, aż te naprzód konia, a mnie potem Opadną rozdrażnione niesłychanym grzmotem. Nie masz czasu rozmyślać i znowu się troczyć Na drogę, bo koń zaraz, co może wyskoczyć, Ani kulbaki, ani szanując rządzika, W bliski się las udaje, jako sarna dzika. Mnie czyby sakwy, w których nogi mi się plącą, Czy już, już materyją trzymać wychodzącą, Której strach, zwykłej swojej dokazując sztuki, Choć ma dosyć ochoty, dodaje przynuki, Czyby się zaś oganiać, gdy około ucha, Ni kula muszkietowa, brzmi żądlista mucha? O, kiedyżby, tak srogim przestraszony dźwiękiem Pomyślę, teraz się stać Briarem storękiem!
, aż te naprzód konia, a mnie potem Opadną rozdrażnione niesłychanym grzmotem. Nie masz czasu rozmyślać i znowu się troczyć Na drogę, bo koń zaraz, co może wyskoczyć, Ani kulbaki, ani szanując rządzika, W bliski się las udaje, jako sarna dzika. Mnie czyby sakwy, w których nogi mi się plącą, Czy już, już materyją trzymać wychodzącą, Której strach, zwykłej swojej dokazując sztuki, Choć ma dosyć ochoty, dodaje przynuki, Czyby się zaś oganiać, gdy około ucha, Ni kula muszkietowa, brzmi żądlista mucha? O, kiedyżby, tak srogim przestraszony dźwiękiem Pomyślę, teraz się stać Bryjarem storękiem!
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 406
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Że im ciepłe wątroby kipią na tuleje; Turecka na obóz polski impresja potężna WOJNA CHOCIMSKA
Trzask potem i zgrzyt ostry, gdy po same pałki Kruszyły się kopije w trupach na kawałki; Pełno ran, pełno śmierci; więzną konie w mięsie, Krew się zsiadła na ziemi galaretą trzęsie; Ludzie się niedobici w swoich kiszkach plącą; Drudzy chlipią z paszczęki posokę gorącą. Toż gdy przyjdą do ręcznej ci i owi broni, Polak rany zadaje, Turczyn tylko dzwoni Po zbrojach hartowanych i trzeba mu miejsca Pierwej szukać, żeby mógł ukrwawić żeleźca, A nasz gdzie tnie, tam rana; gdzie pchnie, dziura w ciele; W łeb, w
, Że im ciepłe wątroby kipią na tuleje; Turecka na obóz polski impressja potężna WOJNA CHOCIMSKA
Trzask potem i zgrzyt ostry, gdy po same pałki Kruszyły się kopije w trupach na kawałki; Pełno ran, pełno śmierci; więzną konie w mięsie, Krew się zsiadła na ziemi galaretą trzęsie; Ludzie się niedobici w swoich kiszkach plącą; Drudzy chlipią z paszczeki posokę gorącą. Toż gdy przyjdą do ręcznej ci i owi broni, Polak rany zadaje, Turczyn tylko dzwoni Po zbrojach hartowanych i trzeba mu miejsca Pierwej szukać, żeby mógł ukrwawić żeleźca, A nasz gdzie tnie, tam rana; gdzie pchnie, dziura w ciele; W łeb, w
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 194
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
kachelkowy polepiony, okna 2 w drzewo. Mieszka w niej ogrodnik. Stodółka przy niej stara w szachulec spróchniały wcale, lada co, nie zda się do poprawy. Zrąb od chałupy, który już się nie zda do reparacji. Chałupki 3 za wodą, które sobie i z stodółkami chłopi postawili wolni, mają ogrody, plącą po fl. 4, facit fl. 12. Orać powinni dni 3 na jarzynę, dzień na ugór, dzień na ozminę, tłuki odprawują dni 3 na pańskiej strawie. Chałupa na środku wsi w szachulec spróchniały, reparować się nie godzi. Mieszka w niej pasturz. Ordynaria ogrodników i powinność. — Mają mieszkanie wolne
kachelkowy polepiony, okna 2 w drzewo. Mieszka w niej ogrodnik. Stodółka przy niej stara w szachulec spróchniały wcale, lada co, nie zda się do poprawy. Zrąb od chałupy, który już się nie zda do reparacji. Chałupki 3 za wodą, które sobie i z stodółkami chłopi postawili wolni, mają ogrody, plącą po fl. 4, facit fl. 12. Orać powinni dni 3 na jarzynę, dzień na ugór, dzień na ozminę, tłuki odprawują dni 3 na pańskiej strawie. Chałupa na środku wsi w szachulec spróchniały, reparować się nie godzi. Mieszka w niej pasturz. Ordynaria ogrodników i powinność. — Mają mieszkanie wolne
Skrót tekstu: InwChełm
Strona: 192
Tytuł:
Inwentarze dóbr biskupstwa chełmińskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1723 a 1747
Data wydania (nie wcześniej niż):
1723
Data wydania (nie później niż):
1747
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ryszard Mienicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Toruń
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1956
, żal kulbaki.
Bieży, ale po czesie, już kulbaka puści I oliwa stłuczona rzeczy mu potłuści; Do szable, chcąc postraszyć w gniewie konia płazą: Postraszył, aż mu z brzucha jelita wylazą. Ten biega-ć za oczyma, a ze krwią gorącą Kiszki mu się po nogach i tam, i sam plącą, Aż zapadł w bliskie chrusty, wziąwszy z sobą juki; Służały w płacz, usiadszy: ni konia, ni suki. Stałem chwilę, zmieszany tak smutnym przypadkiem, Oraz, żebym był głupiej porywczości świadkiem. Gdzie się diabeł przymiesza, a przymiesza wszędzie, Postrzegszy okazji, bez figla nie będzie. 199
, żal kulbaki.
Bieży, ale po czesie, już kulbaka puści I oliwa stłuczona rzeczy mu potłuści; Do szable, chcąc postraszyć w gniewie konia płazą: Postraszył, aż mu z brzucha jelita wylazą. Ten biega-ć za oczyma, a ze krwią gorącą Kiszki mu się po nogach i tam, i sam plącą, Aż zapadł w bliskie chrusty, wziąwszy z sobą juki; Służały w płacz, usiadszy: ni konia, ni suki. Stałem chwilę, zmieszany tak smutnym przypadkiem, Oraz, żebym był głupiej porywczości świadkiem. Gdzie się diabeł przymiesza, a przymiesza wszędzie, Postrzegszy okazyjej, bez figla nie będzie. 199
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 314
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987