więc sobie dodają ochoty, Że choć już druga ledwo nie omdlewa, A przecię śpiewa.
Lub też usiadszy pod gęstym chłodnikiem W wieczor rachować karby z robotnikiem I z swej mu słuszną w zwyczajną godzinę Dzielić jużynę.
Którzy gdy swojej dokończą roboty, Zwyczajnej swojej upomnią się kwoty, Kiedy przyniosą Cererze święcony Wieniec zielony.
Tam pląszą, skaczą, tam rożnie śpiewają, Gdy im przy gęślach równo pomagają Z wielkiego kozła bąki zawieszone, Rymy uczone.
A serce rośnie, kiedy już złożone Kopy po polu jak gwiazdy natknione A koło takiej prace nie żal zgoła Zapocić czoła.
Nuż potym jesień, ta nieladajakie Ma swe przysmaki, to kiedy wszelakie Zbierasz z
więc sobie dodają ochoty, Że choć już druga ledwo nie omdlewa, A przecię śpiewa.
Lub też usiadszy pod gęstym chłodnikiem W wieczor rachować karby z robotnikiem I z swej mu słuszną w zwyczajną godzinę Dzielić jużynę.
Ktorzy gdy swojej dokończą roboty, Zwyczajnej swojej upomnią się kwoty, Kiedy przyniosą Cererze święcony Wieniec zielony.
Tam pląszą, skaczą, tam rożnie śpiewają, Gdy im przy gęślach rowno pomagają Z wielkiego kozła bąki zawieszone, Rymy uczone.
A serce rośnie, kiedy już złożone Kopy po polu jak gwiazdy natknione A koło takiej prace nie żal zgoła Zapocić czoła.
Nuż potym jesień, ta nieladajakie Ma swe przysmaki, to kiedy wszelakie Zbierasz z
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 350
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
przystawa obudzony Idąc do ciężkiej roboty Żałosne zanosi noty.
Nawet i do szkoły mali Już żaczkowie powstawali I choć w naj pierwsze zaranie Już wołają o śniadanie.
Czuj, już Pallas twa bogini Pytanie o tobie czyni Na wierzchu parnaskiej skały, Kędy się piękne zebrały
Muzy, kędy wschodzącemu Winszując mistrzowi swemu Wiodą pięknymi zakręty Koło i pląszą nożęty
Pieszczonymi po murawie A drugie po gęstej trawie Lilie i tulipany Zbierają dla swojej panny.
Lecz i na parnaskim niebie Wszytko niesporo bez ciebie. Ty będziesz noty trzymała, Będziesz taniec zaczynała.
Same w twe ręce pieszczone Pójdą kwiatki nieuszczknione; Gdzie twa stopka tykać będzie, Lilie wynikną wszędzie.
Ockni się, już pod
przystawa obudzony Idąc do ciężkiej roboty Żałosne zanosi noty.
Nawet i do szkoły mali Już żaczkowie powstawali I choć w naj pierwsze zaranie Już wołają o śniadanie.
Czuj, już Pallas twa bogini Pytanie o tobie czyni Na wierzchu parnaskiej skały, Kędy się piękne zebrały
Muzy, kędy wschodzącemu Winszując mistrzowi swemu Wiodą pięknymi zakręty Koło i pląszą nożęty
Pieszczonymi po murawie A drugie po gęstej trawie Lilie i tulipany Zbierają dla swojej panny.
Lecz i na parnaskim niebie Wszytko niesporo bez ciebie. Ty będziesz noty trzymała, Będziesz taniec zaczynała.
Same w twe ręce pieszczone Pojdą kwiatki nieuszczknione; Gdzie twa stopka tykać będzie, Lilie wynikną wszędzie.
Ockni się, już pod
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 378
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, chodzi mu o skórę, Ale iść każe Włoch żenie na górę. Proszą ci jeszcze, żeby się im z sobą Zabawić dała, lecz ją mąż chorobą Złożywszy, rzecze, że z nimi sam za nią Choćby do świtu na miejscu zostanie. Toż go koleją wszyscy w taniec bierą, Rozmaitą z nim pląsząc manijerą: Jedni hołubca, drudzy ruskie dzioki. Ten się też sadzi na sprynce, na skoki, Nigdy tak między nie tańcując Włochy, Aż mu serwaser wyszedł na pończochy. Poszedł potem spać; nazajutrz go rano Z onego tańca bez dusze zastano. Jeszcze by błazen mógł na świecie pożyć, Ale wolał swym żenin żywot
, chodzi mu o skórę, Ale iść każe Włoch żenie na górę. Proszą ci jeszcze, żeby się im z sobą Zabawić dała, lecz ją mąż chorobą Złożywszy, rzecze, że z nimi sam za nię Choćby do świtu na miejscu zostanie. Toż go koleją wszyscy w taniec bierą, Rozmaitą z nim pląsząc manijerą: Jedni hołubca, drudzy ruskie dzioki. Ten się też sadzi na sprynce, na skoki, Nigdy tak między nie tańcując Włochy, Aż mu serwaser wyszedł na pończochy. Poszedł potem spać; nazajutrz go rano Z onego tańca bez dusze zastano. Jeszcze by błazen mógł na świecie pożyć, Ale wolał swym żenin żywot
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 246
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; czemu? bo żałosna być musiała przejażdżka/ z ciemnego więzienia na oczewistą śmierć. My to tylko jesteśmy tak głupie nierozmyślnie weseli/ że w równym zgoła zostając terminie/ a prawdziwie rzetelnie/ z więzienia na pewną/ nie mylną/ nie odwołaną prędkoli/ późnoli/ a pono prędzej niż później zamiarzoną śmierć/ idąc/ plęszemy/ gramy! Ale dajmy to że się ten żywot na jeden i drugi dziesiątek lat przewlecze? wartoli jest jednego krociuchnego momentu ten wszytek przeciąg/ względem przeciągłej/ wieczności? względem której długich lat nie zliczone miliony/ jak by nigdy krociuchnego czasu nie wzięły/ w komput nie idą.[...] . Cor: 9. Praeterit figura
; czemu? bo żałosna być muśiáła przeiażdżká/ z ćiemnego więźienia ná oczewistą śmierć. My to tylko iestesmy ták głupie nierozmyślnie weseli/ że w rownym zgoła zostáiąc terminie/ á prawdźiwie rzetelnie/ z więźienia ná pewną/ nie mylną/ nie odwołaną prętkoli/ poźnoli/ á pono prędzey niż poźniey zamiarzoną śmierć/ idąc/ plęszemy/ gramy! Ale daymy to że się ten żywot ná ieden y drugi dźieśiątek lat przewlecze? wartoli iest iednego kroćiuchnego momentu ten wszytek przećiąg/ względem przećiągłey/ wiecznośći? względem ktorey długich lat nie zliczone milliony/ iák by nigdy krociuchnego czasu nie wźięły/ w komput nie idą.[...] . Cor: 9. Praeterit figura
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 118
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
. zła/ niecnotliwa/ przeklęta. Gdzie się nieszczęsny rzuci/ strach! trwoga! zguba! spojrzy w niebo? to już nie jego/ wiecznie mu zawarte zatarasowane Tam sędzia zdobytym nie odmiennej sprawiedliwości mieczem stoi. Spojrzy w prawą? odwrócone/ zagniewane twarzy/ spojrzy w lewą? Czarci gotowi na wydarcie nie szczęsnej duszy plęszą. Spojrzy w ziemię? piekło rozdartą paszczęką wzdęte ognie wybucha. Spojrzy tu i owdzie? na kochane zbiory? już je inni rozbierają/ uprzątają/ zmykają. Et haec quae parâsti, cuius erunt? Spojrzywszy na się w ostatnich śmiertelnych bolach/ ów gorzki jadowity nie zbyty złego sumnienia Robak świdrzy/ nieszczęśliwą duszę z cielska
. zła/ niecnotliwa/ przeklęta. Gdźie się nieszczęsny rzući/ strach! trwogá! zgubá! spoyrzy w niebo? to iuż nie iego/ wiecznie mu záwarte zátarasowane Tam sędźiá zdobytym nie odmienney sprawiedliwośći mieczem stoi. Spoyrzy w prawą? odwrocone/ zágniewane twarzy/ spoyrzy w lewą? Czárći gotowi ná wydarćie nie szczęsney duszy plęszą. Spoyrzy w źiemię? piekło rozdartą paszczęką wzdęte ognie wybucha. Spoyrzy tu y owdźie? ná kocháne zbiory? iuż ie inni rozbieraią/ uprzątaią/ zmykaią. Et haec quae parâsti, cuius erunt? Spoyrzywszy ná się w ostatńich smiertelnych bolách/ ow gorzki iádowity nie zbyty złego sumnieniá Robak świdrzy/ nieszczęśliwą duszę z ćielská
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 128
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
: i tam rościnano tamtych/ którzy byli pojmani na wojnie. Toż czynili naśladując Meksykanów narody pobliskie. W niektóre święta używali inszych ofiar: Bierali jednego niewolnika (a czasem i więcej) i obłupili go z kory: potym się w nie ubrał którykolwiek z nich/ i tak ubrany chodził po ulicach miejskich skacząc i pląsząc w niej/ a wszyscy z ludu dawali mu cokolwiek. Trwała ta Comedia abo Tragedia tak długo/ aż się ona skora popsowała na nim: Pod czas też przywięzowano niewolnika na koło kamienne/ i dawali mu miecz i puklerz w ręce: potym wychodził na plac/ on który go chciał ofiarować także ubrany: jeśli
: y tám rośćinano támtych/ ktorzy byli poimáni ná woynie. Toż czynili náśláduiąc Mexikanow narody pobliskie. W niektore świętá vżywáli inszych ofiar: Bieráli iednego niewolniká (á czásem y więcey) y obłupili go z kory: potym się w nie vbrał ktorykolwiek z nich/ y ták vbrány chodźił po vlicách mieyskich skacząc y pląsząc w niey/ á wszyscy z ludu dawáli mu cokolwiek. Trwáłá tá Comedia ábo Trágedia ták długo/ áż się oná skorá popsowáłá ná nim: Pod czás też przywięzowano niewolniká ná koło kámienne/ y dawáli mu miecz y puklerz w ręce: potym wychodźił ná plác/ on ktory go chćiáł ofiárowáć tákże vbrány: iesli
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 10
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
abo wół przy żłobie, Woli uzdeczkę, woli powróz kupić sobie, Niż po miastach złodzieja moim szukać zdaniem, Rzekszy tylko: Niechaj kat zadziergnie go na niem, Abo też: Bóg mu zapłać, że z powrozem wołu, Konia z uzdą nie ukradł, mogąc to pospołu. 225. WILK TAŃCUJE KOŁO STUDNIE
Wilk pląsze koło studnie, co raz w nią zagląda, Nie mogąc wody dosiąc, choć jej wielce żąda. Tak Polacy tańcują w kamienieckiej dziczy, Na każdy rok chcąc konie napoić w Smotryczy; Jednak próżne ich pląsy, kiedy nie dosiągną. Potańcowawszy, nazad nie bez szkody ciągną: Małego na Podole wspaniałym powłokiem; Do domu
abo wół przy żłobie, Woli uzdeczkę, woli powróz kupić sobie, Niż po miastach złodzieja moim szukać zdaniem, Rzekszy tylko: Niechaj kat zadziergnie go na niem, Abo też: Bóg mu zapłać, że z powrozem wołu, Konia z uzdą nie ukradł, mogąc to pospołu. 225. WILK TAŃCUJE KOŁO STUDNIE
Wilk pląsze koło studnie, co raz w nię zagląda, Nie mogąc wody dosiąc, choć jej wielce żąda. Tak Polacy tańcują w kamienieckiej dziczy, Na każdy rok chcąc konie napoić w Smotryczy; Jednak próżne ich pląsy, kiedy nie dosiągną. Potańcowawszy, nazad nie bez szkody ciągną: Małego na Podole wspaniałym powłokiem; Do domu
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 132
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
walny szyk zastępem straszy, On przeciw niemu bieży, jak do paszy. Nie dba na huki i zgiełki człowiecze, Za nic ma w oczach błyskające miecze, Grzmi na nim włócznia tarcz i sajdak razem, Śmierć nieuchronną przynosząc żelazem. A on tym bardziej jeszcze się komosi Kark łamie, grzywę jeży głowę wznosi, Nogami pląsze, i wędzidła pieni, Gotów się zawszeć w ciesni lub w przestrżeni. Krzyk trąby słysząc, znak przeczuwa wojny, I sam się do niej miece niespokojny, Wodzów pobudkę, ogłos pułków srogi, Za bodzce sobie kładzie o ostrogi. Ale i Jastrząb, z twegoli przędziwa, I piór, i skrżydeł do lotu nabywa
walny szyk zastępem straszy, On przećiw niemu bieży, iák do paszy. Nie dba ná huki i zgiełki człowiecze, Zá nic ma w oczách błyskáiące miecze, Grżmi ná nim włocznia tarcż i saydak rázem, Smierć nieuchronną przynosząc żelazem. A on tym bárdźiey ieszcze się komośi Kark łamie, grzywę ieży głowę wznośi, Nogámi pląsze, i wędźidła pieni, Gotow się zawszeć w ćiesni lub w przestrżeni. Krzyk trąby słysząc, znak przeczuwa woyny, I sam sie do niey miece niespokoyny, Wodzow pobudkę, ogłos pułkow srogi, Zá bodzce sobie kładźie o ostrogi. Ale i Iastrząb, z twegoli przędźiwa, I pior, i skrżydeł do lotu nabywa
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 156
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
, I teraz JEZUS skacze: a nie dosyć mając na jednym mieście, jednym pałacu, zamku, państwie, królestwie; Ludit in orbe terrarum, Skacze po całym/ jak szeroki jest/ okręgu ziemie/ jednych wesela nabawiając, drugich z weselem mijając! Nie od wszytkich jednak bywa poznany. abowiem, że na koło pląsze i tańcuje; niektórzy zwłaszcza prości mówią że FORTUNA po świecie pląsze, FORTUNA tańcuje. I tak na Fortunę składają, gdy jaka Familia wesele odprawuje; na tęż Fortunę składają, gdy Familią inszą wesele minie. Inaczej, i mądrze, mądry Filo uznał, nie Fortunie, ale SŁOWV Przedwiecznemu, Oblubieńcowi natury naszej, odmiany
, Y teraz IEZVS skacze: á nie dosyć máiąc ná iednym mieśćie, iednym páłacu, zamku, páństwie, krolestwie; Ludit in orbe terrarum, Skacze po cáłym/ iák szeroki iest/ okręgu źiemie/ iednych wesela nábawiáiąc, drugich z weselem miiáiąc! Nie od wszytkich iednák bywa poznány. ábowiem, że ná koło pląsze y táńcuie; niektorzy zwłászcza prośći mowią że FORTVNA po świećie pląsze, FORTVNA táńcuie. Y ták ná Fortunę składáią, gdy iáka Fámilia wesele odpráwuie; ná tęż Fortunę składáią, gdy Familiią inszą wesele minie. Ináczey, y mądrze, mądry Philo vznał, nie Fortunie, ále SŁOWV Przedwiecznemu, Oblubieńcowi nátury nászey, odmiány
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 10
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
mieście, jednym pałacu, zamku, państwie, królestwie; Ludit in orbe terrarum, Skacze po całym/ jak szeroki jest/ okręgu ziemie/ jednych wesela nabawiając, drugich z weselem mijając! Nie od wszytkich jednak bywa poznany. abowiem, że na koło pląsze i tańcuje; niektórzy zwłaszcza prości mówią że FORTUNA po świecie pląsze, FORTUNA tańcuje. I tak na Fortunę składają, gdy jaka Familia wesele odprawuje; na tęż Fortunę składają, gdy Familią inszą wesele minie. Inaczej, i mądrze, mądry Filo uznał, nie Fortunie, ale SŁOWV Przedwiecznemu, Oblubieńcowi natury naszej, odmiany te przypisując. Verbum Divinū, inquit, choreas in orbem dućit
mieśćie, iednym páłacu, zamku, páństwie, krolestwie; Ludit in orbe terrarum, Skacze po cáłym/ iák szeroki iest/ okręgu źiemie/ iednych wesela nábawiáiąc, drugich z weselem miiáiąc! Nie od wszytkich iednák bywa poznány. ábowiem, że ná koło pląsze y táńcuie; niektorzy zwłászcza prośći mowią że FORTVNA po świećie pląsze, FORTVNA táńcuie. Y ták ná Fortunę składáią, gdy iáka Fámilia wesele odpráwuie; ná tęż Fortunę składáią, gdy Familiią inszą wesele minie. Ináczey, y mądrze, mądry Philo vznał, nie Fortunie, ále SŁOWV Przedwiecznemu, Oblubieńcowi nátury nászey, odmiány te przypisuiąc. Verbum Divinū, inquit, choreas in orbem dućit
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 10
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636