przyjaciela, a gdy miesiąc dziesiąty już osusza oczy, płachtę z siebie złożywszy, rąbkiem głowę toczy. Któryż kiedy rok łzami mych oczu nie zbroczył? Który miesiąc albo dzień mgły grubej nie toczył? Żadne prawo nie skraca skarg moich mnogości, owszem, żałość, jak Hydra, płód swój w sercu rości. Na planktach i wzdychaniach wszytek żywot trawię, i choć żyję, zda mi się, że już konam prawie. Często się morze burzy, gdy Eol powstaje, ale im dmie potężniej, tym prędzej ustaje; przykrość zimy odziera z drzew zielone liście, lecz tę szkodę nagradza wiosna zamożyście; ilekroć ostry Auster grube chmury rodzi, tym
przyjaciela, a gdy miesiąc dziesiąty już osusza oczy, płachtę z siebie złożywszy, rąbkiem głowę toczy. Któryż kiedy rok łzami mych oczu nie zbroczył? Który miesiąc albo dzień mgły grubej nie toczył? Żadne prawo nie skraca skarg moich mnogości, owszem, żałość, jak Hydra, płód swój w sercu rości. Na planktach i wzdychaniach wszytek żywot trawię, i choć żyję, zda mi się, że już konam prawie. Często się morze burzy, gdy Eol powstaje, ale im dmie potężniej, tym prędzej ustaje; przykrość zimy odziera z drzew zielone liście, lecz tę szkodę nagradza wiosna zamożyście; ilekroć ostry Auster grube chmury rodzi, tym
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 72
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
ustaje; przykrość zimy odziera z drzew zielone liście, lecz tę szkodę nagradza wiosna zamożyście; ilekroć ostry Auster grube chmury rodzi, tym spieszniej Fawonijusz w tropy za nim chodzi – moim zaś żal przyczynia oczom gorzkiej rosy ani mię trosk codziennych omijają stosy, ani kornet wesela swym dźwiękiem przymnaża, pierś skrzypice, pięść smyczek, plankt struny wyraża. Przy tej cytrze tańcuję i we dnie, i w nocy, te strony życiu memu dodają pomocy. O, jak częstom westchnienia ciężkie przerywała, piersi bijąc, gdym skargi milczkiem pokryć chciała! O, jak często dzień cały płaczem był skończony, jak i czas nocy długiej w lament obrócony!
ustaje; przykrość zimy odziera z drzew zielone liście, lecz tę szkodę nagradza wiosna zamożyście; ilekroć ostry Auster grube chmury rodzi, tym spieszniej Fawonijusz w tropy za nim chodzi – moim zaś żal przyczynia oczom gorzkiej rosy ani mię trosk codziennych omijają stosy, ani kornet wesela swym dźwiękiem przymnaża, pierś skrzypice, pięść smyczek, plankt struny wyraża. Przy tej cytrze tańcuję i we dnie, i w nocy, te strony życiu memu dodają pomocy. O, jak częstom westchnienia ciężkie przerywała, piersi bijąc, gdym skargi milczkiem pokryć chciała! O, jak często dzień cały płaczem był skończony, jak i czas nocy długiej w lament obrócony!
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 72
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
wydawało. Skargiśmy – ja raz, Echo drugi – wydawali, płakaliśmy w przemianę, w przemianę wzdychali, tak jako Pandyjona siostry ogłos dają, gdy zabicie Atysa wraz opłakiwają. Na tej siedzi gałęzi Progne żałobliwa, na owej Filomela swój grzech opłakiwa: jedna drugiej ptaszyna z lamentem wzdychania i wraz grzech popełniony swym planktem dogania. Tym sposobem i ona smutna Alcyjone, eksprymując swym żalem kochającą żonę, gdy męża swego okręt rozbity ujrzała, morskie brzegi i skały w trenach osiadała, jak i synogarlica na zbutwiałym drzewie, gdy już cale o swoim towarzyszu nie wie, życząc sobie co prędzej pożegnać się z światem, żałośnie siedząc, huka i
wydawało. Skargiśmy – ja raz, Echo drugi – wydawali, płakaliśmy w przemianę, w przemianę wzdychali, tak jako Pandyjona siostry ogłos dają, gdy zabicie Atysa wraz opłakiwają. Na tej siedzi gałęzi Progne żałobliwa, na owej Filomela swój grzech opłakiwa: jedna drugiej ptaszyna z lamentem wzdychania i wraz grzech popełniony swym planktem dogania. Tym sposobem i ona smutna Alcyjone, eksprymując swym żalem kochającą żonę, gdy męża swego okręt rozbity ujrzała, morskie brzegi i skały w trenach osiadała, jak i synogarlica na zbutwiałym drzewie, gdy już cale o swoim towarzyszu nie wie, życząc sobie co prędzej pożegnać się z światem, żałośnie siedząc, huka i
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 73
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
światem, żałośnie siedząc, huka i pogardza latem. Takiej i mnie naprzędły wieszcze Parki przędzy, żebym swój wiek trawiła w lamentach i w nędzy, żeby się serce we łzach ustawnie topiło, luboby słusznej troskom przyczyny nie było. A jako był głos płaczu pierwszej mojej mowy, tak żebym tenże zawarł plankt – kamień grobowy. KSIĘGA WTÓRA ŻĄDZE DUSZE ŚWIĘTEJ I
Pragnęła dusza moja żądać sprawiedliwości Twoich. W Psalmie 118
Myśl w niebieskich i ziemskich rzeczach rozerwana nie wie, którego wodza ma wziąć za hetmana. Ten mię ciągnie w niewolą, ów zaś do wolności – wadzą się różni sobie wodzowie w zwierzchności. Stąd mię pilno wzywają
światem, żałośnie siedząc, huka i pogardza latem. Takiej i mnie naprzędły wieszcze Parki przędzy, żebym swój wiek trawiła w lamentach i w nędzy, żeby się serce we łzach ustawnie topiło, luboby słusznej troskom przyczyny nie było. A jako był głos płaczu pierszej mojej mowy, tak żebym tenże zawarł plankt – kamień grobowy. KSIĘGA WTÓRA ŻĄDZE DUSZE ŚWIĘTEJ I
Pragnęła dusza moja żądać sprawiedliwości Twoich. W Psalmie 118
Myśl w niebieskich i ziemskich rzeczach rozerwana nie wie, którego wodza ma wziąć za hetmana. Ten mię ciągnie w niewolą, ów zaś do wolności – wadzą się różni sobie wodzowie w zwierzchności. Stąd mię pilno wzywają
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 73
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
długi czas skracają. Błędy, niewczas swym głosem za nic pielgrzym waży, szylwach śpiewa, by nie czuł swej pracy na straży. Co czyni żołnierz, żeglarz, pielgrzym i pasterze, nie chcę ja tego ganić, lecz jeszcze w tej mierze przydać trzeba i panie, co płacząc śpiewają, te bowiem usta moje w planktach przewyższają. Co zaś wznowię, tylko się dawne rymy snują, nawet, co jest muzyka, myśli nie pojmują. Jako więc ciemnym więźniom blask słoneczny szkodzi, tak memu językowi smutki radość rodzi. Częstom się do afektów pierwszych wracać chciała, bym zdrętwiałe do lutni palce prostowała albo żebym żałośnie grała na grzebieniu
długi czas skracają. Błędy, niewczas swym głosem za nic pielgrzym waży, szylwach śpiewa, by nie czuł swej pracy na straży. Co czyni żołnierz, żeglarz, pielgrzym i pasterze, nie chcę ja tego ganić, lecz jeszcze w tej mierze przydać trzeba i panie, co płacząc śpiewają, te bowiem usta moje w planktach przewyższają. Co zaś wznowię, tylko się dawne rymy snują, nawet, co jest muzyka, myśli nie pojmują. Jako więc ciemnym więźniom blask słoneczny szkodzi, tak memu językowi smutki radość rodzi. Częstom się do afektów pierwszych wracać chciała, bym zdrętwiałe do lutni palce prostowała albo żebym żałośnie grała na grzebieniu
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 122
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
wiecznych obfitują. Nie świecą się pałasze, pancerze ni zbroje, nie słychać trąb, co krwawe ogłaszają boje; nie masz tam jadowitych chorób, które mocą nieraz niespodziewanie wieki ludzkie krocą. Wzięto Śmierci przywilej, władzą skasowano, samę z nieba na wieczne wygnanie posłano. Marszałkostwo oddano Radości; ta z swego urzędu nie przypuszcza Planktu namniejszego w granice elizejskie; drogimi pasztami królewskie stoły zdobi, przy których żartami świętymi świętych cieszy (nie żeby jadali w niebie i potrawami stoły zastawiali wybrani Pańscy) oni do jedzenia chęci nie mają – trunki wszytkie wyszły im z pamięci. Żaden pokarm cielesny na ich stół nie wchodzi ani tamta kraina ziemskie frukty rodzi. Elizejski
wiecznych obfitują. Nie świecą się pałasze, pancerze ni zbroje, nie słychać trąb, co krwawe ogłaszają boje; nie masz tam jadowitych chorób, które mocą nieraz niespodziewanie wieki ludzkie krocą. Wzięto Śmierci przywilej, władzą skasowano, samę z nieba na wieczne wygnanie posłano. Marszałkostwo oddano Radości; ta z swego urzędu nie przypuszcza Planktu namniejszego w granice elizejskie; drogimi pasztami królewskie stoły zdobi, przy których żartami świętymi świętych cieszy (nie żeby jadali w niebie i potrawami stoły zastawiali wybrani Pańscy) oni do jedzenia chęci nie mają – trunki wszytkie wyszły im z pamięci. Żaden pokarm cielesny na ich stół nie wchodzi ani tamta kraina ziemskie frukty rodzi. Elizejski
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 175
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
młodym wieku łaskę Tę, żeś otrzymał Marszałkowską laskę, A wszyscyć tej czci winszowali zgodnie Na Sejmie w Grodnie. Boś tam odebrał ten ofiarowany Od Majestatu honor mianowany Pańskiego, w ten czas gdy Ceres dojrzała Pod sierp iść miała. A Serenissimo Ioãne III. Rege Poloniarum Anno Dñi 1692.
Zaczym nie miałby plankt prezentowany Być, lecz wesołe jo, i peany. A Grakchów słodkie, w przyjemne okrzyki, Panegyryki.
Rzekłem, a na to respons Echo dała: Niechaj SAPIEHÓW dzielnych zacna chwała I Dom w późny wiek z Wnuki potomnemi Kwitnie na ziemi.
Tak niech. Lecz nie ten to plankt, który chadza Po Dworach
młodym wieku łáskę Tę, żeś otrzymał Márszałkowską laskę, A wszyscyć tey czći winszowáli zgodnie Ná Seymie w Grodnie. Boś tám odebrał ten ofiárowány Od Máiestatu honor mianowány Páńskiego, w ten czás gdy Ceres doyrzáłá Pod śierp iść miáłá. A Serenissimo Ioãne III. Rege Poloniarum Anno Dñi 1692.
Záczym nie miałby plánkt prezentowány Być, lecz wesołe io, y peany. A Grakchow słodkie, w przyiemne okrzyki, Pánegyryki.
Rzekłem, á ná to respons Echo dáłá: Niechay SAPIEHOW dźielnych zácna chwałá Y Dom w poźny wiek z Wnuki potomnemi Kwitnie ná źiemi.
Ták niech. Lecz nie ten to plankt, ktory chádza Po Dworách
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 4
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
.
Zaczym nie miałby plankt prezentowany Być, lecz wesołe jo, i peany. A Grakchów słodkie, w przyjemne okrzyki, Panegyryki.
Rzekłem, a na to respons Echo dała: Niechaj SAPIEHÓW dzielnych zacna chwała I Dom w późny wiek z Wnuki potomnemi Kwitnie na ziemi.
Tak niech. Lecz nie ten to plankt, który chadza Po Dworach, i ich triumfom przeszkadza; Ten, który wdzięczny od każdego stanu, Jest niebios Panu.
Bez tego planktu Bóg nieogarniony Nie daje grzesznym owej górnej strony, I nie wnidzie ten miedzy nieba Duchy, Kto nie ma skruchy.
A ktoby z nas rzekł, że ja nie mam grzechu
.
Záczym nie miałby plánkt prezentowány Być, lecz wesołe io, y peany. A Grakchow słodkie, w przyiemne okrzyki, Pánegyryki.
Rzekłem, á ná to respons Echo dáłá: Niechay SAPIEHOW dźielnych zácna chwałá Y Dom w poźny wiek z Wnuki potomnemi Kwitnie ná źiemi.
Ták niech. Lecz nie ten to plankt, ktory chádza Po Dworách, y ich tryumfom przeszkadza; Ten, ktory wdźięczny od kázdego stanu, Iest niebios Pánu.
Bez tego plánktu Bog nieogárniony Nie dáie grzesznym owey gorney strony, Y nie wnidźie ten miedzy niebá Duchy, Kto nie ma skruchy.
A ktoby z nas rzekł, że ia nie mam grzechu
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 4
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
Rzekłem, a na to respons Echo dała: Niechaj SAPIEHÓW dzielnych zacna chwała I Dom w późny wiek z Wnuki potomnemi Kwitnie na ziemi.
Tak niech. Lecz nie ten to plankt, który chadza Po Dworach, i ich triumfom przeszkadza; Ten, który wdzięczny od każdego stanu, Jest niebios Panu.
Bez tego planktu Bóg nieogarniony Nie daje grzesznym owej górnej strony, I nie wnidzie ten miedzy nieba Duchy, Kto nie ma skruchy.
A ktoby z nas rzekł, że ja nie mam grzechu, V Apostoła nie uszedłby śmiechu. Zaczym ten plankt jest do nieba grzesznemu Zgodny każdemu. I. Ioan. I.
Ten plankt
Rzekłem, á ná to respons Echo dáłá: Niechay SAPIEHOW dźielnych zácna chwałá Y Dom w poźny wiek z Wnuki potomnemi Kwitnie ná źiemi.
Ták niech. Lecz nie ten to plankt, ktory chádza Po Dworách, y ich tryumfom przeszkadza; Ten, ktory wdźięczny od kázdego stanu, Iest niebios Pánu.
Bez tego plánktu Bog nieogárniony Nie dáie grzesznym owey gorney strony, Y nie wnidźie ten miedzy niebá Duchy, Kto nie ma skruchy.
A ktoby z nas rzekł, że ia nie mam grzechu, V Apostołá nie vszedłby śmiechu. Záczym ten plánkt iest do niebá grzesznemu Zgodny káżdemu. I. Ioan. I.
Ten plánkt
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 4
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
; Ten, który wdzięczny od każdego stanu, Jest niebios Panu.
Bez tego planktu Bóg nieogarniony Nie daje grzesznym owej górnej strony, I nie wnidzie ten miedzy nieba Duchy, Kto nie ma skruchy.
A ktoby z nas rzekł, że ja nie mam grzechu, V Apostoła nie uszedłby śmiechu. Zaczym ten plankt jest do nieba grzesznemu Zgodny każdemu. I. Ioan. I.
Ten plankt jest pod Twym Imieniem wydany Na to, aby był w większej cenie miany, I już on będzie, gdzie Twe będzie Imię, W droższej estymie. Bo Ty dodasz mej Kalliopie wdzięku: Gdyż każdy chętniej do swych onę ręku Weźmie pod
; Ten, ktory wdźięczny od kázdego stanu, Iest niebios Pánu.
Bez tego plánktu Bog nieogárniony Nie dáie grzesznym owey gorney strony, Y nie wnidźie ten miedzy niebá Duchy, Kto nie ma skruchy.
A ktoby z nas rzekł, że ia nie mam grzechu, V Apostołá nie vszedłby śmiechu. Záczym ten plánkt iest do niebá grzesznemu Zgodny káżdemu. I. Ioan. I.
Ten plánkt iest pod Twym Imieniem wydány Ná to, áby był w większey cenie miany, Y iuż on będźie, gdźie Twe będźie Imię, W droższey estymie. Bo Ty dodasz mey Kálliopie wdźięku: Gdyż káżdy chętniey do swych onę ręku Weźmie pod
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 4
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694