, Wyleciał z klatki i wesołym krzykiem Zaśpiewał: „Jużem nie twym niewolnikiem!” Ale dziewczyna, jak prędko postrzegła, Że jej kochana ptaszyna odbiegła, W płacz i lamenty smutne uderzyła, Jakowych nad swym wróblem nie czyniła Lezbija gładkim piórem swego sługi,
Jakich nie pisał Naso dla papugi: „Dokądże moje opuszczasz pieścidło, A w nowe — mówi — podawasz się sidło? W którym jeśli cię ptasznik zły przykryje, Nie mojej łaski nad tobą zażyje. Powróć, kochany słowiku swawolny, Lepszy-ć jest dłuższy żywot, choć niewolny!” Usłyszał jej głos i we wszytkim skoku Spuścił się do niej lotem spod obłoku I ucieszywszy onę
, Wyleciał z klatki i wesołym krzykiem Zaśpiewał: „Jużem nie twym niewolnikiem!” Ale dziewczyna, jak prędko postrzegła, Że jej kochana ptaszyna odbiegła, W płacz i lamenty smutne uderzyła, Jakowych nad swym wróblem nie czyniła Lezbija gładkim piórem swego sługi,
Jakich nie pisał Naso dla papugi: „Dokądże moje opuszczasz pieścidło, A w nowe — mówi — podawasz się sidło? W którym jeśli cię ptasznik zły przykryje, Nie mojej łaski nad tobą zażyje. Powróć, kochany słowiku swawolny, Lepszy-ć jest dłuższy żywot, choć niewolny!” Usłyszał jej głos i we wszytkim skoku Spuścił się do niej lotem spod obłoku I ucieszywszy onę
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 249
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
pół świata razem pohołdował, Abo szerokim państwom prawa ustawował. 757. Na rog w kabacie.
Czyli tu karacena, czy pancerz zaszyty, Czyli afrykańskiego żółwia rog niezbity, Że śliczne alabastry przed ciekawym okiem Kryje ani ich bystrym nie da dosiądź wzrokiem, Niech pancerze rdza skazi, niech rogi pogniją, Że tak wdzięczne pieścidło oczom naszym kryją. 758. Do Anny nieoszacowanej
Najśliczniejsza ze wszech Anno Jedyna moja Dianno, Jak Kochanowskiego ona Dorota nieprzeplacona; Tak ty z panny porównana Jesteś nieoszacowana. Jako pierścień bez kamienia Drogiego nie wart imienia, Jak ogrod bez swych kwiatów. Jak dwór pański bez bławatów. Jako bez słońca na niebie, Tak między
poł świata razem pohołdował, Abo szyrokim państwom prawa ustawował. 757. Na rog w kabacie.
Czyli tu karacena, czy pancerz zaszyty, Czyli afrykańskiego żołwia rog niezbity, Że śliczne alabastry przed ciekawym okiem Kryje ani ich bystrym nie da dosiądź wzrokiem, Niech pancerze rdza skazi, niech rogi pogniją, Że tak wdzięczne pieścidło oczom naszym kryją. 758. Do Anny nieoszacowanej
Najśliczniejsza ze wszech Anno Jedyna moja Dyanno, Jak Kochanowskiego ona Dorota nieprzeplacona; Tak ty z panny porownana Jesteś nieoszacowana. Jako pierścień bez kamienia Drogiego nie wart imienia, Jak ogrod bez swych kwiatow. Jak dwor pański bez bławatow. Jako bez słońca na niebie, Tak między
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 228
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
i szalone moje namiętności? Dla których niechciałem znać Boga w wszechmocności? Mniemałem/ że mi dały Kreatury bycie/ A przetom na nich swoje zasadzał pożycie: Im służyłem ustawnie/ chcąc być uczestnikiem Krótkich rozkosz/ a prawiem był ich niewolnikiem. Bom wytuczon rozkoszą/ w niej swem wiódł pieścidła/ Na kształt głupiego żyjąc w namiętnościach bydła. Owszem zbyteczna miłość/ która panem była Nademną/ tak mię zgoła w rozum obnażyła/ Zem rozumiał o sobie/ iż mnie uniżonem A nie stwórcę należy szanować ukłonem O siebiem się frasował/ a swej służąc doli Mnie rzkomo sprzyjającej/ we wszytkim mej woli Słuchałem
y szálone moie námiętnośći? Dla ktorych niechćiáłem znáć Bogá w wszechmocnośći? Mniemáłem/ że mi dáły Kreátury byćie/ A przetom ná nich swoie zásádzáł pożyćie: Im służyłem ustawnie/ chcąc bydz ucżestnikiem Krotkich roskosz/ á práwiem był ich niewolnikiem. Bom wytucżon roskoszą/ w niey swem wiodł pieśćidła/ Na kształt głupiego żyiąc w namiętnośćiach bydłá. Owszem zbytecżna miłość/ ktorá pánem byłá Nádemną/ ták mię zgoła w rozum obnáżyła/ Zem rozumiał o sobie/ iż mnie uniżonem A nie stworcę náleży szánować ukłonem O siebiem się frasował/ á swey służąc doli Mnie rzkomo sprzyiaiącey/ we wszytkim mey woli Słucháłem
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 21
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
/ Psa w domu dla złodzieja/ Zyto na targu do wisły. Dobrze zachować. Mąż w kościele jako nabożny Ksiądz/ W Radzie jako mądry Senator/ Na koniu jako porządny żołnierz/ V stołu jako ochotny gospodarz/ Na pokoju jako trzezwia Panna. Białagłowa która poranu nabożna/ V stołu mądra/ Na pokoju piękne pieścidło. Szkoda nią gardzić. Młoda rada/ Marcowa pogoda/ Panieńska łaska. Jednako stateczne bywają. Miejskiej przyjaźni/ Wiernej miłości/ We krę przewozu. Zawżdy musi przypłacic. Grosz sporszy/ Wolność większa/ Wczas pewniejszy. Na Wsi. Prawu: Tylko zaś w Gościnie/ Miastu. Uczynić pokoj Uroda bez cnoty/
/ Psá w domu dla złodźieiá/ Zyto ná tárgu do wisły. Dobrze záchowác. Mąż w kośćiele iáko nabożny Xiądz/ W Rádźie iáko mądry Senátor/ Ná koniu iáko porządny żołnierz/ V stołu iáko ochotny gospodarz/ Ná pokoiu iáko trzezwia Pánná. Białagłowá ktora poránu nabożna/ V stołu mądra/ Ná pokoiu piękne pieśćidło. Szkodá nią gárdzić. Młoda rádá/ Márcowa pogodá/ Pánieńska łáská. Iednáko státeczne bywáią. Mieyskiey przyiáźni/ Wierney miłośći/ We krę przewozu. Záwżdy muśi przypłácic. Grosz sporszy/ Wolność większa/ Wcżás pewnieyszy. Ná Wśi. Práwu: Tylko záś w Gośćinie/ Miástu. Vcżynić pokoy Vrodá bez cnoty/
Skrót tekstu: ŻabPol
Strona: B4
Tytuł:
Polityka dworska
Autor:
Jan Żabczyc
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
nie wcześniej niż 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1616
Data wydania (nie później niż):
1650
kwiecie Najukochańszy! Ta poczta niechże Cię Mała ma ujmie. Wszak niemylnie tuszę Dar mały wielkie błaga animusze. PSZCZOŁY AD APES BARBERISTAS
Cives Hymetti, gratus Atice lepos... (Lib. III, 15)
Drobne ptaszęta, wy w pułku ruchawym Mądre w rzemiośle twórczynie słodkawym. Kmiotki Hymetu, niewinne dziewice, Pieścidła Dianny, Niezganione panny!
Cne kawalerki, ćwiczone spisniczki, Złotego pułku chyże bojowniczki: O, niepojęte w swej sztuce mistrzynie, Pracowicielki, zacne gospodynie! Skowronkowej pory Wdzięczne wiosny cory!
Wy, kiedy burzyć na zielone włości Z swych wylatacie zbrojna majętności, Stamtąd dobyte kanarowe plony W swój przynosicie zamek usklepiony, W robocie
kwiecie Najukochańszy! Ta poczta niechże Cię Mała ma ujmie. Wszak niemylnie tuszę Dar mały wielkie błaga animusze. PSZCZOŁY AD APES BARBERISTAS
Cives Hymetti, gratus Atticae lepos... (Lib. III, 15)
Drobne ptaszęta, wy w pułku ruchawym Mądre w rzemiośle twórczynie słodkawym. Kmiotki Hymetu, niewinne dziewice, Pieścidła Dyjanny, Niezganione panny!
Cne kawalerki, ćwiczone spisniczki, Złotego pułku chyże bojowniczki: O, niepojęte w swej sztuce mistrzynie, Pracowicielki, zacne gospodynie! Skowronkowej pory Wdzięczne wiosny cory!
Wy, kiedy burzyć na zielone włości Z swych wylatacie zbrojna majętności, Stamtąd dobyte kanarowe plony W swój przynosicie zamek usklepiony, W robocie
Skrót tekstu: SarbGawWierBar_I
Strona: 459
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Tłumacz:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, Lub miejsce w nim jest niewielkie. Dla niego wygody wszelkie, Gdy przyjedzie do Warszawy, Mając swoje pilne sprawy. Wielka to jest: do swojego Wjedzie, a nie do cudzego! Dwór J.M.P. Gostomskiego, Wojewodzica Kaliskiego.
Powyżej pan wojewodzic Gostomski na swoim dziedzic; I tam, jak pieścidło, rzeczy, W pięknym miejscu, wszystko grzeczy. Dwór J.M.P. Czarneckiego, Burgrabie Krakowskiego.
Powiedzą mi piękne rzeczy, Że w tym dworze stajnia grzeczy; Pan Czarnecki ją zbudował Kosztownie, a nie murował. Wszedłem tam do jego stajnie; Wielom jest o tym nie tajnie, Jak porządkiem
, Lub miejsce w nim jest niewielkie. Dla niego wygody wszelkie, Gdy przyjedzie do Warszawy, Mając swoje pilne sprawy. Wielka to jest: do swojego Wjedzie, a nie do cudzego! Dwór J.M.P. Gostomskiego, Wojewodzica Kaliskiego.
Powyżej pan wojewodzic Gostomski na swoim dziedzic; I tam, jak pieścidło, rzeczy, W pięknym miejscu, wszystko grzeczy. Dwór J.M.P. Czarneckiego, Burgrabie Krakowskiego.
Powiedzą mi piękne rzeczy, Że w tym dworze stajnia grzeczy; Pan Czarnecki ją zbudował Kosztownie, a nie murował. Wszedłem tam do jego stajnie; Wielom jest o tym nie tajnie, Jak porządkiem
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 61
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
sławi. Piękna, jak w sośni wysoko barć gładki, Szpetna, rozsądkiem swej twarzy nadstawi. Młoda, rozgrzeje i w pół zmarzłe statki, Stara polewki cukrami przyprawi, Obłapiszli ją, ozwą się wnet miechy; Ale, co pełne pienieżnej pociechy. Wysoka, sama zaleca uroda, Mała zaś, stanie za wdzięczne pieścidło; Dworkę udaje i grzeczność i moda, Ze insze w stroju wożą za nią mydło. Domatorka mi dojrzy i Ogroda; I, jako się ma na oborze bydło, Choć nie modziasta ale Gospodyni. Siła mi rządem swym w domu przyczyni. Tak rezolutnie tedy odpowiedziawszy/ że na jakąkolwiek padniesz Zonę/ musi być albo
słáwi. Piękna, iák w sośni wysoko bárć głádki, Szpetna, rozsądkiem swey twarzy nádstáwi. Młodá, rozgrzeie y w puł zmárzłe státki, Stára polewki cukrámi przypráwi, Obłápiszli ią, ozwą się wnet miechy; Ale, co pełne pięnieżney poćiechy. Wysoka, sáma záleca urodá, Máła záś, stánie zá wdźięczne pieśćidło; Dworkę udáie y grzeczność y modá, Ze insze w stroiu wożą zá nią mydło. Domátorká mi doyrzy y Ogrodá; Y, iako się ma ná oborze bydło, Choć nie modźiásta ále Gospodyni. Siłá mi rządem swym w domu przyczyni. Ták rezolutnie tedy odpowiedźiáwszy/ że ná iákąkolwiek pádniesz Zonę/ muśi bydź álbo
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 39
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
. Kto by kolwiek lata swoje tym tylko pędził zamysłem aby je samemi pieszczonej świeckiej Marności mógł wytuczyc delicjami nie tylko na swojej zawodzi się imprezie ale ze wszystkich nimal wiecznymi czasu wyzuwa szczęśliwości, Szczęliwy kogo te pochlebne rozkoszy świeckich nie ułowiły Fawory kogo na swojej niezawiodły stateczności, kogo w swoich że własnych wieczną chanbą niezatopiły pieścidłach, Są to prawda bona licita dobra do czasu Człowiekowi powierzone ale onych według samego trzeba zażywać dawce w czym jak kto by najmniej przeciwko wyraznemu wykroczy Ordynansowi w samych tylko nadzie zatopiwszy Marnościach aż już gotowy z Niebieskiego Parlamentu czytają mu Dekret Proiecisti sermonem Dei proiecit te Dominus . A kogostam i z ziemskiego rugują królestwa Nesis Rex super
. Kto by kolwiek lata swoie tym tylko pędził zamysłęm aby ie samemi pieszczoney swieckiey Marnosci mogł wytuczyc delicyami nie tylko na swoiey zawodzi się imprezie ale ze wszystkich nimal wiecznymi czasu wyzuwa szczęsliwosci, Szczęliwy kogo te pochlebne roskoszy swieckich nie ułowiły Fawory kogo na swoiey niezawiodły statecznosci, kogo w swoich że własnych wieczną chanbą niezatopiły piescidłach, Są to prawda bona licita dobra do czasu Człowiekowi powierzone ale onych według samego trzeba zazywać dawce w czym iak kto by naymniey przeciwko wyraznemu wykroczy Ordynansowi w samych tylko nadzie zatopiwszy Marnosciach asz iuz gotowy z Niebieskiego Parlamentu czytaią mu Dekret Proiecisti sermonem Dei proiecit te Dominus . A kogostam y z zięmskiego ruguią krolestwa Nesis Rex super
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 281v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Owszem zazdrosny grzech na serce zwala, Miałbym pewnego z Zefira Rywala.
A tak sam sobie snadniej dopomogę, Gdy, odtąd rozum mój mną będzie rządził Pozbyłem myśli trwoźliwych załogę. Mam w oczach Wyspę czy możnaż bym zbłądził? Wreście mi sama miłość przypnie skrzydła, Która wie, gdzie są powabne pieścidła. Otoż masz wdzięczność Zefirze, coś swatał ADOLFA, coś go wszystką siłą nosił, Na krótkiś się czas z KsIĄZĘCIEM pobratał, Wtedy, opomoc pokornie cię prosił, Byś mu pokazał gdzie są drogie sprzęty, Teraz bierz przykład bratać się z Książęty. Już o cię niedba wszedłszy w
Owszem zázdrosny grzech ná serce zwala, Miałbym pewnego z Zefira Rywala.
A ták sam sobie snadniey dopomogę, Gdy, odtąd rozum moy mną będzie rządził Pozbyłem myśli trwoźliwych záłogę. Mam w oczach Wyspę czy możnaż bym zbłądził? Wreście mi sama miłość przypnie skrzydła, Ktora wie, gdzie są powabne pieścidła. Otoż masz wdzięczność Zefirze, coś swatał ADOLFA, coś go wszystką siłą nosił, Ná krotkiś się czas z XIĄZĘCIEM pobratał, Wtedy, opomoc pokornie cie prosił, Byś mu pokázał gdzie są drogie sprzęty, Teraz bierz przykład bratać się z Xiążęty. Już o cię niedba wszedłszy w
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 39
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
wiek zeszły w zardzewiałej porze, W marmur obrócił, w lodowate morze. Znać, żeś nie umiał rządzić swoją szarzą, Kiedy cię Damy przed Bogami skarżą
Ze w twych obrotach, przy dojrzałym włosie, Miłość ci zbrzydła, bo nadzieja w trzosie. Coś niegdyś pysznym, górnolotnym skrzydłem, Nad mdłym i słabym wydziwiał pieścidłem, Czas ci też nowy za to karku przygnie, Skrzydła obarczy, i pióra odstrzygnie. W twojej to było władzy prawo chować, Biegu natury nie łamać, nie psować. Niech by Mężczyzną Kupido, nie Panną, Rządził, a Panny były pod Dianną. Muzy stworzone Olimpu rozruchem, Nad to od Bogin napuszone duchem
wiek zeszły w zárdzewiałey porze, W mármur obrocił, w lodowate morze. Znać, żeś nie umiał rządzić swoią szárzą, Kiedy cię Damy przed Bogami skárżą
Ze w twych obrotach, przy doyrzáłym włosie, Miłość ci zbrzydła, bo nádzieia w trzosie. Coś niegdyś pysznym, gornolotnym skrzydłem, Nád mdłym y słábym wydziwiał pieścidłem, Czás ći też nowy zá to kárku przygnie, Skrzydła obárczy, y piora odstrzygnie. W twoiey to było włádzy práwo chować, Biegu nátury nie łamać, nie psować. Niech by Meszczyzną Kupido, nie Pánną, Rządził, á Pánny były pod Dyanną. Muzy stworzone Olimpu rozruchem, Nád to od Bogin nápuszone duchem
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 277
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752