lwa sadłem pośmarował, wolny będzie od zwierza, z nim się potkawszy. A jeżeli by uciekał, tenże sam gonić za nim będzie, bo nie poczuje owego smarowania mówi Cardanus Dzik zaś nie odważy się porwać na takiego człeka, który by miał z sobą nogi rakowe, mówi Demonitás. Jak jelenie przywabic, lub przyłudzić
Jelenie słuchająć koncentu harmonii trąb, lub innej muzyki zastanawiają się, i delektująć się słodyczą koncentu, wiakąś w padają admiracją, a tym samym w ręce myśliwych, według Demokryta. Co czynić, aby mrówki ruszyć z gniazda?
Wziąć lebiodki suszonej, utłuc na miałki proszek, i na miejscu albo gniezdzie mrowczym posypać, zaraz
lwa sadłem posmárowáł, wolny będżie od zwierza, z nim się potkawszy. A ieżeli by uciekał, tenże sam gonić za nim będzie, bo nie poczuie owego smarowania mowi Cardanus Dzik zaś nie odwáży się porwać na takiego człeká, ktory by miał z sobą nogi rakowe, mowi Demonitás. Iak ielenie przywabic, lub przyłudzić
Ielenie słuchaiąć koncentu harmonii trąb, lub inney muzyki zastanawiaią się, y delektuiąć się słodyczą koncentu, wiakąś w padaią ádmirácyą, á tym samym w ręce myśliwych, według Demokryta. Co czynić, aby mrowki ruszyc z gniazda?
Wziąć lebiodki susżoney, utłuc na miałki proszek, y na mieyscu albo gniezdzie mrowczym posypać, zaraz
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 515
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
bliżej do poszczwania.
A tak stroniąc Kawaler Damę pożyć godzi, Jak ordyniec najbarziej razi, gdy uchodzi — Tak i on ile razy tył poda, to krzywy Łuk zmierzoną ku sercu wyrzuca z cięciwy Strzałę; Dama zaś, chcąc go usidlić w swe wniki, Swojej pięknej urody stawia nań wabiki, By upodobanego jak przyłudzić gaszka, Swą gładkość puszcza na spar właśnie jako ptaszka Ptasznik rzuca na nici pod gaik natkniony. Takie-ć fortele były z tej i z owej strony.
Skąd wielce dziwno Damie: »Coli za przyczyna, Iże się nie ma do niej Kawaler, lub mina Nie tak jej praktykuje! I owszem podobny Mężczyzna do wszystkiego
bliżej do poszczwania.
A tak stroniąc Kawaler Damę pożyć godzi, Jak ordyniec najbarziej razi, gdy uchodzi — Tak i on ile razy tył poda, to krzywy Łuk zmierzoną ku sercu wyrzuca z cięciwy Strzałę; Dama zaś, chcąc go usidlić w swe wniki, Swojej pięknej urody stawia nań wabiki, By upodobanego jak przyłudzić gaszka, Swą gładkość puszcza na spar właśnie jako ptaszka Ptasznik rzuca na nici pod gaik natkniony. Takie-ć fortele były z tej i z owej strony.
Skąd wielce dziwno Damie: »Coli za przyczyna, Iże sie nie ma do niej Kawaler, lub mina Nie tak jej praktykuje! I owszem podobny Mężczyzna do wszystkiego
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 18
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
lubej Schowany, bał się wojny i wleźć pod kozuby Habiane z onych gmachów i łabęcich puchów; Nie będzie się chciało wstać, objeżdżać podsłuchów, Nie zawsze też kryniczną najdzie do sorbetu, Czasem wytrwać, czasem się przyjdzie napić mętu) - Co acz wszytko Halego na umyśle nudzi, Widząc jednak, że pana tym sobie przyłudzi, Przed którym i na klęczkach, i na jednej nodze, Równo ze psem, pod stołem który kości głodze, Ochotnie służyć gotów i wyprawiać dudki, Drzwiami skrzypać i nosa nadstawiać na szczutki, Jako ten, który świeżo z eunuchów zgraje Na dywan i cesarskie przełożon szaraje: Więc też i ten na wojnę stary wałach
lubej Schowany, bał się wojny i wleźć pod kozuby Habiane z onych gmachów i łabęcich puchów; Nie będzie się chciało wstać, objeżdżać podsłuchów, Nie zawsze też kryniczną najdzie do sorbetu, Czasem wytrwać, czasem się przyjdzie napić mętu) - Co acz wszytko Halego na umyśle nudzi, Widząc jednak, że pana tym sobie przyłudzi, Przed którym i na klęczkach, i na jednej nodze, Równo ze psem, pod stołem który kości głodze, Ochotnie służyć gotów i wyprawiać dudki, Drzwiami skrzypać i nosa nadstawiać na szczutki, Jako ten, który świeżo z eunuchów zgraje Na dywan i cesarskie przełożon szaraje: Więc też i ten na wojnę stary wałach
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 24
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
z niemi, Kędy chce, morzem, lądem, lasy zgęścionemi; Nadto co lepszy okręt wybrać rozkazuje I wnet go Rugierowi ludzkiemu daruje.
VII.
Puszcza się ku Afryce Rugier odważony, Bierze wiatr w swą moc żagle, w obłudach ćwiczony, Rozbójca wiatr, i wprzód dmie wolnemi siłami W gęste płótno, aby tak przyłudził zdradami Snadniej żeglarzów biednych; brzeg się z nagła kryje A morski rosół nawę chwiejąc gładką myje. Aliści w mgnieniu oka słońce jasność traci, Eurus, Auster i Korus z sobą się rozbraci.
VIII.
Dają jawny znak niezgód wichry zapalczywe, Poprzecznem dęciem czynią upory straszliwe. Okręt lata samopas, najeżone wały Gwałtem oń
z niemi, Kędy chce, morzem, lądem, lasy zgęścionemi; Nadto co lepszy okręt wybrać rozkazuje I wnet go Rugierowi ludzkiemu daruje.
VII.
Puszcza się ku Afryce Rugier odważony, Bierze wiatr w swą moc żagle, w obłudach ćwiczony, Rozbójca wiatr, i wprzód dmie wolnemi siłami W gęste płótno, aby tak przyłudził zdradami Snadniej żeglarzów biednych; brzeg się z nagła kryje A morski rosół nawę chwiejąc gładką myje. Aliści w mgnieniu oka słońce jasność traci, Eurus, Auster i Korus z sobą się rozbraci.
VIII.
Dają jawny znak niezgód wichry zapalczywe, Poprzecznem dęciem czynią upory straszliwe. Okręt lata samopas, najeżone wały Gwałtem oń
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 229
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
: Pierwsza z strony Pana Boga/ który dopuszcza czasem Żydowi uleczyć/ i odejmuje mu śmiałość zabijania/ dla naszego poprawienia żywota/ że nas niechce nagle potępiać. Druga z strony Żyda Lekarza/ który częstokroć usiłuje uleczyć jednego Chrześcijanina/ zwłaszcza którego mu nie bezpieczno zabić/ boćby inaczej potym żadnego pacjenta do siebie nie przyłudził/ aby ich dziesiąci tym sposobem do siebie przywabiwszy mógł z świata zgładzić/ zwłaszcza jeśli są abo ubodzy/ że nie masz co skuść/ abo jeśli nie są pożytecznymi Rzeczyposp: Żydowskiej: bo się o ni o to ciężko frasują/ gdy który ich promotor y fautor umrze. A nie dziw/ bowiem ten/ jakoby
: Pierwsza z strony Páná Bogá/ ktory dopuszcza czásem Zydowi vleczyć/ y odeymuie mu śmiáłość zábijánia/ dla nászego popráwienia żywotá/ że nas niechce nagle potępiáć. Druga z strony Zydá Lekárzá/ ktory częstokroć vśiłuie vleczyć iednego Chrześćiániná/ zwłaszczá ktorego mu nie beśpieczno zábić/ boćby ináczey potym żadnego pácyentá do śiebie nie przyłudźił/ áby ich dźieśiąći tym sposobem do śiebie przywabiwszy mogł z świátá zgłádźić/ zwłaszczá ieśli są ábo vbodzy/ że nie mász co skuść/ ábo ieśli nie są pożytecznymi Rzeczyposp: Zydowskiey: bo się o ni o to ćiężko frásuią/ gdy ktory ich promotor y fautor vmrze. A nie dźiw/ bowiem ten/ iákoby
Skrót tekstu: SleszDow
Strona: 5
Tytuł:
Jasne dowody o doktorach żydowskich
Autor:
Sebastian Sleszkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649