Ach o czasy! o wieki nader opłakane! Że złotouste muzy zewsząd są wygnane,
Nauka za nic; sami wszędy przystęp mają, Którzy dowcip i zacność w szkatułach chowają. Tym i spiżowe wrota i żelazne progi Otwarte i odźwierny i brytan niesrogi. A poeta z muzami i lutnią Febową Pod oknem hardej dziewki trzyma straż placową. Tego odźwierni od drzwi psami naszczuwają; Jak dał co, aż odźwierni i psi pokoj dają. O jak nienagrodzonej sobie winna szkody, Która na szańc stawiła klejnot swej urody, Łaje więzień w okowach nieszczęśliwej doli; Ta za szmat złota siebie oddaje niewoli, Jeszcze temu, po którym w przyszły czas wdzięczności Trudno
Ach o czasy! o wieki nader opłakane! Że złotouste muzy zewsząd są wygnane,
Nauka za nic; sami wszędy przystęp mają, Ktorzy dowcip i zacność w szkatułach chowają. Tym i spiżowe wrota i żelazne progi Otwarte i odźwierny i brytan niesrogi. A poeta z muzami i lutnią Febową Pod oknem hardej dziewki trzyma straż placową. Tego odźwierni od drzwi psami naszczuwają; Jak dał co, aż odźwierni i psi pokoj dają. O jak nienagrodzonej sobie winna szkody, Ktora na sżańc stawiła klejnot swej urody, Łaje więzień w okowach nieszczęśliwej doli; Ta za szmat złota siebie oddaje niewoli, Jeszcze temu, po ktorym w przyszły czas wdzięczności Trudno
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 234
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
niego. Paszkowski, strażnik polny, przyszedłszy, reportował, że Moskwa już niedaleko. Wilia natenczas pod Żodziszkami będąca trudna bardzo była do przeprawy, bo kra gęsta po wielkich pierwej rozcieczach iść zaczęła, a że na ten report regimentarz podochocony mało dbającym pokazał się, rozgniewał się Paszkowski, który prawie jeden pracował, i żadnej placowej straży nie zostawiwszy, odjechał na swoją kwaterę. Gdyby była Moskwa do Żodziszek tej nocy nadciągnęła, żadnego by do salwowania się sposobu nie było, ale przed północą tak gwałtowny mróz uderzył, żeśmy o świcie przez Wilią przeszli.
Poszliśmy potem ku Wilnowi i stanęliśmy w leśnictwie międzyrzeckim, od Wilna o mil cztery
niego. Paszkowski, strażnik polny, przyszedłszy, reportował, że Moskwa już niedaleko. Wilia natenczas pod Żodziszkami będąca trudna bardzo była do przeprawy, bo kra gęsta po wielkich pierwej rozcieczach iść zaczęła, a że na ten report regimentarz podochocony mało dbającym pokazał się, rozgniewał się Paszkowski, który prawie jeden pracował, i żadnej placowej straży nie zostawiwszy, odjechał na swoją kwaterę. Gdyby była Moskwa do Żodziszek tej nocy nadciągnęła, żadnego by do salwowania się sposobu nie było, ale przed północą tak gwałtowny mróz uderzył, żeśmy o świcie przez Wilią przeszli.
Poszliśmy potem ku Wilnowi i stanęliśmy w leśnictwie międzyrzeckim, od Wilna o mil cztery
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 98
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
odda sprawiedliwy Sędzia na dniu onym/ gdy przyjdzie sądzić oraz i płacić wiernym sługom swoim. Tuć na ziemi/ zasłużonego żołnierza/ spodziewane przynamniej na starość/ zasłużone i vacans często mija. Tam mię nie mi- nie. Reddet iustus Iudex Nec iniquus est DEUS ut obliviscatur operis vestri. Ale to twarde/ ustawicznie na placowej straży/ na zimnie i gorącu; ciężko i to bywszy Panem zubożeć. Urodziwszy się wolnym/ wpaść w ręce jakie i łyka Tatarskie. Prawda. Ale wspomnij/ że tak kondycja żołnierska niesie/ że zwycięstwo bez ciężkości/ i potyczki a potyczka bez nieprzyjaciela/ a z nieprzyjacielem sprawa bez pilnego oka/ pracy/ zmordowania
oddá spráwiedliwy Sędźia ná dniu onym/ gdy przyidźie sądźić oráz i płáćić wiernym sługom swoim. Tuć ná źiemi/ zásłużonego żołnierza/ spodziewane przynámniey ná starość/ zásłuzone i vacans często miiá. Tam mię nie mi- nie. Reddet iustus Iudex Nec iniquus est DEUS ut obliviscatur operis vestri. Ale to twárde/ ustáwicznie ná placowey stráży/ ná źimnie i gorącu; ćięszko i to bywszy Pánem zubożeć. Vrodziwszy się wolnym/ wpáść w ręce iákie i łyká Tátárskie. Práwdá. Ale wspomniy/ że ták kondycyá żołnierska nieśie/ że zwyćięstwo bez ćięszkośći/ i potyczki á potyczka bez nieprzyiáćielá/ á z nieprzyiáćielem spráwá bez pilnego oká/ prácy/ zmordowánia
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 52
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
Mistrzem jest doświadczenie, ale głupich ludzi; Spaliwszy gruszkę w piecu, późno się obudzi. Jeśli kto substancyją w młodym wieku przepił, Żebraczym się na starość chlebem nie pokrzepił. Dawszy mu potem orta, uczciwszy obiadem: Więc bądźcie Urowieckim wszytkim swym przykładem. 198 (N). POSPOLITE RUSZENIE
Dano znać do obozu od placowej straży, Że nieprzyjaciel nocą na imprezę waży, Że Kozacy strzelają często z samopałów. Toż rotmistrz: „Dobosz! obudź ichmości do wałów; Niechaj każdy przy swoim zbrojno stawa koszu; Nie mijajże żadnego namiotu, doboszu!” A ten: „Wstawajcie, Waszmość, czym prędzej, dlaboga, Pan rotmistrz
Mistrzem jest doświadczenie, ale głupich ludzi; Spaliwszy gruszkę w piecu, późno się obudzi. Jeśli kto substancyją w młodym wieku przepił, Żebraczym się na starość chlebem nie pokrzepił. Dawszy mu potem orta, uczciwszy obiadem: Więc bądźcie Urowieckim wszytkim swym przykładem. 198 (N). POSPOLITE RUSZENIE
Dano znać do obozu od placowej straży, Że nieprzyjaciel nocą na imprezę waży, Że Kozacy strzelają często z samopałów. Toż rotmistrz: „Dobosz! obudź ichmości do wałów; Niechaj każdy przy swoim zbrojno stawa koszu; Nie mijajże żadnego namiotu, doboszu!” A ten: „Wstawajcie, Waszmość, czym prędzej, dlaboga, Pan rotmistrz
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 633
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
większe czynią, przez co cursum robot, Rzemieślnikom otwierają swoim. Do tego ruptura między niektóremi Monarchami, kiedy niekiedy, raz w kilkanaście albo kilkaset lat staje się, a wojska, i praeparamenra belli continuo chowają i przysposabiają, etiam in altissima quiete et pace. A przytym wszystkie Eksercycja militaria; warty, szylwachy, Placowe straże, Munstrowania, Kampamenta etc. wielce w zdrowiu utrzymują człeka, w których doskonalsza zawiera się prezerwatywa, niż we szystkich Aptekach, ile że w człowieku każdym, przez wczasy, wygody, dobre jedzenia, i picia, wilgotne humory inkrementa nabywają, zdrowie psują, i śmierć zbliżają, prace zaś i niewczasy wojenne,
większe czynią, przez co cursum robot, Rzemieślnikom otwieraią swoim. Do tego ruptura między niektoremi Monárchami, kiedy niekiedy, raz w kilkanaście álbo kilkaset lat staie się, á woyska, y praeparamenra belli continuo chowaią y przysposabiaią, etiam in altissima quiete et pace. A przytym wszystkie Exercitia militaria; wárty, szylwachy, Plácowe straże, Munstrowánia, Kámpamenta etc. wielce w zdrowiu utrzymuią człeka, w ktorych doskonalsza záwiera się prezerwatywá, niz we szystkich Aptekach, ile że w człowieku każdym, przez wczasy, wygody, dobre iedzenia, y picia, wilgotne humory inkrementa nábywaią, zdrowie psuią, y śmierć zbliżaią, práce zaś y niewczasy woienne,
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 153
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
tez natrzemy nuz w nich złąmalismy ich zaraz dopiero wziąwszy na szable już rzatko kto i strzelił, jeno tak cięto ostatek ich skoczyło w ucieczkę. Dopieroż w pogon dojezdzano abito. Wtym zaszło słońce Wojsko tez nadeszło i tu zaraz na owym Stanęło pobojowisku. Tak tedy przez całą noc koniesmy w ręku trzymali dwa Pułki w placowej strażej postawiwszy. Litwa tez tudzierz od nas stanęli których było 9 000. Z wielkiem Hetmanem Buałem Sapieją a polny Gosiewski natenczas polny Hetman i podskarbi w Moskwie siedział w więzieniu od tegoż to Chowańskiego schowany. Tegoż szczęścia spodziewał się i znami nawet kiedy nawet przodem to go to Naszczokina posyłał imprezę to mu to
tez natrzemy nuz w nich złąmalismy ich zaraz dopiero wziąwszy na szable iuż rzatko kto y strzelił, ieno tak cięto ostatek ich skoczyło w ucieczkę. Dopieroz w pogon doiezdzano abito. Wtym zaszło słonce Woysko tez nadeszło y tu zaraz na owym Staneło poboiowisku. Tak tedy przez całą noc koniesmy w ręku trzymali dwa Pułki w placowey strazey postawiwszy. Litwa tez tudzierz od nas stanęli ktorych było 9 000. Z wielkiem Hetmanem Buałem Sapieią a polny Gosiewski natęnczas polny Hetman y podskarbi w Moskwie siedział w więzieniu od tegoz to Chowanskiego zchowany. Tegoz szczęscia spodziewał się y znami nawet kiedy nawet przodem to go to Naszczokina posyłał imprezę to mu to
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 93
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
swym siedli Czechowie, Bracia naszy i miłą straciwszy swobodę, Dmuchać każą Polakom i na zimną wodę. Więc skoro Lisowczycy kiną Rakuszany, Trząskiem się do ojczystej pobierają ściany. Im barziej wedle czasu, im niespodziewaniej Przybyli, tym weselszy wojsko i hetmani. Jeszcze się im radują, jeszcze nie ukaże Oboźny miejsca, kiedy od placowej straże Bieży jeden za drugim, że z pola posłuchy Widzą tumany, widzą z prochu zawieruchy; Ludzie jacyś nad nami. Najmniej to hetmana Nie zmiesza, lecz bełzkiego prosi kasztelana (Stanisław Żorawiński nim był, i osobą, I humorem senator), aby wziąwszy z sobą Komu ufa, pod one pomknął się kurzawy;
swym siedli Czechowie, Bracia naszy i miłą straciwszy swobodę, Dmuchać każą Polakom i na zimną wodę. Więc skoro Lisowczycy kiną Rakuszany, Trząskiem się do ojczystej pobierają ściany. Im barziej wedle czasu, im niespodziewaniej Przybyli, tym weselszy wojsko i hetmani. Jeszcze się im radują, jeszcze nie ukaże Oboźny miejsca, kiedy od placowej straże Bieży jeden za drugim, że z pola posłuchy Widzą tumany, widzą z prochu zawieruchy; Ludzie jacyś nad nami. Najmniej to hetmana Nie zmiesza, lecz bełzkiego prosi kasztelana (Stanisław Żorawiński nim był, i osobą, I humorem senator), aby wziąwszy z sobą Komu ufa, pod one pomknął się kurzawy;
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 87
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
prząta, Nie pomogło to; zbójcy, mając dziury skryte, Sami siebie i rzeczy chowali nabyte. Kiedy Murza Kantimir, kraść raczej Polaki, Nie wojować nawykszy, złodziejskiemi szlaki Przez wołoskie kałauzy spadł niepostrzeżony, Chcący z nami najpierwszej skosztować fortuny, Sam w lesie z częścią wojska ulegszy, rozkaże Bratu z czoła uderzyć na placowe straże; Skoro tam wszyscy oczy obrócą i siły, On nic niespodziewany osiędzie im tyły. Jeszcze słońce nie weszło, jeszcze się za czarną Nocą cienie i szare mgły ogonem garną; Świtało, kiedy z wrzaskiem i okrutnym krzykiem, Powtarzając swym hałła pogaństwo językiem, Pozganiawszy posłuchy, jako osy z bani Padną na straż,
prząta, Nie pomogło to; zbójcy, mając dziury skryte, Sami siebie i rzeczy chowali nabyte. Kiedy Murza Kantimir, kraść raczej Polaki, Nie wojować nawykszy, złodziejskiemi szlaki Przez wołoskie kałauzy spadł niepostrzeżony, Chcący z nami najpierwszej skosztować fortuny, Sam w lesie z częścią wojska ulegszy, rozkaże Bratu z czoła uderzyć na placowe straże; Skoro tam wszyscy oczy obrócą i siły, On nic niespodziewany osiędzie im tyły. Jeszcze słońce nie weszło, jeszcze się za czarną Nocą cienie i szare mgły ogonem garną; Świtało, kiedy z wrzaskiem i okrutnym krzykiem, Powtarzając swym hałła pogaństwo językiem, Pozganiawszy posłuchy, jako osy z bani Padną na straż,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 110
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
swej wieczerze, ale w gębę kęsa Nie włoży, choć świeżego dostatek ma mięsa. Naszy gdy dniem dzisiejszym przyszłe szczęście zmierzą, Dwakroć mają weselszą niż obiad wieczerzą, A coraz słonecznego wetując upału, Kto ma czym, napiją się do siebie pomału. Chodkiewicz skoro obóz sam w koło obiedzie, Sam posłuchy, sam straże placowe zawiedzie. Ledwo twardą z starego zbroję zdejmie grzbietu, Zaraz rady wojennej sprasza do sekretu, A skoro miejsca wszyscy swe zasiędą rzędem Wedle lat i kto jakim uczczony urzędem, Swoje naprzód krótkimi powie słowy zdanie: „Dzień dzisiejszy okazał, co mogą poganie. O bracia! Ludzie to są mdli, nadzy i goli,
swej wieczerze, ale w gębę kęsa Nie włoży, choć świeżego dostatek ma mięsa. Naszy gdy dniem dzisiejszym przyszłe szczęście zmierzą, Dwakroć mają weselszą niż obiad wieczerzą, A coraz słonecznego wetując upału, Kto ma czym, napiją się do siebie pomału. Chodkiewicz skoro obóz sam w koło objedzie, Sam posłuchy, sam straże placowe zawiedzie. Ledwo twardą z starego zbroję zdejmie grzbietu, Zaraz rady wojennej sprasza do sekretu, A skoro miejsca wszyscy swe zasiędą rzędem Wedle lat i kto jakim uczczony urzędem, Swoje naprzód krótkimi powie słowy zdanie: „Dzień dzisiejszy okazał, co mogą poganie. O bracia! Ludzie to są mdli, nadzy i goli,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 139
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
zaraz osiędzie, Jako to sobie w głowie nadętej uprzędzie. Zwłoka mu serce korci i choć wygrać pewnie Tuszy, za cóż mu stoi, kiedy darmo ziewnie, Most na Dniestrze CZĘŚĆ CZWARTA
Darmo gębę otworzy na kęs odwleczony, A czego głupi nie wie, podobno miniony. Tedy nieopowiedką wszytką siłą każe Wojsku swemu uderzyć na placowe straże. Piotra Opalińskiego, wojewody potem Poznańskiego, na straży pułk stał, kiedy grzmotem Niespodzianym Turcy się, jako pczoły z uli, Nań i na jego ludzi z obozu wysuli; Pospądzali posłuchy, ale skoro widzą, Że straż stoi, że się ich Polacy nie wstydzą, Usarze drzewa w tokach, pancerni nabite
zaraz osiędzie, Jako to sobie w głowie nadętej uprzędzie. Zwłoka mu serce korci i choć wygrać pewnie Tuszy, za cóż mu stoi, kiedy darmo ziewnie, Most na Dniestrze CZĘŚĆ CZWARTA
Darmo gębę otworzy na kęs odwleczony, A czego głupi nie wie, podobno miniony. Tedy nieopowiedką wszytką siłą każe Wojsku swemu uderzyć na placowe straże. Piotra Opalińskiego, wojewody potem Poznańskiego, na straży pułk stał, kiedy grzmotem Niespodzianym Turcy się, jako pczoły z uli, Nań i na jego ludzi z obozu wysuli; Pospądzali posłuchy, ale skoro widzą, Że straż stoi, że się ich Polacy nie wstydzą, Usarze drzewa w tokach, pancerni nabite
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 149
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924