; i owszem ci Niecnotowie jak nagorzej i nabarzej mogli/ pustowali i szaleli; Lecz cóż się stało? Ledwie dwa dni minęły/ a onę krotofilę albo igrzysko płodzili/ aż ona ich swawola i rozpusta zły koniec wzięła/ a że tak rzekę/ szyję złamała: Bo gdy żartując jednego z Towarzyszów swoich niby niejaką tłustą pieczenią do różna przywiązali/ i ku ogniu przystawili/ jakoby miał być upieczony: ali śmiech i żart w skutek się obrócił: niespodzianie bowiem na mieście tumult/ albo rozruch jakiś powstał/ także oni Zbrodniowie pouciekali/ a onego do różna przywiązanego odbieżeli/ który nie tylko od ognia marnie zginął; ale i dom się jął
; y owszem ći Niecnotowie ják nagorzey y nabárzey mogli/ pustowáli y száleli; Lecz coż śię stáło? Ledwie dwá dni minęły/ á onę krotofilę álbo igrzysko płodźili/ aż oná ich swawola y rospustá zły koniec wźięłá/ á że ták rzekę/ szyję złamáłá: Bo gdy żártując jednego z Towárzyszow swoich niby niejáką tłustą pieczenią do rożná przywiązáli/ y ku ogniu przystáwili/ jákoby miał bydź upieczony: áli śmiech y żárt w skutek śię obroćił: niespodźianie bowiem ná mieśćie tumult/ álbo rozruch jákiś powstał/ tákże oni Zbrodniowie poućiekáli/ á onego do rożná przywiązánego odbieżeli/ ktory nie tylko od ogniá márnie zginął; ále y dom śię jął
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 4.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
samą stanią Robak porwał kulbakę, a kuś bieżał za nią. Tu gospodarz wypadnie, wołając sobaki. Ja za nim, aleć spełna na koniech kulbaki. Pytam, co się to stało, widząc gospodynią; Aż chłopiec: kuś, wilk: robak, a kulbaka: świnią. 7 (N). WILK PIECZENIĄ OBRACA
Widziałem psy, widziałem koty razów kilka, Obracając pieczenie, dziś dopiero wilka, W Siostratynie, pierwszy raz; nie trzeba zazdrości Malować, a dopieroż, jeśli się przepości. Ledwie że kucharz po coś wynidzie do sieni, A wilk, na co dawno strzegł, z koła do pieczeni, I
samą stanią Robak porwał kulbakę, a kuś bieżał za nią. Tu gospodarz wypadnie, wołając sobaki. Ja za nim, aleć spełna na koniech kulbaki. Pytam, co się to stało, widząc gospodynią; Aż chłopiec: kuś, wilk: robak, a kulbaka: świnią. 7 (N). WILK PIECZENIĄ OBRACA
Widziałem psy, widziałem koty razów kilka, Obracając pieczenie, dziś dopiero wilka, W Siostratynie, pierwszy raz; nie trzeba zazdrości Malować, a dopieroż, jeśli się przepości. Ledwie że kucharz po coś wynidzie do sieni, A wilk, na co dawno strzegł, z koła do pieczeni, I
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 15
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. WILK PIECZENIĄ OBRACA
Widziałem psy, widziałem koty razów kilka, Obracając pieczenie, dziś dopiero wilka, W Siostratynie, pierwszy raz; nie trzeba zazdrości Malować, a dopieroż, jeśli się przepości. Ledwie że kucharz po coś wynidzie do sieni, A wilk, na co dawno strzegł, z koła do pieczeni, I żeby się bestyja pokazał ostrożnem, Znowu na koło, znowu próżnym kręci rożnem.
Więc gdy go kucharz kijem, przywarszy z nim kuchnie: Wilka, rzecze, że głupiej natury usłuchnie, Kijem bijesz; trzeba by na człowieka drąga, Co do mięsa cudzego, rozum mając, siąga. 8. GRATIOR EST
. WILK PIECZENIĄ OBRACA
Widziałem psy, widziałem koty razów kilka, Obracając pieczenie, dziś dopiero wilka, W Siostratynie, pierwszy raz; nie trzeba zazdrości Malować, a dopieroż, jeśli się przepości. Ledwie że kucharz po coś wynidzie do sieni, A wilk, na co dawno strzegł, z koła do pieczeni, I żeby się bestyja pokazał ostrożnem, Znowu na koło, znowu próżnym kręci rożnem.
Więc gdy go kucharz kijem, przywarszy z nim kuchnie: Wilka, rzecze, że głupiej natury usłuchnie, Kijem bijesz; trzeba by na człowieka drąga, Co do mięsa cudzego, rozum mając, siąga. 8. GRATIOR EST
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 15
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
orzechy. Co gdy powiadam gościom swym, nie bez uciechy, Aż żona moja w słusznym odpowieda gniewie: „Odfiglowano mu też, bo wisi na drzewie.” „Nie nadają się — rzekę — skwapliwe dekrety, Niechajby był przynamniej strawił nocne wety.” 63 (F). MOSKIEWSKA ODPOWIEDŹ
Młodzian jeden, pieczenią rozbierając z wołu, Jakoś pana młodego opryśnie u stołu. A ten: „Opończe, nim mię co więcej doleci!” „Cóż — rzecze krajczy — albo kapie na Waszeci? Dosyć rychło, co prawda, kędy w dachu dziura, I pod opończą zmoknie benigna natura.” „A to jako?
orzechy. Co gdy powiadam gościom swym, nie bez uciechy, Aż żona moja w słusznym odpowieda gniewie: „Odfiglowano mu też, bo wisi na drzewie.” „Nie nadają się — rzekę — skwapliwe dekrety, Niechajby był przynamniej strawił nocne wety.” 63 (F). MOSKIEWSKA ODPOWIEDŹ
Młodzian jeden, pieczenią rozbierając z wołu, Jakoś pana młodego opryśnie u stołu. A ten: „Opończe, nim mię co więcej doleci!” „Cóż — rzecze krajczy — albo kapie na Waszeci? Dosyć rychło, co prawda, kędy w dachu dziura, I pod opończą zmoknie benigna natura.” „A to jako?
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 37
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Którzy piwszy całą noc, cały dzień śpią, aże Miesiąc się zaś z gwiazdami na niebo pokaże. 310 (P). CIERPLIWY MAŁŻONEK
Radzi drudzy szlacheckie imojazdą domy Nawiedzają, pokrewny będzie lub znajomy, Lubo nie; do obojga przypytać się gotów, Wyliczając Cetysów, Bobolów, Cyngotów. Dla onego obroku i pieczeni sztuki, Jeszcze mu dawne szkolne wspomina nauki. Przyznam, żem nigdy nierad takim bywał gościem. Trafiło się, że mnie noc zaszła pod Zamościem I przyszło mi noclegiem stanąć we wsi pewnej. Karczma pusta. Kto, pytam, panem? Aż mój krewny, Jużeśmy się dwadzieścia nie widzieli roków. Ślę z
, Którzy piwszy całą noc, cały dzień śpią, aże Miesiąc się zaś z gwiazdami na niebo pokaże. 310 (P). CIERPLIWY MAŁŻONEK
Radzi drudzy szlacheckie imojazdą domy Nawiedzają, pokrewny będzie lub znajomy, Lubo nie; do obojga przypytać się gotów, Wyliczając Cetysów, Bobolów, Cyngotów. Dla onego obroku i pieczeni sztuki, Jeszcze mu dawne szkolne wspomina nauki. Przyznam, żem nigdy nierad takim bywał gościem. Trafiło się, że mnie noc zaszła pod Zamościem I przyszło mi noclegiem stanąć we wsi pewnej. Karczma pusta. Kto, pytam, panem? Aż mój krewny, Jużeśmy się dwadzieścia nie widzieli roków. Ślę z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 133
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
najciężej, Kto nałóg, jako drugą naturę, zwycięży. Duży to ptak, który w swej postrzegszy się zgubie, Skoro na lepie padnie, z niego się oskubie; Późno mucha obaczy, że koło niej mełka, Kiedy jej w miedzie obie uwięzną skrzydełka. 454. OBRONA SUCHOTÓW BEZ SUPERSTYCJEJ
Jedząc sami i w piątek pieczenią wieprzową, Brakiem pokarmów lutrzy nasze posty zową, Gdy ujmując obroku ciału i żołądku, Śledziem, a czasem chlebem zbędziem go przy piątku. Wżdy sam Bóg, przy stworzeniu Adama i Ewy, Między jabłki i między brak uczynił drzewy: Jedzcie, mówiąc, owoce każdego rodzaju, Wszytkich drzew, oprócz tych dwu, które
najciężej, Kto nałóg, jako drugą naturę, zwycięży. Duży to ptak, który w swej postrzegszy się zgubie, Skoro na lepie padnie, z niego się oskubie; Późno mucha obaczy, że koło niej mełka, Kiedy jej w miedzie obie uwięzną skrzydełka. 454. OBRONA SUCHOTÓW BEZ SUPERSTYCJEJ
Jedząc sami i w piątek pieczenią wieprzową, Brakiem pokarmów lutrzy nasze posty zową, Gdy ujmując obroku ciału i żołądku, Śledziem, a czasem chlebem zbędziem go przy piątku. Wżdy sam Bóg, przy stworzeniu Adama i Ewy, Między jabłki i między brak uczynił drzewy: Jedzcie, mówiąc, owoce każdego rodzaju, Wszytkich drzew, oprócz tych dwu, które
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 203
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nie patrz na mię krzywo, Boć nie daruję tego jako żywo.” Gość mu odpowie: „Jeżelić tu wadzę, To idź precz z domu. przyjacielsko-ć radzę. Wszak ci do zwady nie daję przyczyny, Choć krzywo patrzę, trafię-ć do czupryny.” Przyszło do tego, przypłacił duszonej Opój pieczeni z okazji onej.
Patrzaj no dalej, co szewc ma do zduna, Że sobie na łbie czeszą garścią runa? „Postponuje mię — mówi zdun — ten zdrajca, Zadaje, żem chłop, a sam winowajca.
Wskroś prześmiardł dziegciem, ludzi oszukiwa, U mnie w rzemieśle obłudy nie bywa.” Szewc na
Nie patrz na mię krzywo, Boć nie daruję tego jako żywo.” Gość mu odpowie: „Jeżelić tu wadzę, To idź precz z domu. przyjacielsko-ć radzę. Wszak ci do zwady nie daję przyczyny, Choć krzywo patrzę, trafię-ć do czupryny.” Przyszło do tego, przypłacił duszonej Opój pieczeni z okazyji onej.
Patrzaj no dalej, co szewc ma do zduna, Że sobie na łbie czeszą garścią runa? „Postponuje mię — mówi zdun — ten zdrajca, Zadaje, żem chłop, a sam winowajca.
Wskroś prześmiardł dziegciem, ludzi oszukiwa, U mnie w rzemieśle obłudy nie bywa.” Szewc na
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 481
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
? Panie, daleko gorsze rodzenie jest dzieci. Więksty wzgląd ma, co boli, niżeli co szpeci. 29. DO PANA ROŻNA
Wieręć nic nie przystoi to przezwisko Rożen, Kiedy aże dotychczas, mój Andrzeju, prożen; Bo kto się we trzydziestym roku nie ożeni, Diabełże mu po rożnie, gdy nie ma pieczeni. 30 (N). PAN SŁUGĘ POGRABIŁ
Nie mogąc sam dla zdrowia, przez swe substytuty Szlachcic jeden majętny słał do Gdańska szkuty. Dobrzeć szyper po prawdzie spieniężył pszenicę; Lecz za cóż stoi, kiedy ukradł połowicę. Na co kiedy już pan ma oczywiste świadki, Zawoławszy go, rzecze: „Synu takiej matki
? Panie, daleko gorsze rodzenie jest dzieci. Więksty wzgląd ma, co boli, niżeli co szpeci. 29. DO PANA ROŻNA
Wieręć nic nie przystoi to przezwisko Rożen, Kiedy aże dotychczas, mój Andrzeju, prożen; Bo kto się we trzydziestym roku nie ożeni, Diabołże mu po rożnie, gdy nie ma pieczeni. 30 (N). PAN SŁUGĘ POGRABIŁ
Nie mogąc sam dla zdrowia, przez swe substytuty Szlachcic jeden majętny słał do Gdańska szkuty. Dobrzeć szyper po prawdzie spieniężył pszenicę; Lecz za cóż stoi, kiedy ukradł połowicę. Na co kiedy już pan ma oczywiste świadki, Zawoławszy go, rzecze: „Synu takiej matki
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 218
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Różne miłość przysmaki, różne ma swe gusty, A to i Gusmanowi sprawiła zapusty. Więc żeby pysk wypłukał z przysmaków miłości, Porwawszy się, do studnie bieży jak najprościej. 42 (P). MIEJSKA PRZYJAŹŃ
Mylą się, co tak lekko miejską przyjaźń cenią, Że więcej w niej krom rożna nie masz na pieczenią, Bo moja gospodyni kształtem żyje rożnem: Gotowa dać pieczeni, kto przyjedzie z rożnem. 43. MAZOWIECKIE KURY
Rano trefunkiem idę po warszawskim trecie, Aż baba gawronięta przedaje kobiecie. „Za cóż mi tego dacie, co to z gołą rzycią?” „Za trzy grosze.” A mieszczka: „Pospołu z
. Różne miłość przysmaki, różne ma swe gusty, A to i Gusmanowi sprawiła zapusty. Więc żeby pysk wypłukał z przysmaków miłości, Porwawszy się, do studnie bieży jak najprościej. 42 (P). MIEJSKA PRZYJAŹŃ
Mylą się, co tak lekko miejską przyjaźń cenią, Że więcej w niej krom rożna nie masz na pieczenią, Bo moja gospodyni kształtem żyje rożnem: Gotowa dać pieczeni, kto przyjedzie z rożnem. 43. MAZOWIECKIE KURY
Rano trefunkiem idę po warszawskim trecie, Aż baba gawronięta przedaje kobiecie. „Za cóż mi tego dacie, co to z gołą rzycią?” „Za trzy grosze.” A mieszczka: „Pospołu z
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 223
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to i Gusmanowi sprawiła zapusty. Więc żeby pysk wypłukał z przysmaków miłości, Porwawszy się, do studnie bieży jak najprościej. 42 (P). MIEJSKA PRZYJAŹŃ
Mylą się, co tak lekko miejską przyjaźń cenią, Że więcej w niej krom rożna nie masz na pieczenią, Bo moja gospodyni kształtem żyje rożnem: Gotowa dać pieczeni, kto przyjedzie z rożnem. 43. MAZOWIECKIE KURY
Rano trefunkiem idę po warszawskim trecie, Aż baba gawronięta przedaje kobiecie. „Za cóż mi tego dacie, co to z gołą rzycią?” „Za trzy grosze.” A mieszczka: „Pospołu z wasznicią Dam wam zań grosz, nie trawiąc nadaremnie czasu
to i Gusmanowi sprawiła zapusty. Więc żeby pysk wypłukał z przysmaków miłości, Porwawszy się, do studnie bieży jak najprościej. 42 (P). MIEJSKA PRZYJAŹŃ
Mylą się, co tak lekko miejską przyjaźń cenią, Że więcej w niej krom rożna nie masz na pieczenią, Bo moja gospodyni kształtem żyje rożnem: Gotowa dać pieczeni, kto przyjedzie z rożnem. 43. MAZOWIECKIE KURY
Rano trefunkiem idę po warszawskim trecie, Aż baba gawronięta przedaje kobiecie. „Za cóż mi tego dacie, co to z gołą rzycią?” „Za trzy grosze.” A mieszczka: „Pospołu z wasznicią Dam wam zań grosz, nie trawiąc nadaremnie czasu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 223
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987