Tureckich że by ich mi przyprowadzono konie tam bardzo piękne a kazał je oddać i z wsiadaniem bogatym. Ja powiedział że nietylko piniędzy ale i koni nie wezmę bo bym się tego wstydził za tak nikczemny podarunek takie odbierać honoraria.
Wyprawiłem ją tedy na nową słuzbę niewdzięcznie bardzo akceptowała tę wyprawę na nową słuzbę, piszcząc wrzeszcząc w kladce kiedy przez wieś jechali. Azem poszedł doizby niechcąc słuchać tego comi jej zal było w drodze jadąc gdzie upatrzyli wodę in Plano że by się nieskryła wypuszczali ją przecie kilka razy do wody dla ochłodzenia i ucieszenia swojej natury postaremu i to niepomogło Było pisku wrzaska podostatku.
Stęskniło się
Tureckich że by ich mi przyprowadzono konie tam bardzo piękne a kazał ie oddać y z wsiadaniem bogatym. Ia powiedział że nietylko piniędzy ale y koni nie wezmę bo bym się tego wstydził za tak nikczemny podarunek takie odbierac honoraria.
Wyprawiłęm ią tedy na nową słuzbę niewdzięcznie bardzo akceptowała tę wyprawę na nową słuzbę, piszcząc wrzeszcząc w kladce kiedy przez wies iechali. Azem poszedł doizby niechcąc słuchac tego comi iey zal było w drodze iadąc gdzie upatrzyli wodę in Plano że by się nieskryła wypuszczali ią przecie kilka razy do wody dla ochłodzenia y ucieszenia swoiey natury postaremu y to niepomogło Było pisku wrzaska podostatku.
Stęskniło się
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 254v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
wszytkich swej gromnice gromem Poraziła, spaliwszy o północy z domem.” Myślę potem, skąd data, i różnych się chwytam Podobieństw; w świętych ani w świeckich piśmiech czytam, Żeby umierający, dopieroż umarły, Skoro oczy i wszytkie zmysły w nim zawarły, Miał świece potrzebować. Poganie swych palą, Żydzi grając i piszcząc nad swymi się żalą; I tego zażywali oboje sposobu, Mażąc wonnymi trupów maściami do grobu. Aż mi nierychło na myśl padnie Pańska owa: „Każdy człek ogniem będzie potrząśniony” mowa; Nie trzeba już po śmierci bać się czyśćcu, który Odprawi jeszcze żyjąc człek przez te figury.
Szczęśliwa świeca z wosku, szczęśliwe
wszytkich swej gromnice gromem Poraziła, spaliwszy o północy z domem.” Myślę potem, skąd data, i różnych się chwytam Podobieństw; w świętych ani w świeckich piśmiech czytam, Żeby umierający, dopieroż umarły, Skoro oczy i wszytkie zmysły w nim zawarły, Miał świece potrzebować. Poganie swych palą, Żydzi grając i piszcząc nad swymi się żalą; I tego zażywali oboje sposobu, Mażąc wonnymi trupów maściami do grobu. Aż mi nierychło na myśl padnie Pańska owa: „Każdy człek ogniem będzie potrząśniony” mowa; Nie trzeba już po śmierci bać się czyścu, który Odprawi jeszcze żyjąc człek przez te figury.
Szczęśliwa świeca z wosku, szczęśliwe
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 364
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ognia/ i światła się liszą. Te gdy w cień uderzają/ błonka się rozkłada Po cienkich członkach pierzek ramiona posiada. Ani starej postaci w jaki kształt odbyły/ Ciemności dojźrzeć dały: pióry się nie wzbiły: Jednak się na przzeyźrzystych skrzydłach otrzymały. Mowy chciwe/ głos/ podług ciała/ barzo mały Wyziewają/ a piszcząc lekkie skargi czyeją: W strzechach ustawinie siedzą; do lasa nie śmieją/ Nie nawidząc światłości: jeżeli latają/ To tylko w nocy: miano nietoperzów mają. Tedy możność Bachowa po wszech Taebach brzmiała: Władność boga nowego w głos opowiedała Ciotka wszędzie. co sama z wszech sióstr nie popadła Żałości/ krom po siostrach kotra
ogniá/ y świátłá sie liszą. Te gdy w ćień vderzáią/ błonká się roskłáda Po ćienkich członkách pierzek rámioná pośiáda. Ani stárey postáci w iáki kształt odbyły/ Ciemnośći doyźrzeć dáły: piory się nie wzbiły: Iednák się ná przzeyźrzystych skrzydłách otrzymały. Mowy chćiwe/ głos/ podług ćiałá/ bárzo máły Wyźiewáią/ á piszcząc lekkie skárgi cżieią: W strzechách vstáwinie śiedzą; do lásá nie smieią/ Nie nawidząc świátłośći: ieżeli latáią/ To tylko w nocy: miáno nietoperzow máią. Tedy możność Báchowá po wszech Thaebách brzmiáłá: Władność bogá nowego w głos opowiedáłá Ciotká wszędźie. co sámá z wszech śiostr nie popádłá Załośći/ krom po śiostrách kotra
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 91
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636