skowronek wykrzykając Dzień nastający witając Pod obłoki wylatuje, Biedne ptaszę radość czuje.
Już na zielonej murawie Krzyczą zamorscy żorawie, Rącze loty wysmukują, Już od ziemie podlatują.
Zaczynają zamierzone Loty swe w daleką stronę. Już ci to znać dzień nastaje, Gdy wszędzie wesołe gaje
Osiedli ptacy krzykliwi, Którym się echo przeciwi. A pielgrzym ranego wstania Dla tak wdzięcznego śpiewania
Nie żałuje, gdy w pustyni Spoczynek z trudu uczyni; Potym zaś w zaczęte drogi Wyprawi zwyczajne nogi.
Już zwierz srogi gdy dzień czuje, Z pol do pustyń ustępuje. Już i pczołki pracowite Lecą na sady obfite,
Skąd swoje woskowe grody Napełnią wonnymi miody. Już z ziołek krople
skowronek wykrzykając Dzień nastający witając Pod obłoki wylatuje, Biedne ptaszę radość czuje.
Już na zielonej murawie Krzyczą zamorscy żorawie, Rącze loty wysmukują, Już od ziemie podlatują.
Zaczynają zamierzone Loty swe w daleką stronę. Już ci to znać dzień nastaje, Gdy wszędzie wesołe gaje
Osiedli ptacy krzykliwi, Ktorym się echo przeciwi. A pielgrzym ranego wstania Dla tak wdzięcznego śpiewania
Nie żałuje, gdy w pustyni Spoczynek z trudu uczyni; Potym zaś w zaczęte drogi Wyprawi zwyczajne nogi.
Już zwierz srogi gdy dzień czuje, Z pol do pustyń ustępuje. Już i pczołki pracowite Lecą na sady obfite,
Zkąd swoje woskowe grody Napełnią wonnymi miody. Już z ziołek krople
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 377
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
.
Ś. Franciszek z Ś. Hieronimem, w blejtramkach, sub No 319.
Męka P. Jezusa, na papirze, w ramkach czarnych, sub No 4.
Obrazków papirowych, za szkłem, w ramkach czarnych, sub No 557.
Sibille jednakowe, w blejtramkach, sub No 430, No 12.
Vendelinus Pielgrzym, w blejtramkach, sub No 77.
Sztuk chińskich za szkłem, w ramkach seledynowych, No 2.
Plant mapowych, w blejtramkach, nie numerowanych, No 3.
Konkluzje: Ś. Paweł, na hatłasie żółtym, kampanką srebrną obwiedziony, w wałeczkach grynszpanowych, sub No 5.
Ś. Michał na
.
Ś. Franciszek z Ś. Hieronimem, w blejtramkach, sub No 319.
Męka P. Jezusa, na papirze, w ramkach czarnych, sub No 4.
Obrazków papirowych, za szkłem, w ramkach czarnych, sub No 557.
Sibille jednakowe, w blejtramkach, sub No 430, No 12.
Vendelinus Pielgrzym, w blejtramkach, sub No 77.
Sztuk chińskich za szkłem, w ramkach seledynowych, No 2.
Plant mappowych, w blejtramkach, nie numerowanych, No 3.
Konkluzje: Ś. Paweł, na hatłasie żółtym, kampanką srebrną obwiedziony, w wałeczkach grynszpanowych, sub No 5.
Ś. Michał na
Skrót tekstu: ZamLaszGęb
Strona: 53
Tytuł:
Opis zamku w Laszkach Murowanych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Laszki Murowane
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1748
Data wydania (nie wcześniej niż):
1748
Data wydania (nie później niż):
1748
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
tak sobie nie ma kraj napolski, Abyś ojczystej miał zapomnieć Polski.
Może-ć twój wierszem mówić dowcip żyzny I z teraźniejszym, i z upadłym Rzymem, Ale ty, pomniąc prostotę ojczyzny, Mów z nią domowym, nie przewoźnym rymem, I swojej matce nie zadaj tej blizny, Żebyś językiem miał pisać pielgrzymem, Bo ona widząc rym twój tak przebrany, Śmie swoje nad Rzym przekładać Słowiany.
Jakoż raz tylko usłyszy wszy ciebie, Zapomniał Parnas mówić po łacinie, Muzy po polsku piszą i ty, Febie, Polskie grasz tańce niebieskiej drużynie, Skądeś tak wieki i po swym pogrzebie Zniewolił, Janie, że co tobą słynie
tak sobie nie ma kraj napolski, Abyś ojczystej miał zapomnieć Polski.
Może-ć twój wierszem mówić dowcip żyzny I z teraźniejszym, i z upadłym Rzymem, Ale ty, pomniąc prostotę ojczyzny, Mów z nią domowym, nie przewoźnym rymem, I swojej matce nie zadaj tej blizny, Żebyś językiem miał pisać pielgrzymem, Bo ona widząc rym twój tak przebrany, Śmie swoje nad Rzym przekładać Słowiany.
Jakoż raz tylko usłyszy wszy ciebie, Zapomniał Parnas mówić po łacinie, Muzy po polsku piszą i ty, Febie, Polskie grasz tańce niebieskiej drużynie, Skądeś tak wieki i po swym pogrzebie Zniewolił, Janie, że co tobą słynie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 81
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
w podziemne labirynty w wodzi. Z tych ją bóg Presbytera modłami świebodzi. UCzynił votum Roku tego pobożny Presbyter Jan Zinkiewicz z Światice majętności JejMci Paniej Anastazjej Basilowej Zyniowej/ lubo sam pielgrzymować do Świętej i Cudotwornej Lawry Kijowopieczarskiej/ na dzień jedenasty Iulii; lubo znaczny na Ofiarę Naświętszej Pannie podarek przez pewnych do miejsca Świętego Kijowskiego Idących pielgrzymów podać/ jeżeliby co legale przy domu go nie przypięło: a to z tej miary: Córka jego Duchowna Domna Górska/ będąc jedna z Fraucimeru i służebnic dawnych Paniej wyższej rzeczonej/ o czary niejakieś/ wpadła u onej w podejźrzenie/ dla czego w ciemną natychmiast niewinną osadzono jaskinię/ i na śmierć drugą w sprawiedliwości
w podźiemne lábirinthy w wodźi. Z tych ią bog Presbyterá modłámi świebodźi. VCzynił votum Roku tego pobożny Presbyter Ian Zinkiewicz z Swiátice máiętnośći IeyMći Paniey Anástázyey Básilowey Zyniowey/ lubo sam pielgrzymowáć do Swiętey y Cudotworney Láwry Kiiowopieczárskiey/ ná dźień iedennasty Iulii; lubo znáczny ná Ofiárę Naświętszey Pánnie podárek przez pewnych do mieyscá Swiętego Kiiowskiego Idących pielgrzymow podáć/ ieżeliby co legale przy domu go nie przypięło: á to z tey miáry: Corká iego Duchowna Domná Gorska/ będąc iedná z Fraucimeru y służebnic dawnych Pániey wyzszey rzeczoney/ o czáry nieiákieś/ wpádłá v oney w podeyźrzenie/ dla czego w ćiemną nátychmiast niewinną osadzono iáskinię/ y ná śmierć drugą w spráwiedliwośći
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 162.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
tylko samo trwało zdrowie, Lecz oraz i ten cud w człowieczym ciele, Anielska piękność (o której rzec śmiele Mogę, że równej sarmacka kraina Nie ma, jak Wisła oblewa i Dźwina), Trwała z nią zawsze, żeby w takiej sprawie Wdzięczniejsza była droga ku Warszawie, Gdybym ten obraz widząc bez odmiany, Pielgrzym ochotny był kontentowany. Dar jest uroda, a dar znamienity, Boski, bo zinąd zgoła nienabyty. Ciesz się, cna damo, długo z daru tego. Życzyć ten, co swe od daru bożego
Ma imię, by był tak szczęśliwym wróżkiem, Jak ci życzliwym sługą i podnóżkiem. 776. Kurant. 1.
tylko samo trwało zdrowie, Lecz oraz i ten cud w człowieczym ciele, Anielska piękność (o ktorej rzec śmiele Mogę, że rownej sarmacka kraina Nie ma, jak Wisła oblewa i Dźwina), Trwała z nią zawsze, żeby w takiej sprawie Wdzięczniejsza była droga ku Warszawie, Gdybym ten obraz widząc bez odmiany, Pielgrzym ochotny był kontentowany. Dar jest uroda, a dar znamienity, Boski, bo zinąd zgoła nienabyty. Ciesz się, cna damo, długo z daru tego. Życzyć ten, co swe od daru bożego
Ma imię, by był tak szczęśliwym wrożkiem, Jak ci życzliwym sługą i podnożkiem. 776. Kurant. 1.
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 266
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
.
Puścił się Orland w lewo ścieżką ku dolinie, Którą Sakrypant jechał, i biegł po równinie. Ferat ku górom bieżał tam, kędy się zdała Ścieszka, którą królewna świeżo udeptała. Ona wtem zostawiwszy dwu rycerzów w boju, Jechała i trafiła do ciemnego zdroju, Który w swem chłodzie miłe odpoczynki dawał I upragnione często pielgrzymy napawał.
LVII.
Nie myśląc, aby ją tam miał kto zastać w chłodzie, Stanęła przy ciekącej, przejźroczystej wodzie I żadnego przypadku złego, żadnej trwogi/ Nie boi się, na palcu mając pierścień drogi. Naprzód hełm, skoro klaczę wściągnęła wodzami, Powiesiła na rózdze między gałęziami, Potem po lesie drzewa lepszego szukała
.
Puścił się Orland w lewo ścieszką ku dolinie, Którą Sakrypant jechał, i biegł po równinie. Ferat ku górom bieżał tam, kędy się zdała Ścieszka, którą królewna świeżo udeptała. Ona wtem zostawiwszy dwu rycerzów w boju, Jechała i trafiła do ciemnego zdroju, Który w swem chłodzie miłe odpoczynki dawał I upragnione często pielgrzymy napawał.
LVII.
Nie myśląc, aby ją tam miał kto zastać w chłodzie, Stanęła przy ciekącej, przejźroczystej wodzie I żadnego przypadku złego, żadnej trwogi/ Nie boi się, na palcu mając pierścień drogi. Naprzód hełm, skoro klaczę wściągnęła wodzami, Powiesiła na rózdze między gałęziami, Potem po lesie drzewa lepszego szukała
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 262
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pożera.
XLIV.
W tem swojem okrucieństwie myśliwstwem się bawi I to jego najwiętsza uciecha: sieć stawi Foremnie urobioną przy domu na ziemi I potem ją nakrywa piaskami drobnemi. Kto nie wie, nie ujźrzy jej, aż kiedy pochwyci: Tak jest z cienkich, drótowych urobiona nici. Potem między nakryte sidła rozstawione Strasznem głosem pielgrzymy pędzi potrwożone.
XLV.
I z wielkiem śmiechem ludzie nieszczęsne, wegnane, Do swojego mieszkania wlecze uwikłane; Lubo rycerz, lubo jest biała płeć, nikomu Nie przepuszcza podłego lub zacnego domu. Skoro ciało zje, wyssie mózg i krew wypije, Kości po wielkiem lesie tam i sam pokryje, A skórami tych, co
pożera.
XLIV.
W tem swojem okrucieństwie myśliwstwem się bawi I to jego najwiętsza uciecha: sieć stawi Foremnie urobioną przy domu na ziemi I potem ją nakrywa piaskami drobnemi. Kto nie wie, nie ujźrzy jej, aż kiedy pochwyci: Tak jest z cienkich, drótowych urobiona nici. Potem między nakryte sidła rozstawione Strasznem głosem pielgrzymy pędzi potrwożone.
XLV.
I z wielkiem śmiechem ludzie nieszczęsne, wegnane, Do swojego mieszkania wlecze uwikłane; Lubo rycerz, lubo jest biała płeć, nikomu Nie przepuszcza podłego lub zacnego domu. Skoro ciało zje, wyssie mózg i krew wypije, Kości po wielkiem lesie tam i sam pokryje, A skórami tych, co
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 341
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, pojedziesz, Którą zdrów i bezpieczny do morza dojedziesz”. Astolf na to odpowie: „Dziękujęć za radę, Ale przecię, odpuść mi, w swą drogę pojadę; Więcej sobie cześć, ojcze, niżli żywot ważę I skutkiem to i samą rzeczą wnet pokażę; Nie w mię, ale w inszego wmawiaj to pielgrzyma: I owszem prosto jadę do tego olbrzyma.
XLVII.
Uciekszy, ojcze, mogę zdrów zostać i żywy, Ale wolę śmierć ze czcią, niż żywot zelżywy. Widzieć nie mogę, co mię ma potkać inszego, Okrom że zginę równo z drugiemi, gorszego; Ale jeśli mi zasię Bóg pobłogosławi, Tak, że
, pojedziesz, Którą zdrów i bezpieczny do morza dojedziesz”. Astolf na to odpowie: „Dziękujęć za radę, Ale przecię, odpuść mi, w swą drogę pojadę; Więcej sobie cześć, ojcze, niżli żywot ważę I skutkiem to i samą rzeczą wnet pokażę; Nie w mię, ale w inszego wmawiaj to pielgrzyma: I owszem prosto jadę do tego olbrzyma.
XLVII.
Uciekszy, ojcze, mogę zdrów zostać i żywy, Ale wolę śmierć ze czcią, niż żywot zelżywy. Widzieć nie mogę, co mię ma potkać inszego, Okrom że zginę równo z drugiemi, gorszego; Ale jeśli mi zasię Bóg pobłogosławi, Tak, że
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 342
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Rozmyślali zbawiennej męki tajemnice, Jerozolimskie wszytkie obchodząc świątnice, Które dziś z wielką hańbą wszego chrześcijaństwa U niezbożnego w ręku widziemy pogaństwa. Europa zbrojna wszędzie i gdzie ich nie trzeba, Wojny wiedzie, a tam nie, gdzieby jej potrzeba.
C.
Kiedy tak nabożeństwo swe odprawowali, Aby sobie odpusty święte pozyskali, Jeden pielgrzym znajomy wtem z greckiej krainy Gryfonowi żałosne powiedział nowiny, Od jego pierwszej żądzy, od jego pierwszego Zbyt dalekie i różne zamysłu dawnego; Które mu takiem ogniem serce zapaliły, Że z niego nabożeństwo wszytko wypędziły.
CI.
Jako jego nieszczęście chciało, rycerz młody Miłował jednę panią, którą i z urody Niepodobnie i z twarzy
Rozmyślali zbawiennej męki tajemnice, Jerozolimskie wszytkie obchodząc świątnice, Które dziś z wielką hańbą wszego chrześcijaństwa U niezbożnego w ręku widziemy pogaństwa. Europa zbrojna wszędzie i gdzie ich nie trzeba, Wojny wiedzie, a tam nie, gdzieby jej potrzeba.
C.
Kiedy tak nabożeństwo swe odprawowali, Aby sobie odpusty święte pozyskali, Jeden pielgrzym znajomy wtem z greckiej krainy Gryfonowi żałosne powiedział nowiny, Od jego pierwszej żądzej, od jego pierwszego Zbyt dalekie i różne zamysłu dawnego; Które mu takiem ogniem serce zapaliły, Że z niego nabożeństwo wszytko wypędziły.
CI.
Jako jego nieszczęście chciało, rycerz młody Miłował jednę panią, którą i z urody Niepodobnie i z twarzy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 355
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
S. Marie Majoris, jako i u nas często bywają malowane sub hoc titulo48 temu podobne, wysoko w zawarciu, który nie każdemu pokazują. Gwałt w tym kościele jest nagrobków różnych papieżów.
Dnia 18. Mszy św. słuchawszy w kościele św. Stanisława biskupa polskiego. Polaków się też ten zowie kościół, kędy pielgrzymi z Polski mają przytulenie, ponieważ jest szpital i fundacja na to. Ołtarze wszytko polskich świętych, jako to św. Kazimierza, św. Stanisława, św. Jacka. Jest też krucyfiks barzo cudowny w tym kościele.
Potym szedłem ad templum sub titulo Duodecim Apostolorum, kędy ciała S. Philippi et S. Jacobi
S. Mariae Maioris, jako i u nas często bywają malowane sub hoc titulo48 temu podobne, wysoko w zawarciu, który nie kożdemu pokazują. Gwałt w tym kościele jest nagrobków różnych papieżów.
Dnia 18. Mszy św. słuchawszy w kościele św. Stanisława biskupa polskiego. Polaków się też ten zowie kościoł, kędy pielgrzymi z Polski mają przytulenie, ponieważ jest szpital i fundacja na to. Ołtarze wszytko polskich świętych, jako to św. Kazimierza, św. Stanisława, św. Jacka. Jest też krucyfiks barzo cudowny w tym kościele.
Potym szedłem ad templum sub titulo Duodecim Apostolorum, kędy ciała S. Philippi et S. Jacobi
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 192
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004