miał przystąpić/ wprzód dawał znak o sobie bączkiem jakimsi/ jakoby muchy przelatającej. Potym gdy
trzy látá święto wszytkich świętych/ ná ktorą vroczystość stársza/ iż bárzo nabożna byłá/ do spowiedźi sie gotowáłá. Tá gdy w kośćiele dla spowiedźi do kápłaná iednego przystápić chciáłá/ szátan ták ią mocno od Xiędzá pchnął/ że záledwie ná ziemię nie vpádłá. Nie opuśćiłá wszákże przedśięwźięćia swego/ spowiedáłá sie niedbáiąc nic ná pchnienie szátáńskie/ ktore w prawdźie niemáłe było. Potym w krotkim czáśie szátan w postáći muchy wielkiey przychodźił/ wiezszáiąc sie v vchá młodszey śiostry/ podcżás po plecách iey chodźił/ podczás też ná głowie iey śiedźiał. A kiedykolwiek do niey miał przystąpić/ wprzod dawał znák o sobie bączkiem iákimśi/ iákoby muchy przelátáiącey. Potym gdy
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 302
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
120 i kiedy uderzy w wieżę A, zostaje jej tylko sążni 20 drogi ku E. Ale dolne strzelanie podniesione na 5 punktów od skwadry, jako powiedziałem, ma strzelać na sążni 1416 i kiedy trafi o wieże A, zostaje mu drogi jeszcze sążni 416. Przeto zda mi się, że więcej mocy potrzeba do pchnienia jedni kule na 1416 sążni, niż na 20 sążni tylko, dlatego mówię, że strzelanie dołem uczyni większą szkodę. Jeśli me wierzysz słuszności, może cię uspokoić rozum twój, jeżeli będziesz stosował jedno strzelanie z drugim Rys. 76. Które strzelanie uczyni większy efekt, jeśli ważone z bliska, oryzontalne czy podniesione z daleka
120 i kiedy uderzy w wieżę A, zostaje jej tylko sążni 20 drogi ku E. Ale dolne strzelanie podniesione na 5 punktów od skwadry, jako powiedziałem, ma strzelać na sążni 1416 i kiedy trafi o wieże A, zostaje mu drogi jescze sążni 416. Przeto zda mi się, że więcy mocy potrzeba do pchnienia jedny kule na 1416 sążni, niż na 20 sążni tylko, dlatego mówię, że strzelanie dołem uczyni większą szkodę. Jeśli me wierzysz słuszności, może cię uspokoić rozum twój, jeżeli będziesz stosował jedno strzelanie z drugim Rys. 76. Które strzelanie uczyni większy efekt, jeśli ważone z bliska, oryzontalne czy podniesione z daleka
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 188
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
i kiedy ich też Bóg z osobliwej woli swojej/ do znaczenia czego inego używać raczy/ nie zwykło to bywać beż wielkiego zamieszania/ zatrząśnienia/ i psowania państw i narodów/ które lubo rozruchami i rozerwaniem domowym/ lubo wtargnieniem i mieczem nieprzyjacielskim nie oszacowane szkody odnoszą/ a drugdy do ostatniej prawie zguby na samym są zepchnieniu. Co wszytko tak wiele przeszłych wieków doświadczenie samo dowodnie i na oko pokazuje/ jako to każdy w historiach różnych narodów biegły przyznać musi/ i o tym też on czyjsi krótki wierszyk świadczy/ który mówi Impune nunquam dirum fulsisse Cometen. Spyta mię jeszcze kto/ co rozumieć o tej Komecie/ która przeszłego roku przez Adwent
y kiedy ich też Bog z osobliwey woli swoiey/ do znáczenia czego inego vżywáć raczy/ nie zwykło to bywáć beż wielkiego zámieszánia/ zátrząśnienia/ y psowánia państw y narodow/ ktore lubo rozruchámi y rozerwániem domowym/ lubo wtárgnieniem y mieczem nieprzyiaćielskim nie oszácowáne szkody odnoszą/ á drugdy do ostátniey práwie zguby na sámym są zepchnieniu. Co wszytko ták wiele przeszłych wiekow doświádczenie sámo dowodnie y ná oko pokázuie/ iáko to káżdy w historyách roznych narodow biegły przyznáć muśi/ y o tym też on cziyśi krotki wierszyk świádczy/ ktory mowi Impune nunquam dirum fulsisse Cometen. Spyta mię ieszcze kto/ co rozumieć o tey Komećie/ ktora przeszłego roku przez Adwent
Skrót tekstu: BemKom
Strona: 21.
Tytuł:
Kometa to jest pogróżka z nieba na postrach, przestrogę i upomnienie ludzkie
Autor:
Mateusz Bembus
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619