/ tak ciężkiego podatku/ objawił. Podobna.
CHłop Studenta w Krakowie pytając potyka? Nieznaszze ty naszego/ Matys/ Matys/ Tyka. O Matuszu.
Matusz się wadzi/ odwieść niemogą Matusza/ Ucho mu utną/ alić odwiodą Małchusza. Respons Regi Caecorum.
WIdząc ktoś zastawione stoły/ aże z zbytkiem/ Pedział/ że utratnictwo/ jest występkiem brzydkiem. Gospodarz rzekł/ większe ja dziś widzę po tobie/ Jednookiś/ a szukasz okular na obie. Fraszek. Interrogatorium.
STaraś/ a czemuż wolisz młodego nisz Starca; . Nowszy pokrywki trzeba/ do starego garca. Do Myśliwego B. F.
Szczujesz widzę Zające/
/ ták ćięszkiego podatku/ obiáwił. Podobna.
CHłop Studentá w Krákowie pytáiąc potyka? Nieznaszze ty nászego/ Mátys/ Mátys/ Tyka. O Mátthuszu.
MAtthusz sie wádźi/ odwieść niemogą Mátthuszá/ Vcho mu vtną/ álić odwiodą Máłchuszá. Respons Regi Caecorum.
WIdząc ktoś zástáwione stoły/ áze z zbytkiem/ Pedźiał/ że vtrátnictwo/ iest występkiem brzydkiem. Gospodarz rzekł/ większe ia dźiś widzę po tobie/ Iednookiś/ á szukasz okular ná obie. Frászek. Interrogatorium.
STáraś/ á czemusz wolisz młodego nisz Stárcá; . Nowszy pokrywki trzebá/ do starego gárcá. Do Myśliwego B. F.
SCzuiesz widzę Záiące/
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 53
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
prosę moje ucliwe paniątecko, jako mam zwąc to miastecko”? Aliści mi zaraz odpowie: „Wilno to jest! A ja tez co prędzej do samego środku miastecka jadę, wąsicków poprawiwsy i, urznąwsy sobie smat chleba, jem, a bicykiem nad wołaskami kiwam.
Jedzie tes przeciw mnie jakisi pan, ale jako mi pedział ciora, Jego Mość Pan Deputat; ale ze nie wiem jakiś, bo się tam wtenczas Trybunał, po nasemu Rocki odprawował. Siedzi sobie w kadłubie osoba, po prostu mówiąc, okrutnie grzecna, brodecka jak najpiękniejsy lenek; przed kadłubem seść kobeł przy hołobli uwiązano i wie go tez saton, jak uplątano.
prosę moje ucliwe paniątecko, jako mam zwąc to miastecko”? Aliści mi zaraz odpowie: „Wilno to jest! A ja tez co prędzej do samego środku miastecka jadę, wąsickow poprawiwsy i, urznąwsy sobie smat chleba, jem, a bicykiem nad wołaskami kiwam.
Jedzie tes przeciw mnie jakisi pan, ale jako mi pedział ciora, Jego Mość Pan Deputat; ale ze nie wiem jakiś, bo sie tam wtenczas Trybunał, po nasemu Rocki odprawował. Siedzi sobie w kadłubie osoba, po prostu mówiąc, okrutnie grzecna, brodecka jak najpiękniejsy lenek; przed kadłubem seść kobeł przy hołobli uwiązano i wie go tez saton, jak uplątano.
Skrót tekstu: BarMazBad
Strona: 273
Tytuł:
Prawdziwa jazda Bartosza Mazura
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
NAŚWIĘTSZA PANNAWżdy cię nikt nie wypędza, ani też wygania, Gdyś boskiego jest wiernym sługą przykazania!
JÓZEF sen opowiada
Muszę ja, choćbym nierad, uciekać co prędzej, Bym potym nie opływał w żalu, także w nędzy, Ponieważ przez sen miałem od Boga widzenie I o żałosny Anioł pedział mi nowinie, Że król Herod, bojąc się o królestwo swoje, Chce nas wielkiej żałości nabawić oboje, Pragnąc nam to Dzieciątko, Jezusa małego, Zabić, przeto uchodźmy z miasta złośliwego, Aby nam ten skarb drogi i pociecha wielka Nie zginęła, w której to jest nadzieja wszelka. Gotuj się tedy, Panno,
NAŚWIĘTSZA PANNAWżdy cie nikt nie wypędza, ani też wygania, Gdyś boskiego jest wiernym sługą przykazania!
JÓZEF sen opowiada
Muszę ja, choćbym nierad, uciekać co prędzej, Bym potym nie opływał w żalu, także w nędzy, Ponieważ przez sen miałem od Boga widzenie I o żałosny Anioł pedział mi nowinie, Że król Herod, bojąc się o królestwo swoje, Chce nas wielkiej żałości nabawić oboje, Pragnąc nam to Dzieciątko, Jezusa małego, Zabić, przeto uchodźmy z miasta złośliwego, Aby nam ten skarb drogi i pociecha wielka Nie zginęła, w której to jest nadzieja wszelka. Gotuj się tedy, Panno,
Skrót tekstu: DialŚwiętOkoń
Strona: 205
Tytuł:
Dialog na święto Narodzenia
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989