Hekubą starą, Gdy jej mąż przy ołtarzu i krwawą ofiarą Padła przy nieprzyjaznym grobie nieszczęśliwa Poliksena; okrutne której gdy omywa
Rany w morzu, aż ujrzy, że wał idzie z trupem, Pozna, że to syna jej: naprzod stanie słupem A potym (o jaka moc żalu!) odmieniła Ludzką podstać i więcej nie plącząc zawyła. Na mnie kto wejrzy, jako mię żałość zejmuje, Uzna, że swe nieszczęście nie mniej opłakuję, I kiedyby mię Boska łaska nie szczyciła, Jużbym dawno w podziemne podwoje wstąpiła. Tren III.
Już się powraca z wojny król niezwyciężony, Którego niezliczone zwycięskie korony Pańską głowę okryły: wszyscy się
Hekubą starą, Gdy jej mąż przy ołtarzu i krwawą ofiarą Padła przy nieprzyjaznym grobie nieszczęśliwa Poliksena; okrutne ktorej gdy omywa
Rany w morzu, aż ujrzy, że wał idzie z trupem, Pozna, że to syna jej: naprzod stanie słupem A potym (o jaka moc żalu!) odmieniła Ludzką podstać i więcej nie plącząc zawyła. Na mnie kto wejrzy, jako mię żałość zejmuje, Uzna, że swe nieszczęście nie mniej opłakuję, I kiedyby mię Boska łaska nie szczyciła, Jużbym dawno w podziemne podwoje wstąpiła. Tren III.
Już się powraca z wojny krol niezwyciężony, Ktorego niezliczone zwycięskie korony Pańską głowę okryły: wszyscy się
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 506
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
z okowem każdej laski) spojonych kołkami GFL, żelaznymi, mocnymi, na kształt pierścieni, w których główki F otwarte, trzymają oków HEB, końców lasek przybitych ćwiekami E; tak żeby się każdej laski oków HEB, wolno mógł obracać w głowie F, pierzcienia swego GFL;
Bo tak będzie że laski nie będą się plątały, gdy ich w snopek ułożą. Po wtóre: końce tej miary pięćdziesiątłokciowej, niech także mają kołka żelazne, cale okrągłe, aby się nimi rozciągać mogła miara, na gwożdżyach żelaznych MN, w ziemie zatknionych na początku, i w końcu łokci 50. Gwożdzie MN niech będą cienkie, długie na łokieć, sposobne do
z okowem káżdey laski) spoionych kołkámi GFL, żeláznymi, mocnymi, ná kształt pierśćieni, w ktorych głowki F otwárte, trzymáią okow HEB, końcow lasek przybitych ćwiekámi E; ták żeby się káżdey laski okow HEB, wolno mogł obracáć w głowie F, pierzćieniá swego GFL;
Bo ták będźie że laski nie będą się plątáły, gdy ich w snopek vłożą. Po wtore: końce tey miáry pięćdźieśiątłokćiowey, niech tákże máią kołká żelázne, cálé okrągłe, áby się nimi rozćiągáć mogłá miárá, ná gwożdżiách żeláznych MN, w źiemie zátknionych ná początku, y w końcu łokći 50. Gwożdźie MN niech będą ćienkie, długie ná łokieć, sposobne do
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 6
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
, aż te naprzód konia, a mnie potem Opadną rozdrażnione niesłychanym grzmotem. Nie masz czasu rozmyślać i znowu się troczyć Na drogę, bo koń zaraz, co może wyskoczyć, Ani kulbaki, ani szanując rządzika, W bliski się las udaje, jako sarna dzika. Mnie czyby sakwy, w których nogi mi się plącą, Czy już, już materyją trzymać wychodzącą, Której strach, zwykłej swojej dokazując sztuki, Choć ma dosyć ochoty, dodaje przynuki, Czyby się zaś oganiać, gdy około ucha, Ni kula muszkietowa, brzmi żądlista mucha? O, kiedyżby, tak srogim przestraszony dźwiękiem Pomyślę, teraz się stać Briarem storękiem!
, aż te naprzód konia, a mnie potem Opadną rozdrażnione niesłychanym grzmotem. Nie masz czasu rozmyślać i znowu się troczyć Na drogę, bo koń zaraz, co może wyskoczyć, Ani kulbaki, ani szanując rządzika, W bliski się las udaje, jako sarna dzika. Mnie czyby sakwy, w których nogi mi się plącą, Czy już, już materyją trzymać wychodzącą, Której strach, zwykłej swojej dokazując sztuki, Choć ma dosyć ochoty, dodaje przynuki, Czyby się zaś oganiać, gdy około ucha, Ni kula muszkietowa, brzmi żądlista mucha? O, kiedyżby, tak srogim przestraszony dźwiękiem Pomyślę, teraz się stać Bryjarem storękiem!
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 406
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
głupie prostoty wieku mego były, że mi kolan po krzakach nie pokaleczyły! Czemu-m zysku nadzieję w twym, Bachusie, miała młynie, i zwierz w twych kniejach, Kupidynie, szczwała, gdy nie tylko, Kupido, sieć nosisz z oszczepem, ale też nieostrożnych chytrym wikłasz lepem i lubo serca łowisz swym fortelnym wzrokiem, plątasz jednak i nogi winnych jagód sokiem. Gdy bez włosów z Dalele powstał Samson łona, filistyńską miał pętlą związane ramiona; i Noe, zwyciężony przez trunek nieznany, poznał twoje na sobie, Bachusie, kajdany. Oto mię już i Wenus siecią otoczyła, która-m nie raz obłowem swoim żądzom była. Ach, niestetyż!
głupie prostoty wieku mego były, że mi kolan po krzakach nie pokaleczyły! Czemu-m zysku nadzieję w twym, Bachusie, miała młynie, i zwierz w twych kniejach, Kupidynie, szczwała, gdy nie tylko, Kupido, sieć nosisz z oszczepem, ale też nieostrożnych chytrym wikłasz lepem i lubo serca łowisz swym fortelnym wzrokiem, plątasz jednak i nogi winnych jagód sokiem. Gdy bez włosów z Dalele powstał Samson łona, filistyńską miał pętlą związane ramiona; i Noe, zwyciężony przez trunek nieznany, poznał twoje na sobie, Bachusie, kajdany. Oto mię już i Wenus siecią otoczyła, która-m nie raz obłowem swoim żądzom była. Ach, niestetyż!
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 52
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
twarz królewską, jak w tęczę patrząc się. Co spostrzegłszy niektórzy poczęli się pytać jeden drugiego: „Czyjże i co to za człek?”, ale, gdy go żaden nie znał, przeto poszedł jeden do warty, do oficyjera od gwardii, który parat trzymał przed namiotami królewskimi, powiadając, że jakiś nieznajomy pląta się w namiocie królewskim, a wszystko w oczy zagląda Królowi. Oficyjer odpowiedział: „Diaboł wi, jeżeli nie szpieg jaki? Proszę mi go pokazać. Spytam się ja jego, co za człek?”, a gdy mu go pokazano, że był bardzo blisko stołu królewskiego, kiwnął na niego mówiąc: „Proszę
twarz królewską, jak w tęczę patrząc się. Co spostrzegłszy niektórzy poczęli się pytać jeden drugiego: „Czyjże i co to za człek?”, ale, gdy go żaden nie znał, przeto poszedł jeden do warty, do oficyjera od gwardyji, który parat trzymał przed namiotami królewskimi, powiadając, że jakiś nieznajomy pląta się w namiocie królewskim, a wszystko w oczy zagląda Królowi. Oficyjer odpowiedział: „Diaboł wi, jeżeli nie szpieg jaki? Proszę mi go pokazać. Spytam się ja jego, co za człek?”, a gdy mu go pokazano, że był bardzo blisko stołu królewskiego, kiwnął na niego mówiąc: „Proszę
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 50
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
do tego przywodzi. Rzadki bowiem jest dom/ i rzadka białagłowa/ która tym babóm niecnoty swoje słowy pięknemi i świątobliwemi pokrywającym (tak zawsze diabeł ludziom/ pod płaszczykiem cnoty i nabożeństwa/ swoje niecnoty udaje) nie wierzy: a osobliwie w tej chorobie/ co ją gośćcem abo kołtunem nazywają/ nawięcej się zabobonów i czar pląta. Skąd i ono także głupie mniemanie między ludźmi się zjawiło: że rozumieją o tej chorobie/ jako o niejakiej bestii/ której kiedy się czego zabaży/ tedy jej potrzeba dodać/ aby jakiej szkody nie uczyniła. I trafia się to często u tych ludzi którzy mają kołtun/ że się im zachce wina i piją go
do tego przywodzi. Rzadki bowiem iest dom/ y rzadka białagłowá/ ktora tym babóm niecnoty swoie słowy pięknemi y świątobliwemi pokrywáiącym (ták záwsze dyabeł ludźiom/ pod płaszcżykiem cnoty y nabożeństwa/ swoie niecnoty vdáie) nie wierzy: á osobliwie w tey chorobie/ co ią gośćcem ábo kołtunem názywaią/ nawięcey się zabobonów y cżar pląta. Zkąd y ono tákże głupie mniemánie między ludźmi się zyáwiło: że rozumieią o tey chorobie/ iako o nieiákiey bestiey/ ktorey kiedy się cżego zábáży/ tedy iey potrzebá dodáć/ áby iakiey szkody nie vcżyniłá. Y tráfia się to cżęsto v tych ludzi ktorzy máią kołtun/ że się im zachce winá y piią go
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 201.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
uprzątnąwszy zawady/ i przeszkody/ które nam przeście do za; mierzonego kresu trudniły. Tudzież się jako mogło posiliwszy w Imię Boże postąpić trzeba. Aże nigdy tych przeszkód tak dostatecznie znieść/ i wyczyścić nie możemy/ żeby za nieuspionym staraniem czartowskim/ i wrodzoną krewkością naszą/ coraz nie odrastały/ i znowu się nam nie plątały/ prawie jako w ciągnieniu przez nieprzyjacielską ziemię/ zasadzek i zdrad pełną/ czułymi kawalerami być powinismy. Jakoż nie opieszczochach domowych/ ani o szkolnych żakach mówią. Iob: 7. in Lib: Exerc: Spir: Militia est vita hominis super terram. I Ojciec Z. Ignacy Chorągiew JEZUSOWĘ podnosząc/ i na
uprzątnąwszy záwády/ y przeszkody/ ktore nam prześćie do zá; mierzonego kresu trudniły. Tudźiesz się iáko mogło pośiliwszy w Imie Boże postąpić trzebá. Aże nigdy tych przeszkod ták dostatecznie znieść/ y wyczyśćić nie możemy/ żeby zá nieuspionym stáraniem czártowskim/ y wrodzoną krewkośćią nászą/ coraz nie odrastáły/ y znowu się nam nie plątały/ práwie iáko w ćiągnieniu przez nieprzyiáćielską źiemię/ zásadzek y zdrad pełną/ czułymi kawálerámi być powinismy. Iákoż nie opieszczochách domowych/ áni o szkolnych żákach mowią. Iob: 7. in Lib: Exerc: Spir: Militia est vita hominis super terram. I Oyćiec S. Ignacy Chorągiew IEZVSOWĘ podnosząc/ y ná
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 244
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
ingrato beneficia tollat aby swe pomocy/ światło/ sposoby bez których niepodobna być zbawionnym odebrał (iż tak rzeknę) nagli. A co większa jeśli tak łacno poznanych przedsięwziętych i postanowiobych śrzodków/ zaniedbywa/ o inne mniej przejrzane daleko barziej nie dba a tak w różne/ prawie nizliczone niedoskonałości/ przestępstwa/ i grzechy wpada/ pląta/ wikła: a w ostatku za słusznym skaraniem Boskim usidlonym zostanie/ i zginie. Zaniedbałeś jarmarku/ targ minął/ bramy popieczętowano/ wracaj się z towarem nazad. Zaniedbałeś dobrego wiatru/ nastąpiła fala/ morze się wzdęło kotwice się spadły/ żagle wiatr poproł/ maszty połamał/ bii się o skały/ top
ingrato beneficia tollat áby swe pomocy/ świátło/ sposoby bez ktorych niepodobna być zbáwionnym odebrał (iż ták rzeknę) nágli. A co większá ieśli ták łacno poznanych przedsięwźiętych y postánowiobych śrzodkow/ zániedbywa/ o inne mniey przeyrzáne dáleko bárźiey nie dba á ták w rożne/ práwie nizliczone niedoskonáłośći/ przestępstwá/ y grzechy wpáda/ pląta/ wikła: á w ostatku zá słusznym skárániem Boskim uśidlonym zostánie/ y zginie. Zániedbałeś iármárku/ targ minął/ bramy popieczętowano/ wrácay się z towárem nazad. Zániedbałeś dobrego wiátru/ nástąpiła fálá/ morze się wzdęło kotwice się spádły/ żágle wiatr poproł/ maszty połamał/ bii się o skáły/ top
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 419
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
i krwawo, Jako na kogo utworzyła prawo. Albo, jako mnie żonę, dwojga matkę Porzucasz, niech w tę ona wpadnie klatkę, Ażeby także od męża i dzieci, Wzgardzona była, na kształt lichej śmieci. Niechaj, co chytrym otrzymała mytem, Mężem nie długo cieszy się nabytym; Niechaj nędzniejszą porzutką się pląta, I w całym świecie sobie szuka kąta. A jaką była rodzonemu bratu, Jaką złość w Ojcu, pokazała światu; Tak niechaj z mężem, i co ich narodzi, Sroga wilczyca z dziećmi się obchodzi. Zwiedziwszy morze, i kraj ziemski, czuła Niechaj po lekkim powietrzu się tuła: Niech bez nadziei, błąka
y krwáwo, Iáko ná kogo utworzyłá práwo. Albo, iáko mnie żonę, dwoygá mátkę Porzucasz, niech w tę oná wpádnie klátkę, Ażeby tákże od mężá y dźieći, Wzgárdzona byłá, ná kształt lichey śmieći. Niechay, co chytrym otrzymáłá mytem, Mężem nie długo ćieszy sie nabytym; Niechay nędznieyszą porźutką się plątá, Y w cáłym świećie sobie szuka kątá. A iáką byłá rodzonemu brátu, Iáką złość w Oycu, pokazáłá świátu; Ták niechay z mężem, y co ich národźi, Sroga wilczycá z dźiećmi się obchodźi. Zwiedźiwszy morze, y kray źiemski, czuła Niechay po lekkim powietrzu się tułá: Niech bez nádźiei, błąka
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 82
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, A tak wzburzyli Turków, że taką pogonią, Tych ważą się najezdzać, których oni bronią. Iprzeto, sami pierwsi pakta połomali, Więc Turkom nie należy, by je im trzymali. Lecz daleko przezorni zabiezeli temu, Munsztuk potężny dawszy w impecie płochemu Rycerstwu, przy Auguście stojący Wodzowie, Wiedząc co się za zdrada pląta wtej osnowie; Pod garłem zakazawszy, by zaden z tej strony, Na Tureckie nie śmiał się zapędzić zagony, J lubo oczywistą krzywdę, znieść woleli, Niż wniść w wojnę, tym kształtem, którym Szwedzi, chcieli. Ta wrzawa przy granicach; posłowie zaś czule Interes promowują swych panów, w Stambule. Według nowszych
, A tak wzburzyli Turkow, że taką pogonią, Tych ważą się naiezdzać, ktorych oni bronią. Jprzeto, sami pierwsi pakta połomali, Więc Turkom nie należy, by ie im trzymali. Lecz daleko przezorni zabiezeli temu, Munsztuk potężny dawszy w impecie płochemu Rycerstwu, przy Auguście stoiący Wodzowie, Wiedząc co się zá zdrada pląta wtey osnowie; Pod garłem zakazawszy, by zaden z tey strony, Ná Tureckie nie śmiał się zapędzić zagony, J lubo oczywistą krzywdę, znieść woleli, Niż wniść w woinę, tym kształtem, ktorym Szwedzi, chcieli. Ta wrzawa przy granicach; posłowie zaś czule Interes promowuią swych panow, w Stambule. Według nowszych
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 21
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732