ze swymi także ich przestraszy Odwagami równymi w-nocy wyciekając, Oprócz Fierlej, fortune czemuś sobie mając Mniej łaskawą, niemało ludzi swych uronił. Który szwank przed inszymi Miaskowski ugonił Z-Pakosławskim pospołu; jednak powetował Lanckoroński tej szkody; kiedy uczatował Czern także nie ostróżną, z-Miasta się przebrawszy, I pod tysiąc w-pierwospy jej wyzabijawszy, Czterech przednich Chorągwi, i lezyków żywych Dostał piąci. Od których, (jeźliże prawdziwych) Wiadomości zasieże, o następującym Królu blisko. lako się dał przebiegającym Poznać dobrze Tatarom, w-drodze ich trafiwszy. Skąd Chmielnicki o sobie znacznie powątpiwszy Żeby nam miał dotrzymać, nazad się gotuje, I co
ze swymi także ich przestraszy Odwagámi rownymi w-nocy wyćiekáiąc, Oprocz Fierley, fortune czemuś sobie maiąc Mniey łaskawą, niemało ludźi swych uronił. Ktory szwank przed inszymi Miaskowski ugonił Z-Pakosławskim pospołu; iednak powetował Lanckoronski tey szkody; kiedy uczatował Czern także nie ostrożną, z-Miasta sie przebrawszy, I pod tysiąc w-pierwospy iey wyzabiiawszy, Czterech przednich Chorągwi, i lezykow żywych Dostał piąći. Od ktorych, (ieźliże prawdźiwych) Wiádomośći zásieże, o nastepuiącym Krolu blisko. láko sie dał przebiegaiącym Poznać dobrze Tátárom, w-drodze ich trafiwszy. Zkąd Chmielnicki o sobie znacznie powątpiwszy Zeby nam miał dotrzymać, nazad sie gotuie, I co
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 74
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
koszu; Nie mijajże żadnego namiotu, doboszu!” A ten: „Wstawajcie, Waszmość, czym prędzej, dlaboga, Pan rotmistrz rozkazuje, bo już w polu trwoga.” Aż jaki taki w swoim ozwie się namiecie: „Bij kto skurwego syna kijem, niech nie plecie. Kto widział ludzi budzić w pierwospy? oszalał Pan rotmistrz abo sobie gorzałki w czub nalał? Niechże sam strzeże, jeśli tak dalece tchórzy, A wolnej, równej szlachty sobie snem nie morzy. Sprawi się w Proszowicach, za pomocą bożą, Że braciej rozkazuje z chłopami na stróżą.” Widząc dobosz, że go nikt zgoła nie usłucha, Poszedł
koszu; Nie mijajże żadnego namiotu, doboszu!” A ten: „Wstawajcie, Waszmość, czym prędzej, dlaboga, Pan rotmistrz rozkazuje, bo już w polu trwoga.” Aż jaki taki w swoim ozwie się namiecie: „Bij kto skurwego syna kijem, niech nie plecie. Kto widział ludzi budzić w pierwospy? oszalał Pan rotmistrz abo sobie gorzałki w czub nalał? Niechże sam strzeże, jeśli tak dalece tchórzy, A wolnej, równej szlachty sobie snem nie morzy. Sprawi się w Proszowicach, za pomocą bożą, Że braciej rozkazuje z chłopami na strożą.” Widząc dobosz, że go nikt zgoła nie usłucha, Poszedł
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 633
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do świtu lubemi”. Mniejsza to - odpowie Grek - nauczę ja ciebie, Jak będziesz miała spólnej wygodzie potrzebie; Tylko pozwól, a dzisia użałuj się mego Nieszczęścia, do pokoju wpuściwszy mię swego”. PIEŚŃ XXVIII.
LXII.
Myśli trochę, słysząc to, potem mu kazała Przyść w ten czas, gdy w pierwospy dusza każda spała; Jako drzwi otworzywszy miał postąpić sobie, Którędy przyść do łóżka, uczy w onej dobie. Grek czuły według nauki mistrzyni kochanej Godziny, jak posnęli wszyscy, pożądanej Dopatrzy, idzie cicho, drzwi otwiera małe, Dybie pomału, kroki włócząc ociężałe.
LXIII.
Stopy szeroko kładzie, a zadnią się wspiera
do świtu lubemi”. Mniejsza to - odpowie Grek - nauczę ja ciebie, Jak będziesz miała spólnej wygodzie potrzebie; Tylko pozwól, a dzisia użałuj się mego Nieszczęścia, do pokoju wpuściwszy mię swego”. PIEŚŃ XXVIII.
LXII.
Myśli trochę, słysząc to, potem mu kazała Przyść w ten czas, gdy w pierwospy dusza każda spała; Jako drzwi otworzywszy miał postąpić sobie, Którędy przyść do łóżka, uczy w onej dobie. Grek czuły według nauki mistrzyni kochanej Godziny, jak posnęli wszyscy, pożądanej Dopatrzy, idzie cicho, drzwi otwiera małe, Dybie pomału, kroki włócząc ociężałe.
LXIII.
Stopy szeroko kładzie, a zadnią się wspiera
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 372
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
na inszem miejscu usłyszycie; Teraz się do Paryża zemną nawrócicie I do srogiej porażki, którą przez zacnego Wziął Arabin Rynalda i Malagizego. Co sromotnie pierzchając, tyły podawali I jako chmurę gęstą, proch przed sobą gnali, Trudno zliczyć: noc czarna skrzydłami ciemnemi I przed Turpinem skryła to i przed inszemi.
LXXX.
W pierwospy sen natwardszy z piersi wychrapywał Agramant, do namiotu gdy jego przybywał Rynald, krwią opojony; lecz jeden z sług jego Obudziwszy zaledwie, tak mówi do niego: „Jeśli nie chcesz więźniem być albo tu zabity, Uciekaj, ciemnych mroków mgłą, królu, zakryty!” Ten się porywa: widzi w onej mieszaninie,
na inszem miejscu usłyszycie; Teraz się do Paryża zemną nawrócicie I do srogiej porażki, którą przez zacnego Wziął Arabin Rynalda i Malagizego. Co sromotnie pierzchając, tyły podawali I jako chmurę gęstą, proch przed sobą gnali, Trudno zliczyć: noc czarna skrzydłami ciemnemi I przed Turpinem skryła to i przed inszemi.
LXXX.
W pierwospy sen natwardszy z piersi wychrapywał Agramant, do namiotu gdy jego przybywał Rynald, krwią opojony; lecz jeden z sług jego Obudziwszy zaledwie, tak mówi do niego: „Jeśli nie chcesz więźniem być albo tu zabity, Uciekaj, ciemnych mroków mgłą, królu, zakryty!” Ten się porywa: widzi w onej mieszaninie,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 448
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tylko Panna błogosławiona ten ma przywilej ale nie doznaniem umyślnym rozkoszy cielesnej. był a to panna urodziwa/ która służyła jednej paniej zacnej. O tej czystość młodzieniec jeden niewstydliwy a chytry starał się sposobami jakimi mógł. Którego gdy się panna jako nieprzyjaciela jakiego chroniła/ zażył takiego sposobu/ wywiedziawszy się niewiem skąd/ że w pierwospy twardo barzo jako kamień sypiała/ w nocy zakradł się do łożnice jye/ poznał ją spiącą/ panna niewie co pod przysięgą zeznawa/ jako płodem zastąpiła/ i tak on odszedł. Panna potym o zdradzie żadnej niewiedząc/ znaki brzemienia gdy poczęła na sobie mieć/ na opyt od uczciwych białychgłów wzięta/ brzemienną była
tylko Pánná błogosłáwiona ten ma przywiley ále nie doznániem vmyslnỹ roskoszy ćielesney. był á to pánná vrodźiwa/ ktora służyłá iedney pániey zacney. O tey czystość młodźieniec ieden niewstydliwy á chytry stárał się sposobámi iákimi mogł. Ktorego gdy sie pánná iáko nieprzyiacielá iákiego chroniłá/ záżył tákiego sposobu/ wywiedźiawszy się niewiem skąd/ że w pierwospy twárdo bárzo iáko kámień sypiáłá/ w nocy zákradł się do łożnice iye/ poznał ią spiącą/ pánná niewie co pod przyśięgą zeznawa/ iáko płodem zástąpiłá/ y ták on odszedł. Pánná potym o zdrádźie żadney niewiedząc/ znáki brzemieniá gdy poczęłá ná sobie mieć/ ná opyt od vcżćiwych białychgłow wźięta/ brzemienną byłá
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 369
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, aby się wojsko znowu z nią pode Gdańsk wróciło, aby króla w niebezpieczeństwo niemieckie nie podało upraszała usielnie niemal każdego z pułkowników i rotmistrzów, zwłaszcza, że też przy sobie niemało ludzi i dragoniej miała. Gdyż się było do tego wojsko nakłoniło, żeby się znowu pode Gdańsk powróciło nazajutrz. Aliści tejże nocy w pierwospy, Sztembok nic pode Gdańskiem nie zabawiwszy, ale tylko piechoty i armaty na Biskupiej Górze zostawiwszy, sam komunikiem na wojsko pod Chojnicami gwałtownie napadł. Wprzód napadł na pułk książęcia Wiśniowieckiego Dymitra, strażnika koronnego, tak na śpiących i niegotowych, ledwie nie wszystek zmieszał, rotmistrzów dwóch z chorągwiami, to jest Marcina Zamoyskiego, podstolego
, aby się wojsko znowu z nią pode Gdańsk wróciło, aby króla w niebezpieczeństwo niemieckie nie podało upraszała usielnie niemal każdego z pułkowników i rotmistrzów, zwłaszcza, że też przy sobie niemało ludzi i dragoniej miała. Gdyż się było do tego wojsko nakłoniło, żeby się znowu pode Gdańsk powróciło nazajutrz. Aliści tejże nocy w pierwospy, Sztembok nic pode Gdańskiem nie zabawiwszy, ale tylko piechoty i armaty na Biskupiej Górze zostawiwszy, sam komunikiem na wojsko pod Chojnicami gwałtownie napadł. Wprzód napadł na pułk książęcia Wiśniowieckiego Dymitra, strażnika koronnego, tak na śpiących i niegotowych, ledwie nie wszystek zmieszał, rotmistrzów dwóch z chorągwiami, to jest Marcina Zamoyskiego, podstolego
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 228
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
/ kazał aby wydali. Czego wszytkiego gdy szukali/ i znosili/ około sześci tysięcy człowieka powiatu/ który Verbigenus zowią/ bądź to z bojaźni/ by oddawszy broń karani na garle nie byli/ bądź nadzieją zdrowia uwiedzieni/ iż w takiej wielkości poddanych/ nieznaczne/ abo do obaczenia niepodobne swoje uciekanie mniemali/ zaraz o pierwospach z obozu Helweckiego wyszedszy/ do Renu i Nemieckich granic szli. Czego gdy się nasz Hetman dowiedział/ tym Francuzom których granicami ciągnęli/ aby ich szpiegowali/ i koniecznie wrócili/ jeśliby u niego w dobrym być rozumieniu chcieli/ przykazał/ a skoro się wrócili/ jako za nieprzyjaciele miał/ wszytkie insze (zastawy/ broń
/ kazał áby wydáli. Czego wszytkiego gdy szukáli/ y znośili/ około sześći tyśięcy człowieká powiátu/ ktory Verbigenus zowią/ bądź to z boiáźni/ by oddawszy broń karáni ná gárle nie byli/ bądź nádźieią zdrowia vwiedźieni/ iż w tákiey wielkośći poddánych/ nieznáczne/ ábo do obaczenia niepodobne swoie vćiekánie mniemáli/ záraz o pierwospách z obozu Helweckiego wyszedszy/ do Renu y Nemieckich gránic szli. Czego gdy sie nász Hetman dowiedźiał/ tym Fráncuzom ktorych gránicámi ćiągnęli/ áby ich szpiegowáli/ y koniecznie wroćili/ ieśliby v niego w dobrym bydź rozumieniu chćieli/ przykazał/ á skoro sie wroćili/ iáko zá nieprzyiaćiele miał/ wszytkie insze (zastáwy/ broń
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 17.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
ich sześćdziesiąt) kazał był urobić/ rzadko i ledwie co ich do portu wiachało/ insze niemal wszytkie wiatr wstecz wrócił. Tych gdy dłużej a próżno czekał/ żeby morze drogi nie zamknęło (iż dnia z nocą porównanie następowało) bojąc się/ koniecznie żołnierza ściślej musiał sadzić/ i przednie sposobny żeglowania czas mając/ po pierwospach wsiadł na okręty/ z któremi szczęśliwie równo ze dniem do brzegu przypłynął i wysiadł. Wszystkie nawy na ląd wyciągnąwszy/ Sejm też Francuski u Samarobrywy odprawiwszy/ dla tego że suchy rok nie był żyzny/ inaczej niż w przeszłych leciech wojsko na zimowanie rozrządzić/ zastępy po wielu miast rozesłać musiał. Posłał jeden z Gajuszaem Fabiusem
ich sześćdźieśiąt) kazał był vrobić/ rzadko y ledwie co ich do portu wiácháło/ insze niemal wszytkie wiatr wstecz wroćił. Tych gdy dłużey á prożno czekał/ żeby morze drogi nie zámknęło (iż dniá z nocą porownánie nástępowáło) boiąc sie/ koniecznie żołnierzá śćiśley muśiał sádźić/ y przednie sposobny żeglowánia czás máiąc/ po pierwospách wśiadł ná okręty/ z ktoremi sczęśliwie rowno ze dniem do brzegu przypłynął y wyśiadł. Wszystkie nawy ná ląd wyćiągnąwszy/ Seym też Fráncuski v Sámárobrywy odpráwiwszy/ dla tego że suchy rok nie był żyzny/ ináczey niż w przeszłych lećiech woysko ná źimowánie rozrządźić/ zastępy po wielu miast rozesłáć muśiał. Posłał ieden z Gaiusem Fabiusem
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 105.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
ta nowina do wszytkich miast Francuskich przeleciała. Bo gdy się co takiego wielkiego/ a wiadomości godnego u nich trafi/ po wsiach i po powiatach wołają/ co drugie słysząc/ bliższym także swoim podawają/ jako się i na ten czas stało. Bo co się w Genabie rano o wschodzie słońca działo/ w same prawie pierwospy/ na granicy Arwernów słyszano i wiedziano/ dokąd było z Genabu niemal sto sześćdziesiąt tysięcy kroków. Tymże też sposobem tu/ to jest w Arwernie/ chciał postąpić Wercyngetoryks Celtylów syn/ Arwernczyk/ człowiek młody i barzo możny/ którego Ociec przełożony był nad wszytkim Państwem Francuskim/ a iż Królem być chciał/ zabili go
tá nowiná do wszytkich miast Fráncuskich przelećiáłá. Bo gdy sie co tákiego wielkiego/ á wiádomośći godnego v nich tráfi/ po wśiách y po powiátách wołáią/ co drugie słysząc/ bliższym tákże swoim podawáią/ iáko sie y ná ten czás sstáło. Bo co sie w Genabie ráno o wschodźie słońcá dźiało/ w sáme prawie pierwospy/ ná gránicy Arwernow słyszano y wiedźiano/ dokąd było z Genabu niemal sto sześćdźieśiąt tyśięcy krokow. Tymże też sposobem tu/ to iest w Arwernie/ chćiał postąpić Wercyngetoryx Celtylow syn/ Arwernczyk/ człowiek młody y bárzo możny/ ktorego Oćiec przełożony był nád wszytkim Páństwem Fráncuskim/ á iż Krolem bydź chćiał/ zábili go
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 156.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
od szpiegów dowiedziawszy się we dle potrzeby o miejscach/ ze wszytkich miast/ które męstwem sławne były/ sześćdziesiąt tysięcy przedniejszego ludu przebrali/ i co a jakimby sposobem czynić/ tajemnie między sobą postanowili/ południowy czas naznaczyli/ Hetmana nad wszytkimi Wergasylauna Arwerna/ jednego z czterech Hetmanów/ Wercyngetoryksowego bliskiego przełożyli. Ten zaraz w pierwospy cicho z obozu ruszył się/ i niemal nad świtaniem onę drogę zbieżał/ za górą ukrył/ żołnierzowi po pracej kazał nieco odpoczynąć. Gdy już blisko południa było/ do obozu wzwyż opisanego udał się/ zarazem też konni do polnych szańców powrócili/ i ostatek wojska przed obóz jęło występować. Wercyngetoryks z zamku Aleksijskiego swoje poznawszy
od szpiegow dowiedźiawszy sie we dle potrzeby o mieyscách/ ze wszytkich miast/ ktore męstwem sławne były/ sześćdźieśiąt tyśięcy przednieyszego ludu przebráli/ y co á iákimby sposobem czynić/ táiemnie między sobą postánowili/ południowy czás naznáczyli/ Hetmáná nád wszytkimi Wergásyláuná Arwerná/ iednego z czterech Hetmánow/ Wercyngetoryxowego bliskiego przełożyli. Ten záraz w pierwospy ćicho z obozu ruszył sie/ y niemal nád świtániem onę drogę zbieżał/ zá gorą vkrył/ żołnierzowi po pracey kazał nieco odpoczynąć. Gdy iuż blisko południá było/ do obozu wzwyż opisánego vdał sie/ zárázem też konni do polnych szańcow powroćili/ y ostátek woyská przed oboz ięło występowáć. Wercyngetoryx z zamku Alexiyskiego swoie poznawszy
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 206.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608