cnota wdzięczniejsza jest ciele. Pytam stoika, czemu na to sarka, Czy woli z trzopa potrawę, niż z garka? Na dowód tego nie potrzeba szkoły: Dlaczegóż piękne Bóg stworzył anioły? 9 (D). DO STAREGO WDOWCA
Widziałeś freza na ręce w karocy: Trzeba go było zafasować krócej, Rżał, pląsał, zdobiąc cały cug poszosny, Póki dziesiątej nie dopędził wiosny; I jaki zwyczaj: inszych z sieczką w poły, Onego zawsze obrok czekał goły. Musi-ć dziś przestać na jęczmiennej słomie: Nadjadszy czerni, już karku nie łomie, Nie strzyże uchem, wędzidła nie gryzie; Rzekszy po prostu: nic po onym
cnota wdzięczniejsza jest ciele. Pytam stoika, czemu na to sarka, Czy woli z trzopa potrawę, niż z garka? Na dowód tego nie potrzeba szkoły: Dlaczegóż piękne Bóg stworzył anioły? 9 (D). DO STAREGO WDOWCA
Widziałeś freza na ręce w karocy: Trzeba go było zafasować krócej, Rżał, pląsał, zdobiąc cały cug poszosny, Póki dziesiątej nie dopędził wiosny; I jaki zwyczaj: inszych z sieczką w poły, Onego zawsze obrok czekał goły. Musi-ć dziś przestać na jęczmiennej słomie: Nadjadszy czerni, już karku nie łomie, Nie strzyże uchem, wędzidła nie gryzie; Rzekszy po prostu: nic po onym
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 16
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wszytko: nuże, nuże, nuże. Straciwszy siłę, nie pociągnie z góry, Nic mu wiedeńskie nie pomogą szory, Nic mosiądzowe chociaż suto cętki: Gdzieś przedtem smuknął, dziś trzeba przegiętki. Porachuj i ty sobie pierwej zęby, Niźli po żonę wyślesz dziewosłęby: Ciężkiż na starca młoda żona kierat,
Gdy musi pląsać dokoła rad nierad, Albo chociaż go sroga piecze zgaga, Patrzyć, kiedy mu adiutant pomaga. 10 (F). OMYŁKA W POGŁÓWNEM
Gdy z gościem po podwórzu przechodzę się równem, Aż chłop idzie. „Ty dokąd?” „Do dwora z pogównem” — Rzekł, miasto pogłównego; ł nie mówią
wszytko: nuże, nuże, nuże. Straciwszy siłę, nie pociągnie z gory, Nic mu wiedeńskie nie pomogą szory, Nic mosiądzowe chociaż suto cętki: Gdzieś przedtem smuknął, dziś trzeba przegiętki. Porachuj i ty sobie pierwej zęby, Niźli po żonę wyślesz dziewosłęby: Ciężkiż na starca młoda żona kierat,
Gdy musi pląsać dokoła rad nierad, Albo chociaż go sroga piecze zgaga, Patrzyć, kiedy mu adiutant pomaga. 10 (F). OMYŁKA W POGŁÓWNEM
Gdy z gościem po podwórzu przechodzę się równem, Aż chłop idzie. „Ty dokąd?” „Do dwora z pogównem” — Rzekł, miasto pogłównego; ł nie mówią
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 17
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
choć jej strzegli czule, Zagoździwszy Tatarom armatę w czambule. 396. DO STROJNATA NA CHUDYM KONIU
Nawieszałeś bończuków, wstąg, maneli, srebra, A koń chudy, żeby w nim mógł policzyć żebra. Nie przydadzą rzeźwości pióra i kitajki, Moja rada zażyć nań kałmuckiej nahajki; Lepiej, niżeli strojny, będzie pląsał bity, Nie pomogą chudemu forgi, skrzydła, kity. Jeśli koń owsa nie je, nie może być tęgi, Nie ulżą, jeszcze ciężą nawiązane wstęgi. 397. DO JEDNEGO
Przypatrując się włosom twej głowy i brody: Staryś, a szpakowaty jako źrebiec młody; Staryś wałach, ale znać po tak głupiej
choć jej strzegli czule, Zagoździwszy Tatarom armatę w czambule. 396. DO STROJNATA NA CHUDYM KONIU
Nawieszałeś bończuków, wstąg, maneli, srebra, A koń chudy, żeby w nim mógł policzyć żebra. Nie przydadzą rzeźwości pióra i kitajki, Moja rada zażyć nań kałmuckiej nahajki; Lepiej, niżeli strojny, będzie pląsał bity, Nie pomogą chudemu forgi, skrzydła, kity. Jeśli koń owsa nie je, nie może być tęgi, Nie ulżą, jeszcze ciężą nawiązane wstęgi. 397. DO JEDNEGO
Przypatrując się włosom twej głowy i brody: Staryś, a szpakowaty jako źrebiec młody; Staryś wałach, ale znać po tak głupiej
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 170
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wszech rozkoszy pani, Rumiana Wenus, wsiadaj we złociste sani! Weźmij z sobą on wdzięczny orszak panien swoich, By jedno uweselić wdzięcznych gości moich. Amfijon z Orfeuszem, sławni muzykowie, Stawcie się w obiecanym do mnie dzisiaj słowie, Przed którymi przed laty lasy, góry, skały, Rzeki, ptastwa i insze zwierzęta pląsały. Rozruchajcie dziś, proszę, wdzięcznych gości moich, Ruszcie trąb, skrzypiec, sztortów i kornetów swoich. I was, rozkoszne Muzy helikońskiej skały, Proszę w swój dom ubogi, na swój obiad mały. Wiem, że morskie prawiczki, syreny cnotliwe, Gdy się o was dowiedzą, przybędą chętliwe,
I pieśni swych
wszech rozkoszy pani, Rumiana Wenus, wsiadaj we złociste sani! Weźmij z sobą on wdzięczny orszak panien swoich, By jedno uweselić wdzięcznych gości moich. Amfijon z Orfeuszem, sławni muzykowie, Stawcie się w obiecanym do mnie dzisiaj słowie, Przed którymi przed laty lasy, góry, skały, Rzeki, ptastwa i insze zwierzęta pląsały. Rozruchajcie dziś, proszę, wdzięcznych gości moich, Ruszcie trąb, skrzypiec, sztortów i kornetów swoich. I was, rozkoszne Muzy helikońskiej skały, Proszę w swój dom ubogi, na swój obiad mały. Wiem, że morskie prawiczki, syreny cnotliwe, Gdy się o was dowiedzą, przybędą chętliwe,
I pieśni swych
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 253
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
więcej nie wspomną zmarłego, pogrzebionego. Ciało się w grobie barzij będzie psować, z siebie marności przykład pokazować; nie takie teraz, jakie przedtym było: jak się zmieniło! Smrodliwą pastwą zostało robakom, żabom, jaszczurkom i sprosnym pędrakom i nie zostało tylko nagie kości z onej piękności. Nogi, co przedtym z radością pląsały, po skocznym dźwięku rady tańcowały, jak drewno leżą; ciało, co z nich spadło, robactwo zjadło. Wesołe oczy, które piękne były, wszytkich patrzących do siebie wabiły, gdzie się podziały? Na ich miejscu lochy, próżne maclochy. W co się twarz ona śliczna obróciła, która do grzechu siecią ludziom była
więcej nie wspomną zmarłego, pogrzebionego. Ciało się w grobie barzij będzie psować, z siebie marności przykład pokazować; nie takie teraz, jakie przedtym było: jak się zmieniło! Smrodliwą pastwą zostało robakom, żabom, jaszczurkom i sprosnym pędrakom i nie zostało tylko nagie kości z onej piękności. Nogi, co przedtym z radością pląsały, po skocznym dźwięku rady tańcowały, jak drewno leżą; ciało, co z nich spadło, robactwo zjadło. Wesołe oczy, które piękne były, wszytkich patrzących do siebie wabiły, gdzie się podziały? Na ich miejscu lochy, próżne maclochy. W co się twarz ona śliczna obróciła, która do grzechu siecią ludziom była
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 18
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
o Insułach na Morzu
zbierając w naczynia, grunta dla urodzaju nią polewają. Ionstonus in Thaumatographia Na tychże Kanaryiskich Insułach zawsze w Marcu i Kwietniu żniwa, dla Eryj dobrego temperamentu. Cudowne Insuły są w Włoszech na rzece Nimphaeus. Saltuares, alias Skaczące, Tańcujące, że na najmniejsze nóg pląsanie, i one się zdadzą pląsać i ruszać, Teste Plinio.
INSUŁA AREN od Z. Brondana poswięcona, ma do siebie, że na niej Ciała ludzkie ani grzebią ani też gniją leżące pod Niebem: gdzie Synowie, Wnucy, Prawnucy, swoich Ojców; Dziadów, Pradziadów, longa serie wyliczają i widzą. Giraldus Na Insule Brytańskiej SANCTA, ta jest
o Insułach na Morzu
zbieraiąc w naczynia, grunta dla urodzaiu nią polewaią. Ionstonus in Thaumatographia Na tychże Kanaryiskich Insułach zawsze w Marcu y Kwietniu żniwa, dla Aeryi dobrego temperamentu. Cudowne Insuły są w Włoszech na rzece Nimphaeus. Saltuares, alias Skaczące, Tańcuiące, że na naymnieysze nog pląsanie, y one się zdadzą pląsać y ruszać, Teste Plinio.
INSUŁA AREN od S. Brondana poswięcona, ma do siebie, że na niey Ciała ludzkie ani grzebią ani też gniią leżące pod Niebem: gdzie Synowie, Wnucy, Prawnucy, swoich Oycow; Dziadow, Pradziadow, longa serie wyliczaią y widzą. Giraldus Na Insule Brytańskiey SANCTA, ta iest
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 537
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
KON jaki jest, każdy widzi. Jedne są Tracji, tojest Tureckie, drugie Hiszpańskie, inne Samogitici, Zmudy. Ałbańskie. Poddunajskie; Frisji Frizy, Angielskie, Bachmaty Tatarskie, i Czerkieskie, Arabskie, Neapolitańskie, Asturskie etc. SYBARYTOWIE Nacja Włoska dawnych czasów w rozkoszach utopieni, i koni do głosu trąb Wojennych pląsać uczyli, podczas częstych Trakramentów tej zażywając krotofili. O czym Krotaniatów Nacja wiedząc, o Zwierzętach osobliwych
Wojnę im wypowiedziała, na nich nie broni, i zbroi, ale trąb zażywszy, Konie pod niemi do tańcu i pomieszania szyków przyprowadzili, hoc stratagemate Victores, Diodorus, AElianus, Solinus, i Tympius testes. W Polsce
KON iaki iest, każdy widzi. Iedne są Thracii, toiest Tureckie, drugie Hiszpáńskie, inne Samogitici, Zmudy. Ałbańskie. Poddunáyskie; Frisii Frizy, Angielskie, Bachmaty Tatarskie, y Czerkieskie, Arabskie, Neapolitańskie, Asturskie etc. SYBARITOWIE Nacya Włoska dawnych czasow w roskoszach utopieni, y koni do głosu trąb Woiennych pląsać uczyli, podczas częstych Trakramentow tey zażywaiąc krotofili. O czym Krotaniatow Nacya wiedząc, o Zwierzętach osobliwych
Woynę im wypowiedziała, na nich nie broni, y zbroi, ale trąb zażywszy, Konie pod niemi do tańcu y pomieszania szykow przyprowadzili, hoc stratagemate Victores, Diodorus, AElianus, Solinus, y Tympius testes. W Polszcze
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 574A
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
wielu miejscach przyuczone bywają do tańcu tym sekretem. Rozpalą pawiment w miejscu obszernym, tam prowadzą WIELBŁĄDÓW, które gorącem przypieczone mając nogi, je podnoszą, interim na jakich Muzycznych instrumentach, Kotłach, Tułumbasach, lub Trąbach, pewny już i jeden grają kurant, poty to czyniąc, póki się WIELBŁĄD będąc Animal docile nie przyzwyczai pląsać;że potym na każdym miejscu słysząc Muzykę, obawiając się, żeby mu nóg znowu pawiment nie parzył, podnosi je, ad musicos sonos et tonos. Kiedy też w długiej drodze ustają, nie kilem, lecz Muzyką do kontynuacyj dalszej drogi bywają animowani przez swoich dozorców: cum Matre non coeunt. A jeżeli przez swoich
wielu mieyscach przyuczone bywaią do tańcu tym sekretem. Rospalą pawiment w mieyscu obszernym, tam prowadzą WIELBŁĄDOW, ktore gorącem przypieczone maiąc nogi, ie podnoszą, interim na iakich Muzycznych instrumentach, Kotłach, Tułumbasach, lub Trąbach, pewny iuż y ieden graią kurant, poty to czyniąc, poki się WIELBŁĄD będąc Animal docile nie przyzwyczai pląsać;że potym na każdym mieyscu słysząc Muzykę, obawiaiąc się, żeby mu nog znowu pawiment nie parzył, podnosi ie, ad musicos sonos et tonos. Kiedy też w długiey drodze ustaią, nie kilem, lecz Muzyką do kontynuacyi dalszey drogi bywaią animowani przez swoich dozorcow: cum Matre non coeunt. A ieżeli przez swoich
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 588
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
miejsc Chile, Arauco, Tucapel: gdzie lat 25. pepetuò wojując, strawili Hiszpani. Mocniejszych też świat nie widział, nad tutejszych Chuchos, Chirygvanac, Pilcosones.
RELIGIA cudowna była w nowym świecie; najprzód w Królestwie tamecznym bogatym PERU, Słońce wenerowali, w Mieście CUSCO, i co dzień, gdy wschodziło, to pląsając, to pod- Całego świata, praecipue o AMERYCE
nosząc, ręcena jakie wysokie ławy, stołki, rusztowania wstąpiwszy, witali go. Nieśmiertelność Duszy i Zmartwychwstanie trzymali za artykuł Wiary, dlatego zabijano dystyngwowanym osobom wiele ludzi na pogrzebie, aby im na tamtym świecie asystowali, skarby z niemi do grobów kładli, i trunki Cicha zwane
mieysc Chile, Arauco, Tucapel: gdzie lat 25. pepetuò woiuiąc, strawili Hiszpani. Mocnieyszych też świat nie widział, nad tuteyszych Chuchos, Chirigvanac, Pilcosones.
RELIGIA cudowna była w nowym świecie; nayprzod w Krolestwie tamecznym bogatym PERU, Słońce wenerowali, w Mieście CUSCO, y co dzień, gdy wschodziło, to pląsaiąc, to pod- Całego świata, praecipuè o AMERICE
nosząc, ręcena iakie wysokie ławy, stołki, rusztowania wstąpiwszy, witali go. Nieśmiertelność Duszy y Zmartwychwstanie trzymali za artykuł Wiary, dlatego zábiiano dystyngwowanym osobom wiele ludzi na pogrzebie, aby im na tamtym świecie assistowali, skarby z niemi do grobow kładli, y trunki Cicha zwane
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 575
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
tatka. Graj pasterzu graj/ Wesela dodaj. Troje słońca zabłysnęły/ I winnice zakwitnęły. Engadskiej Góry/ Przyszedł Pan z Chory. Przyszedł z wojski Anielskimi/ Stanowić pokoj na ziemi. I chwałę w niebie/ A tę dla siebie Gwoli Panu gdy weseli/ Na powietrzu Archanieli. A my też z nimi/ Pląsać będziemy. Symfonie Symfonia Czwarta
PRzy onej gorze/ Świecą się zorze. Pasterze się uwijają: I na multaneczkach grają: Niewiem dla czego: Przybądźmy do nich/ Poznamy po nich/ Czyli nie wiedzą o Panie, I kędy jest święte stanie. Narodzonego. Oj pasterzu graj/ Bogci pomagaj Powiedz która tu gospoda
tátká. Gray pásterzu gray/ Wesela doday. Troie słońcá zábłysnęły/ I winnice zákwitnęły. Engádskiey Gory/ Przyszedł Pan z Chory. Przyszedł z woyski Anielskimi/ Stánowić pokoy ná źiemi. I chwałę w niebie/ A tę dla śiebie Gwoli Pánu gdy weseli/ Ná powietrzu Archányeli. A my też z nimi/ Pląsáć będźiemy. Symphonie Symphonia Czwarta
PRzy oney gorze/ Swiecą sie zorze. Pástérze sie vwiiáią: I ná multánecżkách gráią: Niewiem dlá czego: Przybądźmy do nich/ Poznámy po nich/ Czyli nie wiedzą o Pánie, I kędy iest święte stanie. Národzonego. Oy pásterzu gray/ Bogći pomagay Powiedz ktora tu gospodá
Skrót tekstu: ŻabSymf
Strona: A3v
Tytuł:
Symfonie anielskie
Autor:
Jan Żabczyc
Drukarnia:
Marcin Filipowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631